PDA

Zobacz pełną wersję : sąsiad z góry chodzi w drewniakach - pomocy



Rafal111
06-09-2007, 20:32
kupilsmy niedawno mieszkanie i całe oszczednosci na to wydaliśmy
mieszkamy na 1piętrze.
nad nami niestety mieszka pan doktor który chodzi sobie w domu w drewniakach
bloki jak to bloki wszystko słychac a stukanie drewniaków doprowadza nas do szału
zwrócenie uwagi nic nie dało bo ten burak odpowiedział że jest u siebie i robi co chce
tylko my gdzie jestesmy? nie u siebie? nie możemy mieć spokoju?
czy jest jakies prawo czy regulamin którym możemy sie podeprzec?

rogacek
07-09-2007, 13:26
kup chodaki, zaczep je na kijach od szczotki i stukaj w sufit. gdy pan z góry przyjdzie do ciebie z pretensjami do powiedz że uczysz sie chodzić po suficie i u siebie możesz robić to co chcesz.

albo kup mu podkładki filcowe pod chodaki i poproś by je załozył

Rafal111
07-09-2007, 14:42
już waliłęm w sufit ale ileż można , zresztą sufit poobijany :)

rossi46
08-09-2007, 22:11
Jesli masz dobry kontakt z sasiadem,ktory mieszka nad doktorem spraw mu w prezencie drewniaki a jego zonie szpilki z metalowymi flekami.I robcie sasiedzkie spotkania tuz po powrocie doktorka z dyzuru :wink:

Agdula
08-09-2007, 22:40
Ja jak byłam dzieckiem i nademną urządzali mi gry ćwiczeniowe na pianinie...(czego nie znosiłąm) to jeździłąm wrotką po kaloryferach...ale mądra byłam :roll: ale hałas był okropny w całym pinie :wink:
Puść mu techno.. jeśłi jest starszy ... a jeśli młodszy puśc mu operetki :wink:

Ale pomyśł, czy lepiej w zgodzie nie rozwiązać tego konfliktu.... Ty jesteś w gorszej systuacji bo mieszkasz pod nim... a on nad Tobą....

Więc może....
Postaraj się być miła i potem grzecznie go poprosić...
wcześniej prosiliscie... ale moze nie ten ton... albo co tam innego mu nie pasowało...

A jak nie pomoże pomyśl o nowym lokum... :)

Rafal111
09-09-2007, 08:43
naprawde nie ma przepisu na uciążliwy hałas?

naLeśnik
09-09-2007, 09:23
ja mam podobny problem, na szczęście nie mieszka żaden doktorek nad nami ale co jakiś czas....odchodzą niezłe awantury, chcąc czy nie chcąc można się nasłuchać :roll: ...no cóż takie są uroki mieszkania w blokach :evil:

aa***a
09-09-2007, 13:01
Ja mam problem z nowobogackim bandytą i kawalerem z odzysku i alfonsem z głowy. Tak na dobrą sprawę to dzięki niemu mam swój grunt i dom.
Kupiliśmy z mężem mieszkanie za straszne pieniądze, miał to być nasz raj na ziemi do końca.... Facet z dołu przez rok robił remont( młoty, walenie ścian, wiertarki itp), potem dwa lata nocnych i dziennych imprez, wilelokrotnie kilka dni pod kolej. Nasze dzieci do dziś leczą się z zaburzeń nerwicowych. Wzywanie policji to koszmar, był ich pupilkiem, zanim dojeżdżali na interwencję bandyta gasił muzykę, robił się potulny by po ich odjeździe z większą mocą dać sobie muzycznego czadu. My i sąsiedzi pisaliśmy skargi do spółdzielni i policji, zbierane były podpisy. Sprawa trafiła do sądu tylko po to byśmy ponieśli bajońskie kwoty za mecenasa, a facet został upomniany i ukarany 100zł. ŚMIECH i pogarda dla polskiego prawa dla bandytów. Moja rada, iść na górę do doktora i grzecznie poprosić ,że te odgłosy są dla Was uciążliwe. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i robienie sobie na złość jest domeną szczeniaków, jeżeli nie zaprzestanie proszę napisać do zarządu pod który podlega budynek opisując sytuacje, równocześnie na policję a po iluś tam razach do sądu- to już robi policja. Trzeba doktora uprzedzić o toku postępowania i KONICZNIE mieć świadka rozmowy i ją nagrać- trzeba doktora uprzedzić iż rozmowa jaką przeprowadzicie jest nagrywaną, na co facet na 100% się nie zgodzi i zatzraśnie Wam drzwi przed nosem i dlatego potrzebni są świadkowie- nie rodzina! Trudno będzie skaptować sąsiadów, bo lekarz to prestiż, ale można znajomych z pracy poprosić. Potem napisać pismo do doktora wysłane pocztą za potwierdzeniem zwrotnym i poleconym. W piśmie wystosować swoje żale i prośby. A dalej to najfajniejsze sprzedajcie mieszkanie, kupcie ziemię wybudujcie dom i bądźcie szczęśliwi!!!!!!!!!!!!!! :wink: :wink: :lol: :lol: :D :D :P :P

wicias
16-09-2007, 13:52
Proponuje zaprosić sąsiada na vodke - zbliża ludzi a wiadomo jak to lekarz wypić na pewno lubi 8) dzięki temu będziesz mógł pogadać ze swoim sąsiadem jak z kolegą i mieć do niego prośbę. Jest jeszcze jedno rozwiązanie Siłowe i mozemy dzielic to na dwie kategorie: 1. Stukać pukać puszczać głosną muzykę - ale moze to nie przyniesc rezultatu. 2 hmm pisać nie będę bo namawianie do takich czynów jest karalne. 8) 8) 8) Pozdrawiam

aa***a
23-09-2007, 13:00
G

grzegorz10
23-09-2007, 13:23
Kiedyś na allego była wystawiona płyta cd z nagraniami młota , piły,i chałasu związanego z remontem.
Jak będziesz wychodzić z domu włącz te utwory na odpowiednią głośność.
Może poskutkuje.

Rafal111
23-09-2007, 15:40
szkoda mi innych sąsiadów na takie hałasy
ale zamierzam wezwać kilka razy policje i straż miejską i poinformować sąsiada że zakładam sprawe
może to przemysli, chociaż to głupi buc wiec chyba skończy sie w sądzie
a ja będe twardy bo córka przez buraka spać nie może :(

aa***a
27-09-2007, 13:12
F

d5620s
31-10-2007, 16:04
Dla policji i straży, bo tam sami ograniczeni pracują, którzy nic nie zrobią bo chcą święty spokój nic takie tam łażenie w chodakach nie znaczy,żal mi Was , bardzo. Was, bo bezsilność i niemoc boli. Ale nie można się poddawać , walczcie o swoje, albo zmieńcie lokal.

Przykro mi że tak mówisz...Policja nic nie może zrobić jak nie ma dobrych przepisów...najlepiej zwalic na policję. A jak sędziowie puszczaja z grzywna za rozboje to jak sądzicie-co grozi za posiadanie "chodaków"?

skorpionek1975
09-11-2007, 19:54
Mieszkam w bloku i wiem co to znaczy :-?
Teraz mamy mieszkanie w innej części miasta.I na szczęście nie mamy takich uciążliwych sąsiadów , wszyscy inni zostali w starym Bloku gdzie mieszkają moi rodzice.

Znam problem drewniaków i bardzo Ci współczuje , mieliśmy takich samych sąsiadów tylko że oni chodzili w drewniakach prawie całą rodziną.
W dodatku nie wyprowadzali psa na spacery tylko sikał z 4 piętra na dół.Istny koszmar , też nijak nie można było do nich dotrzeć bo wielka inteligencja , wielki dyrektor Krakowskich wodociągów i nikt mu nie podskoczy.szczęście w nieszczęściu oni się wyprowadzili , został tam jego syn z żoną. I zrobiło sie kolejne piekło , dziecko latało również w butach na drewnianej koturnie :roll: .

Na nic sie zdały zwracanie uwagi proszenie o trochę zdrowego rozsądku ,bo w końcu to jest blok a pod spodem tez ktoś mieszka.Skończyło się na dzikiej awanturze .Ale na szczęście coś sie miedzy nimi popsuło rozwiedli się i nikt teraz w tym mieszkaniu nie mieszka .


Mam PYTANIE KTO MIESZKA NAD NIM???????
Sprezentuj sąsiadce fajne drewniaki :D
Może do faceta dotrze że nie jest sam.

el-ka
19-11-2007, 23:53
A może grzecznie porozmawiać, może sąsiad nie zdaje sobie sprawy z hałaśliwości?
Ja miałam takie zdarzenie sporo lat temu. Przez przypadek zaprosiłam do siebie sasiadkę z dołu, której zaciął się zamek, poczęstowałam ją kawą, użyczyłam telefonu i w trakcie tej wizyty okazało się,że mimo woli byłam dla bardzo uciążliwa! Miałam w drzwiach w przedpokoju taką zasłonę z drewnianych koralików (nie pytajcie dlaczego - to było 20 lat temu) i one powodowały dziwaczny hałas - takie "ku-lulu", terkot zwłaszcza słyszalny w nocy i to bardziej słyszalne u nich niż dla nas. Koraliki zdjęłam, w sumie też z ulgą, bo były ohydne, a z sąsiadką się zaprzyjaźniłam. :D
To i tak nic w porównaniu z tym, co spotkało moją koleżankę - pewnego razu siwutka starsza pani z dołu wzięła ją na klatce schodowej pod rękę i dyskretnie szepnęła - "Kochaniutcy, odsuńcie troszkę tapczanik od ściany!" :oops: :wink:

skorpionek1975
20-11-2007, 11:03
el-ka napisał:

To i tak nic w porównaniu z tym, co spotkało moją koleżankę - pewnego razu siwutka starsza pani z dołu wzięła ją na klatce schodowej pod rękę i dyskretnie szepnęła - "Kochaniutcy, odsuńcie troszkę tapczanik od ściany!"
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Z opisu sytuacji wynika że Rafal111 zwracał sąsiadowi uwagę, ale on go ignoruje.
Więc trudno z kimś grzecznie rozmawiać skoro ktoś uważa
że wolnoć Tomku w swoim domku :-?
Znam to z własnego doświadczenia. :-? Niestety miałam podobnych sąsiadów i zero kultury u ludzi na wysokich stanowiskach. :roll:

gentile
06-12-2007, 12:10
Lekarz jak to lekarz, nic nie zrobi póki nie dasz mu w łape :D
Tylko pamietaj o nagraniu całego procesu dawania i brania. A potem...zgodnie ze znanym scenariuszem, media ogłoszą lekarza bohaterem (casus dr. G) a ciebie odsądza od czci i wiary.

aa***a
06-12-2007, 16:07
A

roon
30-12-2007, 14:42
masz podobny problem co mój znajomy, też się tak męczył z sąsiadem no a co można poradzić jak ktoś jest głupim h....
Kup lub pożycz od kogoś porządny sprzęt grający i wtedy jak on będzie chodził w drewniakach zapuść muzę na cały regulator ( byle by to było w dzień ) tak na 15 minut jak nie pomoże to powtórz.
Powinno przynieść pożądany skutek :lol:

moniz
22-01-2008, 10:27
Coś wiem o tym problemie. U mnie jest podobnie, z tą różnicą, że sąsiedzi chodzą na boso - odgłos przypominający wielkiego, ciężkiego słonia. Najgorsze jest to, że wracają bardzo późno do domu (24, 1,2 w nocy) kiedy wszyscy śpią :-? Co gorsza o tej porze także zaczynają gotować, ubijać mięso na podłodze, zmywać, przesuwać meble, a czasem nawet odkurzać. Do szału doprowadzają człowieka.
Kolejna sprawa to imprezy - głośną muzykę jeszcze da radę znieść, ale skakanie, obcasy, bieganie, krzyki to już za dużo :-?
Przy zwróceniu uwagi podobne odzywki jak u Was: jestem w swoim domu i mam prawo robić to na co mam ochotę, a tłumaczenie, że cisza nocna obowiązuje od 22 nic nie daje, bo oni uważają, że w ich mieszkaniu ich to nie obowiązuje.

Tak więc współczuję i życzę szybkiej poprawy sytuacji.

tombata
24-01-2008, 12:49
kupilsmy niedawno mieszkanie i całe oszczednosci na to wydaliśmy
mieszkamy na 1piętrze.
nad nami niestety mieszka pan doktor który chodzi sobie w domu w drewniakach
bloki jak to bloki wszystko słychac a stukanie drewniaków doprowadza nas do szału
zwrócenie uwagi nic nie dało bo ten burak odpowiedział że jest u siebie i robi co chce
tylko my gdzie jestesmy? nie u siebie? nie możemy mieć spokoju?
czy jest jakies prawo czy regulamin którym możemy sie podeprzec?

Jak dla mnie walenie w sufit, inne tego typu działania nic nie pomogą. Idź po prostu do sąsiasa i z nim porozmawiaj. powiedz szczerze co ci leży na duszy. Walenie w sufit i tego typu działania sa dobre dla dzieci i prowadzą do większego konfliktu między wami, bezsensu. Idz i spokojnie z usmiechem na twarzy powiedz ze przeszkadza wam tupanie drewniaków.

bugier
24-01-2008, 17:05
A może już w tej desperacji wyciszyć mieszkanie korkiem??? Czytałem o tym tutaj
http://forum.leroymerlin.pl/read.php?21,1311
i gość był chyba zadowolony.

JANINKI-AMORKI82
29-01-2008, 10:08
kupilsmy niedawno mieszkanie i całe oszczednosci na to wydaliśmy
mieszkamy na 1piętrze.
nad nami niestety mieszka pan doktor który chodzi sobie w domu w drewniakach
bloki jak to bloki wszystko słychac a stukanie drewniaków doprowadza nas do szału
zwrócenie uwagi nic nie dało bo ten burak odpowiedział że jest u siebie i robi co chce
tylko my gdzie jestesmy? nie u siebie? nie możemy mieć spokoju?
czy jest jakies prawo czy regulamin którym możemy sie podeprzec?

Jak dla mnie walenie w sufit, inne tego typu działania nic nie pomogą. Idź po prostu do sąsiasa i z nim porozmawiaj. powiedz szczerze co ci leży na duszy. Walenie w sufit i tego typu działania sa dobre dla dzieci i prowadzą do większego konfliktu między wami, bezsensu. Idz i spokojnie z usmiechem na twarzy powiedz ze przeszkadza wam tupanie drewniaków.

czytam wasze posty i jakbym widziała nas jeszcze kilka miesięcy temu - mieliśmy strasznego buca nad sobą (nowobogacki synek doktorka) imprezy przez pół roku dzień w dzień do 7 rano!!! rzucanie butelkami przez balkon, muza, bieganie w szpilkach i takie tam historie łącznie z groźbami pod naszym adresem jak po kilku grzecznych prośbach wezwaliśmy policję. skończyło się na leczeniu poważnej nerwicy u mnie spowodowanej pół rocznym nie spaniem (25 kilo w 2 miesiące ze mnie spadłoooo), a buc jak robił tak robi dalej i ma wszystko w ...
odpowiedź jest jedna - NIC NA TO NIE PORADZISZ - ani grzeczne rozmowy nie pomogą, ani skargi do administracji ani robienie sobie na złość, trzeba się wyprowadzić i tyle....myśmy przenieśli się do mniejszego mieszkanka, mamy dużo gorsze warunki, wiele wad i uciążliwości - ale mamy święty spokój !!!!
życzę wam przede wszystkim zdrowia bo na takich sąsiadów to...będzie wam potrzebne.

a.ryk
08-02-2008, 21:42
kupilsmy niedawno mieszkanie i całe oszczednosci na to wydaliśmy
mieszkamy na 1piętrze.
nad nami niestety mieszka pan doktor który chodzi sobie w domu w drewniakach
bloki jak to bloki wszystko słychac a stukanie drewniaków doprowadza nas do szału
zwrócenie uwagi nic nie dało bo ten burak odpowiedział że jest u siebie i robi co chce
tylko my gdzie jestesmy? nie u siebie? nie możemy mieć spokoju?
czy jest jakies prawo czy regulamin którym możemy sie podeprzec?

Skąd ja to znam :(. Sąsiad z góry wynajął dwóm studentkom mieszkanie. A te dziewczyny lubią chodzić w szpilkach - rano przed wyjściem z 30min i czasami wieczorem. Cztery dni w tygodniu wstają wcześniej ode mnie :evil: Po kilku tygodniach nie wytrzymałem i poszedłem któregoś ranka do nich – na szczęście nie polała się żadna krew;). Teraz wstaje dopiero jak budzik zadzwoni :) W moim przypadku pomogła rozmowa, współczuje, że Tobie się nie udało.

a.r.

Route 66
28-02-2008, 09:25
Nie wiem, czy coś z tym zrobisz. Ja po latach wiem, że trzeba uważnie patrzeć gdzie zamierzamy sie osiedlić. Wybrałam zieloną obrzeżna dzielnicę, nie przewidziałam jednego. PrzerażeniA w oczach na widok psa, sikania
do donic przed klatką i to przed wejściem do własnego mieszkania. Wysadzania
dzieci na siusiu na tarasach. Jeżdżenia sześciolatków na wrotkach o 22:30.
Babć, które "uczą dzieci mówić"- hau, hau, mial, mial, brr.. brr.. wr...wr... na całe osiedle itp. Prania o 24:00 gdzie wirowanie niesie po całym bloku. Jeżdżenia, na kilka mandatów na raz po drogach osiedlowych. Zowstawiania toreb ze śmieciami pod koszami osiedlowymi (za daleko jechać do śmietnika). W myśl zasady, to jest moje i wszystko mi wolno. Nie generalizuję. to tylko drobne przykłady. Są ludzie i ludziska. Czego Jaś się nie nauczył Jan nie będzie umiał. I FAKTYCZNIE JEDNA RADA, JAK NAPISAŁ JANINKI-AMORKI-82 ZMIENIĆ I MIEĆ ŚWIĘTY SPOKÓJ.

Wojtek i Sylwia
29-02-2008, 12:27
Nic się nie da zrobić....Ja próbowałam wszystkiego,ale ani prośba ani groźbą,ani policją,ani wizytami prezesa spóldzielni nie osiagnęłam spokoju nad głową:(((Na takich....nie ma rady i kropka.W kwietniu zaczynamy budowę-innego wyjścia nie znaleźliśmy:)

Route 66
03-03-2008, 07:53
Faktycznie. Ja się też noszę się z myślą budowy. Z poprzedniego miejsca (wspaniali sąsiedzi, technicznie super blok), uciekłam ponieważ powstała pod oknami linia tramwajowa i połączenie samochodowe z trasą przelotową. Nie pomagały nawet okna dźwiękochłonne. Jak pisałam na nic zielone tereny wokoło i zielony taras skoro mieszka sie na osiedlu, gdzie olewa sie podstawowe zasady (taras-przedłużenie domu jem obiad = naprzeciwko na części wspólnej-mamusia wysadza dziecię na siusiu).
Teraz podchodzę do tematu inaczej. Nawet wybór podmiejskiej miejscowości poprzedzony jest wywiadem. I juz wiem, że wchodnie i południowe obrzeża miasta odpadają. Szukam dalej

phronesis
04-03-2008, 21:58
Faktycznie. Ja się też noszę się z myślą budowy. Z poprzedniego miejsca (wspaniali sąsiedzi, technicznie super blok), uciekłam ponieważ powstała pod oknami linia tramwajowa i połączenie samochodowe z trasą przelotową. Nie pomagały nawet okna dźwiękochłonne. Jak pisałam na nic zielone tereny wokoło i zielony taras skoro mieszka sie na osiedlu, gdzie olewa sie podstawowe zasady (taras-przedłużenie domu jem obiad = naprzeciwko na części wspólnej-mamusia wysadza dziecię na siusiu).
Teraz podchodzę do tematu inaczej. Nawet wybór podmiejskiej miejscowości poprzedzony jest wywiadem. I juz wiem, że wchodnie i południowe obrzeża miasta odpadają. Szukam dalej

Mowisz o poludniowych obrzezach Wa-wy, masz na mysli konkretne miejsca/miejscowosci.

Route 66
10-03-2008, 08:26
Tak, choćby Piaseczno ze względu na tragiczny dojazd i pęd do powstawania dużych osiedli. Mam dośc blokowisk. Jak pisałam na zachodzie (dojazd Alejami też nie za wesoły, ale mijając już mocno zabudowany Ursus, Pruszków, Komorów - dalej można znaleźć ciche, spokojne miejsca. Ostatnio rozglądałam się po Brwinowie. Zabudowany rynek koło stacji z mnóstwem sklepów, sklepików, poczta, bank i bazarek, nie tylko z handlarzami, ale i ludźmi przywożącymi swoje owoce i warzywa. Niska zabudowa, tylko niedaleko rynku w stronę do Ożarowa kilka nowych niskich bloków. Od rynku niewielkie (oprócz wyjazdówek) kameralne uliczki. Zielono i spokojnie. Tylko powoli, teraz już się nie spieszę. I być może zmienię zdanie.

miHoo79
24-01-2009, 21:03
Bede prostakiem... Bierze sie kilku kolegow takich po koksach i robi delikwentowi najscie, niewazne w jakim jest wieku jak mlody to moze wylapac pare ostrzegawczych na zdrowie mu wyjdzie, jak bedzie dalej podskakiwal to wycieczka poza blok i puszczenie nago przez miasto plus fotki...
Wiem to jest nielegalne itp itd ale policja straz miejska sad... buahahahaha przeciez oni bronia takich przed Toba a nie Ciebie przed nimi...
I opowiadanie bredni ze prawo ze policja nie moze itp smieszy mnie

batko lenin
30-01-2009, 20:46
...jestem za... Z chamem trzeba po chamsku, ot co! :D

nadusia30
31-01-2009, 09:55
Tyle tu pisania, gadania, a przecież wystarczy zainwestować w specjalne materiały budowlane wyciszające na sufit. Nie widzę nic złego w tym, że sąsiad chodzi sobie w chodakach - bez przesady, jego mieszkanie, jego broszka. Jak ktoś mieszka w bloku musi się liczyć z pewnymi "odgłosami sąsiedzkimi". Komuś może przeszkadzać nawet głośne kichanie i co z tego??

maxwit
31-01-2009, 10:14
ja mam za sąsiadów dwóch studencików co wynajmują mieszkanie i dzień w dzień impreza do 5 rana. Nie mam nic przeciwko imprezą ale ile mozna. Więc poszedłem i powiedziałem że od 22 do 6 rano jest cisza nocna i ma byc cicho powiedziałem to bardzo grzecznie. Kiedy nie poskutkowało poszedłem do nich i poprosiłem czy możemy przedyskutować tą sprawe w inny sposób bo grzecznie do nich nie dociera. Oni nie wiedzieli o co mi chodzi. więc mówie żeby sie ubrali i wyszli ze mną przed blok to im wytłumacze (siłowo). Zmiękli i na drugi dzień przynieśli mojej żonie wino i przepraszali. OD TAMTEJ PORY MAM SPKÓJ. :wink:

magdasp
04-02-2009, 20:14
Mieszkam w starym bloku z wielkiej płyty, 3 mieszkania na piętrze ale sąsiedztwo.... jak to sąsiedztwo - jedna sąsiadka fajna i spokojna, drudzy to taka patologia i melina że szkoda gadać - nieraz miałam drzwi pochlapane świeczką, pomazane krwią i jakimś bliżej nieokreślonym klejem ale najlepszy jest dziadek z góry - od 5 rano goli się w łazience i śpiewa na całe gardło albo lalalalala albo o tym jakie to piękne nóżki mają dziewczynki albo popularne nazwijmy to piosenki biesiadne a ja jestem od kilku dni na urloie bo koncze wykańczać moje nowe mieszkanko i chciał nie chciał od 5 rano nie śpię słuchając darmowych koncertów...wwwwwwwrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr

malgos2
05-02-2009, 01:34
Kochani, niewiele osob jest w stanie przebic mojego nowego sasiada, ale jesli chodzi o rady na temat odglosow - tylko wygluszenie scian i sufitu moze nas uratowac. Od godz. 6 do 22 kazdy moze robic taki halas, jak mu sie podoba. Psy moga szczekac, mozna cwiczyc i na perkusji i na skrzypcach... Rownie wkurzajace sa odglosy drewniakow nad glowa jak i sasiedzi przychodzacy z dolu i awanturujacy sie, ze sie chodzi w takim czy innym obuwiu w domu (znam odwrotna sytuacje)... Policje nalezy wzywac w nocy, kiedy halasy przekraczaja norme. Podobno najlepsze do wygluszania scian sa w dalszym ciagu opakowania po jajkach. :lol:

grizzli
04-03-2009, 09:38
A może już w tej desperacji wyciszyć mieszkanie korkiem??? Czytałem o tym tutaj
http://forum.leroymerlin.pl/read.php?21,1311
i gość był chyba zadowolony.
korek nie wystarczy

rpawlak
04-03-2009, 14:32
dlatego jak kupowałem mieszkanie w bloku kupiłem je z pełną premedytacją na ostatatnim piętrze. Cisza i spokój

malgos2
04-03-2009, 14:35
dlatego jak kupowałem mieszkanie w bloku kupiłem je z pełną premedytacją na ostatatnim piętrze. Cisza i spokój

Pod warunkiem, ze nie przychodzi do Ciebie z pretensjami sasiadka z dolu. :wink:

kazimierz82
23-08-2009, 16:46
Witam

Mam podobne problemy z lokatorami na górze. Jestem współwłaścicielem domu, mieszkam na parterze domu jednorodzinnego. Na piętrze mieszka moja rodzina, która jest współwłaścicielem domu. Strop jest w pełni drewniany, co skutecznie sprzyja rozchodzeniu się hałasu i drgań. Jak wspomniałem, na górze mieszka rodzinka, w której jest kilkoro małych dzieci. Codzinnie po powrocie z pracy (około 14.30 - 15.30) do godziny 21 a czasem i nawet 22 hałas na parterze jest nie do zniesienia. I na nic grzecznie i kulturalnie zwracanie uwagi. Jak dostałem informację, to są dzieci i nikt ich nie uwiąże łańcuchem aby było cicho. Nie ważne, że jest lato, można wyjść przed dom i się bawić, bo po co, lepiej robić komuś na złość. A mnie już zaczyna "szlak trafiać", czasem nawet 15 minut spokoju nie mam. A przecież w piłkę można grać na podwórku, na krześle z kółkami nie koniecznie trzeba jeździć i to po całym pokoju, a i nie koniecznie trzeba się biegać po domu. Ale najgorsze są wekendy, gdzie hałasy z samego rana mnie budzą i towarzyszą mi cały dzień do późnych godzin wieczornych. Co w tym złego jeszcze jest, to fakt że dom nie jest nowy, a drgania które przenoszą się z konstrukcji stropu na ściany powogują ich pękanie. Teraz na wszystkich ścianach mam rysy i skazy, a z sufitu niejednokrotnie sypią mi się odłamki tynku. Wszystko rozumiem, i rozumiem że dzieci bawić się będą i mają do tego pełne prawo, ale wszystko z umiarem i zrozumieniem przez ich rodziców, że jest ktoś niżej, komu to może przeszkadzać.

Ja ostatnio często próbuję uciec od tych hałasów przez wychodzenie na długie spacery - nawet gdy temu pogoda nie sprzyja, lub odpoczynek po pracy w garażu, który stoi obok domu. Ale to nie sposób na rozwiązanie problemów aby uciec z własnego domu. Czasem staram się siedzieć w domu ze stoperami na uszach, ale niewiele one dają przy tym hałasie.

Co w tym jeezcze złego jest, co stwierdziła niejedna osoba która u mnie była - każdy ma wrażenie że jest to celowe i złośliwe pozwolenie na "huczą" zabawę.

Teraz po roku bezskutecznej walki sam u siebie zaczynam dostzergać objawy nerwicy. Staram to w wszystko w sobie tłumić, ale coraz większe mam z tym problemy. Nie umiem spokojnie rozmawiać, często sam wybucham agresją przy prostych rozmowach. Już nie wiem co z sobą zrobić... Takie rady typu kup dobrą kolumnę basową i ty rób na złość hałas sąsiadowi też nie są rozwiązaniem. Takie rady mogą doradzić ci, który tak naprawdę nie doświadczyli tego problemu i nie wiedzą co to znaczy wrócić do domu nie nie mieć swojego własnego i spokojnego kąta, nie mieć odrobiny prywatności i spokoju we własnym domu.

Chciałbym wziąść własny kredyt na kupno swojego mieszkania, ale niesatety, finansowo jestem zablokowany. Jako współwłaściciel domu, częściwo wieloletni kredyt, który został zaciągnięty na adaptację poddasza, jest moim obciązeniem i żadem bank mi nie udzieli innego tak dużego kredytu. Choć ja nie mieszkam na piętrze, nie spłacam kredytu, i tak on mnie blokuje.

Teraz widzę, że to że postanowiłem wejść w spółwłaścicielstwo posesji i zablokować się nie swoim kredytem, stało się dla mnie zmorą mojego życia. Jak przysłowie mówi, Polak jest mądry po własnej szkodzie.

Wiesiek30
03-09-2009, 20:28
to jest nic, ja mieszkalem w akademiku w samym srodku, kilka lat, halas imprezy do rana,, spalem bez problemu, nie przeszkadzalo mi nic teraz mieszkam w domu i jest za cicho, juz 5 lat i nie moge sie przyzwyczaic tesknie za halasem, nie moge zasnac,paranoja...

matizwro
14-09-2009, 09:39
He , tak jak u mnie : jedyne normalnie przespane noce to sa wtedy gdy sasiedzi sa na urlopie . Sasiedzi z gory maja najprawdopodobnie zle zamontowana podloge oraz schody ( mieszkanie dwopoziomowe , oddane ok 3 lat temu ) . Rano budzi mnie komorka sasiada z gory ( 6.50 i slychac wibracje , ktora mnie budzi ) , pozniej ok 40 min biegania po schodach w gore i w dol ( buch , buch , buch ) z jednego konca mieszkania w drugi ( jeb , jeb , jeb ) , kapiele , sniadanie , bieganie w szpileczkach itp . No coz , mowie sobie jak mnie obudzili to czas wstawac .Spokoj do czasu jak wroca : i zaczyna sie od poczatku bieganie , ganianie , halasy . W dodatku sa nad wyraz towarzyscy , co weekend zjawiaja sie u nich znajomi i nawet niepuszczaja glosno muzyki i nie tancza , ale slychac glosniejsze rozmowy i wszystkie kroki . Efekt jest jakby stado koni z adhd tam mieszkalo a nie ludzie .
Sasiad twierdzi ze u nich wszystko jest ok i zebym nieprzesadzal , a ja spac moge isc dopiero jak oni pojda , a pobudka wtedy kiedy oni .
Juz postanowilem ze sie wyprowadzam , tylko szkoda mi tych pieniedzy ktore zainwestowalem w to mieszkanie i na razie niemam nowych zeby kupic kolejne wiec musze sie w tym pomeczyc ze 2-3lata . Nastepne mieszkanie bedzie na pewno na ostatnim pietrze albo dom za miastem .

W tej chwili zastanawiam sie nad wyciszeniem sufitu aku-plyta lub optima-sonic tylko niewiem na ile to bedzie skuteczne . Ktos sie moze orientuje ktore byloby lepsze do proby wyciszenia sufitu ?

kris7109
28-09-2009, 23:15
Co ja to chciałem.....aha.Czy w imię świętego spokoju trzeba sobie zrobić z mieszkania wyciszone studio nagrań? :o To troche chore żeby wydawać kasę na taką "modernizację mieszkania" bo kanalia łapiduch jest fetyszystą chodakowym i w robocie mu nie wystarczają więc klupocze nimi w chałupie.Nie poddawaj się i walcz.

HiszpanskaInkwizycja
01-10-2009, 13:34
...
W tej chwili zastanawiam sie nad wyciszeniem sufitu aku-plyta lub optima-sonic tylko niewiem na ile to bedzie skuteczne . Ktos sie moze orientuje ktore byloby lepsze do proby wyciszenia sufitu ?

Hej, czytaj mój post na ten temat tutaj:
http://forum.muratordom.pl/wyciszenie-sufitu,t145967.htm

--
Pozdrawiam
ML

dodo
11-11-2009, 12:45
witajcie. ja tez miałem p.... mieszkałem pod posłem RP to co on z mauzonka wyczyniali przez 7 lat a zwłaszcza od 21 do 1 lub 2 w nocy 7 dni w tygodniu to szkoda gadac zmieniłem miezkanie cudem jest o70 procent lepiej.

Arxxxxania
27-11-2009, 08:35
gdzieś tu widziałem propozycje - odpowiedzi na hałasy - drewniaki - dla sąsiada Waszego sąsiad - pod choinkę :)

to jest to :)


no i myślę że takiego sąsiada da się jednak wychować - kurcze - przecież każdego się da - przynajmniej powinno :)


jak nie dobrocią - to siłą - !~

gentile
24-01-2010, 21:41
Ja niechybnie niebawem wyląduje wTworkach!
Przeprowadziłem się do mieszkania kupionego za koszmarne pieniadze. W czasie ogledzin(parokrotnych), cisza jak makiem zasiał. Zaczęło sie dopiero po zamieszkaniu. Symfonie zainicjował sąsiad z góry, ma zwyczaj"chodzenia" z takim dudnieniem jakby wążył ok tony i w każdy krok wkładał całą masę ciała, efekt cwałujacego bawołu dosiadanego przez zawodnika sumo. Kobita zwróciła mu uwagę na to dudnienie i jest nieco lepiej ale to głownie dlatego że rzadko bywa w domu. Ale okazało się że to była dopiero uwertura. Państwo lewa flanka u góry wprowadzili się po nas, no i rozpętało się piekło. Perrrrrrrrrrrrrrrrrrrmanentne przesuwanie mebli, rano, wieczór, w nocy, o każdej porze. Z takim pogłosem że słychac ich na dole po wejściu na klatkę(teraz właśnie przesuwają znowu). Posuwalstwo to zresztą chyba sport ulubiony w naszym bloku, podobne pasje wykazuja sąsiedzi w sąsiedniej klatce u góry-właściiciele dziecka zwanego przez nich pieszczotliwie "szkodnikiem". Szkodnik-jako ze ksywka obliguje-zachowuje sie jak przystało na szkodnika. Wydziera się jak opętany przez większosć dnia, w nocy też nie próżnuje. Doprowadza tym wrzaskiem do szału swoich rodziców którzy miotają przekleństwami co tworzy uroczą kakofonie jazgotu. Ale to bynajmniej nie wszystko. Obok mieszka ultrakatolicka dewotka z 3-ką dziatwy i...last but not least PSEM!!!. Wykrzykniki nieprzypadkowe. Pies ma uroczy zwyczaj rytualnego ujadania w chwilę po wyjsciu sąsiadki z domu i nie przestawania do momentu kiedy ta łaskawie wróci. A wychodzi na wszystkie msze .Hałas rozsadza bębenki, ściany drżą w posadach. Dzieci, a jakże, nie próżnują. Przewalają sie po pokoju jak kłody ciskanego z impetem drewna czyniąc łomot niewyobrażalny, jako kontapunkt stosuja upuszczane metodycznie na podłogę kuleczki, chyba metalowe. Kuleczki gasną po kilkakrotnym odbiciu sie od podłogi i cała operacja powtarza się po wielokroć, często w nocy. Sąsiedzi mają też zwyczaj wiercenia w ścianach mniej więcej o 21. 45 oraz walenia młotkiem.
Po lewej flance też oczywiście jest pies który działa w systemie zmianowym z tym na prawej flance prowadząc ogień nękający.
I ukoronowanie symfonii noisu-akord ostateczny- KSIĄDZ. Ksiadz z koscioła znajdujacego sie jakieś 200 metrów od mojego balkonu ostatnio zainstalował sobie dzwony. Cieszy się z tego nabytku jak niemowle z grzechotki. Zaczyna ostrzał od 6 rano, potem 8ma, 12ta, i improwizowane koncerty o godzinach nieregularnych, np. 15.20, 17.16, 20.35 itd. Nie kończy na kilku uderzeniach w ulubiony instrument. Potrafi tak przez 5-10 minut. Każdorazowo przy tym budzi nasze 5 mczne dziecko, jeśli już wcześniej nie zostało obudzone psem, dudnieniem, łomotem, wiertarka, klepaniem kotletów czy darciem się dzieciarni. Ostatnio dołączyła kolejna atrakcja, perkusja elektroniczna którą szczęśliwy nabywca upojnie testuje wieczorami.

Śpie i pracuje w słuchawkach przemysłowych, stopery w uszach. Jeszcze nikogo nie zabiłem(na razie). Po tym co przeżywam dochodzę do wniosku że "Dzień Świra" to film oparty na faktach. Ale świrem bynajmniej nie jest bohater tytułowy.

PS.
Strach sie bać co to bedzie jak ktoś się wprowadzi pod nas, na razie
mieszkanie puste...
Decyzja już podjęta. WYPI******* z tego piekła na ziemi i buduje dom

pawel-71
25-01-2010, 10:16
Zrobić raczej wiele nie zrobisz, ale ja bym wziął sprawy w swoje ręce. Np. donosik do US czy Pan doktor wystawia rachunki za swoje usługi czy opłaca regularnie Zusy itp.

Po kilku takich kontrolach szybciutko zmieni drewnami na mięciutkie kapcie filcowe :)

Z***y
31-01-2010, 18:01
Ale inna sprawa, z czego się teraz te bloki buduje?

Kiedyś miałam taką sąsiadkę, której przeszkadzał kot biegający po mieszkaniu i przychodziła z pretensjami.

Natomiast ja nie raz słyszałam jak sąsiedzi nalewali wody do wanny lub inne rzeczy w łazience robili :)

chrisowaty
31-01-2010, 21:25
W poprzednim mieszkaniu miałem niedosłyszącą słuchaczkę pewnego radia z Torunia. Codziennie radio waliło po uszach. Pewnego dnia nie wytrzymałem i zostawiłem 2x 200W głośniki rozkręcone na maksa, które przez 7 godzin nuciły sobie Metallicę, a ja zabrałem rodzinkę na spacer. Sąsiadka zrozumiała , że nie mieszka sama.

sterlitz
08-02-2010, 09:57
Tyle tu pisania, gadania, a przecież wystarczy zainwestować w specjalne materiały budowlane wyciszające na sufit. Nie widzę nic złego w tym, że sąsiad chodzi sobie w chodakach - bez przesady, jego mieszkanie, jego broszka. Jak ktoś mieszka w bloku musi się liczyć z pewnymi "odgłosami sąsiedzkimi". Komuś może przeszkadzać nawet głośne kichanie i co z tego??
Trzeba tolerować "pewne" odgłosy sąsiedzkie typu kichanie, stukanie kotletów, pranie czy odkurzanie, wynikające jak to nazwano z normalnego użytkowania lokalu. Ale podkute kapciuszki czy nadawanie morsem za pomocą garnka i podłogi wyłożonej terakotą o północy raczej pod normalne użytkowanie nie podpada.
Z doświadczenia wiem, że nic tak nie wychowuje, jak odpłata pięknym za nadobne, bo wizja nieprzespanych nocy odbiera burakom chęć do uprzykrzania sąsiadom życia.
Ja też zawdzięczam "sąsiadom" pęd ku własnemu domkowi, bez sąsiadów przez ścianę :lol: Czyli do czegoś się takie mendy przydają :lol:
A, jeszcze jedno - wyciszenie ma większą skuteczność na podłodze buraka, niż pod sufitem tego, komu burak życie zatruwa.

Zakete
19-04-2011, 13:40
Witam wszystkich, mam ten sam problem, sąsiad burak i na dodatek mało kumate, po prostu nie rozumie niektórych rzeczy, dlatego negocjacje odpadają. Wpadłem więc na następujący pomysł: Kupić na allegro MOCNY głośnik i umocować go w stronę sufitu, np postawić mębraną do góry na jakiejś drabinie albo coś. Nagrać na komputer jakiś irytujący dzwiek i puszczać go przez porządny wzmacniacz. Zeby debil zrozumiał dlaczego, to dzwieki powinny się same uruchamiać, zaraz po tym jak dobiegnie jakiś hałas z góry. Brzmi to skomplikowanie ale wcale tak nie musi być.
1. Głosnik (tutaj przydał by się znawca tematu aby doradził co kupić żeby przeszło przez sufit)
2. Program komputera (wystarczy poszukać programu który uruchomi jakiś "utwór" jak dobiegnie do niego inny dzwięk)
3. Podłączamy wszystko, i nastawiamy budzik żeby wył w nocy co godzinę (zeby nasz program się uruchamiał i w nocy)...

dudi82
22-04-2011, 08:06
To i ja swojego sąsiada opiszę. Ponad 2 lata temu kupiliśmy z narzeczoną M3 w bloku z wielkiej płyty. Mieszkanie w wieżowcu na ostatnim, siódmym piętrze. Mieszkanie było zaniedbane, nie zamieszkałe długi czas (właściciel w USA), więc nadające się do generalnego remontu, który zaczęliśmy zaraz po otrzymaniu kluczy. Do wyremontowania była łazienka i duży pokój - reszta po ślubie jak dojdziemy do kasy. Wszedł elektryk i jak tylko wiertarkę do ściany przyłożył - dzwonek. Sąsiadka z dołu, lat 80-90, ledwo chodząca. Z pretensjami, że jej się żyrandol trzęsie i że od 3 lat hałasujemy. Przypominam, że w mieszkaniu na pewno nikt nie hałasował, stało puste. Wytłumaczyłem, że remont, ze elektryk, że za 2-3 dni przychodzi hydraulik a potem raczej będzie cisza. Staruszka zrozumiała i poszła. Za 3 dni przyszedł hydraulik. Wiertło przy ścianie - staruszka za drzwiami. Że przecież miało już być cicho, że hałas od 3 lat. Przypomniałem, że robię remont i że mieszkanie dopiero co kupiłem więc ja 3 lata nie hałasowałem. Ona na to szeptem "a panie ... bo tutaj to jakaś wytwórnia była, hałasy od rana do nocy". Podziękowałem za jakże ciekawą informację i trzasnąłem drzwiami. Remont skończyliśmy, mieszkamy, i znosimy to, że staruszka sprasza do siebie inne staruszki i głośno gadają pół dnia. Jak jestem w kuchni słyszę dokładnie co drugie słowo. Jak otworzę drzwiczki od licznika to słyszę już każde. Nie przeszkadza mi to zbytnio, bo całe życie mieszkałem w bloku i do akustyki jestem przyzwyczajony, a staruszka w nocy jest cicho więc jest ok. No poza jednym. Staruszka co 2-3 dni, a przynajmniej raz w tygodniu coś przypala tak, że ja muszę mieszkanie wietrzyć.
W sierpniu zeszłego roku, po ślubie, postanowiliśmy wyremontować mały pokój, przedpokój, wymienić wszystkie drzwi bo żadne pionu nie trzymały (wiadomo, wielka płyta). I się zaczęło. Fakt, trochę trzeba było podkuć tu i ówdzie, trochę powiercić, ościeżnice wyciąć. Ale wszystko kulturalnie, z poszanowaniem regulaminu spółdzielni zawsze między godziną 8 a 20. Mimo to co chwilę z dołu słyszałem pod moim adresem teksty "ty skur...., zbrodniarzu, ty świnio. do piwnicy z tą wytwórnią. Ja cię na policje podam, do urzędu skarbowego ze wytwórnie w domu otworzyłeś. Ja prawo znam, ja po świecie jeżdżę (fakt, córka chyba w niemczech mieszka) i tam ludzie tak nie hałasują". Itd, itp. I wszystko tak przez strop, do mnie z pretensjami nie przyszła już nigdy. Pewnego dnia nie wytrzymałem, i po kolejnej wiązance drę się do niej, żeby się uspokoiła, że remont robię i jak skończę będzie cisza. Ona na to "to przyjdź i powiedz". Ja na to "nie będę się pani tłumaczył". Nadal coś tam wyzywała, mięsem rzucała, więc napisałem do niech pisemko i wrzuciłem do skrzynki (iść na rozmowę nie było sensu bo nikomu drzwi nie otwiera). Napisałem, że jeszcze jeden tekst i idę na policję o znieważenie, podałem jej numery na Policję, Straż miejską, US, do spółdzielni. Napisałem, żeby tam dzwoniła z pretensjami. Napisałem również, ze dość mam smrodu jej przypalonych dań i w końcu straż pożarną wezwę. Po tym liście nastąpiła cisza. Wiercenie obywało się bez jej darcia mimo, że w domu była.
No ale w ostatnią sobotę staruszka przeszła samą siebie. Znów poczułem smród spalenizny. Patrzę za okno, a tam z dołu unosi się czarny dym. Wyszedłem na balkon i widzę, że to z kuchni staruszki. Zbiegam na dół, dzwonię, cisza. Myślę, staruszka śpi, albo leży zaczadzona. Dzwonię dobrą minutę, w końcu staruszka otwiera drzwi a razem z nią z drzwi bucha dym. Mówię, że coś się u niej pali a ona spokojnym głosem "nieeee, ja tylko mięso piekę". Wyszedłem z siebie i się drę, że dymu od cholery, że do mojego mieszkania to leci, że co ona chce dom spalić. Ona nadal "nieee, nic się nie pali, niech pan wejdzie i zobaczy". Wchodzę, a tam smród jak cholera, dym w oczy piecze, oddychać się nie da, widoczność na 3-4m. Staruszka mi pokazuję spalone, dymiące bryłki węgla, które podobno są mięsem, które ona piecze. I jeszcze mówi, żebym się nie popisywał, bo przecież ją tutaj pilnują. Nie wiem co miała na myśli. Wyszedłem z tekstem, że następnym razem wzywam straż pożarną. Z mojego mieszkania jeszcze dłuższą chwilę było widać dym za oknem.
I pomysłu nie mam co z tym zrobić. Spółdzielnia? Co mi powie? Żeby straż wezwać jak się palić zacznie. Mieszkanie mam ubezpieczone więc chyba tylko trzeba mieć nadzieję, że staruszka odstąpi od kuchennych rewolucji.

ot co
22-07-2013, 16:19
Ja też mam problem z sąsiadką, a właściwie z sąsiadkami z dołu (panie działają jako team zorganizowany - matka z córką), bo a to szuram, a to stukam, a to...żyję. Wymiana okien (raz na 20 lat) o przyzwoitych godzinach zakończyła się jak zwykle "ziemia leci po parapecie". Dodam, że po tej niedoli sąsiadka władowała mi się do mieszkania z salwą pytań - skąd okna, za ile itd. itp. Musiałam panią w końcu grzecznie aczkolwiek stanowczo wyprosić po tym jak zdążyła przesłuchać pana od okien i zabrała się za przesłuchiwanie mojej ciotki, która akurat mnie odwiedziła. O remoncie nie wspomnę co się działo i ile żali się wylało, a dodam, że również remontowałam o przyzwoitych godzinach. Objaw dobrej woli z mojej strony (uśmiech i jakieś miłe sąsiedzkie zdanie o pogodzie) na początku naszego sąsiadowania zakończył się pytaniami "gdzie pani mieszkała", "gdzie pracuje" i "ile pani zarabia" - szczyt taktu ;)
Lata mieszkania nad tą panią pozwoliły mi ustalić pewne fakty. Otóż zawsze salwa żali wylewa się najbardziej wtedy, kiedy mi się polepszy - remont mieszkania, kupno fajnego samochodu, szczęśliwe życie osobiste i inne "polepszenia" żywota mojego (czyli potwora), które można ustalić przez okno.
AAA - w związku z kupnem samochodu pani nie omieszkała stwierdzić, że "stawianie samochodu nie w jednym a w różnych miejscach przed blokiem świadczy o braku kultury". Tylko że ja pierwszy raz słyszę, że miejsce pod blokiem w którym mieszkam jest moje albo czyjeś i nie robię dramatu jeśli ktoś zaparkuje tam, gdzie ja bym miała ochotę to zrobić.
Naprawdę jestem dzielna w wysłuchiwaniu tych wyimaginowanych pretensji, lecz dziś sąsiadka-córka idąc chodnikiem z przeciwka, natychmiast przeszła na drugą jego stronę idąc tym samym na wprost mnie, żebym musiała jej ustąpić. Potrąciła zarówno mnie, jak i mojego konkubina (to też jej słowa, którymi koniecznie musiała kiedyś mnie obdarzyć podkreślając w ten sposób jaka to jest bogobojna, a ja jaka jestem bleee ;) ). Wygląda na to, że chodnikiem też nie powinnam chodzić, bo to świadczy o braku kultury ;) i że pani pomimo wszystko z butami do nieba się wybiera, bo nie ma konkubina ;).
Znalazłam się na tej stronie dlatego, że zamierzam w końcu zebrać dowody i podać sąsiadów z dołu do sądu, gdyż czuję się napastowana i nękana psychicznie ciągłym szukaniem dziury w całym. Dodam, że nikt inny, kto ze mną sąsiaduje nie zgłaszał nigdy do mnie żadnych pretensji.
Tak sobie myślę drodzy sąsiedzi z dołu, że może by tak warto było zacząć pracować, bawić dzieci, udzielać się charytatywnie, robić na drutach, czytać książki, gotować obiady lub w końcu dłubać w nosie z braku innego zajęcia itd. zamiast mówiąc bez ogródek - zazdrościć sąsiadom, że mają lepiej.

gregor1983
06-10-2013, 20:12
konowały na dyżurach się wysypiają:)

lokjan
16-10-2013, 13:05
Kup chodaki i pogadaj z sąsiadem z 2 piętra. I weź dziewczyny w szpilkach. Może salsoteka? :)