PDA

Zobacz pełną wersję : S?siedzi



Redakcja
08-03-2002, 14:25
Jakich macie sąsiadów? Czy kupując działkę, braliście pod uwagę, z kim przyjdzie Wam dzielić życie w tym miejscu? Spróbujmy skatalogować typy sąsiadów, zagrożenia i sposoby reakcji. A może instytucja sąsiada już nie istnieje, bo ludzie są sobie obcy?
Redakcja

kodi_gdynia
08-03-2002, 14:39
Co prawda dopiero zacznę w tym roku budowę, ale sąsiad /jest tylko jeden w najblizszej okolicy/ wydaję się być w porządku. Jestem na etapie załatwiania pozwolenia na rozszerzenie wodociągu, więc nie było problemu, abym skorzystał z jego ujęcia.
Już na pierwszy rzut oka wydaje się swój chłop - taki w stylu poklepie cię po ramieniu, powie świński kawał, itp. Jest to osoba, która wywodzi się z tamtych terenów, choć wcześniej mieszkała w dużym mieście.
Nie wiem jak będzie w przyszłości, ale póki co jest to osoba przez którą można wiele załatwić - zna zwyczaje, lokalne klimaty, hurtownie budowlane, wykonawców. Na dzień dzisiejszy myśle, iz możemy zostać dobrymi sąsiadami, choć patrząc na różnicę wieku nie będziemy mieli wiele tematów do rozmów, oprócz budowlanych oczywiście.
Pozdrawiam

Rafter
08-03-2002, 15:11
Ja mam sąsiada w porządku.
Pogodny facio. Dał wodę i prąd na fundamenty oraz stan surowy. Ja mu w rewanżu piach pod kostkę na podjazd. Wypiliśmy jakieś piwko w czasie upałów.
Rzuci okiem na budowę, zadzwoni jak coś się dzieje na ulicy.
Po zakończeniu budowy na 100% zrobię jakiś grill zapoznawczy dla sąsiadów (rodzinę się ma raz na jakiś czas, a sąsiadów na co dzień).
To tak naprawdę z nimi będziemy żyć i dzielić problemy budowlane, lokalne i wiele podobnych.

POMYŚLCIE O TYM

Agnicha1704
08-03-2002, 15:45
Ja mam sąsiada rewelacyjnego (działka po drugiej stronie ulicy). Już o tym pisałam. Układ idealny. Pilnuje mojej posesji, daje mi prad i wodę, przywiezie mi materiał z transportem za pół darmo(ma firmę transportową) w zamian może parkować w moim garażu (bez drzwi - tylko strop - chodzi o skrobanie auta ze szronu zimą), piszę mu pisma procesowe. razem załatwiamy wspólne sprawy związane z mediami, etc.
Dusza - człowiek - bardzo dobry i często niestety przez innych wykorzystywany. Z prawej strony mam sąsiada, z którym zawsze mogę się dogadać - też dogląda budowy - bo zamieszkał zaraz obok nas w ubiegłym roku - podaje mi godnych polecenia wykonawców etc.
Z lękiem jednak patrzę na działkę przy mojej lewej granicy. Właścicielem jest młody i bezczelny chłopak. Na razie się nie buduje i myśli o jej sprzedaży - mam cichą nadzieję, że to zrobi - nie lubię chamstwa i wolałabym nie mieć takiego sąsiada.
pozdrowienia
Agnicha

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: Agnicha1704 dnia 2002-03-08 16:47 ]</font>

Zachar
11-03-2002, 06:50
Kupując działkę nie wiedziałem jakich będę miał sąsiadów ale ponieważ nigdy nie miałem problemów żeby się "dogadać" nie martwiłem się tym. Potem nastał etap uzbrajania działek i ucieszyłem się bo poznałem sąsiadów i byli co prawda starsi ale w porządku. Potem za wspólne pieniążki zrobiliśmy drogę -też było dobrze. Niestety jak się okazało, że zacznę budowę później to sąsiadce zza płotu się to nie spodobało i zaczęło się ... (patrz mój wątek w Prawo i Pieniądze pt. "Prawo wodne ..."). Na szczęście oprócz tej Pani sąsiedzi są życzliwi, nie było kłopotu z prądem czy wodą kiedy potrzebowałem. Ja ze swojej strony przywiozłem kiedyś ziemię itd.
Ze względu na kłopoty z tą Panią uważam, że jednak warto sprawdzić kogo ma się za płotem i nie liczyć, że jakoś to będzie.

Herne
11-03-2002, 08:06
W moim przypadku też kupowałem bez informacji o sąsiadach, chociaż jeden z nich to ex-właściciel mojej obecnej działki. Gość młody, trochę po trzydziestce. Jest w porządku, nic nie powiedzial, jak przeciągnęliśmy media przez jego działkę - widok iście księżycowy... demolując przy okazji budę dla psa, kilka drzewek i płyt betonowych. Jego rodzice trochę go podburzali, ale na szczęście wiecznie się z nimi kłóci. Sąsiedzi z drugiej strony są jak na razie spokojni, chociaż jeden z nich w młodości siedzial za zabójstwo właśnie w sporze o miedzę (jak w Samych Swoich), jest jednak już stary i chyba odpuścił.

11-03-2002, 11:42
Herne,
Uważaj jednak jak będziesz kopał rów na podmurówkę do ogrodzenia.

Alanta
11-03-2002, 12:47
He, he, ja o moich sąsiadach bliższych i dalszych mogłabym cały esej napisać, ale nie napiszę, bo a nuż któryś czyta forum :grin:

Skalpel
11-03-2002, 16:42
A ja jestem zdania, ze podstawą dobrych układów z sąsiadem jest solidny płot. Na początku zawsze jest OK, ale jak troche pomieszkacie to przekonacie się, że to sąsiadowi przeszkadza szczekanie Waszego psa, czy zapach grilla, czy inne pierdoły, o których nawet nie zdajecie sobie sprawy. Przez lata będziecie spokojnie mieszkać, aż pewnego dnia wszystko wybuchnie i skończy się sielanka. ....Oby nastąpiło to jak najpóżniej

Jola_
22-03-2002, 17:18
Nie znam swoich sąsiadów. Jak kupowałam działkę to po mojej jak i przeciwnej stronie ulicy były tylko łąki. Na tę chwilę: po przeciwnej stronie ulicy pojawiły się domy, po mojej stronie zwały ziemi (sąsiedzi podwyższają działkę) ale ludzi nie spotkałam jeszcze.

22-03-2002, 23:32
Sąsiadów mam ok. Od jednego pożyczam wodę i prąd na cały stan surowy. Prócz tego za friko ekipa trzyma tam narzedzia i droższe materiały, bo działkę mam nie ogrodzoną. Sąsiad pilnuje też wykonawców - i zdaje dość szczegółowe raporty, więc mam prawie drugiego "inspektora nadzoru". Drugi sąsiad też buduje nowy dom (mieszka w starym). Jest z zawodu instalatorem, więc wiem już kto mi będzie robił instalacje CO w domu...
Dalszych sąsiadów poznałem wcześniej - przed kupnem działki, z jednym umówiłem się na wykonanie garażu. Zrzuciłem się na odnowienie kapliczki, stojącej na sąsiedniej działce...
Uważam, że dobre sąsiedztwo to 50% zadowolenia z własnego domu.

lullabysta
23-03-2002, 04:00
A ja mam sąsiada płytkarza i jestem tym faktem załamany, bo nie chcę żeby kładł mi płytki, a nie wiem jak mu to powiedzieć.
A nie chcę z tej przyczyny, że nie podoba mi się jego robota, a gdyby kładł to przecież go nie wywalę z roboty, bo sobie wroga zrobię.
A jest to gość porządny, pożyczył mi prąd na fundamenty i mury i w ogóle sympatyczna rodzinka.
I co byście zrobili?
pzdrw

gregorus
23-03-2002, 08:21
Hej!
Jak ja kupowałem działkę (tak jest zresztą i do dziś) nie mam sąsiadów (z tyłu domu droga, z przodu droga wewnętrzna, a po bokach puste działki). Oczywiście oprócz niedogodności(musze całą działkę sam ogrodzić) ma to i dobre strony podczas budowania (można 'skorzystać' z sąsiedniej działki jako magazynu pod materiały, a i dojazd dużymi autami łatwiejszy. Z niepokojem tylko patrzę w przyszłość jakich to sąsiadów mi się 'dostanie' Niestety wredny sąsiad (znam to z autopsji u moich rodziców) potrafi zatruć całą przyjemność z mieszkania w domku, a i próbuje zaszkodzić (np.: u moich rodziców sąsiad słał pisma do urzędów ze skargami, że świerki przechodzą 10cm na jego działkę). U mnie na powstającym osiedlu jest kilku super sąsiadów (od jednego biorę wodę, drugi użycza mi budy, ja w zamian dam prąd i budowa się jakoś kręci....). Prawdę jest to, że niestety od sąsiadów nie uciekniesz i musisz sobie z nimi jakoś ułożyć.....
Gregorus

wiarus
24-03-2002, 21:57
Moi sąsiedzi ogólnie to wspaniałe stadko owieczek - są super,grila już robilismy, browara wypiliśmy a nawet balety w lokalu zaliczyliśmy :smile:
Ale jak to wsród owieczek mam i czarną owce, ta owieczka ma trochę ciasną działke więc kiedy przyszedł i poprosił o zgodę na zbliżenie na 1,5m do granicy to się zgodziłem .Pierwszą osobą która mnie za to opr. był architekt który nam robił projekt domu ale ja mu na to że z sąsiadem trzeba dobrze żyć .
Teraz kiedy zaczynam wykańczać elewacje doszliśmy z żoną do wniosku że przydała by się wiata na drógi samochód (jeszcze go nie ma ale trzeba być optymistą :smile: ). Jedyne miejsce na wiate to ściana od sąsiada który się zbliżył do mnie , więc mysle że będzie miał okazje mi się zrewanżować i walę do niego z prośbą o zgodę na zbliżenie się z wiatą na 0,5m do jego granicy.
No i teraz możecie się już śmiać tak jak moi znajomi bo wspaniału sąsiad sie nie zgodził :smile: :smile: ,
i jak tu żyć z takim sąsiadem

Frankai
25-03-2002, 08:06
A tak w ogóle - to jak to jest z tym zbliżaniem? Wydawało mi się, że zbliżyć się można z 3m do 1.5, albo budować w ostrej granicy. Czy 0.5 jest dopuszczalne przez prawo?

Wiarus - wg obowiązujących przepisów nie musisz mieć zgody sąsiada. Może oprotestować Twoje zbliżanie się, ale skoro sam się zbliżał, to ubywa mu argumentów. Uważam, że nie warto się kłócić z sąsiadami, ale chyba Twój sąsiad ma odrębne zdanie i wyznaje teorię Kalego. Może Agnicha Ci doradzi w kwestii formalnej, jeżeli mimo odmowy niewdzięcznego sąsiada chcesz się do niego przybliżyć.

Piotr_PA
26-03-2002, 06:14
Ja uważam podobnie jak HERNE gdyż sytuacja jaką opisuje zdarzyła się u mnie było dobrze przez wiele wiele lat i nagle wszystko co moje stało się złe pszczoły zaczęły atakować tylko moich sąsiadów, pies stał się za duży, ogrodzenie jest złe itd. ....
Uważam, że idealna działka do budowy domu jest na księżycu.

Piotr

beata
26-03-2002, 14:49
u mie na razie brak jest sąsiadów,bo mam działkę w szczerym polu ( poważnie).Ale że nasz dom już stoi w stanie surowym, to sąsiedzi przychodzą i oglądają nasz dobytek. Jak na razie to osobiście widziałam tylko dwójkę z sasiadów( więcej spotyka ich mąż, bo jest cały czas na budowie).W rozmowie sa bardzo mili, zobaczymy jak pomieszkamy, w końcu przez sasiadów wyprowadziłam się z bloku, bo mieszkanie miałam ładne, tylko ludzie zatruwali życie.

jk
11-04-2002, 21:16
Od początku budowy starałam się mieć jak najlepsze kontakty z sąsiadami. Nie serdeczne i przyjacielskie, bez przesady, ale ludzkie.
Odniosłam wrażenie, że z drugiej strony było to samo.
Teraz jak u sąsiada wyje alarm to wychodzę i sprawdzam co się dzieje i wice wersa.
Chaciaż ludzie są różni i czasami wydają się dziwaczni, trzeba być bardzo życzliwym, bo w razie nieobecności to oni pierwsi zareagują na jakieś dziwne sygnały na około naszego domu.
Następną sprawą może być konieczność zjednania ich co do jakiejś wspólnej osiedlowej sprawy.
O dobre kontakty sąsiedzkie trzeba dbać. Podzielić się sadzonkami z ogródka , albo przedyskutować jakąś budowlaną sprawę od czasu do czasu.

bobiczek
12-04-2002, 11:08
Moi to są chyba z filmu w którym grał Boguś Linda.
Wiecie, krótko mówiąc są z tych, którym można spokojnie powiedzieć "NIE CHCE MI SIĘ Z TOBĄ GADAĆ"
Nie podoba im się nic co robię, a najbardziej to że się dom buduje. No bo jak to "w takij bidzie i łun mo na chałupa piniondze?"

12-04-2002, 11:37
bogus linda gral w wielu filmach. mozna nawet powiedziec,ze jest niewiele ostatnio filmow , w ktorych nie gral :wink:

dziuba
12-04-2002, 23:01
Ale nie ma to jak sąsiedzi w bloku.... U rodziców trzaskają drzwiami i tupią jak słonie....
Kolejni.... są tu zameldowani, ale mieszkają we własnym domu i żeby nie płacić za wywóz śmieci, jako zameldowani tutaj, przywożą je systematycznie.... Bez komentarza.....
A u mnie studenci jutro robią parapetówę - ciekawe jak dźwiękoszczelne są u mnie ściany???? :wink:

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: dziuba dnia 2002-04-13 00:01 ]</font>

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: dziuba dnia 2002-04-13 00:07 ]</font>

Gagata
08-05-2002, 10:32
To ja mam takich sąsiadów jak Bobiczek najwyraźniej. Albo i gorzej - tylko, ze ja kupiłam dom stojący (od 80 lat zresztą ) , a oni tam mieszkaja juz od pokoleń. Przdtem tam była po prostu wiocha, a teraz jest coraz więcej takich jak ja - albo kupuja sojące, albo się budują i np nagle (jakie to dziwne!!) chcemy, żeby tam była ładnie, cicho i takie różne dziwactwa.
Bo wiocha jest prześliczna-starodrzew, jezioro, ...aaaach!!
Dla tych zasiedziałych to sa dziwactwa - bo nagle komus przeszkadza, że mają na działce: stare butelki, skrzynki po tychże, brudne szmaty niewiadomego pochodzenia, stare na wpół zburzone rudery-coś między kurnikem a warsztatem , fragmenty zardzewiałe blachy, całkiem spore, oj - mogłaby wymieniać...... Albo komuś nagle przeszkadza, że całymi dniami pracują sobie przy Twoim płocie na pile tarczowej (samo cudo-super relax!) - oczwiście w słuchawkach na uszach i z dala od swojego domu natomiast prawie przy moich drzwiach.
Albo komus przeszkadza, że jak wracają z kolejnej fuchy (dochody nieopodatkowane) to wszystko co mieli w samochodzie lekką ręką i z gestem rzucają pod płot (aż się biedna stara siatka wygina) z łomotem i mają w dupie, że to jest dokładnie równoznaczne z tym jakby rzucili mi to na środek posesji. Czy mam pisać dalej..?

dziuba
08-05-2002, 11:24
Ale pewnie jakbyś zaczęła w niedzielę pracować koło domu to ganiali by Cię z wodą święconą, żeby szatana z Ciebie wypędzić??? :wink:

Agnicha1704
08-05-2002, 13:13
Ciekawe Gagata co powiedzą jak Ci się zjadą budowlanie gościr :wink:

Gagata
08-05-2002, 14:34
Ha! Muszę się pochwalić!! w czasie tzw długiego weekendu postawilismy płot z takich elementów drewnianych, który wizualnie odgradza nas nupełnie! Jest wprost przepięknie bo nic za nim nie widać i przyznam, że jestem po prostu szczęśliwa z tego powodu, bo przedtem cokolwiek bym nie zrobiła - posprzatała, czy posadziła - wszystko mogłam o .... rozbić gdy w tłem była ich działka.
A tak poza tym to oni się w ogóle do nas nie wtrącają (spróbowaliby :eek:)- raczej my do nich ( z wiadomych względów)
A poza tym nic nie powiedzą, bo nie rozmawiamy ze sobą (o czym ???), dzieńdobry i tyle.
Ag.

Gagata
08-05-2002, 16:49
On 2002-05-08 12:24, dziuba wrote:
Ale pewnie jakbyś zaczęła w niedzielę pracować koło domu to ganiali by Cię z wodą święconą, żeby szatana z Ciebie wypędzić??? :wink:


O!O! Dokładnie ten typ!
Tyle, że oczywiście obgadają mnie za plecami bo nikt nic wprost nie powie. Stąd też od kiedy odgrodziłam się od niech pięknym drewnianym szczelnym płotem-jestem szczęśliwa i jest pięknie.
A jak będą dalej piłować to załatwimy to, niestety, drogą formalną.

Frankai
08-05-2002, 22:29
Ja mieszkam jeszcze w małej miejscowości i wszyscy o wszystkich wiedzą. U nas jest trochę inaczej niż u Bobiczka, ale idea ta sama: nie robisz to jesteś leń, robisz (i masz te "piniondze") to jesteś kombinator i też źle. Ja tam się nie przejmuję - także ograniczam się do dzińdybry.

krzysztofj
09-05-2002, 07:24
Dialog autentyczny: sąsiadI (z przyganą).."panskie pszczoły lesą do mnie i siadają na MOICH kwiatach, i MOJE pszczoły mają mniej pożytków" sąsiadII (przepraszająco).."to ja im powiem żeby do pana nie latały"

bobiczek
11-05-2002, 18:35
Krzysztofl.
Uśmiałem się , aż mi śpik z nosa wyskoczył.

Luśka
12-05-2002, 18:46
Wcale się pszczołom nie dziwię - cudze zawsze lepiej smakuje

Wowka
15-05-2002, 10:36
W praktyce najlepiej niestety sprawdza się powiedzenie - Najlepszym naszym sąsiadem jest nie nasz najbliższy sąsiad lecz sąsiad naszego sąsiada.:wink:

Jagna
19-05-2002, 07:53
Kupiliśmy działkę w szczerym polu. Pochwaliliśmy się znajomym. I na dzień dzisiejszy z trzech stron (z czwartej się nie da) mamy po sąsiedzku naszych znajomych!
Teraz jest dużo chichotów, poklepywań po pleckach, wzdychań, żartuje się o furtkach w ogrodzeniach, podkopach itd. Ale jestem realistką i lepiej mieć w piwnicy cegły, żeby furteczkę szczelnie zamurować....:smile: Straszne to, ale prawdziwe, a nie jestem pewna, czy z własnymi znajomymi nie jest jeszcze bardziej ryzykownie....:sad:
Pszczoły były d o s k o n a ł e! :smile: :smile:
Jaga

bienio
28-05-2002, 20:26
ja mam sasiada z boku razem kupowalismy dzialke od tego samego faceta (ktory okazal sie przyszlym tesciem mojego ciotecznego brata)i tensasiad jest ok pozyczyl prad jak bylo trzeba itd. moj sasiad juz sie postawil w stanie surowym ja dopiero koncze, ale jest narazie ok tak jak i sasiad z naprzeciwka.mam jeszcze jednego z drugiej strony i on wydaje mi sie taki bardziej konfliktowy,niby zgodzil sie na plot w granicy ale buduje stacje gazowa (na co my nie zgadzalismy sie)
ale zobaczymy co wyjdzie w praktyce gdy sie przeprowadze

21-06-2002, 09:05
Moi sąsiedzi też są ok. Jeden ciągle przychodzi i gada, gada, gada.... Drugi zagląda też do nas i co chwila poucza nas jak budować - sam wybudował kilkanaście lat temu i czasem się dziwi że "jak ja budowałem to tego nie było". A tak wogóle to w każdym z sąsiednich domów (3) są młodzi ludzie mniej więcej w naszym wieku (moim i męża) więc chyba będzie nam się mieszkać ok. Ale czasem to mamy ubaw na działce. Jak się zejdą ci sąsiedzi to mamy dosłownie cyrk. Boki zrywać.

Myślę że u nas nie będzie tak źle - ale to czas pokaże :smile:
Pozdrawiam Was :wink:

DeDe

Macias
25-06-2002, 13:14
Ja mam super sasiadow, pomoga, pozycza i przypilnuja jak trzeba.
Oczywiscie odwzajemniam sie im tym samym, o pozytywne stosunki trzeba dbac.
Pozdrawiam
Maciej

ewa
25-06-2002, 13:41
My nie mamy jeszcze sąsiadów "bezpośrednich" i wcale nam się do tego nie spieszy (łatwiej budować). A ci dalsi są wspaniali. Nie mieliśmy problemów z "pożyczeniem" prądu czy sprzętu, pilnowali nam ekip a i zerkną czasami czy ktoś niepowołany się nie kręci. Także jak na razie jest super. Zobaczymy jak będzie gdy ktoś kupi działki po sąsiedzku :sad:

Baska
25-06-2002, 15:22
Z pierwszej naprawde fajnej dzialki zrezygnowalismy takze ze wzgledu na sasiadow (oprocz tego byla droga, ale za to pieknie polozona). Nie dlatego, ze byli niemili. Byli tylko (albo aż) obrzydliwie bogaci. Basen, wielka chalupa, ogromne psy i mnostwo wspanialych wozkow parkujacych gdzie popadnie. Czy z takimi sasiadami daloby sie dobrze zyc? Nie chcielismy sprawdzac - za wysokie progi na nasze nogi. Wkrotce potem trafilismy na jeszcze fajniejsza dzialke, tym razem dla zwyklych zjadaczy chleba. I sasiedzi tez sa zwykli. Ani swietni, ani zli. Pozwola wziac prad i wode, kiedy trzeba, ale skrytykuja okno balkonowe, bo takich w tych okolicach sie nie robi. Na razie nam to nie przeszkadza, tez przeciez mamy swoje upodobania.

bonzoo
26-06-2002, 20:25
Moi sąsiedzi są spoko. pilnują budowy chyba lepiej niż ja , wydaje mi się że mnie lubią. Poza tym pomagamy sobie w wielu sprawach ja im pożyczam narzędzia, oni podpowiadają co nieco w sprawach gruntu, działki, drzewek itd. Troche dalej na mojej ulicy mieszkają troche mniej uczciwi i troche bardziej upierdliwi ale tych oswoiłem pomocą w kilku "nagłych wypadkach" i staram się być z nimi w przyjacielskich stosunkach ale na dystans.

mariuszgim
28-06-2002, 19:16
Ja jeszcze nie mam działki ale moim teściom trafił się fajny sąsiad: czepia się ze są psy(za masywnym ogrodzeniem ale szczekają) a sam postawił TOI-TOJA w takim miejscu że wiatr niesie zapachy w stronę tarasu - zgroza. Oczywiście tłumaczy się że tylko tam mógł go postawić bo na reszcie działki będzie coś robił

Peter
29-06-2002, 20:16
My budujemy sie w plombie na działce narożnej. Kiedy kupowaliśmy nie działkę nie znaliśmy sąsiadów. Mamy jednego bezpośredniego sąsiada. Też jest bardzo O.K. Standard z pożyczeniem prądu i wody. Wodę doprowadziłem szybko, ale prąd pożyczam już trzeci rok. Dodatkowo pilnuje i budowy i robotników. Rewanżuję się piwkiem i kosą spalinową.
Peter

finiszant
03-07-2002, 13:15
czytam, czytam i ..., podejrzewam, że osoby, które mają złych sąsiadów mają ich na tyle dość, że nie opisują ich w Forum Muratora, a zaryzykowałbym stwierdzenie, że tych złych lub przynajmniej nieżyczliwych sąsiadów jest niemało. Moi sąsiedzi należą do kategorii uprzedzonych - niestety. Jeden domaga się pieniędzy za wykonane przed laty przyłącza, choć nie ma do tego żadnych podstaw, każdą zaproponowaną sumę, która w całości nie pokryje jego wydatków uważa za zbyt małą, w związku z tym sprawa tkwi w impasie, bo po co płacić człowiekowi, który i tak będzie niezadowolony. Chętnie zapłacilem kwotę, za przyłącz elektryczny szukając sąsiedzkiej zgody - na próżno, dalej słyszę, że buduję się "na jego plecach". Druga sąsiadka (podobnych osób jest w okolicy kilkoro) strzeże zazdrośnie swojego ogrodzenia budując na ciasnym osiedlowym zakręcie palisady z wielkich kamieni i żelaznych sztab (wystarczająco wielkich by podrapać samochód - kierowcy mają do wyboru albo kałużę "po osie" albo zbliżenie się do groźnego ogrodzenia. Na delikatną uwagę, by ogrodziła to w mniej szkodzący sąsiadom sposób odpowiada, że jak ktoś nie umie jeździć to jego wina. Tak dzieje się na małym (i mimo tego miłym) krakowskim osiedlu.
Pozdrawia,
niezniechęcony sąsiednimi swarami
Finiszant

bed
04-07-2002, 13:50
Wprawdzie nie mam przykrych doświadczeń z sąsiadami, ale już poszukując działki pod dom wiedziałam, że im dalej od ludzi tym lepiej. Nie mam jeszcze domu (budowa ma ruszyć w przyszłym roku), ale mam pewność, że nikt nie będzie budował zbyt blisko. Z jednej strony las i prawie bagno, z drugiej jakieś krzaki. I to jest chyba najlepsze wyjście - nie mieć bliskich sąsiadów. Wtedy będzie O.K.

Rafter
14-08-2002, 19:49
Jak w ostatnią sobotę odwdzięczyliśmy się sąsiadom za pożyczany prąd i wodę to nie mogłem dojść do siebie do południa w poniedziałek :grin:.
Zapewniłem oczywiście sąsiadkę, że my tak nie robimy regularnie, tylko przy większych okazjach. A naprawdę to trzymamy już sztamę z sąsiadami i jest w porządku.
Mamy telefony do siebie, pożyczamy sobie materiały i narzędzia. Przy zakupie działki nie wiedzieliśmy, kto będzie sąsiadować, ale chyba nam się udało.
Wyjściem jest też kupić sąsiednie działki i sprzedać "swoim".

JerryCool
21-08-2002, 00:20
Czytam Was i oczom nie wierzę jakie Wy macie głupie "blokowe" problemy. Dlaczego blokowe? już wyjaśniam, 2 razy zdarzyło mi sie ,że pytając na klatce schodowej o Pana "xxxx" zagadnięta osoba odpowiedziała mi, że nie zna. Jakież było moje zdziwienie gdy za pierwszym razem okazało się ,że zagadniętą osobą był sąsiad z naprzeciwka, a w drugim przypadku koleżanka usłyszała mój głos na klatce schodowej i otworzyła drzwi, a facet wszedł do mieszkania OBOK!!!. Ich drzwi wejściowe znajdowały się w odległości 60cm.!!! i się nie znali!!!! Mieszkam na dużym osiedlu domków jednorodzinnych w Zamościu.Na naszej ulicy znam wszystkich i wszyscy znają mnie. Buduję dom na osiedlu gdzie będzie 50 domków, nikt tam jeszcze nie mieszka, ale znam każdego z imienia i nazwiska. Mój sąsiad zza płotu (oczywiście robionego wspólnie)całe życie spędził w bloku i musiałem długo nad nim "pracować" aby przekonać go do normalnych międzysąsiedzkich stosunków. Rzeczą normalną jest pożyczanie prądu, wody, czy narzędzi nawet odległemu sąsiadowi (bo wszyscy na tym osiedlu to moi sąsiedzi)Sądzę, że nie ma złego sąsaiada, nasz stosunek do niego jest najwyżej nieodpowiedni, a mądże ktoś kiedyś powiedział
" Z bratem , czy siostrą widzisz się kilka razy do roku najcześciej na Boże Narodzenie i Wielkanoc, a z sąsiadem MUSISZ żyć codziennie"

Jola_
21-08-2002, 12:27
JerryCool,
wydaje mi się jednak, że nie bardzo starannie przeczytałeś wypowiedzi dot.sąsiadów. Nie piszemy tutaj o przyjaznych sąsiedztwach, które istnieją, ale ubolewamy nad tymi przypadkami, które chętnie biorą od Ciebie, ale swoje głęboko chowają. Piszemy również o tych przypadkach sąsiedzkich, co to nasyłają na Twoją budowę Inspekcję Pracy, Straż Miejską itp. i to nie wiedzieć czemu! Znam taki przypadek, że przyjechali panowie na kontrolę i nieczego zdrożnego nie wykryli a na pytanie dlaczego właśnie tu...? powiedzieli to pan XXX - pani sąsiad - uprzejmie doniósł!

marcin30
22-08-2002, 13:30
[quote]
On 2002-08-21 01:20, JerryCool wrote:
Czytam Was i oczom nie wierzę jakie Wy macie głupie "blokowe" problemy.
Jerry, ja jestem blokersem, niestety, mieszkanie w bloku to koszmar,zwłaszcza gdy masz chamskich sąsiadów. W bloku sąsiad mieszka nad tobą, pod tobą i obok ciebie. Cenię sobie jak każdy NORMALNY człowiek spokój i wolność. W bloku tego niedoświadczysz. Buduje dom na hektarowej działce i zapewniam że będe kochał wszystkich sąsiadów, nawet tych najbliższych, za płotem, 70 metrów.

04-09-2002, 15:49
Szukając działki przede wszystkim zwróciłem uwagę na to jakich mam i jakich będę miał sąsiadów:
Z tyłu działki (od północy) - lasy państwowe
Od strony salonu (wschód) - lasy państwowe
Od południa - mój brat
Od zachodu - kumpel

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: Jubba dnia 2002-09-04 17:10 ]</font>

Jola_
10-09-2002, 10:02
Jubba, tylko pozazdrościć tak pięknego usytuowania posesji. A gdzie masz drogę dojazdową?

paj^
18-09-2002, 08:31
to i ja wtrynie swoje 3 grosze...
od polnocnej strony mam ogrod sasiadow i widok na Gorce, nigdy ich tam nie widzialem ( w ogrodzie), od poludniowej strony pola uprawne i Tatry , od wschodu potok na mojej posesji a dalej juz tylko pola uprawne, po zachodniej bede mial sasiadow z Krakowa, sam sprzedalem im dzialke, sa spoko, razem wywiercilismy studnie glebinowa i wydaje sie, ze bedziemy zyc w zgodzie. Sprzedajac dzialke uwazalem kogo bede mial za sasiada, ale to sie okaze w praniu. Planujemy w tym roku wspolna POS i chyba sie dogadamy?:smile:
Sasiedzi pozyczyli nam prad na budowe a budowlancy trzymali u nich co cenniejsze narzedzia. Zakochalem sie w tym miejscu wiec mam nadzieje, ze bedzie nam sie dobrze zylo:smile:

wojptak
18-09-2002, 08:45
W zeszłym roku umówiłem się z sąsiadem, że pomiędzy naszymi domami (zabudowa szeregowa – ja miałem w projekcie 15 a on 12 cm styropianu) damy po 5 cm każdy. Tym sposobem jeśli ktoś pierwszy będzie się budował to może dać 10cm i będzie miał ciepło. Teraz gdy ja już jestem na ukończeniu i chcę ocieplać to sąsiad mówi, że on nie będzie dawał styropianu ponieważ będzie budował z betonu komórkowego 36 bez ocieplenia. On zaczął dopiero stawiać fundamenty i z jego zapałem wybuduje dopiero za kilka lat. I tym sposobem zostałem z 5cm styropianem od strony północnej na ścianie 18cm z silikatów.

hasz
26-10-2002, 20:53
Mój kochany sąsiad na początku zaczą trzymać świnie śmierdziało tak że nie można było otworzyć okien .Potem w trakcie budowy nasłał na mnie nadzór budowlany,następnie założył ciastkarnię z wentylacją na moje okna.Teraz jest wszystko razem.

Gosc123
20-02-2003, 12:08
Nas sąsiedzi dopadli ze szczerym usmiechem. Kawka, pogadanka przy płocie - takie tam sąsiedzkie machanie. Wszystko w porządku. Od razu wyczuło się przyjaźń. Każdy zapowiedział swoje plany (jak sie mozna nie pochwalic, ze sie jakis krzaczek bedzie sadzilo, albo w ktorym miejcu dom bedzie stal?), wszyscy wiedzą czego można się spodziewać. Na razie bajka.

Teska
21-02-2003, 07:53
Ja poznałam wczoraj moich sasiadów, własnie kupili obok mnie działeczke..przyjechali i powiedzieli ze mieli nadzieje mnie spotkac, bo widzieli ze mam swiezo wstawione okna..:smile:
Poinformowali mnie ze mam sie nie martwic oni stawiaja dom parterowy i nie beda mnie zacieniac...byłam zdumiona:smile:i jeszcze bardziej byłam zdumiona jka dostałam do nich numer telefonu z prosba zebym zadzwoniła jak bede stawiała płot oni zapłaca za swoja czesc.. a tak na marginesie bardzo mili ludzie no i wieku zblizonym..
Tez mieszkam w bloku i oni tez blokersi..

ma
21-02-2003, 10:03
Mieszkanie w bloku moze nawet prowadzic do zaciesniania sie wiezi sasiedzkich. Wspolne wyprowadzanie psow, spacery z dziecmi, podlewanie kwiatkow w czasie wakacji czy drobne pozyczki (do sasiadki blizej niz do sklepu) albo pomoc w razie choroby... W naszym bloku wszyscy sie znali przez jakies 10-15 lat od momentu oddania budynku. Od pewnego czasu jest gorzej, bo ludzie "wyrosli z mieszkan", posprzedawali albo wynajeli i nowi nabywcy jakos nie maja potrzeby nawiazywania kontaktow. Sa to ludzie mlodsi, ktorzy do "tubylca" zagadna tylko przymuszeni, nawet "dzien dobry" jest rzadkoscia. Za to kradziezy coraz wiecej, bo w koncu nie wiadomo, czy po klatce kreci sie zlodziej, czy nowy lokator...

Ivonesca
21-02-2003, 10:44
paj - ale masz superanckie widoki, piękna musi być Twoja działka :smile:

greg
21-02-2003, 10:56
A moim na razie jedynym sąsiadem jest Kółko Rolnicze. A właściwie to co z niego pozostało :smile: (mają jeden traktor i kombajn) jedno z pomieszczeń wynajęli na małą stolarnię - jak trzeba było coś przestrugać to korzystałem z usług stolarza po sąsiedzku. Prezes kółka pozwolił mi przeprowadzić przez ich teren wodę i gaz. Korzystałem również z ich wody podczas budowy oraz z traktora do wywozu ziemi z fundamentów. Sąsiedzctwo takie trochę szpeci widok z mojej działki ale jak na razie wszytko układa się b. dobrze. Może lepszy taki sąsiad "brzydki" niż ładny a upierdliwy :smile:

Sonja
24-02-2003, 12:46
A ja napiszę jakich mam sąsiadów. Nikt z nich nawet pewnie nie wie, że jest coś takiego jak forum muratora, a nawet gdyby wiedzieli to niech wiedzą jacy są "przyjazni".

Sąsiad z jednej strony jest całkiem spoko. Można z nim pogadać, pomoże, pożyczy, ale o przyjaźni to chyba nie ma mowy. Sąsiad z drugiej strony nawet na dzien dobry nie odpowiada. Widocznie nie ma takiego zwyczaju. Z trzeciej strony działkę ma obcokrajowiec, bardzo dziwny zresztą. Dalej mamy sąsiada od którego pożyczaliśmy prąd z przygodami zresztą. Wielokrotnie miejce miało nagłe odłączanie prądu, grożenie. Ci sąsiedzi obgadują nas za plecami (mam swoje źródła i wiem), utrudniają budowę, oskarżają o różne rzeczy. Nic formalnie bo sami mają wiele nie całkiem w porządku. Jednak potrafią umilić człowiekowi życie.
Działki nie wybieraliśmy, mieliśmy ją już, zatem nie było mowy o zmianie, poza tym zapowiadało się tak pięknie.

Niestety nie możemy liczyć na naszych sąsiadów, przykre.

alex
25-02-2003, 18:46
Nasz sasiad jest slawny na cala okolice, bo sknera i materialista, ze trudno uwierzyc. Do tego furiat i maniak pomp ciepla. Ma firme hydroinstalcyjna i na wstepie strasznie zdarl z nas kase za przylacz wody. Potem nieprzyzwoicie duzo za uzyczenie pradu, ktory z laski nam dal.Nie chce z nim miec juz nic wspolnego!

viator01
12-03-2003, 12:49
Ja mam sąsiadów ze wszystkich stron chociaż tylko jeden już mieszka (i to od wielu lat). Nie mam powodów do narzekania na tych, którzy są najbliżej, można się z nimi "dogadać" a ten, który mieszka jest bardzo życzliwy i pomocny: zwraca uwagę na budowę podczas mojej nieobecności (do tej pory nic nie zginęło) i pomaga we wszystkim: pożycza narzędzia, wodę, radzi co, gdzie i jak załatwić, kto może pomóc. Problemy miałem natomiast z jednym sąsiadem (dalszym), który od wielu lat jeździł po mojej działce (mimo braku służebności), w mmencie gdy zacząłem budowę usłyszałem, że nie ma zamiaru korzystać z utwardzonej i wygodnej drogi, bo moja działka kiedyś należała do jego rodziny a poza tym on już od wielu lat korzysta z tego skrótu. Okazuje się, że nie tylko ja mam problem z takimi "pniakami" czyli ludźmi, którzy uważają, że poprzez to, że znacznie dłużej gdzieś mieszkają, mają prawo innych traktować "z góry"

mika30
14-03-2003, 10:16
Mój sąsiad z lewej kupił sobie tuningowanego golfa z wydechem rodem z piekła , kiedy podjeżdża pod dom mam wrażenie że zbliża się trzęsienie ziemi i tak 50 razy dziennie.

basieczka
14-03-2003, 14:28
A moja sasiadka - skonczyla 86 lat - i puszcza takie wiazanki do wszystkich , ze uszy wiedna....i my tez niby mamy "piniondze"........ale ona i tak wie , ze kombinujemy!
Drugi sasiad jest normalny - tez sie z miasta wyprowadzil i to calkiem niedawno. Z trzeciej strony jest taki dziadek z babcia - od ktorych kupilismy dzialke - dziadek jest expertem od wszystkiego - na budowie tez sie zna, bo sam kiedy budowal (czytaj 50 lat temu...) ale tak poza tym to porzadny facet - przynajmniej sie stara..i wode nam porzyczal...

aa***a
11-01-2004, 16:41
Obenie jeszcze mieszkam w mieszkaniu gdzie miało być sielsko i anielsko, gdyż sam koszt budowy mieszkań na tyle drogi iż wykluczał tzw. element.

W budynku mieszka 8 rodzin z tego trzy imprezowe łajzy.
Pieniądze rozumu nie dodają wręcz go ujmują.
Na nasze nieszczęście to osoby pod czterdziestkę, kawalerowie z odzyku czyli tacy, którym znudziło się być tatusiem i meżem i teraz używają życia niczym suki spuszczone z łańcucha.
Niestety, naszym problemem było to iż my jako jedyni- do niedawna- posiadaliśmy dzieci.
Efekt jest taki,że oddaliśmy sprawę w rece wymiaru sprawiedliwości i do tej pory jesteśmy ciagani po sadach w odwecie.
Kupując działkę patrzyliśmy gdzie i z kim będziemy dzielić wspólny płot.
Na dzień dzisiejszy jest miło. Lecz niestety pazerny na pieniadze rolnik sprzedaje ziemię robiąc na 0,5 hektarze osiedle domów jednorodzinnych.
Lecz Ci ,co już tu mieszkają gdzie za jakiś czas i ja będę mieszkać, za bardzo cenią sobie ciszę, spokój by pozwolić na burzenie tej oazy.
Dlatego trzeba mówić, do czego namawiam, GŁOŚNO I WYRAŹNIE NIE!!!!!!
wszelkiemu najmniejszemu zakłucaniu życia rodzinnego, gdyz wielu z tych imprezowych ludzi nie zna podstawowych zasad nie tylko moralnych czy etycznych ale jakichkolwiek tylko zyją jak pasożyty w myśl jednej znanej im zasady TYLKO JA I NIKT WIĘCEJ.
Pozdrawiam 8) 8)
mama
Ps. Czy ktoś miał podobne problemy?
Jak sobie poradził z wadliwym naszym prawem w sądzie, gdzie bandyta ma podstawionych i oplaconych świadków?
Byc może to tu na formum znajde pomoc.
Mama

nowaczka
12-01-2004, 09:59
Ani w bloku gdzie obecnie mieszkamy,ani we wsi gdzie budujemy dom nie ma tylko dobrych albo złych ludzi.Złym mówię "dzień dobry" , dobrym "miło mi Państwo widzieć".

Alicjanka
12-01-2004, 17:07
Ja po mieszkaniu przez rok we własnym domu dochodzę do wniosku, że ludzie którzy wcześniej mieszkali w bloku często nie potrafią być dobrym sąsiadem gdy zamieszkają w domu. A powodem jest przyzwyczajenie do tego, że w bloku każdy sobie rzepkę skrobie i nikomu nic do tego. Można są siadów nie znać, można sobie mieszkanie gazetami oblepić, palić ognisko w salonie i kolekcjonować śmieci, trzymać stare meble na balkonie itp. Potem kupuje taki człowiek działkę i myśli, że na własnej działce też mu wszystko wolno. Zbiera zatem kupy gruzu czy złomu w ogrodzie przed oknami salonu sąsiada, podnosi swoją działkę o 1,5m zalewając wszystkich dookoła, stawia sobie 3 metrowy betonowy płot, bo przyzwyczaił się do takiego otoczenia w bloku. Słowem: w ogóle nie zwraca uwagi na otoczenie i sąsiadów. Wspólnie użytkowana ulica go nie obchodzi, bo to nie jego. Mam jednego takiego sąsiada i cierpię. Jest to człowiek niereformowalny i jeszcze nawet fundamentów nie postawił, a już się nie odzywamy.

Natomiast gdy my kupiliśmy działkę, szybko poznaliśmy naszego bezpośredniego sąsiada, bo on już budował. Bardzo się ucieszyłam, gdy dowiedziałam się, że buduje projekt muratora tak jak ja, że nasze domy będą do siebie pasować, że ma dzieci w podobnym wieku jak moje. Od tamtej pory mam wrażenie że z obu stron szanujemy siebie wzajemnie jako bardzo ważne osoby, prawie rodzinę. Razem załatwialiśmy formalności kolejnych przyłączy, gdy my nie mieliśmy wody sąsiad użyczał nam swojej ze studni przez ostatni rok! Gdy któreś z nas nie ma chwilowo gotówki, wiadomo, że sąsiad poratuje. Oczywiście w międzyczasie trafiły się i niesnastki, była chwila gdy się na siebie boczyliśmy. Ale szybko doszliśmy do wniosku, że się nawzajem potrzebujemy, bo dobry sąsiad to skarb! Zatem wszystko wróciło do normy.

Alicjanka

Ewunia
12-01-2004, 18:48
ludzie którzy wcześniej mieszkali w bloku często nie potrafią być dobrym sąsiadem gdy zamieszkają w domu. A powodem jest przyzwyczajenie do tego, że w bloku każdy sobie rzepkę skrobie i nikomu nic do tego. Wcześniejsze mieszkanie w bloku nie ma nic do tego. Jak ktoś jest chamem nie liczącym się z otoczeniem, to miejsce zamieszkania nie ma to wpływu. Swego czasu nasi sufitowi sąsiedzi tak głośno puszczali muzykę, że u nas meble same po podłodze chodziły. Na próbę interwencji dowiedziałam się, że u siebie nie będą na paluszkach chodzić :o Czy we własnym domu zachowywali by się inaczej? Podejrzewam, że nawet jeszcze głośniej. Bo to ich WŁASNY dom, a nie spółdzielcze mieszkanie. We własnym, to dopiero nie trzeba się z nikim liczyć :-?

Honorata
14-01-2004, 18:45
Nasza działka na wsi przylega z jednej strony do gospodarstwa od którego na szzczęście jesteśmy oddzieleni budynkami gospodarczymi (na podwórku, psy, kury, kaczki, ciagniki-wiadomo). Sąsiad od poczatku był zadziwiajaco miły, co zreszta miało swoje uzasadnienie, ponieważ jego dom nie będzie już ostatnim we wsi tylko nasz-względy bezpieczeństwa itd. Kiedy doszło do pożyczenia od niego prądu na budowę, zgodził się bez wahania ale...pozornie, w dniu przyjazdu ekipy budowlanej zdecydowanie odmówił. Stosunki mamy nadal poprawne, tylko po co było mówić, ze pożyczy a potem się wypinać?
Z drugiej strony mamy pare lat od nas starsze małżeństwo, które ma juz stan surowy zamkniety i z którymi chyba będzie dobrze, jesteśmy juz po paru grilach, w końcu od nich mamy prąd i wogóle jest bezkonfliktowo. Za ogrodem mamy pole, na wprost też pole, po skosie sąsiad który już mieszka to podobno niezła gangsterka, dom wybudował w jeden sezon, jest z wyglądu niezłym "ciawaresem" i rzekomo sie z kimś strzelał na podwórku. Na razie mówimy sobie dzień dobry! (Oby dalej dobry!)

awt
27-01-2004, 12:42
U mnie sąssiedzi (w tym jeden jest sołtysem) oszczędzają na wywozie szmba i wylewają albo na swoją działkę (ten z lewej), albo do lasu (ten z prawej- sołtys).

minuszka
28-01-2004, 08:29
Hmmm, ja mam bardzo specyficznego sasiada :). W zasadzie jest moim glownym sasiadem, poniewaz droga ktora prowadzi do dzialki /jest to moja droga a sąsiad ma użytkowanie wieczyste/przebiega obok domu sasiada. Ostatnio zauwazylam śmieszną rzecz. Otóż mój sąsiad ciekawski - zarówno w dzień jak i w nocy musi wiedziec co sie dzieje u mnie na dzialce. Ponieważ w nocy jest ciemno,sąsiad wpadl na świetny pomysł i zainstalował halogen z automatycznym zapalaniem.Jak wjezdza sie na dzialke, to od razu na "dzien dobry" dostajesz tym halogenem po oczach /oswietla jak zarowka na przesluchaniu/ a przy okazji sasiad, wie ze ktos wjezdza na dzialke :) Sprytny nie? Ale jak na razie nie grozny. Dobrze, ze sie interesuje tym co sie dzieje na działce, gorzej pewno bedzie jak tam zamieszkam, ale to troche jeszcze potrwa......;)

Fly
31-01-2004, 20:22
... a ja będę miał 7 sąsiadów... :o

lewek
01-02-2004, 17:15
Dom buduje się po to, żeby sąsiadów oglądać (a co ważniejsze słuchać) tylko kiedy się tego naprawdę chce. Ech, nie to co w bloku - koszmar.

Ewunia
01-02-2004, 20:23
Dom buduje się po to, żeby sąsiadów oglądać (a co ważniejsze słuchać) tylko kiedy się tego naprawdę chce.Z tym, to może być różnie. Chyba, że jest się właścicielem kilku hektarów, bo przy typowych działkach, tekich do 1500 m2, trudno jest nie słyszeć dzieci sąsiadów, które w środku lata codziennie urządzają dyskoteki w ogrodzie :wink: Kto przeżył, ten wie :-?

Wakmen
02-02-2004, 15:40
A ja to kupiłem jako pierwszy działeczkę z cxałego kompleksu i jak na razie z jednej strony będę miał znajomych z drugiej ciotkę a z trzeciej to wujasa. Co się zaś tyczy czwartej strony to jeszcze nie wiem ale może niedługo się wyjaśni. Może jakiś znowu krewny lub znajomy? Tak byłoby lepiej i bezpieczniej.

lewek
02-02-2004, 19:05
Ewuniu :) dzieci sąsiadów robią hałas, ale na pewno mniejszy niż te z podstawówki za moim oknem. Rany, ale język, niektórych przekleństw to się dopiero od nich uczę, bo ja takich nie znam.
Działka, taka z 0,5ha to mi sie ostatnio śni po nocach. :D

bws22
02-02-2004, 22:41
Alicjanka, ja sobie postawiłem murowany płot 2,2 m ale moim zdaniem po otynkowaniu będzie ładnie wyglądał (o ile dzieci nie strzelą mi grafów jak to się podobno teraz mówi), Sasiedzi są zadowoleni i nie czuję że się od nich odrodziłem tylko od zadrzewionej działki i drogi za nią, a sąsiadów mam ok, mam od nich prąd, śmietnik mogłem postawić w ostrej granicy a ja sąsiadce użyczam wodę na budowę. Jest po prostu normalnie.

Ewunia
03-02-2004, 01:55
dzieci sąsiadów robią hałas, ale na pewno mniejszy niż te z podstawówki za moim oknem. Rany, ale język, niektórych przekleństw to się dopiero od nich uczę, bo ja takich nie znam. Mój syn przez jakiś czas chodził do szkoły, która znajdowała się na osiedlu domków jednorodzinnych. Ci, których działki sąsiadowały z boiskiem, to dopiero mieli używanie :wink:

kemot
03-02-2004, 10:33
widze, ze wszyscy prawie sa zadowoleni. ja utrzymuje poprawne stosunki, ale nie da sie uniknac sciec. sasiadowi przeszkadzalo, ze raz na 2 miesiace bywalo glosno( tylko do 22) i on nie mogl u siebie w domu zasnac (ok. 20 m.) a teraz jego pies drze jape przez 2 godziny wieczorem i jest ok. " no wiesz, on tak, bo sie cieszy". a ja nie. ale trzeba isc na kompromisy. czasami jest dobrze, a czasami zle. ale jak cos zamierzam glosnego robic, to powiadamiam sasiadow, nawet tych, z ktorymi nie utrzymuje kontaktow. poza tym i tak jest lepiej niz w bloku, bo nie ma nikogo ponizej i powyzej. trzeba sie nauczyc z tym zyc i juz. zycze wszystkim jak najspokojniejszych sasiadow :lol:

colin_39
06-02-2004, 18:00
My mieszkamy w bliźniaku - dobudowaliśmy się do istniejącej połówki. Dopóki nasza budowa była mniej zaawansowana niż sąsiada, to było OK. Gdy pierwsi pokryliśmy dach i otynkowaliśmy, to zaczęły się kłopoty. Sąsiad najpierw zgodził się na wybudowanie ogrodzenia między nami (z desek), ale pod warunkim, że na nasz koszt. Zależało nam na ładnym wyglądzie, więc przystąpiliśmy do wykonania. Podczas montażu dowiedzieliśmy się jednak, że musimy wszystkie deski przełożyć na drugą stronę, bo inaczej oni tracą 1,5 cm działki.
Potem byli niezadowoleni, że woda spłynęła z naszego tarasu na ich (po dużych opadach).
W końcu nie spodobał się im nasz tynk. Teraz już nie ma z nim rozmowy, nie można liczyć na to, że np. rzucą okiem na dom, kiedy nas nie ma.
Wniosek: lepiej nie mieć domu w zabudowie bliźniaczej.

kemot
06-02-2004, 21:16
colin, mam ten sam problem, tylko ze sasiedzi maja jedno pietro wyzej i wcale im nie przeszkadzalo, ze chodzili mi po dachu. a potem awantura i juz jest spokoj. nie rozmawiamy ze soba, bo mi to nie jest potrzebne. oni przez 2 lata robili remont generalny i juz tracilem nerwy, ale teraz ja sie przymierzam i rachunki sie wyrownaja. bez zlosliwosci, nie bede walil specjalnie mlotem do 22, ale po prostu zobacza jak to jest. a poza tym glowa do gory, jest lepiej niz w bloku :lol:

colin_39
08-02-2004, 14:11
Kemat,
Masz rację, że mimo wszystko nie ma jak w domu. Mieszkałem kilka lat w bloku i już tego nie chciałbym powtarzać. Ale miło przeczytać, że są też tacy szczęśliwcy, iż mają wymarzonych sąsiadów - to dodatkowy plus w ich przypadku.

Darwol
08-02-2004, 21:02
Moja działka to na razie pole 37m na 400 długie i obecni sąsiedzi (rolnicy)czekają tylko na jego przekształcenie na budowlany i jego podzielenie i sprzedaż. Także wielka niewiadoma, ale pocieszam się tym że na tych kilkuset metrach znajdę gdzieś spokojne miejsce :-?

czupurek
09-02-2004, 07:48
gdy kupowaliśmy działkę było to tylko wielkie, poszatkowane pole, a sąsiedzi nie byli brani pod uwagę
teraz mam sąsiadów z każdej strony (3 już się urządziło). narazie nie ma powodu do narzekania bo, ja jeszcze buduję
sąsiad z naprzeciwka jest ok, użycza wody, wcześniej prądu.
pozostałych nie znam ale już się boję, że będzie zatarg na linii ogrodzenia, bo chcę trochę prywatności i marzy mi się płot 2 m najlepiej betonowy, jak zareagują inni?
na osiedlu zdarzył już się konflikt w temacie ogrodzenia, a sprawa oparła się o sąd

ara
09-02-2004, 11:22
Migracja nas mieszczuchów na wieś to wielka zagadka i dla nas , i dla tubylców, jak też się do siebie "ułożymy".

Gdy postawiliśmy ogrodzenie z ust sąsiada wybrzmiało jakieś burknięcie:
"-chiński mur se postawili" :evil: i niosło się czas jakiś, jak pole długie i szerokie.
A ten mur to niewinny sosnowy płotek, który jakby nie patrzeć, zakłócił bezkres otoczenia, no i drogę na skróty.

Od tej pory, nie mam już od gospodarzy prawdziwych ,wiejskich j a j :evil:

kemot
09-02-2004, 11:54
przede wszystkim konsekwencja. sasiad zza plota, jak mielismy wzorcowe stosunki, to chcial furtke zrobic w ogrodzeniu, zebysmy sie mogli przy grillu odwiedzac, chociaz furtki sa odlegle o 20 metrow w ulicy, ale ja sie nie zgodzilem, bo to roznie bywa. teraz stosunki sie lekko wychlodzily i nie ma juz tematu furtki. wg. mnie najwazniejsze sa dobre stosunki z kim tylko mozna, ale z pewnym dystansem. zawsze moze sie trafic punkt zapalny i nie wiadomo, co zrobic. teraz bede walczyl o wyciecie 30-letniej sliwy, bo mi zaslania caly ogrodek i nie mam skrupolow. spokojnie wytlumaczylem, ze mi przeszkadza i sprawa juz jest prawie zalatwiona, ale zobaczymy, jak sie pojawie z pila :lol:

Jolka
09-02-2004, 12:59
Czyli jak pisałam w innym poscie "Każdy musi mieć swojego Kargula" :lol:

Tommco
09-02-2004, 17:48
Jak do tej pory mieszkam w 10cio piętrowym bloku. Sąsiedzi są różni, ale raczej zauważa się te gorsze strony. Przez ścianę mam alkoholików. Co prawda nie są jacyś strasznie uciążliwi, ale prawie zawsze jak ktoś do mnie przychodzi dziwi się, że przy moich drzwiach śmierdzi jakimś przetrawionym alkoholem. Sąsiadów nade mną nie lubie, bo najpierw robili remont przez ponad rok (uczyłem się wtedy do matury), a teraz cały czas kłócą się ze swoją córeczką. Ci pode mną dla odmiany pewnie palą papierosy w łazience, bo czasami u mnie tak śmierdzi, że wytrzymać nie można. Są też oczywiście sąsiedzi normalni, ale o takich nie warto przecież pisać. Dodam tylko, że blok oddany do użytku w 1989 roku należał do grona bardziej ekskluzywnych w moim mieście.
Na działce (tam gdzie się buduję też jest różnie). Mam jednych ZNAKOMITYCH SĄSIADÓW. Nie wiem jak czasami z nami wytrzymują, jak po raz kolejny zawracam im głowe, żeby pożyczyli jakieś narzędzie itp. Doglądają naszej działki, obchodzą z psami teren, bardzo miło się z nimi siedzi przy kominku (dotychczas u nich)...i jest wspaniale :P Reszta sąsiadów jest dosyć normalna. Może wyłączając mój najnowszy "nabytek". Kupili działke prawie naprzeciwko mojej, postawili betonowy płot jak na cmentarzu...i przy próbie wciągnięcia ich w budowę wodociągu powiedzieli, że kopią studnię. Na nic było przekonywanie, że wody na tych terenach płytko nie ma. Uparli się. Teraz my zbudowaliśmy wodociąg, oni wykopali suchą studnie, a teraz kombinują zdaje się jak się pod nas podłączyć. Takim sąsiadom mówię grzecznie ale i stanowczo NIE!

PS. Pozdrawiam najlepszych moich sąsiadów :lol:

Nesztka
10-02-2004, 10:22
Czytam i ciarki przechodzą mi po plecach... Naiwnie myślałam, że we własnym domu można mieć wreszcie spokój i ciszę. :cry: Jak do tej pory mam "szczęście" do miłośników głośnej muzyki; najczęściej im głośniej, tym gorsze gusta muzyczne.

Życzę wszystkim, aby trafiali na bratnie dusze po sąsiedzku!

kemot
10-02-2004, 10:56
we wlasnym domu mozna, czasami tylko na ogrodku o to trudno :-?

Kołatka
11-02-2004, 21:43
Przeczytałam wszystke posty na temat sąsiadów i jestem przerażona. Zawsze mieszkałam w bloku. Na wiosnę zaczynamy budowę.Z jednym rozmawiam przez telefon i wydaje się sympatyczny.Jak się ułoża relacje z drugim to zobaczymy. Dalej mamy ludzi którzy mieszkają tam od lat i są bardzo w porządku. Może będzie dobrze?

anna99
11-02-2004, 22:08
Urodzilam sie i wychowałam w bloku ale takim 3-pietrowym, gdzie sąsiedzi byli super (pamietam, jak sie chodziło na telewizję, bo nie wszyscy od razu mieli telewizory). Potem zamieszkalismy z mężem w małym domku w tym samym mieście. I znowu trafiłam na wspaniałych ludzi (do tańca i do różańca). Mimo upływu lat utrzymujemy bliski kontakt. Potem był współdom - jedno z czterech mieszkań. I wtedy powiedziałam - a ja i tak jeszcze zbuduję dom. Panienka, której tatuś zafundował mieszkanko z okazji zdania matury (non stop imprezy, i to jeszcze jakie!), małżeństwo z tatusiem awanturnikiem i damskim bokserem, paniusia, której nie chciało się wyprowadzac psa na spacer tylko wypuszczała go na wspólną działkę, ratlerek ujadający od świtu do nocy. Ufffffffffff! Aby tylko wykończyć własne cztery ściany na własnych 10 arach.

kropi
15-02-2004, 23:07
Póki co mieszkamy w bloku - fakt, większość znamy tylko z widzenia, za to 2 lata temu wprowadzili się dokładnie nad nami młodzi ludzie, całkiem wyluzowani i do rzeczy - teraz kombinujemy, coby zostać sąsiadami przez miedzę...

Ula S
22-02-2004, 19:44
KUPUJĄC DZIAŁKE NIE WIEDZIELIŚMY JACY SĄSIEDZI NAM SIĘ TRAFIĄ.GRANICZYMY PRZEZ PŁOT OD PÓŁNOCY NA CAŁEJ DŁUGOŚCI DZIAŁKI Z JEDNYM SĄSIADEM ,OD POŁUDNIA JAKIEŚ 10M Z DRUGIM SĄSIADEM WSPÓLNEGO PŁOTU. TERAZ JESZCZE NIE POTRAFIĘ POWIEDZIEĆ NIC POZA TYM,ŻE PRZY WYCINCE 3 STARYCH,SPRÓCHNIAŁYCH DRZEW KTOŚ,NIE WIEM KTO,POWIADOMIŁ STRAŻ MIEJSKĄ.PRZYJECHALI PRZECZYTALI ZEZWOLENIE NA ŚCIĘCIE I ODJECHALI.ALE MAM ASA W RĘKAWIE NA SĄSIADÓW OD STRONY PÓŁNOCNEJ.ICH DOM ZBUDOWANY JEST W GRANICYI MA OKNO NA NASZĄ STRONĘ (PRZY ODBIORZE GO PODOBNO NIE BYŁO) I SPAD DACHU NA NASZĄ STRONĘ.NARAZIE NAM TO NIE PRZESZKADZA ALE JEŚLI IM BĘDZIE PRZESZKADZAĆ NASZA BUDOWA TO KTO WIE...

Ewunia
23-02-2004, 02:33
Moi sławni już sąsiedzi z pietra nad nami, przebudowują (chyba) mieszkanie. Juz czwarty dzień (tak, tak, również w niedzielę) od 6 do 22 słychać coś, jak trzepanie dywanu, albo tłuczenie drewnem w drewno. Już mi w głowie stuka, nawet jak nie stuka :evil: Jak dobrze mieć sąsiada :wink:

pyzia
23-02-2004, 16:15
Na razie nie mogę na moich sąsiadów powiedzieć złego słowa - wprost przeciwnie! Są w naszą budowę superzaangażowani! To dwójka emerytów w wieku około 60 lat, ich dzieci mieszkają w mieście więc chyba czują niedosyt kontaktów z młodymi :wink: . Pilnują naszej budowy jak oka w głowie, przechowują nam okna połaciowe w swoim garażu, w sezonie budowlanym mieli klucz na działkę i wpuszczali transporty materiałów budowlanych. Dodatkowo rozpowiedzieli we wsi, że mój mąż to niemundurowy policjant (coby odstraszyć potencjalnych drobnych złodziejaszków jak sądzę). Mam tylko nadzieję, że jak zamieszkamy to nie będą nachalni a po prostu życzliwi jak teraz.
Póki co jesteśmy bardzo szczęśliwi, że nam się tak trafiło. Od czasu do czasu podrzucamy im firmowe gratisy i produkty w podziękowaniu.

kemot
23-02-2004, 18:26
juz myslalem, ze po roku remontu bede mial spokoj z sasiadem z drugiej polowy blizniaka, ale chyba im sie teraz cos przypomnialo i znowu wiercenie po pare godzin dziennie. juz sie nie moge doczekac, az zaczne sam orac. wtedy powinni docennic, co to znaczy spokoj :lol:

prosciu
23-02-2004, 18:59
No cóż ja o moich sąsiadach niewiele moge powiedzieć.
Teoretycznie mam ich czterech. liczac po chłopsku to pięciu a praktycznie jednych.
Działka ma cztery boki -
sasiada po przeciwnej stronie drogi jeszcze nie widziałem podobno ciągle gdzies na fuchach a jak nie to siedzi w domu przepija to co zarobi.
przciwległy kraniec znajduje sie 600 m od drogi byłem tam już3 razy to granica wsi. trzecia sasiadka mieszka gdzies w miescie i tyle ją widziałem.
czwarty sąsiad też nie mieszka w mojej wsi. za to dzierżawią ziemie swoim pobratymcom którzy nam słupki zaorali na jesieni i jedynie ich od czasu do czasu widuję.
Tym sposobem za najblizszych sobie sasiadów poczytuję mieszkająca kilka gospodarstw dalej sołtysinę i jej rodzinę.
przyjeła nas ciepło i gościnnie - "w koncu i do nas ktoś się sprowadzi, na razie wszyscy uciekają , bo to miło będzie jak ktoś ładny dom postawi itd. az zal że nie budujemy się bliżej nich.
zobaczymy na wiosne jak ruszą prace jakie powstanie zamieszanie i kogo da się lubic a kogo trzeba będzie unikać.