martadela
11-10-2007, 21:31
Właśnie dzisiaj jakieś 4 godz temu musiałam podjąć b. trudną decyzję o uśpieniu naszej kotki...
Fumasia była z nami 18 lat.
Ostatnio pogorszył jej się apetyt... badanie krwi wykazało mocznik i inne takie wskazujące na nie wydolność nerek.
Gdy walczyłam kiedyś o mojego kocura Mańka, obiecałam sobie że nigdy więcej nie będę zwierza tak męczyć... Walczyliśmy ponad miesiąc... efekt :(
Usnęła na moich rękach... Mama pękła... :(
A ja... nic...
Nie wiem co zemną jest...
Może to dla tego że od jakiegoś czasu się przygotowywałam na jej odejście.
Może to dla tego ze pożegnałam już kilku kochanych zwierzęcych przyjaciół.
Może wreszcie dorosłam i zrozumiałam że śmierć nie jest "tragedią" i "końcem", tylko naturalna koleją rzeczy.
Czuję się... dziwnie...
:(
Fumasia była z nami 18 lat.
Ostatnio pogorszył jej się apetyt... badanie krwi wykazało mocznik i inne takie wskazujące na nie wydolność nerek.
Gdy walczyłam kiedyś o mojego kocura Mańka, obiecałam sobie że nigdy więcej nie będę zwierza tak męczyć... Walczyliśmy ponad miesiąc... efekt :(
Usnęła na moich rękach... Mama pękła... :(
A ja... nic...
Nie wiem co zemną jest...
Może to dla tego że od jakiegoś czasu się przygotowywałam na jej odejście.
Może to dla tego ze pożegnałam już kilku kochanych zwierzęcych przyjaciół.
Może wreszcie dorosłam i zrozumiałam że śmierć nie jest "tragedią" i "końcem", tylko naturalna koleją rzeczy.
Czuję się... dziwnie...
:(