PDA

Zobacz pełną wersję : Zaginione dzieci



bartar
19-07-2007, 12:47
Moja znajoma przeżywa niesamowitą tragedię.
Aldonka nie widziała dzieci już pół roku i wydaje się, ze wyczerpała już wszystkie możliwości, sposoby dodarcia do nich (przynajmniej prawne). To bardzo pożądna dziewczyna, chociaż mąż opowiada o niej niestworzone historie. Dzieci zostały jej przyznane przez sąd, ale co z tego jak nikt nie wie, gdzie one są ukrywane. Był już repotraz na ten temat w uwadze
http://uwaga.onet.pl/1423783,archiwum.html
Może ktoś jest w stanie cos powiedzieć na temat dzieci. Prosze pomóżcie.

Teska
19-07-2007, 13:10
ogladalam....i pomyslec ze to sie dzieje i policja i sad....i nic nie moga zrobic...
swoja droga gdzie je ojciec trzyma...tak jakby zapadly sie podziemie....

smutne...

bartar
19-07-2007, 14:08
Ostatni pobyt dzieci był w niewykończonej szeregówce na peryferiach Poznania. Zanim uzyskali nakaz przeszukania od prokuratury to dzieci były już przeprowadzone.
Pozdrawiam

Żelka
19-07-2007, 15:59
Okropnie, ze dorosli ludzie nie mogac sie ze soba dogadac robia takie pieklo wlasnym dzieciom. :evil: Mam nadzieje, ze odnajda sie jak najszybciej i wroca do matki. :roll: Pojecia nie mam gdzie tu jeszcze szukac pomocy.... Moze znowy isc do tv....., bo to jednak dociera do ludzi...,
straszne...,slow brak... :roll:

Nefer
19-07-2007, 19:53
Tylko dobry prawnik.

Charlie
19-07-2007, 22:18
W USA tatuś by już siedział za kidnaping.
Powinna matka wynająć prywatnego dedektywa i myślę, że zaraz by się dzieciaki znalazły - policja też by znalazła ale pewnie mają swoje priorytety ( czyt. nie chce im się ).

Pozdrawiam

Teska
20-07-2007, 07:52
z tym detektywem to mysle dobry pomysl....pewnie szybciej znajdzie niz policja

Capricorn
20-07-2007, 09:02
przerażające, ze rodzice nie są w stanie się dogadać dla dobra dzieci. Okazuje się to być niezwykle trudną sztuką w niektórych wypadkach. Wszystkim należy współczuć. Matce, umierającej pewnie z niepokoju, dzieciom, którym należy się spokój i normalne warunki życia, i ojcu, który zapewne działa pod wpływem niezwykle silnego wzburzenia emocjonalnego (albo - wyrachowania). Pan pewnie pomyślał, że nakręcą o nim "Tato II"...

KiZ
20-07-2007, 09:10
Poniekąd w temacie. A widzieliście materiał w Wydarzeniach Polsatu jak policja i kurator odbierają dzieci ojcu? http://wideo.gazeta.pl/wideo/0,0.html (na dole, okienko ze Smoktunowicz) Qrde, ścisnęło mi gardło :-?

bosia
20-07-2007, 09:13
Detektyw juz byl.


Aldona Kędzierska zwróciła się do detektywa z prośbą o pomoc w poszukiwaniu zaginionych dzieci. Ten po swoim śledztwie stwierdził, że Andrzej K. najprawdopodobniej rzadko widuje się z synami w obawie, by nie skierować uwagi policji na miejsce ich pobytu. Typował, że mogą być z ciotką lub obcymi osobami. Aldona Kędzierska w poszukiwaniu dzieci pojechała do rodziców Andrzeja K., ale została tam wyśmiana.

str.3 w podanym linku.

Capricorn
20-07-2007, 09:20
Poniekąd w temacie. A widzieliście materiał w Wydarzeniach Polsatu jak policja i kurator odbierają dzieci ojcu? http://wideo.gazeta.pl/wideo/0,0.html (na dole, okienko ze Smoktunowicz) Qrde, ścisnęło mi gardło :-?

Obejrzałam. Chłopcy maj 12 i 14 lat. Czy nikt nie mógł z nimi normalnie porozmawiac?

Zawsze, jak oglądam takie sceny, to mam wrażenie, że NIKT nie ma na uwadze dobra dziecka. Natomiast liczy się, aby w mediach wyglądało dramatycznie :evil:

Żelka
20-07-2007, 09:37
Cos mi się wydaje, ze ten detektyw co był, to jakoś tak słabo działa???..... no przecież te dzieci musza gdzieś być.... A może jeszcze innego poszukać, jakiegoś znanego, dobrego... I tak jak Nefer pisze, jakis bardzo dobry prawnik... :roll:
Jak ojciec zabrał i nie oddal dzieci a one potem zaginely bez sladu???, to jak to.., nie rozumiem, ze ojciec nie odpowiada za nic..., ze nie jest o nic podejrzany.... :roll: Cos tam nie gra... :-?
Dorośli nie mogą się dogadać, państwo bezsilne??? a czas leci...., żal tych dzieci...., bo to na pewno zostawi ślad na ich psychice...

Capricorn
20-07-2007, 09:51
Cos mi się wydaje, ze ten detektyw co był, to jakoś tak słabo działa???..... no przecież te dzieci musza gdzieś być.... A może jeszcze innego poszukać, jakiegoś znanego, dobrego... I tak jak Nefer pisze, jakis bardzo dobry prawnik... :roll:
Jak ojciec zabrał i nie oddal dzieci a one potem zaginely bez sladu???, to jak to.., nie rozumiem, ze ojciec nie odpowiada za nic..., ze nie jest o nic podejrzany.... :roll: Cos tam nie gra... :-?
Dorośli nie mogą się dogadać, państwo bezsilne??? a czas leci...., żal tych dzieci...., bo to na pewno zostawi ślad na ich psychice...

Przeczytałam cały artykuł. Ojciec się nie ukrywa. Pracuje. Skoro jest wyrok, że ma dzieci oddać, a nie oddaje, to dlaczego na jego zajęcia ze studentami nie wkroczy policja, i nie aresztuje go do momentu wyjaśnienia, gdzie przetrzymuje dzieci? Nie kumam.

Żelka
20-07-2007, 12:50
No właśnie, tak samo jak nie da się skumać o co komu chodziło wyrywając tych chłopców z domu od ojca w taki sposób... i czy sąd zanim zdecyduje nie rozmawia z dziećmi.., Dajcie żyć, ale takie dzieci to już wiedza z kim chcą być i dlaczego... Nikt ich nie spytał o zdanie... A badanie u psychologa.., albo i dwoch???
Te oba przykłady moim zdaniem świadczą o tym, ze system jest zły i trzeba go zmieniać.
:roll:

bartar
20-07-2007, 13:44
Aldona wynajęła detektywa, ale detektyw zanim dostanie pozwolenie od prokuratora na przeszukanie, to dzieci są już przewożone w inne miejsce. Dzieci nie mają stałego miejsca pobytu, są ciagle gdzieś przewożone, chowane. Ojciec chłopców wykłada etyke w Szkole Podchorążych w Poznaniu i wojsko mu pomaga. Gdyby był szrakiem to pewnie już dawno policja by wkroczyła i zabrała dzieci. Wydaje się że ona juz interweniowała wszędzie i nic. Ostatni raz rozmawiała z dziećmi przez telefon w grudniu i chłopcy powiedzieli, że nie chcą juz nią być a jak chciała więcej z nimi pogadać to wyrwał im schłuchawkę i telefon zamilkł. Chłopcy napewno przechodzą pranie mózgu i to jest dla Aldony najgorsze.

bosia
20-07-2007, 13:58
Ojciec chłopców wykłada etyke ...

nieslychane ! :roll:
Chyba w mysl zasady, ze szewc bez butow chodzi... :(

LuiLin
20-07-2007, 14:01
Ojciec się nie ukrywa. Pracuje. Skoro jest wyrok, że ma dzieci oddać, a nie oddaje, to dlaczego na jego zajęcia ze studentami nie wkroczy policja, i nie aresztuje go do momentu wyjaśnienia, gdzie przetrzymuje dzieci? Nie kumam.

i ja nie rozumiem, myślalam o tym wczoraj wieczorem. skoro jest wyrok sądu - mniemam że prawomocny i do natychmiastowego wykonania - to czemu tak się dzieje? Policja nie ma żadnych metod? Facet jest wosjkowym i pracuje cały czas, nie ukrywa się ... nie rozumiem... po prostu włos się jezy na głowie.

Capricorn
20-07-2007, 14:14
Aldona wynajęła detektywa, ale detektyw zanim dostanie pozwolenie od prokuratora na przeszukanie, to dzieci są już przewożone w inne miejsce. Dzieci nie mają stałego miejsca pobytu, są ciagle gdzieś przewożone, chowane. Ojciec chłopców wykłada etyke w Szkole Podchorążych w Poznaniu i wojsko mu pomaga. Gdyby był szrakiem to pewnie już dawno policja by wkroczyła i zabrała dzieci. Wydaje się że ona juz interweniowała wszędzie i nic. Ostatni raz rozmawiała z dziećmi przez telefon w grudniu i chłopcy powiedzieli, że nie chcą juz nią być a jak chciała więcej z nimi pogadać to wyrwał im schłuchawkę i telefon zamilkł. Chłopcy napewno przechodzą pranie mózgu i to jest dla Aldony najgorsze.

A czy ona, ta matka, nie może po prostu z nim się spotkac? bez detektywów, policji?

Artykuł mówi, że była u niego w pracy, u jego rodziny... ale czy rozmawiała z NIM?

nie wierzę, ze wojsko może kogoś kryć przed policją,przed prawomocnym wyrokiem sądu.

Żelka
20-07-2007, 15:06
Teraz to rozmowa z nim nic nie da. Jak ktoś się do takich rzeczy posuwa, ze zabiera dzieci matce, ukrywa ich przed światem.., nie pozwala na kontakt...,przecież to znęcanie się psychiczne, a skutki mogą na prawdę być groźne dla tych dzieciaków..., to co można z takim kimś rozmawiać....
Mnie tylko dziwy, ze nie ma sposobów prawnych aby te dzieci zaczęły żyć normalnie..., o ile to już w ogóle możliwe jest, po takim czymś....
No i jak ojciec dzieci to widzi, przecież te dzieci będą musiały iść do szkoły, na studia, a potem jak dorosną i zechcą do matki wrócić, to co??? Cale życie będą więźniami ???
Przecież musza wychodzić, spotykać się z łudzimy....
Chodzi chyba o to, ze jak nam dorosylm sie nie udaje aby dzieci jednak pomimo to, milay normalne zycie.., mialy i ojca i matke i zyly w maire jakby nic sie nie zmienilo...., a to.., takie cos....
Mi to wszystko się w głowię nie mieści....
:-?

Charlie
21-07-2007, 20:41
...w.g mnie jeśli jest zawodowym wojskowym to podlega jurysdykcji wojskowej - to są odrębne struktury w każdym Panstwie. W.g mnie to jest bezprawie - jest wyrok i nikt nic nie robi w tym kierunku.
Co "oni" robią z moimi podatkami !!!

bartar
23-07-2007, 09:12
[/quote]

A czy ona, ta matka, nie może po prostu z nim się spotkac? bez detektywów, policji?

Artykuł mówi, że była u niego w pracy, u jego rodziny... ale czy rozmawiała z NIM?

nie wierzę, ze wojsko może kogoś kryć przed policją,przed prawomocnym wyrokiem sądu.[/quote]

Wiele razy rozmawiała z nim zanim ukrył dzieci. Niestety mam wrażenie, że gość chcę ją w ten sposób ukarać., że postanowiła iść do pracy wbrew jego woli. Znalazła ciekawą prace przeprowadziła się do matki
A ponieważ to oficer, więc nie wykonała rozkazu i zaczęło się.... Na wakacje zeszłego roku zabrał dzieci i od tego czasu już nigdy nie mogła sama się z nimi spotkać. Kiedy jechała do Poznania on albo nie wpuszczał jej do domu albo po prostu wyjeżdżał z dziećmi. Kiedy już mogła zobaczyć dzieci to wyznaczał jej np.. 2 godz. i jeśli nie chciała wyjść straszył policją. Kiedyś nawet wezwał policję, jak się opierała z wyjściem i powiedział, ze żona go bije (pokazał jakieś stare siniaki z siłowni)
Kiedy Aldona dostała wyrok sądu (około grudnia 2006r.) ukrył dzieci, żeby nie mogła ich odebrać. Ona niestety nie mogła zrealizować postanowień wyroku, a wszyscy dookoła mówili, ze nie mogę nic zrobić, bo dzieci są pod opieką ojca, a ojciec nie jest pozbawiony praw rodzicielskich. Potem nawet doszło do tego, że komornik zajął jej wynagrodzenie, bo skoro dzieci są u ojca to ona ma płacić alimenty. Teraz płaci mu na utrzymanie dzieci 700zł m-cznie (skandal). Policja dopiero chyba w maju zajęła się sprawą, a do tego czasu sama go błagała. Rozpowiada o niej,że jest chora psychicznie i pewnie ma nadzieję, że ją do takiego stanu doprowadzi.

Żelka
23-07-2007, 09:33
Niech sie tylko tak dalej bawia w ciuciu-babke to w kocu dzieciaki trafia do domu dziecka i tyle bedzie. :evil:

Capricorn
23-07-2007, 10:00
oficer nie może przecież przegrać wojny z kobietą, i to cywilem...

szkoda dzieciaków.

mibeti
23-07-2007, 16:51
...a może by tak porozmawiać z jego przełożonym albo z jego żoną? Jak kobieta z kobietą czy jak matka z matką?

magda72
24-07-2007, 22:50
Wykładowca etyki w prestiżowej szkole, który postępuje nie etycznie, myślę, że to dobry argument dla kogoś kto dba o dobre imię szkoły i zatrudnia tego wykładowcę.
Gorzej jak to są kumple, wtedy raczej można zapomnieć o tekstach: Uporządkuj swoje życie, albo wylecisz.

Jest jeszcze wytoczenie sprawy cywilnej, za nie wykonanie wyroku sądu i powiem szczerze, że już dawno bym to zrobiła. Nie rozmawiałabym z nim już teraz, niech robi to prawnik.
Wytoczenie sprawy za znęcanie się psychiczne i niech prawnik poradzi czy potraktować to osobno czy razem.
Zarzucony terminami rozpraw może popełnić błąd.

W tym samym czasie obserwować jego każdy krok, a przede wszystkim kobiet, które mu pomagają (matki, siostry) i wyczuć gdzie są dzieci.
Nie odbijałabym dzieci na siłę, tylko porozmawiałabym z nimi w miejscu gdzie obecnie mają stworzony dom.
Wspólna decyzja i potem przestrzeganie jej, może uratować ich zdrowie psychiczne.

magda72
24-07-2007, 23:11
Przecież starszy syn musi chodzić do szkoły. Teraz są wakacje, ale od stycznia można było odwiedzić szkołę, porozmawiać z wychowawcą.
Zabrać syna ze szkoły, a przy okazji wziąć opinię od wychowawcy na temat braku zainteresowania ojca synem.
Poprosić o opinię z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej na temat zachowania syna po pół roku mieszkania u ojca.
Niby to papiery, ale w odpowiednim momencie bardzo pomocne. Sądy uwielbiają papiery z pieczątkami i podpisami.
W szkole można też porozmawiać z synem, o tym co się stało, tak na spokojnie, na przykład w gabinecie pedagoga, albo wcześniej poprosić nauczycielkę o udostępnienie jakiejś wolnej sali lekcyjnej.