PDA

Zobacz pełną wersję : dys: -leksja,-grafia-orotgrafia,-kalkulia, co będzie next?



Strony : [1] 2

Barbossa
18-10-2007, 20:48
jak w temacie
ostatnio w modzie dyskalkulia
ciekawe co będzie następne
czy macie jakieś typy?

tak czasami czytam/słyszę o tym i tak mi się wydaje, że rodzice na siłę robią z dzieci te dys..., przy czym z pewnością chwalą się przed innymi, że ich dziecię takie mońdre i ą i ę,
tylko ta niedobra szkoła nie pozwala rozwinąć skrzydeł geniuszom i dla pewnosci lepiej załatwić leniuszkowi jakieś kwity na dys,
a tak naprawdę to tych dys chyba tak wiele nie ma :roll:

KiZ
18-10-2007, 21:32
Dysmózgia..? :-?

ave!
18-10-2007, 21:38
Dysmózgia..? :-?
to samo skojarzenie
:lol: pewnie bardziej fachowo będzie to brzmiało dysfrenulia :wink:

Heath
19-10-2007, 07:26
No nie, Barbossa zakłada wewątki na psychologu...

moje młodzieńcze ideały dostały w pysk...

agnieszkakusi
19-10-2007, 08:11
no właśnie... Barbossa, kiedyś był tylko w "doświadczeniach".

Barbossa
19-10-2007, 08:21
przepraszam :oops:
to się więcej (nie) powtórzy

ale to jakaś tam odskocznia, gdy mnie chcą pożreć na "doświadczeniach"

skasować :roll:

agnieszkakusi
19-10-2007, 08:28
Barbossa...ja to uwielbiam czytać Twoje posty....gdziekolwiek są :oops:

Tomek_J
19-10-2007, 08:40
ciekawe co będzie następne czy macie jakieś typy?

Dyspremieria (kaczynskiensis) - wrodzona nieumiejętność sprawowania rządów :D

Barbossa
19-10-2007, 08:40
tylko mnie tu bez takich
ja i tak tylko premiera...

mikolayi
19-10-2007, 08:44
dyslenistwo

Barbossa
19-10-2007, 09:00
dyslenistwo
to już pozytywna cecha
odwrotność to dyspracowitość ?

mikolayi
19-10-2007, 09:04
dyslenistwo
to już pozytywna cecha
odwrotność to dyspracowitość ?
a moze dysrobotność ?

Barbossa
19-10-2007, 09:08
będzie
a tak ogólnie to może dysułomność

mikolayi
19-10-2007, 09:11
będzie
a tak ogólnie to może dysułomność
a to nie będzie pozytywna cecha ?

braza
19-10-2007, 09:33
A ja tweirdzę, że Barbossa ma rację. Za dużo ostatnio tego dys.... Moda taka i wszyscy chcą być trendy

retrofood
19-10-2007, 10:54
ja bym się w szkołach zgodził tylko na dysmundurkię.

Barbossa
19-10-2007, 11:08
a może dyslekcja :roll:
młodzież byłaby zadowolona

kroyena
19-10-2007, 12:53
retro nie mówi się dsymundurkię jeno dysuniformizm. 8)

retrofood
19-10-2007, 14:42
retro nie mówi się dsymundurkię jeno dysuniformizm. 8)

Niby tak, jeno mię się widzi, że skoro wszystkie dys- są rodzaju żeńskiego (jak onegdaj huragany, np. huragan "Dziunia" M. Załuski - ... dziewczyna młodziutka, owszem, prima sorta, osiemnaście w skali Beauforta...), to ten -formizm tu nie pasi :lol:

madd
19-10-2007, 16:26
Moja znajoma zalatwila swojemu dziecku na poczatku pierwszej klasy, kiedy to dzieciatko jeszcze dobrze pisac nie umialo zaswiadczenie o dysgrafi i dyslekcji :o

Barbossa
19-10-2007, 16:36
pewnie żedy dzieciątko się nie przemęczało, taka mama to "skarb"

madd
19-10-2007, 16:46
A potem rosna takie oszolomy, majac 20 lat nie radza sobie z zyciem i pol dnia leza na kozetce u psychoalalityka. Co za czasy :roll:

ged
19-10-2007, 18:34
Obyście nie mieli nigdy dziecka z dysleksją, a jak już będziecie mieć, to zrozumiecie co to jest i nie będziecie szydzić z czyjegoś nieszczęścia.

ave!
19-10-2007, 18:51
Obyście nie mieli nigdy dziecka z dysleksją, a jak już będziecie mieć, to zrozumiecie co to jest i nie będziecie szydzić z czyjegoś nieszczęścia.
z prawdziwej - myślę, że nikt się nie śmieje - tu raczej chodzi o taką sytuację, jak opisuje Madd - zwykłe lenistwo i wygodnictwo rodziców, którym nie chce się popracować - z - i - nad - własnym dzieckiem :)

2112wojtek
19-10-2007, 19:09
Chciabłym powidzieć , ze jetsem urodzomyn dysgrafkiem bez zawśiadczeń i nie przeszakdza mi to jendak wcela być zrozumiayłm pzrez ludizi intneligetnych , któzry i tak nidgy nei czytąja całych wyrazwó a jednie patzrą na wyraz jako na protsy symobl graficzny i odzcytują go zupłenie podwśiadomie .
pozadrwiam serdeczeni
1221 wojtke

Czy ktoś tu nie zrozumiał dysgrafika ? :D
Myślę , ze łatwiej policzyć wyrazy poprawne w tej wypowiedzi.

ged
20-10-2007, 06:58
Chciabłym powidzieć , ze jetsem urodzomyn dysgrafkiem bez zawśiadczeń i nie przeszakdza mi to jendak wcela być zrozumiayłm pzrez ludizi intneligetnych , któzry i tak nidgy nei czytąja całych wyrazwó a jednie patzrą na wyraz jako na protsy symobl graficzny i odzcytują go zupłenie podwśiadomie .
pozadrwiam serdeczeni
1221 wojtke

Czy ktoś tu nie zrozumiał dysgrafika ? :D
Myślę , ze łatwiej policzyć wyrazy poprawne w tej wypowiedzi.

Bzdura - taki tekst, albo tekst z jakimikolwiek błędami to obraza osoby do której jest kierowany, a dysgrafia nie ma nic wspólnego tekstem niepisanym ręcznie.

Barbossa
20-10-2007, 10:43
Obyście nie mieli nigdy dziecka z dysleksją, a jak już będziecie mieć, to zrozumiecie co to jest i nie będziecie szydzić z czyjegoś nieszczęścia.
rozumiem, że szydzimy z Twojego nieszczęścia

sSiwy12
20-10-2007, 11:02
Połykam litery, przestawiam litery w wyrazie, nie zawsze "wychodzi" mi ą, ę i tym podobne. Czyli dla innych może to być dys ... coś tam, a ja wiem, że z mojej strony jest to zwykłe niechlujstwo - za co serdecznie w tym miejsu i przy tej okazji przepraszam, bo nie jest moim zamiarem nikogo obrażac. UF :oops:

Barbossa
20-10-2007, 11:16
Połykam litery, przestawiam litery w wyrazie, nie zawsze "wychodzi" mi ą, ę i tym podobne. Czyli dla innych może to być dys ... coś tam, a ja wiem, że z mojej strony jest to zwykłe niechlujstwo - za co serdecznie w tym miejsu i przy tej okazji przepraszam, bo nie jest moim zamiarem nikogo obrażac. UF :oops:
chyba razem musimy jakieś papiery załatwić
ale ja się staram, walczę,

sSiwy12
20-10-2007, 11:39
Chciabłym powidzieć , ze jetsem urodzomyn dysgrafkiem bez zawśiadczeń i nie przeszakdza mi to jendak wcela być zrozumiayłm pzrez ludizi intneligetnych , któzry i tak nidgy nei czytąja całych wyrazwó a jednie patzrą na wyraz jako na protsy symobl graficzny i odzcytują go zupłenie podwśiadomie .
pozadrwiam serdeczeni
1221 wojtke

Czy ktoś tu nie zrozumiał dysgrafika ? :D
Myślę , ze łatwiej policzyć wyrazy poprawne w tej wypowiedzi.

Bzdura - taki tekst, albo tekst z jakimikolwiek błędami to obraza osoby do której jest kierowany, a dysgrafia nie ma nic wspólnego tekstem niepisanym ręcznie.

Nie jest to prawda. Jest to afazja (a właściwie dysfazja) motoryczna, której jednym ze skutków jest częsciowa nieumiejetność "graficzna w stawianiu liter". Prawdą jest fakt, ze na podstawie pisma odrecznego można "zdjagnozować" dysgrafię.
Nie bez znaczenia jest fakt, ze kiedy opisywano ta dusfunkcje, komuterów nie było, a maszyny do pisania raczej nie stanowiły "powszechnego uzycia".

ged
20-10-2007, 12:29
Komputer ma to do siebie, że może kontrolować pisownię, wystarczy odrobina chęci. Dla mnie "też", lub "terz" jak i setki innych wyrazów jest nie do zapamiętania, ale nie znajdziesz w moich tekstach najmniejszego błędu ortograficznego bądź literówki, bo ja szanuję tych którzy będą to czytać.

Barbossa - tak - moje dziecko chodzi do 4 klasy podstawówki i nie nazwę go głąbem tylko dlatego, że nie potrafi pisać, bo na kółko matematyczne chodzi z klasą 6.

Barbossa
20-10-2007, 12:37
a ja go nazwałem?
nie przypominam sobie
jak mu pomagasz?

sSiwy12
20-10-2007, 12:44
Komputer ma to do siebie, że może kontrolować pisownię, wystarczy odrobina chęci. Dla mnie "też", lub "terz" jak i setki innych wyrazów jest nie do zapamiętania, ale nie znajdziesz w moich tekstach najmniejszego błędu ortograficznego bądź literówki, bo ja szanuję tych którzy będą to czytać.

Barbossa - tak - moje dziecko chodzi do 4 klasy podstawówki i nie nazwę go głąbem tylko dlatego, że nie potrafi pisać, bo na kółko matematyczne chodzi z klasą 6.

Dlaczego twierdzisz z uporem maniaka, że ktoś kto pisze z błedami obraża lub nie szanuje tych do których pisze. Nie uważasz, że mogą być inne przyczyny?

ged
20-10-2007, 13:24
Bo tak jest przyjęte i koniec! Bo sprawia przykrość czytanie takiego tekstu, bo sposób pisania świadczy o człowieku. To dokładnie tak samo jak smród kogoś kto się nie myje, bo mu się nie chce. Pomimo wszystko można pisać poprawnie. Powtarzam to z uporem maniaka, chociażby dlatego, że napisanie w/w tekstu zajęło mi prawie godzinę i nie żałuję tej godziny bo przynajmniej nikt mnie nie nazwie []...

sSiwy12
20-10-2007, 13:33
Rozumiem, że "prawie ślepym" wstęp wzbroniony i koniec? :o

ged
20-10-2007, 13:35
Nie rozumiem ?

ged
20-10-2007, 13:37
Piszesz o niedowidzących ? Na to jest opcja w komputerze i literki Ci powiększy na pół ekranu.

Barbossa
20-10-2007, 13:37
ja pisząc, staram się nie popełniać błędów, a te które są zawarte, jakimś cudem prześlizgują się :D
staram się nie być niedbałym w tej materii, ale bez przesady, bo ta w każdej dziedzinie nie jest wskazana

Maruś i Asia
20-10-2007, 18:56
Nie uważam, że ludzie z dyslekcją, dysgrafią, czy dysortografią są gorsi od tych, którzy tych dys... nie posiadają.
Sama mam dziecko, co prawda już dorosłe, które ma wszystkie wymienione przeze mnie dys..., jednak nie przeszkodziło to mu dostać się na studia techniczne i całkiem nieźle sobie na nich radzić.
Teraz moje drugie dziecko poszło do szkoły. Już w zerówce okazało się, że jest zagrożone dyslekcją. Teraz przez pierwsze dwa - trzy lata szkoły nie mówi się, że dziecko ma dyslekcję, tylko o zagrożeniu dyslekcją. Dla mnie to i tak niewiele zmienia, bo wiem, że całą "zabawę" zaczynam od początku. Rodzice, którzy spotkali się z taką dysfunkcją wiedzą ile pracy, serca, a czasem i nerw to kosztuje.
Zdaję sobie sprawę jak trudne są dla dziecka te wszystkie ćwiczenia, jak stara się od nich uciekać, a jednocześnie jak źle potrafi czuć się w szkole. Wiem bo przerabiam to po raz drugi.
Powiem szczerze, że z dużym niesmakiem czytałam Wasze wypowiedzi. Dlatego życzę oby nikt z was nie miał dziecka z dyslekcją czy inną dysfunkcją.

kuleczka
20-10-2007, 19:12
Chciabłym powidzieć , ze jetsem urodzomyn dysgrafkiem bez zawśiadczeń i nie przeszakdza mi to jendak wcela być zrozumiayłm pzrez ludizi intneligetnych , któzry i tak nidgy nei czytąja całych wyrazwó a jednie patzrą na wyraz jako na protsy symobl graficzny i odzcytują go zupłenie podwśiadomie .
pozadrwiam serdeczeni
1221 wojtke

Czy ktoś tu nie zrozumiał dysgrafika ? :D
Myślę , ze łatwiej policzyć wyrazy poprawne w tej wypowiedzi.
zrozumiał, zrozumiał, ale chyba nie pisałeś o sobie :roll:
jeśli tak, to w życiu bym nie przypuszczała, doprawdy dziwne to....


1221 wojtke
nie wiedziałam, że jesteś taki pamiętliwy :roll: :D

kakaowy
20-10-2007, 19:45
Powiem szczerze, że z dużym niesmakiem czytałam Wasze wypowiedzi. Dlatego życzę oby nikt z was nie miał dziecka z dyslekcją czy inną dysfunkcją.
Piszesz tak dlatego, że w Twoich licealnych czasach nie były tak "popularne" rozmaite zaświadczenia o "dys-". Nie odbieraj tego źle, ale w obecnych czasach 99% takich zaświadczeń to lipa i wiem co mówię. Takie są fakty, w większości wynika to z lenistwa i wygodnictwa. Cierpią na tym oczywiście ci, którzy rzeczywiście mają jakieś mniejsze lub większe dysfunkcje.

KiZ
20-10-2007, 20:02
Bo tak jest przyjęte i koniec! Bo sprawia przykrość czytanie takiego tekstu, bo sposób pisania świadczy o człowieku. To dokładnie tak samo jak smród kogoś kto się nie myje, bo mu się nie chce. Pomimo wszystko można pisać poprawnie. Powtarzam to z uporem maniaka, chociażby dlatego, że napisanie w/w tekstu zajęło mi prawie godzinę i nie żałuję tej godziny bo przynajmniej nikt mnie nie nazwie []...

ged,
Tekst na który się powołujesz zawiera 379 znaków. Praca nad sobą Ci służy, bo następnie, w okresie 13 minut (od 13:24 do 13:37), udało Ci się postawić poprawnie tych znaków aż 423 :wink:

KrzysztofLis
20-10-2007, 20:22
Już w zerówce okazało się, że jest zagrożone dyslekcją.
Jak każde dziecko, które ma lekcje w szkole, jest tym zagrożone... :D

Przepraszam, nie moglem się powstrzymać...

Maruś i Asia
20-10-2007, 20:45
:lol: :lol: :lol:
Nieszkodzi, nawet fajnie to zabrzmiało :P

Paty
20-10-2007, 21:00
Powiem szczerze, że z dużym niesmakiem czytałam Wasze wypowiedzi. Dlatego życzę oby nikt z was nie miał dziecka z dyslekcją czy inną dysfunkcją.
Piszesz tak dlatego, że w Twoich licealnych czasach nie były tak "popularne" rozmaite zaświadczenia o "dys-". Nie odbieraj tego źle, ale w obecnych czasach 99% takich zaświadczeń to lipa i wiem co mówię. Takie są fakty, w większości wynika to z lenistwa i wygodnictwa. Cierpią na tym oczywiście ci, którzy rzeczywiście mają jakieś mniejsze lub większe dysfunkcje.

to bardzo ciekawie świadczy o osobach , które je wystawiają, że daja się nabrac , pogratulowac tytułu magistra..............

EZS
20-10-2007, 21:16
Przepraszam, ale też mam wrażenie, że 3/4 zaświadczeń jest "załatwianych" bo dają wymiernie korzyści - dodatkowy czas na klasówkach, jakąś tam dopuszczalność błędów... Powszechna opinia brzmi- jak "JAcuś" ma te pół godziny więcej bo ma zaświadczenie, a mój Michałek nie, to ma mniejsze szanse, więc muszę mu załatwić zaświadczenie, niech nie ma gorzej na starcie. Wiem co mówię, słyszałam takie rozmowy w klasie mojej córki... Gdyby z rozpoznaniem dysleksji itd wiązała się tylko konieczność długich spotkań ze specjalistami w przychodniach i ćwiczeń, a nie "udogodnienia" w szkiole, wysyp dzieci z ...leksjami by się skończył. I wrócilibyśmy do faktycznych kilku procent, które autentycznie mają zaburzenia i potrzebują pomocy.

ave!
20-10-2007, 21:18
pogratulowac tytułu magistra

rozumiem, że psychologom, wystawiającym tego typu zaświadczenia (dzieciom w wieku gimnazjalnym a nawet licealnym - bo zawsze jakieś 1/2 h więcej na egzaminie :wink: ) czy rodzicom tych dzieci - z reguły - właśnie "wyżej" 8) kształconym :roll:

EZS
20-10-2007, 21:25
to bardzo ciekawie świadczy o osobach , które je wystawiają, że daja się nabrac , pogratulowac tytułu magistra..............

To też nie tak. Kiedyś np nie było depresji. Nie było, bo leki były koszmarne no i choroba "niemedialna". Potem wprowadzono nowe leki, upubliczniono wiedzę i potem antydepresanty waliło się niemal na oślep. Gorzej się czujesz - weź lek i OKI. Nastąpiło trochę "zachłyśnięcie się tematem". wśród ludzi i lekarzy też... Ale już powoli normalnieje. Ludzie zrozumieli, że leki nie są takie obojętne, i że nie każde złe samopoczucie jest depresją... I fajnie. Niestety w przypadku tych ..leksji.. rozpoznanie daje korzyści ( w sumie iluzoryczne, ale te rozhisteryzowane mamusie często odbierają inaczej..) a nie jest obarczone niewygodami. Więc jest presja.

premiumpremium
20-10-2007, 21:48
A ja uważam, ze nie ma czegoś takiego jak dysgrafia, dysleksja, dyskalkulia i wszystkie inne dys.... .

"W dzieciństwie niewiele zależy od nas, wiele zaś od tych, którzy są z nami!" - to jest motto, które powtarzał nam nasz profesor i ja się z tym zgadzam. Najłatwiej jest załatwić dziecku zaświadczenie, że jest jakimś dys :roll:

ged
20-10-2007, 23:33
Obyście nie mieli nigdy dziecka z dysleksją, a jak już będziecie mieć, to zrozumiecie co to jest i nie będziecie szydzić z czyjegoś nieszczęścia.


... Powiem szczerze, że z dużym niesmakiem czytałam Wasze wypowiedzi. Dlatego życzę oby nikt z was nie miał dziecka z dyslekcją czy inną dysfunkcją.

Zakończmy ten przykry temat.

Barbossa
21-10-2007, 09:57
czemu przykry,
chowanie lenistwa swojego i dziecka za wyimaginowanymi ułomnościami to jest przykre
temat drażliwy, ale staje się to plagą, sztucznie napędzaną

JoShi
21-10-2007, 11:46
Dlaczego twierdzisz z uporem maniaka, że ktoś kto pisze z błedami obraża lub nie szanuje tych do których pisze. Nie uważasz, że mogą być inne przyczyny?

Dlatego, że gdyby szanował skorzystałby z powszechnie dostępnych środków pozwalających usunąć błędy z napisanego tekstu. W dobie komputerów to tylko minutka lub dwie więcej.

JoShi
21-10-2007, 11:59
to bardzo ciekawie świadczy o osobach , które je wystawiają, że daja się nabrac , pogratulowac tytułu magistra..............

Eee tam zaraz nabrać. Myślisz, że lekarz wystawiający lewe zaświadczenia o stanie zdrowia, czy zasiadający w komisjach lekarskich dających lewe renty są niedouczeni i dają się oszukać?

Paty
21-10-2007, 19:13
to bardzo ciekawie świadczy o osobach , które je wystawiają, że daja się nabrac , pogratulowac tytułu magistra..............

Eee tam zaraz nabrać. Myślisz, że lekarz wystawiający lewe zaświadczenia o stanie zdrowia, czy zasiadający w komisjach lekarskich dających lewe renty są niedouczeni i dają się oszukać?

no tak to chyba zależy tylko od ........................grubości koperty podarowanej w książce................. :wink:


myśle że nie musze tłumaczyc tej aluzji.........

Dropsiak
21-10-2007, 20:00
W szkole mojego dziecka wisi lista placówek które moga takie zaświadczenia /opinie/ wystawiać. Kazdy kto chce "załatwić" wie do której placówki niepublicznej /cena badania znana, podaje ją pedagog w szkole/ w stolicy województwa się udac i mieć pewnośc ze papierek dostanie.
Jak ktoś z dzieckiem chce pracować to współpracuje z poradnia w powiecie, bo ta opinii po jednej wizycie nie wydaje.
Tajemnica poliszynela.

DPS
21-10-2007, 20:14
Kochani - powiem może też kilka słów w tym temacie.
Nie wiem, dlaczego tyle osób uważa, że zaświadczenia o dysfunkcjach są wystawiane na lipę. Rzecz ma się tak, że:
1/ dziecko z podejrzeniem dysfunkcji musi przejść szczegółowe badania psychologiczne i pedagogiczne. Nigdy tych badań nie przeprowadza jedna i ta sama osoba.
2/ Wyniki ww. badań są omawiane komisyjnie w poradni psychologiczno-pedagogicznej na komisji
3/ wystawiana jest opinia (NIE zaświadczenie) o dysleksji
4/ integralną częścią opinii o dysleksji są zalecenia dla dziecka i dla rodziców oraz nauczycieli
I teraz dopiero zaczyna się kołomyja. Dziecko nie ma tak, że czerpie korzyści i nic nie robi. Odwrotnie - opinia o dysleksji oznacza ogromną ilość pracy. Dziecko dyslektyczne u mnie w klasie codziennie musi piękniym starannym pismem pięciokrotnie w specjalnym zeszyciku przepisać zdanie z trudnością ortograficzną. Np. : Żółty tchórz wróżył wróblowi porządnie nań wrzeszcząc.
W czasie dyktand dzieci z opinią o dysleksji są pytane z zasad ortografii - dysleksja bowiem, a właściwie w tym przypadku dysortografia, polega na tym, że dziecko co najmniej przeciętnie inteligentne (jest to badane w poradni) ZNA ZASADY ORTOGRAFII POLSKIEJ ( a więc zapytane ma obowiązek wiedzieć, np. kiedy piszemy rz i po jakich spółgłoskach) - ale ma trudności z zastosowaniem ich w praktyce.
Stąd ogromne ilości ćwiczeń, jakie te dzieci muszą robić, specjalne programy komputerowe ćwiczące pamięć słuchową i wzrokową, stąd ćwiczenie (poprzez te przepisywane zdania na przykład) ćwiczenia pamięci mechanicznej i grafomotoryki ręki. Podobnie rzecz się ma z czytaniem i liczeniem, nie chcę Was zanudzać na śmierć.
Tak więc opinia o dysleksji nie oznacza łatwego życia w szkole i zwolnień - to początek czasu ciężkiej pracy.
Nie można mówić, że nie istnieją takie dysfunkcje. Winne są tutaj przede wszystkim źle opracowane programy nauczania dzieci w klasach 1-3, stosowane obecnie. DZIECKO NIE NAUCZY SIĘ PISAĆ, JEŚLI TEGO NIE ROBI. A teraz? Gotowe ćwiczenia, a w nich trzeba tylko wpisać jedną literkę w puste miejsce, albo połączyć coś liniami.
Jestem gorącą zwolenniczką powrotu do "Elementarza" Falskiego (i to tego, w którym czytanki były pisane pięknym pismem kaligraficznym i dzieci uczyły się od razu wzorców pisma i jego sprawnego czytania) oraz... zeszytów w wąską linię i samodzielnego pisania przez dzieci jak najwięcej.
To nie tak, że zwolnionko z obowiązków. To ciężka orka, nieraz łzy i frustracja, że "nie wychodzi" i często posądzenia o cwaniactwo. A prawda jest zupełnie inna.
Przepraszam, że tak długo gadałam. :oops:

Barbossa
21-10-2007, 20:30
dzięki, już wiem jak to wygląda w teorii

JoShi
21-10-2007, 20:43
dompodsosnami nie gniewaj się za to co napiszę, ale to co przedstawiłaś to teoria. Tak powinno być. Jednak wiesz chyba jak jest w naszym kraju. Wszystko na opak... Podobnie można by było o tym jak wyglądać powinno przyznawanie renty a i tak każdy wie jak to wygląda w praktyce.

ged
21-10-2007, 20:47
Ja do tego dodam, że są nauczyciele którzy potrafią natychmiast zauważyć dysleksję u dziecka. Przykład mam własny. Po przeprowadzce do nowego domu zmieniliśmy szkołę. Na pierwszej lekcji z polskiego pani zapytała Rafała czy masz dysleksję? Jak ona mogła tak szybko to zauważyć? Dysleksję - nie dysortografię. Kilka dni później poinformowaliśmy ją, że walczymy z problemem od lat. Dobrze, że są tacy nauczyciele.

ged
21-10-2007, 20:50
Coś mi się wydaje, że niewiele osób piszących w tym wątku wie co to dysleksja.

sSiwy12
21-10-2007, 20:51
Zgadza się :lol:

DPS
21-10-2007, 20:55
JoShi - nie gniewam się, nie ma o co.
Po prostu opisałam to, co ja robię i jak to u nas się odbywa.
Zresztą, rodziców zawsze na początku trudno jest przekonać, że dziecko powinno zostać przebadane w PPP w kierunku dysleksji. Odpowiedź jest prawie zawsze taqka sama: "Proszę pani, mojemu dziecku nic nie brakuje/nie jest żadnym wariatem, żeby do psychologa je kierować. :evil: Poradzi sobie, wystarczy, że Pani powie, co ma robić. :evil: "
Mozolnym i żmudnym procesem jest zawsze przekonanie rodziców, że powinni to zrobić (tzn. badanie) dla dobra dziecka. A potem... już wiecie co. :D

premiumpremium
21-10-2007, 20:56
Coś mi się wydaje, że niewiele osób piszących w tym wątku wie co to dysleksja.

Ja wiem, dlatego się wypowiadam. Jakiego typu dysleksję ma Twoje dziecko?

premiumpremium
21-10-2007, 20:59
dompodsosnami nie gniewaj się za to co napiszę, ale to co przedstawiłaś to teoria. Tak powinno być. Jednak wiesz chyba jak jest w naszym kraju. Wszystko na opak... Podobnie można by było o tym jak wyglądać powinno przyznawanie renty a i tak każdy wie jak to wygląda w praktyce.

Dokładnie, tylko teoria, niestety...
W praktyce jest zupełnie inaczej :roll:

DPS
21-10-2007, 21:05
ged - dysleksję łatwo rozpoznać, jeśli się trochę poczytało na ten temat i przeszło parę szkoleń. Trzeba chcieć i interesować się tym.
A z tą teorią i praktyką nie generalizowałabym. Chcecie powiedzieć, że łżę i nie robię tak, jak piszę? :roll: :(

kakaowy
21-10-2007, 21:18
Ty moze i robisz, ale nie wszyscy w Twoim fachu postępują tak samo. Ja się z tym zetknąłem wielokrotnie bezpośrednio, wiem że zaświadczenie da się "załatwić" i wiem, że nie stanowi to dla nikogo żadnego problemu. Co więcej, to co piszesz, o mozolnej pracy uczniów z tego typu papierkami, to najczęściej pobożne życzenia. Przez wszystkie lata jak uczestniczyłem jeszcze w szkolnictwie ;) takie zaświadczenia dawały właściwie tylko jedno - przywileje. Większa ilość błędów dopuszczalna na klasówkach, więcej czasu na rozwiązywanie testów, itd. Dyslektycy ogólnie mieli łatwiej, śmiali się innym w twarz i mieli ich za frajerów.

Oto cała prawda.

premiumpremium
21-10-2007, 21:20
ged - dysleksję łatwo rozpoznać, jeśli się trochę poczytało na ten temat i przeszło parę szkoleń. Trzeba chcieć i interesować się tym.
A z tą teorią i praktyką nie generalizowałabym. Chcecie powiedzieć, że łżę i nie robię tak, jak piszę? :roll: :(

Nie.
Ale z doświadczenia wiem, że w szkole nie jest tak, jak powinno być. Nauczyciele nie mają czasu dla dzieci, tylko biegną z programem, który trzeba przeprowadzić w ciągu roku szkolnego.

DPS
21-10-2007, 21:27
Swego czasu nawet mieliśmy w ofercie gospodarstwa specjalne pobyty dla rodzin z dziećmi dyslektycznymi i wyrównywanie dysfunkcji u tych dzieci. Faktem jest, że przez dwa lata ANI JEDNA RODZINA DZIECKA DYSLEKTYCZNEGO NIE ZGŁOSIŁA CHĘCI TAKIEGO POBYTU. :o Dziwi mnie to do dziś. Nie zależy im czy co? :o
A z takim dzieckiem można naprawdę dużo zrobić, jeśli się pracuje i to tak, żeby dziecko się nie nudziło. 8)

ged
21-10-2007, 22:48
Coś mi się wydaje, że niewiele osób piszących w tym wątku wie co to dysleksja.

Ja wiem, dlatego się wypowiadam. Jakiego typu dysleksję ma Twoje dziecko?

Można o tym ciekawą i śmieszną książkę napisać. Podam tylko maleńki przykład:
Słowo: "samochód" on widzi jak: "sachómod" i tak to czyta, podobnie pisze... co ciekawe doskonale rozumie co czyta i świetnie opowiada przeczytaną treść. Czasem nie jestem w stanie zrozumieć kilku zdań z lektury którą czyta głośna, przerywam i proszę aby opowiedział to co przeczytał, często opowiadanie jest lepsze niż rzeczywista treść.

JoShi
22-10-2007, 02:24
ged - dysleksję łatwo rozpoznać, jeśli się trochę poczytało na ten temat i przeszło parę szkoleń. Trzeba chcieć i interesować się tym.
A z tą teorią i praktyką nie generalizowałabym. Chcecie powiedzieć, że łżę i nie robię tak, jak piszę? :roll: :(
Ty pewnie robisz bo Ty uczciwa jesteś. Ale wiesz te przywoływane przeze mnie renty mają zarówno ludzie chorzy jak i nieuczciwi. I właśnie o tym mowa w tym wątku. Mam wrażenie, że prawdziwych dyscośtam jest niewielu a jeszcze mniej jest tych co uczciwie nad tym pracują.

DPS
22-10-2007, 06:39
Fakt, niewątpliwie jest wielu cwaniaków, a wielu nauczycieli nie pracuje z dzieciakami nad dysleksją tak jak należałoby. :( Renty... cóż, temat - rzeka. Sama znam osoby zdrowiuteńkie i ciężko pracujące na czarno (z dobrym i bardzo dobrym zarobkiem), ale jeszcze pobierające do tego rentę.
W Stanach maja to fajnie rozwiązane. Ubezpieczyciel ma prawo wysłać a rencistą detektywa, jeśli podejrzewa, że coś jest nie tak. Widziałam w TV dokument, jak to robią Facet miał w papierach chorobę kręgosłupa i brał na to rentę. Detektyw pojechał za nim aż na Hawaje, gdzie ten miał wakacje rodzinne i sfilmował go, jak nosi na rękach na plaży swoje dzieci i skacze z nimi przez fale. Stracił rentę. :D
Drugi ganiał z laską, że niby nie może chodzić, a po wyjściu od lekarza i skręceniu z aróg wrzucał laske do bagażnika auta i łaził bez. Sfilmowali go. I podziękowali mu.
I mnie się takie coś bardzo podoba. :D

Dropsiak
22-10-2007, 14:37
dzięki, już wiem jak to wygląda w teorii
Własnie , w poradni o ktorej mowa za jednym zamachem załatwia sie 2 wizyty /dwa razy wiadoma kwota/ i dokumemt dostaje od strzału.
Znajoma tak synusia na egzamin przygotowywała :-?

ged
22-10-2007, 16:21
... a znajomej mojego kolegi włosy na uszach wyrosły i przyjechała po nią Czarna Wołga... Gdybym chciał, aby moje dziecko miało dyplom jakiejś dobrej uczelni to bym go kupił na bazarze. Tylko po co? Za kilkanaście lat to on będzie musiał zarabiać pieniądze i taki czy inny papier mu w tym nie pomoże. Będzie musiał mieć wiedze i zdolności, o pracowitości nie wspomnę. W jakim celu ktoś kupuje te papiery? aby świadomie obniżyć poziom swojego dziecka? po co? z głupoty? To ja i wszyscy moi znajomi walczymy, aby nasze dzieci chodziły do najlepszych szkół, a inni robią odwrotnie ? Jeśli chcą to niech sobie tak robią, ludzi do łopaty potrzeba.

JoShi
22-10-2007, 16:31
W jakim celu ktoś kupuje te papiery? aby świadomie obniżyć poziom swojego dziecka? po co? z głupoty? To ja i wszyscy moi znajomi walczymy, aby nasze dzieci chodziły do najlepszych szkół, a inni robią odwrotnie ?
Pogódź się z tym, że nie wszyscy ludzie na świecie sa rozsądni i rozumni :P A tak sobie czasem myslę, że takie cwaniaczkowate dzieci cwanych rodziców-kombinatorów to się tak nauczą kombinować, że moga jeszcze w przyszłości mieć lepiej niż te co to z mozołem walczyły i do lepszych szkół poszły. Życie bywa przewrotne.

Dropsiak
22-10-2007, 18:54
... a znajomej mojego kolegi włosy na uszach wyrosły i przyjechała po nią Czarna Wołga... Gdybym chciał, aby moje dziecko miało dyplom jakiejś dobrej uczelni to bym go kupił na bazarze. Tylko po co? Za kilkanaście lat to on będzie musiał zarabiać pieniądze i taki czy inny papier mu w tym nie pomoże. Będzie musiał mieć wiedze i zdolności, o pracowitości nie wspomnę. W jakim celu ktoś kupuje te papiery? aby świadomie obniżyć poziom swojego dziecka? po co? z głupoty? To ja i wszyscy moi znajomi walczymy, aby nasze dzieci chodziły do najlepszych szkół, a inni robią odwrotnie ? Jeśli chcą to niech sobie tak robią, ludzi do łopaty potrzeba.
To niech idzie do fryzjera, moze jej przystrzygą.... :P
Ja ci nie powiem dlaczego, ale tak niestety jest. A nasila się w okolicy przedegzaminacyjnej.
Takie są fakty.
Cwaniaków nie sieją.
Joshi ma całkowita racje.

BKT
08-11-2007, 16:47
A ja uważam, ze nie ma czegoś takiego jak dysgrafia, dysleksja, dyskalkulia i wszystkie inne dys.... .

"W dzieciństwie niewiele zależy od nas, wiele zaś od tych, którzy są z nami!" - to jest motto, które powtarzał nam nasz profesor i ja się z tym zgadzam. Najłatwiej jest załatwić dziecku zaświadczenie, że jest jakimś dys :roll:

Ten profesor to czego uczył? Materiałoznawstwa? Chemii? na pewno nie przedmiotów humanistycznych a już na pewno nic związanego z pedagogiką ... Mam nadzieję ...


Tak się składa że mam dziecko z autyzmem. Piszę o tym w osobnym wątku. Choć rozmaitej maści pedagożki i psycholożki usiłowały mnie przekonać że mi się to wszystko przywiduje i że to moja wina bo za mało wymagam :roll: to dobrzy specjaliści stwierdzili autyzm i uspokoili mnie że to nie moja wina ...

Autyzm leczę, jest nieźle, ale nadal jest ryzyko dysleksji, dyskalkulii, dysortografii i innych dys. I to NAPRAWDĘ. Nic mi się nie przywiduje, moje dziecko (5 lat) naprawdę jak patrzy na 3 rzeczy to nie jest w stanie wykoncypować że to trzy tylko liczy do 15 ... Nie pisze, nie rysuje, ma wybuchy wściekłości jak musi zrobić arcytrudne zadanie jakim jest połączenie ołówkiem 3 punktów - wszystko mu się rozjeżdża - on NAPRAWDĘ nie widzi tak jak wszyscy. I tutaj NAPRAWDĘ nie mogę zrobić nic więcej jak tylko ćwiczyć. I wierzyć że się uda.

A do tego w poradniach "pedagogicznych" wmawiają mi że na dysleksję nie należy nam się żadna terapia ... Ręce opadają.

I z powodu "pedagogów" i z powodu takich ludzi którzy bez kompletnej znajomosci tematu wydają takie niesprawiedliwe osądy. Łatwo jest ferować wyroki o ludziach chorych czy "innych" jak się jest młodym, zdrowym i bogatym, najlepiej białym. I do tego facetem.

A ja z kolei uważam że nie ma czegoś takiego jak wrodzona głupota tylko nabyty brak życzliwości i dobrej woli.

Barbossa
08-11-2007, 17:11
Łatwo jest ferować wyroki o ludziach chorych czy "innych" jak się jest młodym, zdrowym i bogatym, najlepiej białym. I do tego facetem.

A ja z kolei uważam że nie ma czegoś takiego jak wrodzona głupota tylko nabyty brak życzliwości i dobrej woli.
zakładam, że jesteś rodzaju żeńskiego
droga schrowana, biedna staruszko, o czekoladowej cerze
nie napinaj się
po takiej Twej "dogłębnej" analizie tego, co tu było poruszane i w kontekscie czego, ostatnie Twe zdanie pasuje bardziej do Ciebie
przykro mi z tego powodu,

ale najbardziej mi przykro z powodu choroby Twojego dziecka
z tego nikt w tym temacie się nie naśmiewał,

BKT
08-11-2007, 17:25
forum zaczyna przypominać fora Gazety Wyborczej niestety.
Jestem wieloletnim forumowiczem, incognito :) żeby nikt nie wiedział kto zacz - ze względu na dobro mojego dziecka, personalia wolałabym ukryć a o jego chorobie na pewno nie chcę żeby ktokolwiek znajomy wiedział.
Widzę że poziom kultury na forum systematycznie spada, czego bardzo żałuję. Kiedyś było to forum ludzi na poziomie, którzy wymieniali poglądy, teraz widzę że zmieniło się to w personalne ataki.

Nadal uważam że o niepełnosprawnych i "innych" (w tym dys) nie wiecie wiele i nie chcecie wiele wiedzieć. Oby nie dotknęło to nikogo z was. Jeśli tak się stanie to poglądy się zmieniają.

Barbossa
08-11-2007, 17:31
nic nie zrozumiałaś, jesteś po prostu zaślepiona w ferowaniu ocen

mariusz12
08-11-2007, 17:44
Jestem nauczycielem.
20 lat temu nikt nie słyszał o dys.
Jestem dydlektykiem nie przebadanym. Za błędy i interpunkcję byłem karany przepisywaniem zeszytów przez rodziców ,a czasem i paskiem ( pomogło).
Tak było 20 lat temu. Obecnie rodzice w przypadku trudności w nauce udają się do PPP i praktycznie otrzymują opinię o wydłużeniu czasu egzaminu, lektorze i itp. Jeśli powiatowa PPP nie wyda takiej opinii to prywatna za pieniądze napewno
Psychika młodego człowieka ( ucznia) jest prosta. Skoro jestem dys... to po co wysilać się na poprawienie umiejętności.
Mam takich przykładów w szkole dużo. Rozum rodziców często wraca przed egzaminem gimnazjanym podzczas którego ich dzieci piszą egzamin w oddzielnych salach i komisją w oddzieleniu od kolegów i są spostrzegane za innych.
Zbyt często rodzice robią ze swioch dzieci inwalidów intelektualnych.

DPS
08-11-2007, 18:41
Jeżeli rzeczywiście jesteś nauczycielem, to współczuję Twoim uczniom. Z Twojego posta wynika, że nie masz nawet najbardziej elementarnej wiedzy o dysfunkcjach, jaką powinien mieć nauczyciel. Promujesz nauczanie pisania paskiem? Skąd Ty się urwałeś, człowieku? :evil:
Poczytaj, nabądź wiedzy zawodowej i zacznij ją stosować albo zmień zawód, bo nie powinno w szkole być miejsca dla takich nauczycieli jak Ty.
P.S.
Potrafisz mi chociaż powiedzieć, jak ma się intelekt do dysfunkcji? Jak to wygląda u tych dzieci? Wiesz?

Krzysztofik
08-11-2007, 20:32
Niesamowite :D Nauczyciele zgłaszajcie się, tu będziecie nauczani :wink:

DPS
08-11-2007, 20:49
Też chcesz? Zapraszam.

Maruś i Asia
10-11-2007, 18:01
Swego czasu nawet mieliśmy w ofercie gospodarstwa specjalne pobyty dla rodzin z dziećmi dyslektycznymi i wyrównywanie dysfunkcji u tych dzieci. Faktem jest, że przez dwa lata ANI JEDNA RODZINA DZIECKA DYSLEKTYCZNEGO NIE ZGŁOSIŁA CHĘCI TAKIEGO POBYTU. :o Dziwi mnie to do dziś. Nie zależy im czy co? :o
A z takim dzieckiem można naprawdę dużo zrobić, jeśli się pracuje i to tak, żeby dziecko się nie nudziło. 8)

Witam serdecznie
Szkoda, że nic nie słyszałam o wypoczynku połączonym z pomocą dla dzieci z dys... Sama chętnie bym z tego skorzystała. Zabawa połączona z nauką mogła by dać lepsze efekty niż dotychczasowe zajęcia reedukacyjne w Poradni oraz w szkole.

BKT
10-11-2007, 19:49
Ja byłabym BARDZO zainteresowana ofertą wypoczynku dla dzieci z HFA (autyzm wysokofunkcjonujący) czy Zespołem Aspergera, PDD NOS etc. To nie są bardzo ciężkie zaburzenia, da się zupełnie fajne zajęcia poprowadzić a można zrobić super program - np. zajęcia psychoterpeutyczne w małych grupach - emocje, rozpoznawanie i wyrażanie emocji, wspólne działanie, wspólna praca, opanowywanie emocji, teoria umysłu etc. Do tego zajcia takie jak dla dzieci dyslektycznych czy innych dys - przecież to są zaburzenia współwystępujące.
Taka oferta spotkałaby się z dżym zainteresowaniem! Gdzie to gposdarstwo?

ged
10-11-2007, 20:18
Potrafisz mi chociaż powiedzieć, jak ma się intelekt do dysfunkcji? Jak to wygląda u tych dzieci? Wiesz?

Einstein był dyslektykiem ...

A na naszym forum jest kilka osób - znanych ... trzeba się przyzwyczaić i zwyczajnie pomijać ich posty.

BKT
11-11-2007, 07:02
Einstein miał Zespół Aspergera - to ze spektrum autyzmu.
Wiele innych znanych osób ma - miało ZA lub autyzm lub coś ze spektrum
podaję za Wikipedią
"Inne osoby w stosunku do których krążą informacje jakoby mieli ZA to:

reżyser Steven Spielberg[14] (przypuszczenia niepotwierdzone przez niego samego),
wybitny ekonomista, Laureat Nagrody Nobla Vernon Smith,
aktor Dan Aykroyd,
brytyjski wokalista i kompozytor Gary Numan,
członek zespołu Pink Floyd Syd Barrett
wokalista The Vines Craig Nicholls,
twórca BitTorrent Bram Cohen[15]
współtwórca i propagator idei wolnego oprogramowania Richard Stallman[16]
David Byrne, wokalista Talking Heads[17] "

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zesp%C3%B3%C5%82_Aspergera

Poza tym nawet nie macię pojęcia ile w wśród osób które znacie jest autystów, dyslektyków i innych dys. Tyle że często oni sami sobie z tego nie zdają sprawy lub nie ujawniają.

Jeszcze coś kiedyś słyszałam - że często dyskelsja jest spowodowana tak prozaiczną przyczyną jak wada wzroku - problemy związane z akomodacją. Być może dobrze dobrane okulary mogłyby zapobiec niejednemu dramatowi szkolnemu dziecka z dyskelsją ...

Załączam jeszcze jeden link, jeśli komuś chciałoby się czytać

http://aim.dmkproject.net/spdzun/index.php?option=com_content&task=view&id=116&Itemid=61

DPS
11-11-2007, 12:45
Fajnie, żed się odzywacie.
Moglibyśmy porozmawiać o ofercie pobytowej dla dziecka z dysleksją (szeroko pojętą) - mam sporo wiedzy oraz materiałów, myślę, że zorganizowanie ciekawych zabaw, które pomogą w wyrównaniu choćby części dysfunkcji, jest jak najbardziej możliwe.
Nie wiem, czy powinnam podjąć się turnusów dla dzieci autystycznych. Myślę, że wiem o nich zbyt mało, a wschodnie przysłowie przestrzega - najgorszym gatunkiem niewiedzy jest wiedza fałszywa. Nie wolno czegoś robić "bo tak mi się wydaje", nieprzemyślane działania mogą czasem przynieść więcej szkody niż pożytku. BKT, oczywiście jeśli chciałabyś podjąć rozmowę, to zapraszam na priva, może razem uda nam się coś wymyślić.
Maruś i Asia - jeśli byłabyś zainteresowana takim pobytem, również zapraszam na priva, możemy zrobić wiele dobrego dla Twojego dziecka. :D

Jose33
13-11-2007, 10:35
Istnieje coś takiego jak dyskomputria- trudności w obsłudze komputera,to chyba najnowsza choroba cywilizacyjna

BK
13-11-2007, 22:09
Moja znajoma zalatwila swojemu dziecku na poczatku pierwszej klasy, kiedy to dzieciatko jeszcze dobrze pisac nie umialo zaswiadczenie o dysgrafi i dyslekcji :o

Jest to możliwe ale niektórym się to w mózgach (dysmózgia??) nie mieści że można dbając o dziecko myśleć o czymś więcej niż biletach na Szreka 3, zakupach w galerii handlowej czy hipermarkecie albo zestawie z zabawką w MacDo, żeby było szczęśliwe i dobrze rosło. Np. o jego rozwoju psychofizycznym. Pewne dysfunkcje (wyjaśniam - problemy) można wykryć bardzo wcześnie. I troskliwi rodzice takie rzeczy wykrywają. Ale to dla was pewnie egzotyka.
W końcu nie każdy musi być wrażliwy i musi być paru buraków na tym świecie.

Pozdrawiam serdecznie

Agduś
24-11-2007, 12:48
Niedawno przed zebraniem w szkole mojej córki usłyszałam rozmowę dwóch mam. Jedna skarżyła się, że poszła na badanie do poradni z córką, a tam "jakaś psycholożka (trzeba było usłyszeć ten bezmiar pogardy i ironii) pytała moje dziecko o zasady pisowni! Przecież ona ma dysortografię! To jak może znać zasady?!" Druga mama natychmiast poradziła jej inną poradnie, w której trzeba zapłacić za wizytę, ale nikt o takie głupoty nie pyta!
Zacisnęłam zęby i nie wtrąciłam się, bo i po co?
Wiem, że dysleksja i inne takie ISTNIEJĄ. Wiem, że należy pracować z dziećmi, które mają jakieś dysfunkcje. Wiem, że taka praca może przynieść większe lub mniejsze postępy (zależnie od zaangażowania dziecka, rodziców, umiejętności i wiedzy psychologa i czynników niezależnych od nikogo). wiem też, że plaga dys- jest efektem wygodnictwa rodziców. Jest też przyczyną określonych postaw, które rodzice wpajają dziecku załatwiając mu lewe zaświadczenia.
Kiedy miałam w klasie dziecko, które podejrzewałam o jakąś dys-, informowałam o tym rodziców, kierowałam do poradni i nie czekając na zaświadczenie zaczynałam stosować taryfę ulgową przy ocenie prac pisemnych (nieoficjalnie), żeby dziecka nie dołować. Po przebadaniu dziecka ogłaszałam już oficjalnie, że taryfa ulgowa (w przypadku młodszych dzieci daleko posunięta, bo w ogóle nie obniżałam oceny za błędy ortograficzne) będzie stosowana, jeżeli dziecko będzie chodziło na zajęcia w poradni i ja dostanę jakiś papierek potwierdzający to. Mogło też uczestniczyć w zajęciach prowadzonych w szkole, mogło, ostatecznie, wypełniać zeszyty p. Saduś i zgłaszać się z nimi do mnie. Sama informacja od rodzica, że dziecko jest dys- i rodzic sobie życzy specjalnego traktowania, ale na żadne zajęcia nie będzie tracił czasu, mało mnie wzruszała.
Kiedyś miałam poważny kłopot z mamą dziecka dysleksycznego. Z mamą, a nie z dzieckiem! Otóż nie obniżałam mu ocen za ortografię jeszcze zanim mama przyniosła zaświadczenie, ale błędy podkreślałam. Mama twierdziła, że mi tego nie wolno robić. Poczytałam, popytałam, upewniłam się, że powinnam podkreślać błędy. Kazałam mu pisać dyktanda, ale ich nie oceniałam. Liczyłam błędy i zapisywałam sobie w notesie. Pokazywałam mu, że popełnia ich coraz mniej (np. nie 57, a 42). Chłopak chodził na zajęcia i pracował, co dawało efekty. Mama uparła się, histeryzowała, ciągała mnie po dywaniku dyrekcji, że ja się znęcam nad dzieckiem! Płakała rzewnymi łzami nad losem synka, ja na jej widok dostawałam trzęsionki. A syn miał niezłe oceny z polskiego i nie uciekał przede mną...

Barbossa
24-11-2007, 13:03
szczerze wspólczuję, właśnie o coś takiego mi chodziło poruszając taki temat...

sSiwy12
24-11-2007, 13:45
No własnie. Prawda wygląda tak, że dziecko ma "taryfę ochronną" bardzo czesto zbyt daleko posunieta, a dorosły osobnik już nie - czego sam doswiadczyłem, własnie w tym temacie, na tym Forum, i to ze strony "fachowców" wypowiadajacych sie w tym temacie :oops:
Dziecko zbytnio "wychuchane" wejdzie w dorosłe życie nie jako "dys- coś tam", lecz jako inwalida nie potrafiacy poradzić sobie samodzielnie z własnymi problemami. Kiedyś przecież skończy sie taryfa ulgowa stosowana w szkole. Kiedys trzeba bedzie zacząć życ na własny rachunek, i to wczesniej niż zazwyczaj sadzą rodzice (może już w szkole średniej).
Na szczęście dla dzieci sa jeszcze takie osoby jak Agduś, :lol: które nie podaja sie presji rodzicielskiej "biednego dziecka".
Moim zdaniem robimy niedźwiedzia przysługę tym "dys ....", bez wzgledu, czy to obszar ruchowy, słuchowy, czy psychologiny (psychiczny). Należy takie osoby traktowac NORMALNIE, pokazywać i "naprawiać" błędy jakie popełniają.
Ja osobiście rodzicom swoich podopiecznych zawsze tłumacze tak, to jest NORMALNE dziecko i należy je traktować tak samo jak pozostałe. Takie dziecko wymaga tylko, albo aż, dodatkowej pracy aby złagodzić niedogodności jego dys....... Dziecko musi wiedzieć jakie i gdzie popełnia błędy! Inaczej wychowamy go (dziecko) na INWALIDĘ. Bo nie bedzie to "inwalidzctwo wrodzone" lecz nabyte.
Pozdrawiam

waldibmw
24-11-2007, 18:44
Bo tak jest przyjęte i koniec! Bo sprawia przykrość czytanie takiego tekstu, bo sposób pisania świadczy o człowieku. To dokładnie tak samo jak smród kogoś kto się nie myje, bo mu się nie chce. Pomimo wszystko można pisać poprawnie. Powtarzam to z uporem maniaka, chociażby dlatego, że napisanie w/w tekstu zajęło mi prawie godzinę i nie żałuję tej godziny bo przynajmniej nikt mnie nie nazwie []... PiEPRZYSZ !!!! Ja pisze poprawnie wtedy jak pisze zamnie moja zona,albo sie jej ciagle npytam.Mam w dupie o,czy u rz cz z ,dalej uwazam sie za wyksztalconego czlowieka ,jak mowie bledow niewidac ,zastanow sie zanim obrazasz bac co bac chorych ludzi.Ciekawe czy smialbys sie z czlowieka bez nogi ze wolno biega

DPS
24-11-2007, 20:08
dalej uwazam sie za wyksztalconego czlowieka

I na tym się Twoje wykształcenie i kultura kończy, co dobitnie pokazujesz swoim postem. :-?

BKT
24-11-2007, 21:08
Bo tak jest przyjęte i koniec! Bo sprawia przykrość czytanie takiego tekstu, bo sposób pisania świadczy o człowieku. To dokładnie tak samo jak smród kogoś kto się nie myje, bo mu się nie chce. Pomimo wszystko można pisać poprawnie. Powtarzam to z uporem maniaka, chociażby dlatego, że napisanie w/w tekstu zajęło mi prawie godzinę i nie żałuję tej godziny bo przynajmniej nikt mnie nie nazwie []... PiEPRZYSZ !!!! Ja pisze poprawnie wtedy jak pisze zamnie moja zona,albo sie jej ciagle npytam.Mam w no o,czy u rz cz z ,dalej uwazam sie za wyksztalconego czlowieka ,jak mowie bledow niewidac ,zastanow sie zanim obrazasz bac co bac chorych ludzi.Ciekawe czy smialbys sie z czlowieka bez nogi ze wolno biega

a ja się zgadzam i rozumiem.
Ja mam dziecko z zaburzeniami ASD (ze spektrym autyzmu) i z ryzykiem dysleksji i dyskalkulii. Wiem przez co przejdzie w szkole. Bo oprócz tego że nie kuma o co chodzi z tym że dwa to dwa a nie 10 czy 150 (serio - patrzy na dwie rzeczy i mówi że to 15) to dojdzie jeszcze frustracja i nieumiejętność radzenia sobie z emocjami. ON NAPRAWDĘ tego nie potrafi. O ile "zdrowe" dziecko zrozumie o co chodzi nauczycielce która go będzie chciała "naprostować" to moje dziecko może tego nie zrozumieć, bo nie rozumie wszystkich emocji czy kodu społecznego. A jest bardzo bystry. Do tego stopnia że naprawdę nieźle się ze swoim "zaburzeniem" maskuje. Tyle że nie wiem czy poradzi sobie jeśli potka osobę która nie zrozumie że on nie rozumie i będzie chciała ślepego uczyć kolorów...

BKT
24-11-2007, 21:25
Agduś,
gdyby wszyscy nauczyciele byli tacy ... Eh

Marzę o tym żeby mój młody na kogoś takiego trafił w szkole.

Pewnie te mamuśki o których piszesz same nie miały pojęcia o zjawisku poprawnej pisowni.
Ja ze swoim dzieckiem bardzo dużo pracuję i mam wrażenie że to właśnie przez mur niechęci pedagogów jest się przebić najtrudniej. Bo jak dziecko ma problemy to wygodniej jest zostawić go na koniec z rozwiązywaniem zadań, żeby nie miał własnych wierszyków do powiedzenia na przedstawieniu (i tak sobie nie poradzi to po co się męczyć) i w ogóle to dać sobie spokój bo i tak ma problemy, a jak mamusia ma kasę to nie sobie szuka pomocy prywatnie
Niestety takie mam gorzkie przemyślenia. Jesteś chyba jedną z nielicznych osób - nauczycieli - którym się chce.
Ja dziecku daję problemy do pokonania i cieszę się kolejnymi sukcesami bo taka praca terapeutyczna daje OGROMNE efekty. Te mamuśki o których piszesz to - jak mi się wydaje - dziecko krzywdzą bo nie pozwalają mu pokonywać deficytów z których same dziecko zdaje sobie sprawę a wie że nie pokona bo nie ma okazji ... Dzieci muszą wiedzieć że pracując nad sobą odnoszą sukcesy.


poradziła jej inną poradnie, w której trzeba zapłacić za wizytę, ale nikt o takie głupoty nie pyta!

Ja płacę za wizytę bo leczę dziecko m.in. prywatnie ale stawiają tam wymagaia dziecku, z drugiej jednak strony muszę przyznać że starają się dużo bardziej niż jak mam terapie za darmo ...

Pozdrawiam serdecznie :)

DPS
25-11-2007, 07:06
Rzecz nie w tym, żeby rzucać się na każdego, kto napisze coś niezgodnego z moimi poglądami (mam na myśli Waldibmw).
Jak już pisałam, też mnóstwo pracuję z moimi dysfunkcyjnymi uczniami. Jeśli pobyt terapeutyczny Cię interesuje - na pewno razem możemy wiele zrobić.
Mamuśki - no cóż, jest to z ich strony w moim odczuciu ogromna nieodpowiedzialność, bo tak naprawdę zaszkodzą swoim dzieciom nie nauczywszy ich pracy nad sobą, ale pokazawszy, że lepiej sobie coś "załatwić". Taki sposób na życie ma krótkie nogi.
Ja na dyktandach oceniam dzieciaki dyslektyczne, ale ze znajomości zasad, których dyktando dotyczy. Za błędy nigdy nie obniżam oceny. Za brak znajomości zasad potrafię i jedynkę postawić.
Wiecie, co w tym wszystkim jest najsmutniejsze? Że poradnie i panie w nich pracujące, przynajmniej część, stały się realizatorkami zamówień takich mamusiek.
Smutne jest, że wielu nauczycieli w ogóle nie pracuje z dyslektykami w sposób indywidualny - ograniczając się do obniżenia wymagań wobec dyslektyków. Kto ma rozumieć potrzeby edukacyjne tych dzieciaków, jeśli nie nauczyciele? :evil:
A najsmutniejsze jest, że rodzice, a przynajmniej spora ich liczba, uważają, że znaleźli znakomity sposób na zapewnienie swoim dzieciom lepszych ocen (bez jedynek z polskiego) bez żadnego wysiłku. Licho mnie na to bierze!
A potem tworzą się stereotypy, jakich przykłady można poczytać w wątku. I ja rozumiem, że ktoś, kto zetknął się z takim wydaniem tematu, jak tutaj opisałam, jest zwyczajnie oburzony na niesprawiedliwość wobec "zwykłych" uczniów.

sSiwy12
25-11-2007, 14:25
To co piszę nie jest atakiem personalnym. Chcę jedynie pokazać stereotyp niestety funkcjonujacy także i w tym temacie, co więcej głoszony zarówno prezez rodziców, jak i tym którzy sprawami dys....... zajmują sie zawodowo.
Obyście nie mieli nigdy dziecka z dysleksją, a jak już będziecie mieć, to zrozumiecie co to jest i nie będziecie szydzić z czyjegoś nieszczęścia.
Bo tak jest przyjęte i koniec! Bo sprawia przykrość czytanie takiego tekstu, bo sposób pisania świadczy o człowieku. To dokładnie tak samo jak smród kogoś kto się nie myje, bo mu się nie chce.
Rozumiem, że "prawie ślepym" wstęp wzbroniony i koniec? Nie rozumiem ? Piszesz o niedowidzących ? Na to jest opcja w komputerze i literki Ci powiększy na pół ekranu. Coś mi się wydaje, że niewiele osób piszących w tym wątku wie co to dysleksja. Słowo: "samochód" on widzi jak: "sachómod" i tak to czyta, podobnie pisze...
I na tym się Twoje wykształcenie i kultura kończy, co dobitnie pokazujesz swoim postem

Problem polega na tym, że wszyscy piszą o dziecku. Gdyby na sprawe popatrzeć " z pozycji" - człowieka we wczesnej fazie rozwoju, to nie było by tylu nieporozumień. Dys....... dotyczy człowieka w kazdym stadium jego życia. To nie jest tak, że dorosły człowiek z racji wieku (rozwoju) został wyleczony z tych przypadłości. Doskonale zdaję sobie sprawe z tego, że jest to dziedzina (dla nas) nowa, ale już i dla nas powinno być wiadome, że nie jest to "choroba wieku dzieciecego" - co niestety tutaj ma miejsce.
Powiem więcej, wiele osób dorosłych, ale tych "wcześniej urodzonych", dopiero nie tak dawno dowiedziało sie, że są dys........ Radzą sobie tak jak umieją, a przecież wczesniej nikt z nimi nie "pracował" w szkole.

Taka konkluzja. Dla wszystkich jesne jest wyznanie "jestem alkoholikiem" czy "byłem narkomanem", czy "choruję na raka". Mówi sie o nich: dzielni ludzie, mieli (mają) problem, ale walczą z nim.
A tutaj niestety, po stwierdzeniu: jestem dys....,przepraszam, ale jeszcze raz zacytuję:

Bo sprawia przykrość czytanie takiego tekstu, bo sposób pisania świadczy o człowieku. To dokładnie tak samo jak smród kogoś kto się nie myje, bo mu się nie chce .
A na naszym forum jest kilka osób - znanych ... trzeba się przyzwyczaić i zwyczajnie pomijać ich posty.

Mam pytanie, jek bedziesz sie czuł kiedy ktoś tak powie o Twoim DOROSŁYM dziecku? Bo przecież jest możliwe, że mimo Twoich starań i pracy tak mu posostanie - czego nie życze z całego serca.
I jeszcze to:

I na tym się Twoje wykształcenie i kultura kończy, co dobitnie pokazujesz swoim postem
A przecież:
dysleksję łatwo rozpoznać, jeśli się trochę poczytało na ten temat i przeszło parę szkoleń. Trzeba chcieć i interesować się tym

Jeszcze raz zapewniam, że nie jest to "atak personalny" - chce jedynie ukazać złożoność tematu.

DPS
25-11-2007, 15:57
I doskonale to rozumiemy, że nie atakujesz personalnie.
Mój wpis :

I na tym się Twoje wykształcenie i kultura kończy, co dobitnie pokazujesz swoim postem
dotyczył forumowicza, który rozmowę o dysleksji zaczyna:

PiEPRZYSZ !!!!
I to ta treść mnie ruszyła, a nie forma ortograficzna. Według mnie człowiek kulturalny i wykształcony w taki sposób dyskusji nie zaczyna - i temu przekonaniu dałam wyraz.
Ten zaś wpis:

A na naszym forum jest kilka osób - znanych ... trzeba się przyzwyczaić i zwyczajnie pomijać ich posty.

też nie dotyczył wyglądu postów dyslektyków, lecz tylko i wyłącznie formy dyskusji innych forumowiczów, którzy nie do końca potrafią trzymać język na wodzy. I tylko tego, niczego innego.

Tak więc pozostaje mi jeszcze raz zapewnić - nie był to atak na dorosłych dyslektyków, a jedynie ukazanie niewłaściwej formy dyskusji u niektórych dyskutantów. TYLKO TEGO.

Nigdy w życiu nie przyszłoby mi do głowy sekować kogokolwiek z powodu jego ewentualnej dysleksji.

JoShi
26-11-2007, 09:08
Taka konkluzja. Dla wszystkich jesne jest wyznanie "jestem alkoholikiem" czy "byłem narkomanem", czy "choruję na raka". Mówi sie o nich: dzielni ludzie, mieli (mają) problem, ale walczą z nim.
A tutaj niestety, po stwierdzeniu: jestem dys....,przepraszam, ale jeszcze raz zacytuję:

Bo sprawia przykrość czytanie takiego tekstu, bo sposób pisania świadczy o człowieku. To dokładnie tak samo jak smród kogoś kto się nie myje, bo mu się nie chce .
A na naszym forum jest kilka osób - znanych ... trzeba się przyzwyczaić i zwyczajnie pomijać ich posty.

Chyba nie rozumiesz. Wyznanie "jestem dyslektykiem" spotkałoby się pewnie z podobnymi reakcjami o jakich piszesz w przypadku trzeźwych alkoholików czy byłych narkomanów, gdyby ów dyslektyk naprawdę się starał a nie tylko tłumaczył ułomnością swoje lenistwo. Uważam, że mam prawo wyrazić taką opinię, bo jestem dyslektykiem. Tylko, że pisanie na komputerze pozwala szybko i bez wysiłku sprawdzić to co się napisało przed wciśnięciem [wyślij]. Dawniej wymagało to wklejenia tekstu do jakiegoś dobrego edytora. Obecnie wystarczy dobra przeglądarka, która sprawdzi pisownię w języku polskim. O takie minimum wysiłku i minimum szacunku dla czytającego chodzi. Pisząc niechlujnie i tłumacząc to swoją dys-cośtam stajesz w jednym rzędzie z mamusiami załatwiającymi swoim pociechom ulgi w szkole.

rrmi
26-11-2007, 09:17
dalej uwazam sie za wyksztalconego czlowieka

I na tym się Twoje wykształcenie i kultura kończy, co dobitnie pokazujesz swoim postem. :-?
Jestes bardzo delikatna Dpsiu :D

JoShi szacuneczek :)

kuleczka
26-11-2007, 09:33
JoShi, popieram rrmi 8)
w życiu nie podejrzewałabym Cię o jakieś dys......... :o
pozostaje pogratulować 8)

Ps. mój syn podejrzewany jest o dysgrafię, ale nauczycielka j. pol, a zarazem Jego wychowawczyni czeka jeszcze ze skierowaniem do poradni, bo mimo problemów jakoś sobie radzi.........
mam do kobitki zaufanie, ale już sama nie wiem czy dobrze robi :roll:

JoShi
26-11-2007, 09:56
w życiu nie podejrzewałabym Cię o jakieś dys......... :o

Przeszłam w szkole podstawowej i podwójne ocenianie (osobno ortografia osobno treść) chociaż o zaświadczeniach i dysfunkcjach nikt wtedy nie słyszał ale polonistka takie miała podejście. Tyle, ze ceną za to było przepisywanie po kilkadziesiąt razy każdego wyrazu z błędem. Co z tego jak przepisując też potrafiłam walnąć błąd. Ponadto zaordynowano mi przepisywanie słownika ortograficznego. Ku rozpaczy rodziców i pedagogów, niewiele to pomogło.

Na maturze napisałam kilkadziesiąt stron wypracowania (taka norma u naszej polonistki) i miałam średnią 10 błędów na stronie (niby nie dużo ale razem około 300 błędów). Polonistka przymknęła oko i pouczyła mnie, że na studiach powinnam sie przyłożyć, bo nawet na fizyce mogą zwracać uwagę na poprawną pisownię.

Pani od fizyki w szkole przez cztery lata z uporem maniaka poprawiała mi w klasówkach słowa 'korzystać' i 'używać' tak, że na kolokwiach już pisałam je poprawnie (chyba) hi hi hi. Potem przyszły komputery i ogromna ulga dla dysfunkcyjnych. Ale zanim to nastało zużyłam trzy słowniki ortograficzne, które rozpadły się od wertowania.

Niektóre słowa zapamiętałam dzięki komputerowi. Na przykład kiedy próbowałam pisać 'dwuch' word poprawiał mi na 'duch' i dlatego zapamiętałam, ze pisze się 'dwóch'. Taka dość pokrętna mnemotechnika.

kuleczka
26-11-2007, 10:08
To były czasy :roll:
Gdybyś trafiła na innego nauczeciela, mogłabyś po prostu nie zdać tej matury, mimo wiedzy teoretycznej, tylko za błędy ort.
Ze swojej perspektywy jak oceniasz zasadność takich zaświadczeń o dysfunkcyjności?
robić, to konieczność
czy nie robić, bo rozleniwia, człowiek przestaje się starać
w końcu jakoś sobie poradziłaś w szkole i na studiach :wink:
pytam, bo nie wiem co z moim synem, przy czym zaznaczam, że u niego to głownie nieczytelne pismo jest problemem :-?
błędy ort. mniej

sSiwy12
26-11-2007, 10:28
Tak sie składa, że nie pisałem o sobie, pisałem o tych, którzy zdefiniowali siebie jako dys...... Nie wiem, czy jestem dys...., czy nie, co wiecej nie mam takiej potrzeby aby to wiedzieć - bo to NIC NIE ZMIENI. Całe moje "życie szkolne" przebiegało pod znakiem "zdolny ale leniwy" - może coś w tym jest. Zaskutkowało to jednak tym, że całe swoje dorosłe życie oparłem na "udowodnieniu", że tak nie jest. Zaskutkowało to tym, że "zdobywam wiedzę" do tej pory - (a co :lol:) zmieniając kilka razy zawód (od nauczyciela, dozoru górniczego aż do tego co robie teraz - wprowadzając przy okazji nowy zawód medyczny).
JoShi - w jednym Masz rację. Nie korzystam z "poprawiaczy błędów" - celowo "poprawiając ręcznie" - bo właśnie nie chcę całkowicie zagubić sztuki pisania w "miare bezbłednego" - co niestety skutkuje tym, że nie jest to "tekst idealny".
Wracając do meritum sprawy. Jakos nikt, nie widzi istotnego problemu. "dorosłości" dzisiejszych małych dys......, i tego, że niestety rola różnych poradni kończy sie z chwilą przestania być dzieckiem. Nie ma ciagłości.
Czy jest potrzebna. Moim zdaniem - wrecz niezbedna. Te dzieci są traktowane niezwykle ulgowo, - bo tak jest wszystkim wygodnie (nauczycielom, rodzicom, itp.). Sa na szczęscie zachowania inne, czego przykłady również tutaj przytoczone.
Zawsze nalezy pamietać o tym, ze dziecko "traktowane ulgowo" bardzo czesto wyrasta na człowieka dorosłego, który od zycia wymaga tego samego - oczywiscie nie dotyczy to tylko dzieci z dys.....
Mam własne, ponad 17 letnie doswiadczenie w pracy z dziećmi i dorosłymi z róznymi dysfunkcjami narządu słuchu. Specjalizuje sie w "przypadkach beznadziejnych". Moje "dzieci" maja juz swoje dzieci. To co Oni mi mówia, z pozycji dorosłego człowieka, zaskutkowalo tym, że włączyłem sie w tą dyskusje.
Pozdrawiam.
Ps. kuleczka - jeśli Twój syn sobie radzi, to nie "pomagaj", szukając dys..... Kiedyś będzie Ci za to bardzo wdzięczny.

JoShi
26-11-2007, 10:29
Moim zdaniem to kwestia bardzo trudna do rozstrzygnięcia. Do problemu trzeba podejśc bardzo indywidualnie. Z jednej strony nadgorliwe mamuśki załatwiające swoim leniuszkom niezupełnie zasadne zaświadczenia robią bardzo złą markę dzieciakom, które mają naprawdę problemy w związku z dysfunkcjami. Z drugiej strony dla dziecka, które się stara pracuje i chce te niewielkie ulgi mogą być zbawienne a nawet uskrzydlające. Wydaje mi się, że wszystko zależy od kombinacji nauczyciel-rodzic-dziecko. Oczywiście jak są podejrzenia i poważne kłopoty to wydaje mi się, że lepiej zrobić badania, żeby wiedzieć na czym problem polega. No ale trzeba wtedy poważnie podchodzić do sprawy i przyjąć założenie, że wynik pozytywny oznacza zarówno pewne ulgi jak i dodatkową bardzo ciężką pracę. Samo zrobienie świstka i wymaganie dla dziecka wyłącznie ulg to dla mnie postawa karygodna.

A tak z innej beczki, jeśli już mówimy o ciężkiej pracy i prawdziwych dysfunkcjach. Słyszeliście może o metodzie redukowania dysfunkcji, która polega na ćwiczeniach gimnastycznych? Oglądałam kiedyś taki program dokumentalny o pewnym ośrodku w Wielkiej Brytanii. Badacze z tego ośrodka odkryli związek dysfunkcji z koordynacją. Eksperymentalnie, z dobrymi skutkami, leczyli grupę ludzi o dużym przekroju wiekowym i bardzo poważnych dysfunkcjach prostymi ćwiczeniami gimnastycznymi. Nawlekanie koralików na linkę, chodzenie z woreczkiem na głowie. Przekładanie zabawki pod kolanem w staniu na jednej nodze, utrzymywanie równowagi na chwiejnym podłożu i inne takie. Wyniki były niesamowite.

JoShi
26-11-2007, 10:33
JoShi - w jednym Masz rację. Nie korzystam z "poprawiaczy błędów" - celowo "poprawiając ręcznie" - bo właśnie nie chcę całkowicie zagubić sztuki pisania w "miare bezbłednego"
Jedno nie wyklucza drugiego. Poprawiacze przecież nie poprawiają automatycznie a jedynie pokazują gdzie jest błąd zmuszając do ponownego przyjrzenia się słowu. To taki skupiacz uwagi. A poza tym sama jestem przykładem, że można się dzięki takim poprawiaczom czegoś nauczyć.

Agduś
26-11-2007, 10:39
Robić, bo może trafić na nauczyciela, który nie wykaże się zrozumieniem problemu.
Robić, bo w przypadku dyslektyka ten dodatkowy czas na przeczytanie tekstu, możliwość zaznaczania odpowiedzi na teście i nieprzenoszenia ich na kartę odpowiedzi (to dla dyslektyków problem, bo mogą się machnąć przy przenoszeniu i stracić punkt, choć znali odpowiedź), inne traktowanie błędów ortograficznych (błędem ort. jest tylko błąd w wyrazie, dla którego istnieje reguła pisowni, inne to błędy graficzne) są ważne dla wyrównania szans.
NIe wmawiać dziecku, że jest zwolnione z pracy nad czytelnością pisma i ortografią.
Nie szantażować nauczycieli "papierkiem", żądając, by traktowali dziecko jak książątko (ale Ciebie o takie pomysły nie podejrzewam).
Zawsze możesz mieć papierek w zanadrzu, a wyciągnąć go dopiero w razie konieczności. Poza tym zrobienie badań i diagnoza dysleksji powinna wiązać się ze wskazaniem metody pracy z dzieckiem, a to jest ważne.

Zapisać dziecko z trudnościami w czytaniu na DOBRY kurs szybkiego czytania. Oni tam uczą zupełnie innej techniki czytania, często łatwiejszej dla dyslektyków do opanowania. Dyslektyk raczej nie zostanie mistrzem szybkiego czytania, ale pewnie przyspieszy do tempa "zwykłego" czytelnika.

Ćwiczenia metodą Denisona (pewnie o nich była powyżej mowa) rzeczywiście "coś" dają. Są stosowane w przedszkolach, na kursach szybkiego czytania, na ćwiczeniach w poradniach... Są też płyty z programami dla dzieci z dobrymi ćwiczeniami na koncentrację i pokazują tam również ćwiczenia Denisona.

sSiwy12
26-11-2007, 10:48
Wyklucza o tyle, że ja "nie widzę" tych błędów - nie chodzi tu o ortografię (choć to tez problem, ale mam "wgrany" słownik w PDA, który nosze zawsze przy sobie)
Tak na marginesie, sam sie z tego śmieje, ale za każdym razem sprawdam pisownię "już" i "każdy" - to jest nie do opanowania :o
Teraz to jest "fajnie". Ja w "zamierzchłych" czasach, list do dziewczyny, a obecnej zony, pisałem kilka godzin, a jak byłem bardziej "płodny", to kika dni. Oczywiście słowniki ortograficzne az furkotały. Problemem były słowa (wyrazy) których słownik nie zawierał. Napisanie jednego listu "zużywało" kilkadziesiąt kartek - to przepisywanie "na czysto".
Byłem tak skuteczny, że moja żona "dowiedziała" sie o moich problemach dopiero wtedy, kiedy nasze dziecko zaczęło pytać "tata, jak to się pisze?".

elfka_00
26-11-2007, 11:41
Dysmózgia..? :-?
to samo skojarzenie
:lol: pewnie bardziej fachowo będzie to brzmiało dysfrenulia :wink:

to samiuteńko sobie pomyślałam kiedy zobaczyłam temat :D:D

DPS
27-11-2007, 04:14
Dysmózgia..? :-?
to samo skojarzenie
:lol: pewnie bardziej fachowo będzie to brzmiało dysfrenulia :wink:

to samiuteńko sobie pomyślałam kiedy zobaczyłam temat :D:D

No po prostu ręce opadają...
Jak można być tak ... pozbawionym elementarnego wychowania? :o

Majka
27-11-2007, 12:08
Joshi, która przeglądarka poprawia błędy? :oops:

JoShi
27-11-2007, 12:09
Na pewno Fire Fox. czy inne mają takie moduły nie sprawdzałam.

Majka
27-11-2007, 12:10
Na pewno Fire Fox. czy inne mają takie moduły nie sprawdzałam.

to to samo co mozilla? I gdzie sie ustawia?

JoShi
27-11-2007, 12:35
Tak pełna nazwa to Mozilla Firefox. Opcję ustawia się w Narzędzia->Opcje->Zaawansowane->Ogólne->Sprawdź pisownię podczas wprowadzania tekstu

Klikając prawym klawiszem w polu edycji możesz sobie włączyć sprawdzanie tylko w tym polu jeśli nie masz włączonego w opcjach. Możesz również ustawić język słownika.

A stąd: https://addons.mozilla.org/pl/firefox/browse/type:3 możesz pobrac słowniki i zainstalować.

jola_krzysiek
27-11-2007, 12:36
dys....autista?
http://www.youtube.com/watch?v=Hp0dMN3CuK8&feature=related

autista = kierowca [italiano]

pluszku
04-01-2008, 22:50
Nie smiejscie sie prosze z dys-kalkulii.
Kiedys jeszcze w studenckich czasach dawałem korki z matematyki takiemu jednemu. On na prawde nie umial załapac.
2 razy robilosmy to samo zadanie, potem zmieniałem 1 liczbe i człowiek po prostu nie rozumial, ze to ten sam typ zadania, ze to ten sam schemat rozwiazania.
On sie uczyl rozwiazywania na pamiec, jak historii.
A moze to byla moja wina i dobrze, ze nie zostałem w koncu nauczycielem.

Eugeniusz_
05-01-2008, 13:36
Może ostatnie i pierwsze słowo, nie kazdy muusi miec maturę, nie kazdy musi kimś tam być, a tym co inaczej uważają niech

idą do - dysmedyceusz
jezdża autobusem z - dysdrivem
polecą samolotem z - dyspilotem
itd (przepraszam za dziwne słowa:oops: :-? :lol:

nie kazdy zawód można wykonywać, ja chciałem byc lekarzem ( :wink: :wink: ) ale nie mam pamięci słuchowej itd i co, zwolinić mnie z pamiętania wszystkich terminów :o :o :o :wink: :wink: :wink: , a może niech wykładowca z fizyki robi błędy ortograficzne na tablicy i niech zbuduje autorytet, itd :):):)
Nie dajmy się zwariować :lol: :lol: :lol:

BK
05-01-2008, 16:03
Nie smiejscie sie prosze z dys-kalkulii.
Kiedys jeszcze w studenckich czasach dawałem korki z matematyki takiemu jednemu. On na prawde nie umial załapac.
2 razy robilosmy to samo zadanie, potem zmieniałem 1 liczbe i człowiek po prostu nie rozumial, ze to ten sam typ zadania, ze to ten sam schemat rozwiazania.
On sie uczyl rozwiazywania na pamiec, jak historii.
A moze to byla moja wina i dobrze, ze nie zostałem w koncu nauczycielem.

Moje dziecko jak mu pokazuję 3 rzeczy na stole i pytam ile to jest, to liczy do pięciu, potem dziesięciu ...`
a ja pytam pięć razy ile? i nie kuma
Potem jakoś przyjmuje do wiadomości że jak pytam "ile" to nie musi liczyć do 15 tylko powiedzieć "3". Jak już powie "3" to zmieniam położenie jednej rzeczy i on nie rozumie że to tyle samo tylko liczy od początku do 15.

Ma 5 lat.

Nie śmiejcie się proszę z dyskalkulii ani innych dys.
Oni naprawdę nie rozumieją.

BK
05-01-2008, 16:09
Może ostatnie i pierwsze słowo, nie kazdy muusi miec maturę, nie kazdy musi kimś tam być, a tym co inaczej uważają niech

idą do - dysmedyceusz
jezdża autobusem z - dysdrivem
polecą samolotem z - dyspilotem
itd (przepraszam za dziwne słowa:oops: :-? :lol:

nie kazdy zawód można wykonywać, ja chciałem byc lekarzem ( :wink: :wink: ) ale nie mam pamięci słuchowej itd i co, zwolinić mnie z pamiętania wszystkich terminów :o :o :o :wink: :wink: :wink: , a może niech wykładowca z fizyki robi błędy ortograficzne na tablicy i niech zbuduje autorytet, itd :):):)
Nie dajmy się zwariować :lol: :lol: :lol:

Dlaczego uważasz że mój synek nie ma prawa kiedyś zdać matury? Jeśli nie jest uzdolniony matematycznie to ma inne uzdolnienia (muzyczne, humanistyczne) i dlaczego odmawiasz mu prawa do wyższego wykształcenia kiedyś w przyszłości? Bo jest trochę inny niż ty?
Bo w głowie ci się nie mieści że ktoś może trochę inaczej myśleć?

Milunia
05-01-2008, 19:30
Myślę, że nie chodzi tu wcale o wyśmiewanie się z czyjejś niedoskonałości czy choroby, ale na przykładzie klasy majego synka ( lat 12): 16 dzieci :o - tak, tak 16!!! ma zaświadczenie o jakiejś dys... epidemia to czy moda !? Ja podejrzewam, że chodzi o lepsze wyniki na testach końcowych w szkole podstawowej i możliwość wyboru lepszego gimnazjum! :cry:
Mój synek robi błędy aż dech zapiera, ale pracujemy nad tym dzien po dniu, powoli widać poprawę :) Czy bardziej zdolne, czy mniej każde dziecko prędzej czy później będzie musiało umieć w życiu radzić sobie samo i nikt nie da tu 100% przepisu na taryfę ulgową...

DPS
05-01-2008, 20:08
BK, podziwiam Cię - mnie już zmęczyło tłumaczenie rzeczy oczywistych. To tak jakby ktoś uważał, że depresja nie jest chorobą, a tak w ogóle to psychiatryki to powinno się zlikwidować, bo często różni przestępcy je wykorzystują, żeby wymigać się od kary. Dysleksję też powinno się zlikwidować?
Czy może raczej trzeba podjąć środki zaradcze przeciwko zbyt "zaradnym" rodzicom i zbyt przekupnym orzecznikom w poradniach PP?

BK
05-01-2008, 22:03
Dla mnie to niepojęte bo ja próbowałam wnioskować o zajęcia dla dziecka w przedszkolu - żeby miał dodatkowe zajęcia z pedagogiem i może logopedą, bo jest w ryzyku dysleksji (jeszcze nie pisze więc za wcześnie na wnioskowanie o dysleksji) - miał wszystkie cechy świadczące o takim ryzyku (późno się rozwijał, nieharminijnie, więc nie stałam bezradnie i nie chciałam patrzeć i zaprzepaścić jakichś jego szans.
No więc dowiedziałam się że na dyskalkulię i na dysleksję (nawet jeśli to tylko ryzyko) nic mi się nie należy (mojemu dziecku). Nie chciałam papierka tylko konkretną pomoc po to żeby w szkole nie miał problemów
Nie mogę tego pojąć - dają zaświadczenia od ręki (pewnie za kasę) a nie pomagają naprawdę potrzebującym. Przecież to nie one w PPP dają pieniądze na takie zajęcia rewalidacyjne, tylko wydział edukacji. Więc nie mają interesu w odmawianiu pomocy.

Walka z takimi praktykami (lipne zaświadczenia o dys) pewnie skończyłaby się tak że przestawaliby w ogóle pomagać dzieciom ze strachu (tak jak stało się z transplantologią po akcjach Ziobry)
Znam dzieci z problemami więszymi niż moje którym odmawia się pomocy w PPP.

Nie rozumiem i nie zrozumiem.
Nawalczyłam się i w końcu dostałam pomoc - moje dziecko będzie miało zajęcia dodatkowe ale jak upierdliwa byłam to tylko ja wiem.

DPS
06-01-2008, 07:40
No właśnie... :-?
Jak mają ludzie zrozumieć temat i mieć prawidłowe podejście, skoro w poradniach tego nie ma? :o
Czasami już czuję się bezradna, naprawdę. :(
Za chwilę pewnie znowu ktoś się wpisze z genialną tezą, że wszelkie dys- to przesądy, światło ćmiące. I kombinatorstwo rodziców. :x

braza
06-01-2008, 08:32
Nie znam się na wszelkiego rodzaju dys... Nie jestem fachowcem!! Nie chcę też stawiać jednoznacznej tezy, że "tak jest a nie inczaej .. i koniec i kropka!" Wtrącam swoje trzy grosze, bo czytałam wypowiedzi z dużym zainteresowaniem!!! Moje dziecko nie wykazuje żadnych odstępstw - ale to ja tak mówię - a ja się na tym nie znam. I tu rację ma moja Przedmówczyni - informacji na temat róznego rodzaju dys.. jest tyle, co kot napłakał :-?
Wszystkim, którzy z taką zaciętością bronią tezy "to wszystko to jest wielki pic" chciałabym tylko zwrócić uwagę, że zbyt często używamy pojęć "wszystko", "każdy", "Wszyscy" itp. uogólnień. Chwilami, chociaż za dużo przykładów na to nie mam, odnosze wrażenie, że faktycznie są rodzice zbyt zadufali w sobie, aby przyznać, że ich dziecko ma kłopoty z nauką, bo mu się po prostu nie chce uczyć i ... załatwiają papierek!!! Bo to najprostsze wyjście - po co pilnować bachora, poświęcać mu czas i wymagać pewnych rzeczy, jak można przyjąć, że to wina dys ...??
Ale to jest jedna strona medalu! Druga jest taka, że wśród kolegów i koleżanek naszych dzieci są też takie, które naprawdę mają kłopoty z pisownią, ze skupieniem się, z widzeniem świata w zupełnie inny (co nie znaczy: gorszy) sposób!!!! I po prostu należy to uszanować i przyjąć do wiadomości!!!! Sprowadzanie wszystkich do jednego poziomu i nazywanie ich kanciarzami i kombinatorami po prostu, tak zwyczajnie nie uchodzi. A wiele wypowiedzi tutaj niestety do tego się sprowadziło.

Eugeniusz_
06-01-2008, 18:05
Może ostatnie i pierwsze słowo, nie kazdy muusi miec maturę, nie kazdy musi kimś tam być, a tym co inaczej uważają niech

idą do - dysmedyceusz
jezdża autobusem z - dysdrivem
polecą samolotem z - dyspilotem
itd (przepraszam za dziwne słowa:oops: :-? :lol:

nie kazdy zawód można wykonywać, ja chciałem byc lekarzem ( :wink: :wink: ) ale nie mam pamięci słuchowej itd i co, zwolinić mnie z pamiętania wszystkich terminów :o :o :o :wink: :wink: :wink: , a może niech wykładowca z fizyki robi błędy ortograficzne na tablicy i niech zbuduje autorytet, itd :):):)
Nie dajmy się zwariować :lol: :lol: :lol:

Dlaczego uważasz że mój synek nie ma prawa kiedyś zdać matury? Jeśli nie jest uzdolniony matematycznie to ma inne uzdolnienia (muzyczne, humanistyczne) i dlaczego odmawiasz mu prawa do wyższego wykształcenia kiedyś w przyszłości? Bo jest trochę inny niż ty?
Bo w głowie ci się nie mieści że ktoś może trochę inaczej myśleć?


Trochę ostra odpowiedz, szkoda :(:(. Jeżeli czujesz się urażona to nie ja chciałem urażać tylko przyjęłaś na siebie.
Ja uważam ze nie chciałbym pójść do lekarza który na podstawie jakiegoś dys zdał egzaminy, czy jechać autobusem z kimś kto wogóle nie powinien jeżdzić.
Po to tworzy się pewne normy na coś aby je spełniać, wcale nie odmawiam Twojemu synowi matury ale po co wogóle egzamin maturalny DAĆ JĄ ZA SAMO ISTNIENIE - sorki po to są jakieś normy. - a Tak przy okazji może ktoś przy okazji za jakiś świstek od nie wiem kogo da mi zawodowa licencje pilota:lol: :lol: :lol: :lol:

Praktyka pokazuje ze dzieci i rodzice mając taki świstek dys najczęściej (znowu nie bierz na siebie :-? :wink: ) mniej pracują nad poprawą tego tylko wierzą ze to ich zwalnia, daje dodatkowe możliwości. :lol: :lol: :lol: :lol:

DPS
06-01-2008, 19:01
Jak słusznie to ująłeś - po to są normy. Jak ktoś jest daltonistą, to kierowcą nie zostanie, bo po to są normy. Jak ktoś jest dys... co? to nie może być lekarzem? :roll: Na egzaminach nie ma zmiłuj się. Ale jak ktoś ma dyskalkulię to będzie z niego znakomity na przykład tłumacz przysięgły, a inżynier poradzi sobie, będąc dyslektykiem. Ludzie nie muszą być omnibusami, ważne jest, aby wykorzystali swoje zdolności i aby pewne dysfunkcje nie uniemożliwiały im funkcjonowania w świecie - bo przecież mogą doskonale funkcjonować, czego liczne przykłady można podawać. Jeśli ktoś nie wie, to dyslektykiem był J. Ch. Andersen, Einstein, Churchill, Curie - Skłodowska i wielu innych znanych ludzi. Mocno więc na wyrost są Twoje obawy, że samolot spadnie, bo pilot jest dyslektykiem. No proszę Cię! - jak mawia panna Doda.

Eugeniusz_
06-01-2008, 19:13
Jak słusznie to ująłeś - po to są normy. Jak ktoś jest daltonistą, to kierowcą nie zostanie, bo po to są normy. Jak ktoś jest dys... co? to nie może być lekarzem? :roll: Na egzaminach nie ma zmiłuj się. Ale jak ktoś ma dyskalkulię to będzie z niego znakomity na przykład tłumacz przysięgły, a inżynier poradzi sobie, będąc dyslektykiem. Ludzie nie muszą być omnibusami, ważne jest, aby wykorzystali swoje zdolności i aby pewne dysfunkcje nie uniemożliwiały im funkcjonowania w świecie - bo przecież mogą doskonale funkcjonować, czego liczne przykłady można podawać. Jeśli ktoś nie wie, to dyslektykiem był J. Ch. Andersen, Einstein, Churchill, Curie - Skłodowska i wielu innych znanych ludzi. Mocno więc na wyrost są Twoje obawy, że samolot spadnie, bo pilot jest dyslektykiem. No proszę Cię! - jak mawia panna Doda.

Zostawie bez komentarzy :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: , dawajmy matury a może będzie ktoś dobrym malarzem...... pokojowym :lol: :lol: :lol: :wink: :wink: :wink: :wink: .

braza
06-01-2008, 20:12
Eugeniuszu, jestem do luftu matematykiem!!! Nie wiem, z jakiego powodu, tak po prostu jest! Mój umysł nie przyjmuje do wiadomości wielu matematycznych tez. Za to posiadam wiele innych zalet i talentów. Tak więc za żadne skarby nie będę się wymądrzać w zakresie liczb, sum, cosinusów i sinusów, za to bardzo chętnie powymądrzam się w innym zakresie. Ale nie mam zielonego pojęcia, dlaczego bycie dobrym pilotem - skoro już uczepiliśmy się tego zawodu - ma być zależne od poprawnej ortografii :roll: Toć przecież pilot nie wydaje swojej maszynie poleceń na piśmie!!!!

Nota bene, mąż mojej kuzynki jest od 20 lat pilotem na liniach zagranicznych, dobrym pilotem, a błędy ortorgraficzne wali takie, że ręce opadają!! Z ciekawości, po rozdmuchaniu sprawy wszelkiego rodzaju dys.... poszedł do poradni się przebadać i ... okazało się, że jest właśnie dys.... A nigdy nie zabłądził i zawsze trafia na właściwe lotnisko!!

Eugeniusz_
06-01-2008, 20:40
Eugeniuszu, jestem do luftu matematykiem!!! Nie wiem, z jakiego powodu, tak po prostu jest! Mój umysł nie przyjmuje do wiadomości wielu matematycznych tez. Za to posiadam wiele innych zalet i talentów. Tak więc za żadne skarby nie będę się wymądrzać w zakresie liczb, sum, cosinusów i sinusów, za to bardzo chętnie powymądrzam się w innym zakresie. Ale nie mam zielonego pojęcia, dlaczego bycie dobrym pilotem - skoro już uczepiliśmy się tego zawodu - ma być zależne od poprawnej ortografii :roll: Toć przecież pilot nie wydaje swojej maszynie poleceń na piśmie!!!!

Nota bene, mąż mojej kuzynki jest od 20 lat pilotem na liniach zagranicznych, dobrym pilotem, a błędy ortorgraficzne wali takie, że ręce opadają!! Z ciekawości, po rozdmuchaniu sprawy wszelkiego rodzaju dys.... poszedł do poradni się przebadać i ... okazało się, że jest właśnie dys.... A nigdy nie zabłądził i zawsze trafia na właściwe lotnisko!!

To był tylko przykład, ja też miałem problemy i pewnie mam z ortografią ale maturę musiałem napisać, wiec wkówałem a nie szukałem świstka (zresztą wtedy nie było :-? :-? :wink: :wink: :wink: , tylko główny temat jest co następne???, tzn że mamy dawać giertychowskie matury???? :o :o :o :o :o , nieeee, dlaczego jeden ma zdawać egzamin i zdać np z ulgami a drugi po normalnych wymaganiach i dostać takie same oceny, nie każdy musi być każdym, tzn że ja jak będę synem dyrektorki to nie muszę uczyć się niczego i dostanę 5 czy tam 6 nie, niechciałbym na ulicy spotkac z naprzeciwka kierowcy który zdał egzamin na podstawie dysdrive czy tp, ty zapewne też nie, o to chodzi.
Moze z innej beczki czy jak twój syn-córka dostanie dysdrive czy chciałbyś/ała aby dostał/a prawo jazdy, ja nie - wolę żywe dziecko niż na siłe uszczęsliwione. :-? :-? :wink: :wink: :wink:
Podstawowe pytanie do czego to prowadzi??????

BK
06-01-2008, 21:50
Ta dyskusja do niczego nie prowadzi bo są ludzie hmm z betonu którzy nie potrafią zrozumieć że np. ktoś może być niewidomy albo niesłyszący albo nie rozumiejący pewnych zasad i uważa że są to cwaniaki udające. Takiego ślepego to trzeba do roboty zagonić żeby zaczął widzieć. No i jak ślepy to po co go uczyć pisać i czytac. Zawodu też nie powinien żadnego zdobywać. Bo jeszcze zostanie pilotem. Eugeniusz nie potrafisz tego zrozumieć? Że ktoś może nie rozumieć? Nie ze złej woli? Czy to tak trudno zrozumieć? Może nigdy nie widziałeś ślepego albo dyslektyka albo głuchego.

Przecież na litość boską w zawodach takich jak pilot czy kierowca zawodowy są testy - zdrowotne i psychologiczne które stanowią pewne sito. Jak ktoś ma problemy z koordynacją to ich po prostu nie przejdzie.

JoShi
06-01-2008, 22:47
Ale nie mam zielonego pojęcia, dlaczego bycie dobrym pilotem - skoro już uczepiliśmy się tego zawodu - ma być zależne od poprawnej ortografii :roll: Toć przecież pilot nie wydaje swojej maszynie poleceń na piśmie!!!!
Od ortografii to może nie, ale:
1. Problemy z liczeniem moga mu wręcz uniemożliwić skończenie szkoły, a gdyny jednak przy okazji jakichś ułatwień ją skończył to zdecydowanie utrudniłyby mu nawigację.
2. Są również inne dysfunkcje, które mogłyby mu wręcz uniemożliwić obsługę maszyny w sytuacji najmniejszej awarii, kiedy wielosetstronicowe instrukcje trzeba wertować w tempie błyskawicznym. A jak to zrobić jak się ma problemy z czytaniem z powodu jakiejś dys?

braza
06-01-2008, 23:04
Cała sprawa rozbija się o "świstki" i jak bardzo trafnie zauważył BK dyskusja ta do niczego nie zaprowadzi dotąd, dopóki ludzie będą uogólniać pewne zjawiska. Racja Eugeniuszu, że nie chcę widzieć dziecka martwego, tylko szczęśliwe, ale w jeździe samochodem nie muszę być prof. Miodkiem czy Einsteinem - muszę zachować zrowy rozsądek i dostosować się do przepisów ruchu drogowego!!! Tak samo jest z pilotowaniem samolotów, dowodzeniem statkami, pracą na dole w kopalni - w tych zawodach nie przeszkadzają żadne dys... ale wykonywać je moga ludzie o odpowiednich predyspozycja fizycznych i psychicznych!! I takie predyspozycje są u nich dokładnie sprawdzane przez odpowiednich specjalistów, których nie interesują dys... tylko umiejętności i właśnie odporność na róznego rodzaju sytuacje.
Natomiast "świstki" na te dys... w założeniach mają wyrównać szanse osób, którzy takie dys... posiadają i które to dys... w paskudny sposób utrudniają im życie. Zdanie matury z taka "swołoczą" nie jest proste chocby z racji ustanowionych standardów oceniania. Dla tych ludzi zrozumienie niektórych zasad, tak prostych dla innych, graniczy z cudem!!!
Powtarzam się, ale trudno powiem to jeszcze raz: nie twierdzę, że wszyscy na te zaświadczenia o dys... zasługują; wielu jest takich, którym po prostu nie chce się nad sobą pracować, ale przypisywanie takiego lenistwa wszystkim jest już - delikatnie mówiąc - nieeleganckie.

BK
06-01-2008, 23:07
Dyskalkulia to problemy z liczeniem
dysortografia z poprawnym stosowaniem reguł ortograficznych, pisaniem,
jak to się ma do czytania instrukcji?
Nie mówisz tu o dysleksji
Że nie zauważy że się lampka świeci?
Przecież to o czym piszesz to problemy z akomodacją oka, ze wzrokiem, ten pilot gdyby miał jakiekolwiek problemy z widzeniem, refleksem, spostrzeganiem, reakcją to nie zostałby pilotem, na litość boską, myślcie trochę
sorry ale nie mylmy pojęć
to jest tak jak wszystkie "dys" wrzucacie do jednego wora

JoShi
06-01-2008, 23:18
Powtarzam się, ale trudno powiem to jeszcze raz: nie twierdzę, że wszyscy na te zaświadczenia o dys... zasługują; wielu jest takich, którym po prostu nie chce się nad sobą pracować, ale przypisywanie takiego lenistwa wszystkim jest już - delikatnie mówiąc - nieeleganckie.
No to pokaż paluchem, kto Twoim zdaniem przypisał takie lenistwo wszystkim? Bo chyba sama się w tym uogólnianiu troszkę rozpędziłaś.

JoShi
06-01-2008, 23:21
Dyskalkulia to problemy z liczeniem
dysortografia z poprawnym stosowaniem reguł ortograficznych, pisaniem,
jak to się ma do czytania instrukcji?
Dyskalkula może równiez spowodować, że w kryzysowej sytuacji pomyli kod liczbowy wpisując je do komputera, przestawiając na przykład cyferki w tymże kodzie. Boję się nawet myśleć co to może spowodować. Chyba średnio masz pojęcie o pilotowaniu samolotów co?

Są też inne dys-, których nie nazwę z pamięci a które poważnie utrudniają czytanie pisemnych instrukcji oraz ich zrozumienie (bo chyba z jakiegoś powodu niektórzy dysfunkcyjni mają więcej czasu na egzaminach właśnie na przeczytanie i zrozumienie poleceń), a w wielu sytuacjach to co się dzieje z samolotem zależy bardzo poważnie od tego jak szybko pilot przeczyta i zastosuje instrukcje jak mu się zapali na pulpicie lampka, która normalnie się nie zapala.

To proste. Zresztą wyraźnie zaznaczyłam, że mam na myśli inne dys-. Chcesz uczciwie dyskutować, czy czepiać się słówek? Zakładam, że nie masz żadnej dys-, która Ci utrudnia czytanie :)

JoShi
06-01-2008, 23:29
Dyskalkulia

W polskiej szkole, w świadomości rodziców i nauczycieli na dobre zadomowił się problem dysleksji. Kiedy zapytamy co to jest dysleksja, większość z nas odpowie, że jest to zaburzenie objawiające się trudnościami w czytaniu i pisaniu, pomimo stosowania obowiązujących metod nauczania, przeciętnej inteligencji i sprzyjających warunków społeczno-kulturowych. Jest spowodowana zaburzeniami podstawowych funkcji percepcyjno-motorycznych.

Nauczyciele najczęściej potrafią już diagnozować dzieci z tymi zaburzeniami, wiedzą jak z nimi pracować i w jaki sposób pomóc im w pokonywaniu trudności.

Znanymi pojęciami są również: dysortografia czyli specyficzne zaburzenie dotyczące umiejętności poprawnej pisowni, oraz dysgrafia - specyficzne i rozwojowe zaburzenia funkcji motorycznych oraz specyficzne trudności w pisaniu.

Mało osób ma natomiast świadomość, że problemowi dysleksji towarzyszy często dyskalkulia. Dyskalkulia, to zaburzenie rozpoznawane rzadko, a jeszcze rzadziej podejmowane są kroki pomagające uczniom przezwyciężyć takie trudności (nawet po ich rozpoznaniu), tak by umożliwić uczniowi jego dalszy rozwój i zapobiec urazom.

Dyskalkulia, to specyficzne zaburzenia zdolności matematycznych, objawiające się kłopotami w wykonywaniu prostych działań, tworzeniu mniej lub bardziej złożonych układów przestrzennych, czy zrozumieniu poleceń w zadaniach napisanych jak i przeczytanych przez nauczyciela w trakcie sprawdzianu. Pełna utrata zdolności liczenia lub jej brak nosi nazwę akalkulii, natomiast niewielki brak zdolności matematycznych nosi nazwę oligokalkulii. Obniżenie lub zanik zdolności matematycznych w wyniku choroby psychicznej nazywa się parakalkulią.

Dyskalkulia jest zaburzeniem rozwojowym. Może być wrodzona lub nabyta w wyniku błędów dydaktycznych we wczesnym dzieciństwie.

Podstawowe formy dyskalkulii rozwojowej to:

# dyskalkulia werbalna - przejawia się zaburzeniem umiejętności słownego wyrażania pojęć i uchwycenia zależności matematycznych, takich jak oznaczenie ilości i kolejności przedmiotów nazywanie cyfr i liczebników, symboli działań i dokonań matematycznych np. brak zdolności utożsamiania ilości z odpowiadającą jej liczbą
# dyskalkulia praktognostyczna - przejawia się w trudnościach w manipulowaniu przedmiotami narysowanymi na papierze, na ekranie komputera, czy trzymanymi dłońmi, jak np. kostki do gry. Uczeń nie jest w stanie ułożyć patyczków czy kostek według ich wielkości, nie umie wskazać, który z dwóch patyczków jest grubszy, cieńszy czy tego samego rodzaju
# dyskalkulia leksykalna - związana jest z brakiem lub znacznym ograniczeniem umiejętności czytania symboli matematycznych, cyfr, liczb, znaków działań
# dyskalkulia graficzna - jest to niezdolność zapisywania symboli matematycznych, połączona często z dysgrafią i dysleksją liter. Uczeń nie jest w stanie napisać dyktowanych nazw, a nawet ich skopiować np.: 1284 pisze jako 1000, 200, 80 lub 4
# dyskalkulia ideognostyczna - to przede wszystkim niezdolność zrozumienia pojęć i pewnych zależności matematycznych oraz wykonania obliczeń w pamięci. Często uczeń jest w stanie przepisać lub przeczytać liczby, ale nie rozumie co przeczytał lub napisał, np.: umie zapisać znak 9, ale nie wie, że 9 to to samo co 10-1, albo 3×3
# dyskalkulia operacyjna - to bezpośrednie zaburzenie umiejętności wykonywania operacji matematycznych, a więc wyklucza rozwiązywanie przez osobę cierpiącą na dyskalkulię bardziej złożonych zadań. Typowym przykładem jest zamienianie operacji np.: odejmowania zamiast dzielenia.

Dyskalkulia powoduje zaburzenia poszczególnych funkcji poznawczych.

Zaburzenie to objawia się w kilku strefach:

Objawy zaburzeń percepcji wzrokowej:

# niepełne odczytywanie informacji przekazanych rysunkiem, grafem, schematem, tabelką, wykresem itp.
# gubienie cyfr i znaków działań, gubienie fragmentów przy odczytywaniu i zapisywaniu wzorów
# błędne odczytywanie zapisów i wzorów matematycznych
# kłopoty z porównywaniem figur i ich cech: położenia, proporcji, wielkości, odległości
# mylenie cyfr i liczb o podobnym kształcie np. 6-9

Objawy zaburzeń w orientacji schematu ciała i przestrzeni:

# zapisywanie cyfr w odbiciu lustrzanym
# przestawianie cyfr w liczbach np.56-65
# odczytywanie liczb od prawej do lewej strony np. 345 - pięćset czterdzieści trzy
# mylenie znaków : "<",">"
# trudności w orientacji na kartce papieru (uczeń ma kłopoty z poleceniami typu: narysuj kwadrat po prawej stronie, rozwiąż zadanie znajdujące się na dole kartki)
# trudności ze znalezieniem strony
# trudności z prawidłowym umieszczaniem liczb w kolumnach
# problemy z przeprowadzaniem operacji w odmiennych kierunkach np. zaczynanie od prawej strony w dodawaniu, odejmowaniu, mnożeniu, a od lewej w dzieleniu
# zakłócenia w wyobraźni przestrzennej, stąd trudności w nauce geometrii
# kłopoty w rozumieniu pojęć związanych z czasem i przestrzenią, nieumiejętne przeliczanie i porównywanie jednostek czasu

Objawy zaburzeń funkcji słuchowej oraz sprawności językowej

# trudności w zapamiętywaniu wzorów i definicji, w uczeniu się nazw dni tygodnia, miesięcy, tabliczki mnożenia
# wolne tempo lub częste błędy w wykonywaniu prostych operacji rachunkowych w pamięci
# problemy z zapamiętaniem procedury "krok po kroku"
# problemy ze zrozumieniem poleceń i objaśnień nauczyciela
# kłopoty z rozwiązaniem nawet niezbyt złożonych zadań tekstowych wynikające z niskiej sprawności czytania oraz rozumienia samodzielnie czytanych tekstów
# trudności w werbalizowaniu swoich myśli - uczeń rozwiąże zadanie, ale nie potrafi opisać sposobu w jaki to zrobił
# trudności w skupieniu uwagi na bodźcach słuchowych, w różnicowaniu wyrazów o podobnym brzmieniu np.: przyprostokątna i przeciwprostokątna

Objawy zaburzeń funkcji motorycznych

# nieczytelny zapis, brzydkie pismo utrudniające precyzyjny zapis a co za tym idzie wykonywanie działań
# nienadążanie z przepisywaniem z tablicy, wolne tempo wykonywania obliczeń, dłuższy czas pisania sprawdzianów

Dzieci z dyskalkulią w wieku szkolnym charakteryzują się następującymi brakami i trudnościami:

# brak zdolności do rozróżniania cyfr, co reprezentuje dany symbol w postaci cyfry (dziecko pisząc np. cyfrę 8 nie zdaje sobie sprawy, że jest to cyfra, która występuje przed 9),
# brak zdolności do układania cyfr w odpowiednim porządku (trudności z nauką tabliczki mnożenia),
# trudności z rozróżnianiem lub grupowaniem pewnych liczb czy przedmiotów (dziecko liczy przedmioty pojedynczo),
# brak zdolności do rozumienia symboli graficznych, które reprezentują cyfry (dziecko ma trudności z oderwaniem się od konkretów i posługiwaniem się reprezentantami symbolicznymi w zakresie pojęć liczbowych, działań matematycznych oraz schematów graficznych),
# trudności w wykonywaniu prostych operacji arytmetycznych (dziecko wykonuje obliczenia na palcach),
# trudności z doborem odpowiedniej operacji matematycznej w celu rozwiązania zadania (dziecko wykonuje operację tylko wtedy, kiedy jest ona wyraźnie określona),
# trudności z zapamiętaniem operacji potrzebnych do wykonania zadania,
# brak umiejętności posługiwania się pojęciami matematycznymi,
# obniżona zdolność identyfikowania liczb z pisemnymi symbolami (dzieci mogą dobrze liczyć, ale nie potrafią odczytać liczb),
# trudności z zapamiętaniem i zapisaniem cyfr,
# trudności z odczytaniem i zrozumieniem takich symboli arytmetycznych jak "plus", "minus" (dzieci nie potrafią odczytać tych symboli albo je mylą)
# trudności z wyobrażeniem sobie treści zadań tekstowych.

W nauce geometrii dzieci z dyskalkulią borykają się z następującymi trudnościami:

# mylenie stron i kierunków,
# pomijanie drobnych elementów graficznych figur,
# błędy lokalizacyjne,
# trudności z umiejscowieniem znaków i figur w przestrzeni,
# trudności z zadaniami geometrycznymi,
# trudności z wykonywaniem rysunków wspomagających wykonanie zadań.

Uczeń z dyskalkulią może mieć bardzo ciekawe, oryginalne propozycje rozwiązań zadań, ale jednocześnie popełniać podstawowe błędy rachunkowe lub zapisu. Jest w stanie wykonywać szybko i bezbłędnie działania w pamięci, ale pisemnie popełniać błędy z powodu np. przestawienia cyfr.

My nauczyciele musimy mieć świadomość, że uczeń taki nie będzie mógł dostosować się do metod pracy nauczyciela, i to nauczyciel powinien dostosować się do ucznia. Szczególnie nauczyciele szkół średnich powinni mieć świadomość, że uczniowie, którzy mają problemy z matematyką, mają najczęściej zakodowaną niechęć do przedmiotu. Nie powinni zatem "mobilizować ich" poprzez publiczne wytykanie błędów, powinni natomiast nagradzać za wysiłek i pracę, a nie tylko za jej efekty. Jak jeszcze możemy pomóc? Oto kilka propozycji:

# Możemy odpytywać częściej, ale z mniejszej partii materiału,
# Możemy wydłużyć czasu przewidzianego na wykonywanie zadań związanych z czytaniem, pisaniem i liczeniem - szczególnie na klasówkach, sprawdzianach i egzaminach
# Możemy, w przypadku, kiedy nie jesteśmy w stanie przeczytać pracy ucznia, poprosić go o jej przeczytanie i wyjaśnienie wszystkich wątpliwości
# Możemy zezwolić na wykonywanie obliczeń "wybranym" przez ucznia sposobem
# Możemy pomóc w odczytywaniu dłuższych poleceń, i upewnić się czy uczeń dobrze je zrozumiał i ewentualne udzielić dodatkowych objaśnień
# Możemy przedstawiać zadanie poprzez graficzne obrazowanie jego treści

Wielu nauczycieli zada sobie pytanie: Jak pracując w klasie liczącej często ponad 30 uczniów, realizując obszerne treści programowe przygotowujące uczniów do matury znaleźć czas na pracę z uczniami mającymi trudności z matematyką?

Wszystkim, którzy będą próbować życzymy powodzenia.

Literatura:
1. E. Gruszczyk- Kolczyńska - "Dzieci ze specyficznymi trudnościami w uczeniu się matematyki"
2. W. Zawadowski, - "Dysleksja a dyskalkulia" art. z NiMa nr 28 zima 1998.
3. M. Mędrzycka - "Dyskalkulia a polskie realia" art. z NiMa nr 42 lato 2002
4. Z. Bartkowsk i - "Uczeń dysmatematyczny"
5. www.dyskalkulia.pl

Właśnie sobie wyobraziłam jak taki pilot obsługuje dziesiątki kontrolek i wskaźników.

braza
06-01-2008, 23:41
Powtarzam się, ale trudno powiem to jeszcze raz: nie twierdzę, że wszyscy na te zaświadczenia o dys... zasługują; wielu jest takich, którym po prostu nie chce się nad sobą pracować, ale przypisywanie takiego lenistwa wszystkim jest już - delikatnie mówiąc - nieeleganckie.
No to pokaż paluchem, kto Twoim zdaniem przypisał takie lenistwo wszystkim? Bo chyba sama się w tym uogólnianiu troszkę rozpędziłaś.

Ja się rozpędziłam :o Nie Joshi, ja niczego nie uogólniam! Czytając niektóre wpisy doszłam tylko po prostu do wniosku, że czasami zbyt chętnie ich autorzy operują właśnie pojęciami: "... bo to wszystko to pic na wodę", "... bo im robić się nie chce", "... bo cwani rodzice załatwiają ..." itp. stwierdzeniami. Wykazałabym sie totalną naiwnścią, gdybym zapierała się zadnimi łapami, że wszyscy na te zaświadczenia zasługuja, co nie znaczy jednak, że wszyscy sa kanciarzami.
I czy to jest uogólnianie z mojej strony?

Nefer
06-01-2008, 23:47
Kiedyś uważałam, że tylko debil może nie wiedzieć, że który się pisze przez "ó" a też się pisze przez "ż".
I mnie pokarało.
Aczkolwiek wyszłam z założenia, że musi sobie w życiu radzić, więc jak pójdzie do pracy to nikt go o zaświadczenienie nie zapyta.
Dlatego mój syn nigdy nie miał żadnych papierów i zaświadczeń.
Pomimo, że szkoła naciskała.
Powiem tak : ktoś kto nie miał nigdy do czynienia w przypadkiem np. dysleksji ( nie lenistwa, tylko dysleksji) nie wie o czym mówi.
Polecam : "Dar dysleksji" Davisa. To nie wybór - to funkcja mózgu, sorry.

JoShi
06-01-2008, 23:50
Powiem tak : ktoś kto nie miał nigdy do czynienia w przypadkiem np. dysleksji ( nie lenistwa, tylko dysleksji nie wiem o czym mówi.
Polecam : "Dar dysleksji" Davisa. To nie wybór - to funkcja mózgu, sorry.
Zgadzam się. Sama mam dysortografię i nie widzę się na przykład w roli dziennikarza prasowego (chociaż tu akurat to komputery pomagają) ani tym bardziej zecera. A o zaświadczenia też się nigdy nie ubiegałam, choć już czasy były takie, że teoretycznie mogłam.

ged
07-01-2008, 00:18
Jak nauczyć moje dziecko z 4 klasy, które chodzi na kółko matematyczne do klasy 6, że po poniedziałku jest wtorek, a czwartek przed piątkiem? To jest chore !!! Ja tak nie chcę!!!

DPS
07-01-2008, 07:03
Dyskalkulia

...Mało osób ma natomiast świadomość, że problemowi dysleksji towarzyszy często dyskalkulia. Dyskalkulia, to zaburzenie rozpoznawane rzadko, a jeszcze rzadziej podejmowane są kroki pomagające uczniom przezwyciężyć takie trudności (nawet po ich rozpoznaniu), tak by umożliwić uczniowi jego dalszy rozwój i zapobiec urazom.

Dyskalkulia, to specyficzne zaburzenia zdolności matematycznych, objawiające się kłopotami w wykonywaniu prostych działań, tworzeniu mniej lub bardziej złożonych układów przestrzennych, czy zrozumieniu poleceń w zadaniach napisanych jak i przeczytanych przez nauczyciela w trakcie sprawdzianu...

Właśnie sobie wyobraziłam jak taki pilot obsługuje dziesiątki kontrolek i wskaźników.
No to masz bujną wyobraźnię. Naprawdę pomyślałaś, że osoba z dyskalkulią jest w stanie przejść szkolenie? I naprawdę pomyślałaś, że dyskalkulik zechce zostać pilotem, kiedy się temu bliżej przyjrzy i zorientuje, że trzeba być świetnym matematykiem?


No to pokaż paluchem, kto Twoim zdaniem przypisał takie lenistwo wszystkim? Bo chyba sama się w tym uogólnianiu troszkę rozpędziłaś.

A jak to rozumieć:



Dysmózgia..?


to samo skojarzenie
pewnie bardziej fachowo będzie to brzmiało dysfrenulia



to samiuteńko sobie pomyślałam kiedy zobaczyłam temat

Nie dość, że przypisanie wszystkim lenistwa i głupoty, to jeszcze wyrażone w bardzo dosłownej i złośliwej formie.

BK
07-01-2008, 08:25
Zakładam, że nie masz żadnej dys-, która Ci utrudnia czytanie :)

Zdaje się że Ty masz :)

Nie jesteś w stanie przyjąć do wiadomości prostego argumentu - jeśli ktoś ma dys... to w pewnych zawodach po prostu nie przejdzie przez sito :)
Nie każdy z dyskalkulią marzy o zawodzie pilota ale każdy chce normalnie żyć a nie zakończyć edukację w szkole dla bardzo niepełnosprawnych dzieci.
Nie wiem czemu czepiłaś się tak tego pilota?

BK
07-01-2008, 08:27
Powiem tak : ktoś kto nie miał nigdy do czynienia w przypadkiem np. dysleksji ( nie lenistwa, tylko dysleksji nie wiem o czym mówi.
Polecam : "Dar dysleksji" Davisa. To nie wybór - to funkcja mózgu, sorry.
Zgadzam się. Sama mam dysortografię i nie widzę się na przykład w roli dziennikarza prasowego (chociaż tu akurat to komputery pomagają) ani tym bardziej zecera. A o zaświadczenia też się nigdy nie ubiegałam, choć już czasy były takie, że teoretycznie mogłam.

Czytałam kiedyś wypowiedź jakiegoś dziennikarza z dysleksją ... Można :) Jest nawet dość znany, niestety nie pomnę nazwiska. Nie było mu łatwo.

Eugeniusz_
07-01-2008, 09:43
Ta dyskusja do niczego nie prowadzi bo są ludzie hmm z betonu którzy nie potrafią zrozumieć że np. ktoś może być niewidomy albo niesłyszący albo nie rozumiejący pewnych zasad i uważa że są to cwaniaki udające. Takiego ślepego to trzeba do roboty zagonić żeby zaczął widzieć. No i jak ślepy to po co go uczyć pisać i czytac. Zawodu też nie powinien żadnego zdobywać. Bo jeszcze zostanie pilotem. Eugeniusz nie potrafisz tego zrozumieć? Że ktoś może nie rozumieć? Nie ze złej woli? Czy to tak trudno zrozumieć? Może nigdy nie widziałeś ślepego albo dyslektyka albo głuchego.

Przecież na litość boską w zawodach takich jak pilot czy kierowca zawodowy są testy - zdrowotne i psychologiczne które stanowią pewne sito. Jak ktoś ma problemy z koordynacją to ich po prostu nie przejdzie.

BK dziękuję bardzo za ocenianie mnie, jeden z podstawowych metod dyskusji, proszę troszkę poczytać, odchodzenie od tematu dyskusji i przechodzenie na ocenę osoby dyskutującej świadczy o braku argumentów.


Przytaczanie przykładów o niewidomych itd jest nie na miejscu.

Nie jesteś w stanie przyjąć do wiadomości prostego argumentu - jeśli ktoś ma dys... to w pewnych zawodach po prostu nie przejdzie przez sito

Sam/a sobie zaprzeczasz przecież te dys umożliwiłoby przejście przez te sito
:o :o :o :o :o :-? :-? :-? :wink: :wink: :wink: :lol:, i o tym jest dyskusja co będzie następne jakie dys??????, gdzie jest tego granica???? co odpuścić a co nie ??????

A propo percepcji kierowców to samo, dać mu więcej czasu na reakcję, ale życie i ruch drogowy mu nie da i nim on się zastanowi jakie to jest światło już mnie stuknie :evil: :o :-?
Czyli tak jak niektórzy piszą obniżanie norm i dopuszczać ale kogo???, gdzie???? do czego?????
Jak bym widział że moje dziecko ma problemy z jazdą, koordynacją, szybką reakcją itd napewno bym nie chciał aby dostał prawo jazdy na siłę na podstawie jakiegoś zwolnienia, to jest tykająca mina :-? :-? :-?

BK
07-01-2008, 09:51
Poziom tej dyskusji i argumenty niestety pokazują jakie mamy społeczeństwo.
Każdy się na wszystkim zna, i wszelkie objawy jakiejkolwiek inności są argumentem za wydaleniem takiej osoby ze "zdrowego" społeczeństwa.

Niestety dla was to tylko dyskusja bo macie SZCZĘŚCIE a ja mam PECHA że mam dziecko które nie kuma liczenia.

Nie widzę powodów dla których odmawia mu się prawa do normalnego życia / szkoły etc.
Nie musi być pilotem ani kierowcą rajdowym.
Może będzie np. filologiem albo piosenkarzem. Może będzie grał na akordeonie na weselach, a może jednak zdecyduje się skończyć studia - jakieś nie wiem jakie.
Boję się jednak że na swojej drodze spotka osoby które odmówią mu prawa do normalnego życia bo nie rozumieją problemu ale doskonale zdają sobie sprawę że on po prostu jest leniwym cwaniakiem.

Eugeniusz_
07-01-2008, 09:56
Jak nauczyć moje dziecko z 4 klasy, które chodzi na kółko matematyczne do klasy 6, że po poniedziałku jest wtorek, a czwartek przed piątkiem? To jest chore !!! Ja tak nie chcę!!!

Masz rację ale z drugiej strony dać świstek i nie uczyć go tego???? nie musi znać???, chyba nie bo umówi się na obiad do rodziców na niedzielę a przyjdzie we wtorek :-? :wink: :wink: .
Po prostu nie zwalniać tylko uczyć, wiecej pracy, nic nie poradzimy, ja też miałem problemy z dziećmi i wtedy zobaczyłem co się dzieje i jak wiele osób załatwia różne papiery. :-? :-? :-?
Proszę nie przyjmuj tego do siebie lub swoich dzieci tylko jako temat do dyskusji, nie chodzi aby kogoś obrażać czy oceniać tylko aby sobie podyskutować i wymienić swoje opinie, i nie jesteśmy w stanie w dyskusji zmienić czyjegoś zdania przynajmniej nie wszystkich, ale to nie znaczy że jak ktoś nie zgadza się z naszym zdaniem to beton, idiota czy inne przypadłości :wink: :wink: :wink: :wink: :lol: :lol: :lol:
Podstawa to szanować drugiego człowieka, jak często o tym zapominamy :cry:

Eugeniusz_
07-01-2008, 10:06
Poziom tej dyskusji i argumenty niestety pokazują jakie mamy społeczeństwo.
Każdy się na wszystkim zna, i wszelkie objawy jakiejkolwiek inności są argumentem za wydaleniem takiej osoby ze "zdrowego" społeczeństwa.

Niestety dla was to tylko dyskusja bo macie SZCZĘŚCIE a ja mam PECHA że mam dziecko które nie kuma liczenia.

Nie widzę powodów dla których odmawia mu się prawa do normalnego życia / szkoły etc.
Nie musi być pilotem ani kierowcą rajdowym.
Może będzie np. filologiem albo piosenkarzem. Może będzie grał na akordeonie na weselach, a może jednak zdecyduje się skończyć studia - jakieś nie wiem jakie.
Boję się jednak że na swojej drodze spotka osoby które odmówią mu prawa do normalnego życia bo nie rozumieją problemu ale doskonale zdają sobie sprawę że on po prostu jest leniwym cwaniakiem.

BK i ponownie zwrócę uwagę na fakt że nie chodzi aby "czepiać" się , tylko zauważ że nie będzie pilotem kierowcą ale tematem jest jakie następne dys?? dyskusja czy nie dać komuś kolejnego dys i bedzie tym kierowcą autobusu czy tp, przecież jak mu nie damy prawa jazdy to będzie to wydalenie ze społeczeństwa????

Swoją drogą kiedyś jak ktoś nie dawał rady w szkole to szedł do szkoły specjalnej, miałem i mam przyjaciela który szedł tą drogą, baardzo go cenię i szanuję pomimo że jak by ktoś powiedział kończył szkołe specjalną, ale wykonuje zawód jaki wykonuje i wcale na siłę nie musiał kończyć szkoły "zwykłej", po prostu nie miał predyspozycji i już. Zresztą jego dobroć i sympatycznośc nie ucierpiała na tym.

BK nie bierz tego jako ataki na Ciebie lub Twoją rodzinę :-? :lol: :lol: :lol:

DPS
07-01-2008, 10:08
Eugeniusz, piszesz, jakbyś nie wiedział o czym rozmawiamy. Przecież doskonale zdajesz sobie sprawę, że nikt nie domaga się jakichkolwiek ulg ani innego oceniania testów na kierowcę czy pilota czy innych specjalistycznych. Wszyscy wiemy, że do kierowania autem lub pilotowania samolotu potrzebne są specyficzne i wysoko specjalistyczne umiejętności i zdolności. Żadna mama dyslektyka nie domaga się, aby jej dziecko zostało inaczej potraktowane na egzaminach na prawo jazdy bądź licencję pilota, ze względów oczywistych. Ale każdy powinien mieć prawo w szkole do oceniania zgodnie z własnymi możliwościami. Nie wkładaj więc w nam w usta poglądów, których nigdy nie wygłaszałyśmy.

Sam/a sobie zaprzeczasz przecież te dys umożliwiłoby przejście przez te sito
Rozmawiamy o szkole, a nie o testach na licencję pilota. O szkole. Jakimi jeszcze kiterami trzeba to napisać? Zaświadczenia o dysleksji są honorowane tylko w szkole i na niektórych egzaminach językowych. To wszystko. Jaki pilot, jaki kierowca? :o :o :o :o

DPS
07-01-2008, 10:18
I jeszcze jedno - sugerujesz tutaj:


kiedyś jak ktoś nie dawał rady w szkole to szedł do szkoły specjalnej,,
że każdy, kto robi błędy ortograficzne lub myli cyfry i znaki matematyczne nie ma prawa do szkoły zwykłej i powinien kończyć szkołę specjalną? :o :o :o :o :o :o
Bo jeśli tak, to świadczyłoby to o Twojej całkowitej nieznajomości tematu i chyba - o chęci dyskusji wyłącznie po to, aby włożyć kij w mrowisko. A jeśli tak jest - to dyskusja taka nie ma sensu. Jeśli chcemy rozmawiać, to powinniśmy mieć chociaż najbardziej elementarną wiedzę o przedmiocie dyskusji. Zdajesz się pojęcia nie mieć, że warunkiem uznania pewnych dysfunkcji za dysleksję jest co najmniej przeciętny poziom inteligencji dziecka. Uważasz, że szkoła specjalna to dobre miejsce dla tych dzieci? Nabądź najpierw trochę elementarnej wiedzy, poczytaj wcześniejsze posty w wątku. I naprawdę, nie jest to z mojej strony złośliwość ani żaden personalny atak.

Eugeniusz_
07-01-2008, 10:22
Eugeniusz, piszesz, jakbyś nie wiedział o czym rozmawiamy. Przecież doskonale zdajesz sobie sprawę, że nikt nie domaga się jakichkolwiek ulg ani innego oceniania testów na kierowcę czy pilota czy innych specjalistycznych. Wszyscy wiemy, że do kierowania autem lub pilotowania samolotu potrzebne są specyficzne i wysoko specjalistyczne umiejętności i zdolności. Żadna mama dyslektyka nie domaga się, aby jej dziecko zostało inaczej potraktowane na egzaminach na prawo jazdy bądź licencję pilota, ze względów oczywistych. Ale każdy powinien mieć prawo w szkole do oceniania zgodnie z własnymi możliwościami. Nie wkładaj więc w nam w usta poglądów, których nigdy nie wygłaszałyśmy.

Sam/a sobie zaprzeczasz przecież te dys umożliwiłoby przejście przez te sito
Rozmawiamy o szkole, a nie o testach na licencję pilota. O szkole. Jakimi jeszcze kiterami trzeba to napisać? Zaświadczenia o dysleksji są honorowane tylko w szkole i na niektórych egzaminach językowych. To wszystko. Jaki pilot, jaki kierowca? :o :o :o :o

Czyli zgodnie z jego możliwościami napisze maturę i należy mu ją dać???????? bo ma takie moożliwości, gdzie i kto określi granicę miedzy możliwościami, zdolnościami itd, może zlikwidować i niech każdy z możliwościami idzie po liceum na studia :-? :-? , Chyba matura własnie miała i ma być takim sitem, pierwszym, a może niech jeden pisze tylko z matematyki a drugi tylko z polskiego:-? :-? :-? :-? Cały czas pozostaje kwestia norm które mówią że tak lub nie.

Rozmawiamy nie tylko o szkole zobacz temat forum - dys: -leksja,-grafia-orotgrafia,-kalkulia, co będzie next? :wink: :wink:

Janek
07-01-2008, 10:31
Z zainteresowaniem przeczytałem ten wątek. Dziwię się, że tyle osób ma aż tak radykalne poglądy w tej sprawie. Dotyczy to w szczególności formułowiczów, którzy "coś' "gdzieś" słyszeli, czasem była to jakaś podsłuchana rozmowa. Wiem, że w Polsce wszyscy znają się na polityce i leczeniu, ale nie wiedziałem , że dotyczy to również psychologii. Moja córka ma również problemy, łopatologicznie tłumacząc nie jest w stanie przenieść danych z jednej tabeli do drugiej, mylą jej się wiersze, dobre odpowiedzi wpisuje w złych miejscach, przy mnożeniu źle nadpisuje cyfry co przy dodawaniu daje zły wynik, ma problemy z rozumieniem zdań wielokrotnie złożonych. W jej klasie są 3 osoby z dużo większymi problemami, które są pod specjalistyczną opieką od wielu już lat. Stosunek dzieci do swoich kolegów jest skandaliczny. Codziennością jest wyzywanie od debili, kretynów itd. Myślę, że w dużej części jest to przynoszone z domu. Ich rodzice wiedzą przecież lepiej. Podsłuchali pewnie kiedyś jaką rozmowę. Ręce opadają. Zabroniłem poradni informowanie szkoły o problemach mojej córki. Pracujemy sami z pomocą prywatnej terapeutki. W szkole córka jest uważana za zwykłą, normalną uczennicę.

Eugeniusz_
07-01-2008, 10:34
I jeszcze jedno - sugerujesz tutaj:


kiedyś jak ktoś nie dawał rady w szkole to szedł do szkoły specjalnej,,
że każdy, kto robi błędy ortograficzne lub myli cyfry i znaki matematyczne nie ma prawa do szkoły zwykłej i powinien kończyć szkołę specjalną? :o :o :o :o :o :o
Bo jeśli tak, to świadczyłoby to o Twojej całkowitej nieznajomości tematu i chyba - o chęci dyskusji wyłącznie po to, aby włożyć kij w mrowisko. A jeśli tak jest - to dyskusja taka nie ma sensu. Jeśli chcemy rozmawiać, to powinniśmy mieć chociaż najbardziej elementarną wiedzę o przedmiocie dyskusji. Zdajesz się pojęcia nie mieć, że warunkiem uznania pewnych dysfunkcji za dysleksję jest co najmniej przeciętny poziom inteligencji dziecka. Uważasz, że szkoła specjalna to dobre miejsce dla tych dzieci? Nabądź najpierw trochę elementarnej wiedzy, poczytaj wcześniejsze posty w wątku. I naprawdę, nie jest to z mojej strony złośliwość ani żaden personalny atak.

Chyba muszę przypomnieć, że jak pamiętam szkoła "specjalna' to była szkoła gdzie program był troszkę zawężony, poświecano wiecej czasu na wytłumaczenie , generalniej wolniej realizowano program, aby każdy z wolniejszym przyswajaniem itd miał czas i możliwości. Nie była to szkoła dla ludzi z niedorozwojem to nie ta szkoła :wink: :wink: :wink: :wink: .
Nie wiem czy wkładam kij w mrowisko :-? :-? :lol: , po prostu mam inne zdanie jak wiele osób, no chyba zę zostałem sam z tym zadniem :o :o :o :wink: . Gdyby nie było mnie czy podobnych tej dyskusji by nie było :-? :-? czy zawsze nalezy przytakiwać co ktoś wymyśli??? kiedyś społeczeństwo hm 95% społeczeństwa niemieckiego uważało ze faszyzm jest słuszny i tylko 5% że nie tzn że nie mieli racji :wink: :wink: , ups juz nie wkładam kija :lol: :lol: :lol:

Eugeniusz_
07-01-2008, 10:43
Z zainteresowaniem przeczytałem ten wątek. Dziwię się, że tyle osób ma aż tak radykalne poglądy w tej sprawie. Dotyczy to w szczególności formułowiczów, którzy "coś' "gdzieś" słyszeli, czasem była to jakaś podsłuchana rozmowa. Wiem, że w Polsce wszyscy znają się na polityce i leczeniu, ale nie wiedziałem , że dotyczy to również psychologii. Moja córka ma również problemy, łopatologicznie tłumacząc nie jest w stanie przenieść danych z jednej tabeli do drugiej, mylą jej się wiersze, dobre odpowiedzi wpisuje w złych miejscach, przy mnożeniu źle nadpisuje cyfry co przy dodawaniu daje zły wynik, ma problemy z rozumieniem zdań wielokrotnie złożonych. W jej klasie są 3 osoby z dużo większymi problemami, które są pod specjalistyczną opieką od wielu już lat. Stosunek dzieci do swoich kolegów jest skandaliczny. Codziennością jest wyzywanie od debili, kretynów itd. Myślę, że w dużej części jest to przynoszone z domu. Ich rodzice wiedzą przecież lepiej. Podsłuchali pewnie kiedyś jaką rozmowę. Ręce opadają. Zabroniłem poradni informowanie szkoły o problemach mojej córki. Pracujemy sami z pomocą prywatnej terapeutki. W szkole córka jest uważana za zwykłą, normalną uczennicę.

Niestety środowisko szkolne, hm dzieci w tym wieku są bardzo nietolerancyjne, niestety. Ale jest to też symbol obecnych czasów. Często właśnie różne cwaniactwo, uważenie się za lepszego od innych ale w formie agresji szyderstwa, niestety takie teraz są czasy. Wiem z własnego doświadczenia ile trzeba pracy dodatkowych zajęć dla dzieci aby nadążały z materiałem w szkole i poziomem wiedzy swoich rówieśników i tutaj niektórzy niestety kończą tylko na załatwieniu papierka. Gratuluje rozsądku i rzeczowego podejścia :lol:

DPS
07-01-2008, 10:44
Czyli zgodnie z jego możliwościami napisze maturę i należy mu ją dać????????
Tak, dokładnie tak. Kryteria oceniania są bardzo szczegółowo określone i nie ma tutaj mowy o obniżaniu poprzeczki.
bo ma takie moożliwości, gdzie i kto określi granicę miedzy możliwościami, zdolnościami itd,
Naukowcy już dawno to uczynili w odniesieniu do dyslektyków.
może zlikwidować i niech każdy z możliwościami idzie po liceum na studia , Chyba matura własnie miała i ma być takim sitem, pierwszym, a może niech jeden pisze tylko z matematyki a drugi tylko z polskiego:-?
A właściwie - dlaczego nie? Przecież także w tej chwili matematyka nie jest obowiązkowa na maturze. Do czego się przyda np. przyszłemu historykowi?
Cały czas pozostaje kwestia norm które mówią że tak lub nie.
Że co tak lub nie? Nie zrozumiałam.

Rozmawiamy nie tylko o szkole zobacz temat forum - dys: -leksja,-grafia-orotgrafia,-kalkulia, co będzie next?
No widzisz, i tu wychodzi elementarna niewiedza wielu osób, które tworzą potem dziwaczne stereotypy. Pojęcie dysleksji odnosi się tylko do szkoły, bo tylko tam jest to brane pod uwagę. I tak powinno pozostać.

Eugeniusz_
07-01-2008, 11:00
NIe będe cytował, czyli zlikwidujmy też j. polski z matury :o :o :o , miałem zawsze z nim problemy :wink: :wink: do czego sie przyda np inzynierowi jakiemuś tam, przecież przeczyta co potrzeba :wink: :wink:
Nie zapominaj o mimice w czasie dyskusji, wyciąłeś ją mi w cytacie :o :o .

Mówisz że kryteria są szczegółowo określone tak określone!!! czyli inne niż podstawowe.

Określili naukowacy określają normy hmwłaśnie, czy tylko jakaś grupa naukowców ma rację, a może oni mieli jakies przestarzałe fobie do szkoły itp :wink: :wink: i na tej podstawie to zrobili????

Przeczytaj dokładnie :wink: dys::::::::::::: - leksja itd czyli tak do szkoły ale co będzie następne nie jest powiedzane że tylko mówimy o szkole - mało precyzyjny temat ?? :wink: :wink: .

Jest to egzamin dojrzałości czyli jak nazwa wskazuje :):), historykowi, hm przyda sie matematyka, jak policzy lata czyjejś władzy , częsty problem jak liczyć lata :):), nie mówiąc o sklepie, procentach ulgi podatkowej :wink: :wink: :wink: :wink: . Matematyka jak sie okazuje jest potrzebna też - dobra przekomarzam się :):)

Mówisz o szkole ze powinno pozostać, masz rację tylko jak życie pokazuje zaczyna się od czegoś a potemmmmmmm..., właśnie co będzie next???

Nie unoś się proszę, DYSKUTUJEMY a nie toczymy bitwę.
:wink: :wink: :wink: :wink:

DPS
07-01-2008, 11:02
jak pamiętam szkoła "specjalna' to była szkoła gdzie program był troszkę zawężony, poświecano wiecej czasu na wytłumaczenie , generalniej wolniej realizowano program, aby każdy z wolniejszym przyswajaniem itd miał czas i możliwości. Nie była to szkoła dla ludzi z niedorozwojem to nie ta szkoła .
Zupełnie źle pamiętasz. Szkoła specjalna to właśnie szkoła dla dzieci z niedorozwojem. I tylko dla nich. Cięższe uszkodzenia mózgu to tzw. "szkoła życia" lub - jeśli nawet tam ktoś nie jest w stanie nauczyć się prostego zawodu - dom opieki społecznej do końca życia. :(
Nadal uważasz, że jak sobie nie radzą to szkoła specjalna - pomimo, że mają co najmniej przeciętny poziom inteligencji?

Eugeniusz_
07-01-2008, 11:05
jak pamiętam szkoła "specjalna' to była szkoła gdzie program był troszkę zawężony, poświecano wiecej czasu na wytłumaczenie , generalniej wolniej realizowano program, aby każdy z wolniejszym przyswajaniem itd miał czas i możliwości. Nie była to szkoła dla ludzi z niedorozwojem to nie ta szkoła .
Zupełnie źle pamiętasz. Szkoła specjalna to właśnie szkoła dla dzieci z niedorozwojem. I tylko dla nich. Cięższe uszkodzenia mózgu to tzw. "szkoła życia" lub - jeśli nawet tam ktoś nie jest w stanie nauczyć się prostego zawodu - dom opieki społecznej do końca życia. :(
Nadal uważasz, że jak sobie nie radzą to szkoła specjalna - pomimo, że mają co najmniej przeciętny poziom inteligencji?

Chyba mylisz szkoły, albo ja mylę, to nie tem poziom szkoły był i nie ten rodzaj. Ale jak masz patent na wiedzę ok :-? :wink: :wink: :wink: :wink: , ty juz mówisz o placówkach specjalistycznych a tzw przystosowujących do życia. Ale ja nie am patentu :wink: :wink:

Eugeniusz_
07-01-2008, 11:08
Chyba muszę skończyć dyskusję, jak widzę dyskusja i nie zgadzanie sie z czyjimś zdaniem wyzwala wrogość i agresję a szkoda. NIestety dość często już nieraz tutaj to zauważyłem.
Podkreslam że nadal mam swoje zdanie 8) 8) :-? :wink: :wink: :wink: , chyba jestem betonem wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: .
Powodzenia w dyskusjach ale nie w wojnach. :

DPS
07-01-2008, 11:10
NIe będe cytował, czyli zlikwidujmy też j. polski z matury :o :o :o , miałem zawsze z nim problemy :wink: :wink: do czego sie przyda np inzynierowi jakiemuś tam, przecież przeczyta co potrzeba :wink: :wink:
Sam przecież wiesz, że polski każdemu potrzebny w pracy, matematyka - niekoniecznie.
Nie zapominaj o mimice w czasie dyskusji, wyciąłeś ją mi w cytacie :o :o .
1/ Jeśli jeszcze nie zauważyłeś, jestem kobietą; 2/ Ja nic nie wycinam, jak mam cytować mimikę? Nigdzie tak się nie cytuje. A poza tym - to nie ja, to przeglądarka albo co, nie wiem. Nie kopiuje.

Mówisz że kryteria są szczegółowo określone tak określone!!! czyli inne niż podstawowe.
Że niby podstawowe to nieokreślone? Baaaardzo się mylisz. Są szczegółowo określone - tak jak podstawowe i rozszerzone i każde.

Określili naukowacy określają normy hmwłaśnie, czy tylko jakaś grupa naukowców ma rację, a może oni mieli jakies przestarzałe fobie do szkoły itp :wink: :wink: i na tej podstawie to zrobili????
Hm, hm, a może babcia ich biła i dlatego głoszą tezę, że należy dobijać wszystkich po 60-tce? :lol:

Przeczytaj dokładnie :wink: dys::::::::::::: - leksja itd czyli tak do szkoły ale co będzie następne nie jest powiedzane że tylko mówimy o szkole - mało precyzyjny temat ?? :wink: :wink: . Patrz post wyżej. Tak powinno pozostać.

Jest to egzamin dojrzałości czyli jak nazwa wskazuje :):), historykowi, hm przyda sie matematyka, jak policzy lata czyjejś władzy , częsty problem jak liczyć lata :):), nie mówiąc o sklepie, procentach ulgi podatkowej :wink: :wink: :wink: :wink: . Matematyka jak sie okazuje jest potrzebna też - dobra przekomarzam się :):) Coś tak mi się zdawało... 8)

Mówisz o szkole ze powinno pozostać, masz rację tylko jak życie pokazuje zaczyna się od czegoś a potemmmmmmm..., właśnie co będzie next???

Nie unoś się proszę, DYSKUTUJEMY a nie toczymy bitwę.
:wink: :wink: :wink: :wink:
E tam. Jakbym się uniosła, to bym zaraz bana zaliczyła. Ja spokojna kobieta, wszyscy wiedzą. :D

Eugeniusz_
07-01-2008, 11:13
domek pod sosnami :oops: :oops: :-? :wink: :lol: :lol: :lol:

DPS
07-01-2008, 11:16
Chyba muszę skończyć dyskusję, jak widzę dyskusja i nie zgadzanie sie z czyjimś zdaniem wyzwala wrogość i agresję a szkoda. NIestety dość często już nieraz tutaj to zauważyłem.
Podkreslam że nadal mam swoje zdanie 8) 8) :-? :wink: :wink: :wink: , chyba jestem betonem wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: .
Powodzenia w dyskusjach ale nie w wojnach. :
Agresję? :o :o :o
A gdzież ja byłam agresywna? :o :o :o
Masz prawo do swojego zdania. Ale czasem - warto przemyśleć, zanim coś się powie lub napisze. Każdy może się mylić, Ty też - ja też. A cechą ludzi inteligentnych jest, że pod wpływem rzeczowych argumentów lub nowych informacji zmieniają czasem zdanie. Czego sobie i Tobie życzę. 8)

Eugeniusz_
07-01-2008, 11:22
Chyba muszę skończyć dyskusję, jak widzę dyskusja i nie zgadzanie sie z czyjimś zdaniem wyzwala wrogość i agresję a szkoda. NIestety dość często już nieraz tutaj to zauważyłem.
Podkreslam że nadal mam swoje zdanie 8) 8) :-? :wink: :wink: :wink: , chyba jestem betonem wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: .
Powodzenia w dyskusjach ale nie w wojnach. :
Agresję? :o :o :o
A gdzież ja byłam agresywna? :o :o :o
Masz prawo do swojego zdania. Ale czasem - warto przemyśleć, zanim coś się powie lub napisze. Każdy może się mylić, Ty też - ja też. A cechą ludzi inteligentnych jest, że pod wpływem rzeczowych argumentów lub nowych informacji zmieniają czasem zdanie. Czego sobie i Tobie życzę. 8)

Wysłałabym całusa na zgodę ale nie można :wink: :wink: :wink:

JoShi
07-01-2008, 11:25
Ale czemu wy tak z uporem maniaka lansujecie pogląd, że każde dziecko z dysfunkcją lub nie ma zdać maturę i ma mieć to w jakiś sposób ułatwione. Przecież jeśli to lekka dysfunkcja to jest w stanie to zrobić bez ułatwień a jeśli ciężka to tak nie ukończy żadnych sensownych studiów bo nie będzie miało dodatkowego czasu na zrozumienie polecenia i na przygotowanie się do egzaminu (dotyczy nie tylko przedmiotów ścisłych). Po co więc ta matura? Bo wypada mieć?

sSiwy12
07-01-2008, 11:50
Ale czemu wy tak z uporem maniaka lansujecie pogląd, że każde dziecko z dysfunkcją lub nie ma zdać maturę i ma mieć to w jakiś sposób ułatwione. Przecież jeśli to lekka dysfunkcja to jest w stanie to zrobić bez ułatwień a jeśli ciężka to tak nie ukończy żadnych sensownych studiów bo nie będzie miało dodatkowego czasu na zrozumienie polecenia i na przygotowanie się do egzaminu (dotyczy nie tylko przedmiotów ścisłych). Po co więc ta matura? Bo wypada mieć?

No właśnie - w pełni się z tym stwierdzeniem zgadzam.
Moim zdaniem wiekszośc tu piszacych odnosi wypowiedzi do siebie i swojej sytuacji. Jesli ktoś stwierdzi, że są "lewe" zaświadczenia, to nagonka, że takowych nie ma. Była wczesniej bardzo znamienna wypowiedź (tylko jedna) nauczyciela, który miał bardzo realne podejście do tematu - został "zakrakany".
To nie jest tak, że jak "ja mam tak", to inni "tez tak mają" - a bardzo czesto przytaczane argumenty własnie na takim podejściu bazują.
Tak prawde powiedziawszy, to każdy z nas ma jakąś "dys..... coś" - często niezdefiniowaną.
I biorąc pod uwagę Pierwsze pytanie założyciela tematu, moim zdaniem najgroźniejsza, nieuleczalna jest dysfunkcja pt. głupota ludzka.
Pozdrawiam

BK
07-01-2008, 18:26
Chciałabym coś opowiedzieć – historia z życia. Moja siostra miała w klasie kolegę który był uważany za debila, nie był w stanie poradzić sobie z materiałem klasy 7 i na 6 klasach szkoły podstawowej skończył edukację. Jak mówię, uważany był za upośledzonego.
Ten sam chłopak naprawiał wszystkim nauczycielkom i sąsiadom telewizory, radia, wszelkie urządzenia elektroniczne. Robił to ze znawstwem, dokładnością i precyzją. Bardzo profesjonalnie. Powiedzcie mi – jak imbecyl mógł radzić sobie tak świetnie z elektroniką? Było to jakieś 25 lat temu, może elektronika nie była tak zaawansowana ale też nie były to dwa kable na krzyż.
Teraz wiem, że chłopak mógł być kimś kogo Cheri Florance określa “maverick mind” czyli umysł wykorzystujący niezwykłe zdolności pamięci wzrokowej. Są ludzie myślący obrazami, i są tacy którzy myślą słowami – większość z nas ma tu dobrze zachowane proporcje. Ale są ludzie którzy myślą tylko obrazem – i tacy nie są w stanie poddać się tradycyjnej konwencjonalnej edukacji która oparta jest na słowach, poleceniach głosowych, połączeniu słowa z pismem, etc. Może nie jest to o dysleksji ale o szkołach specjalnych i debilach. Łatwo jest wysłać kogoś do szkoły specjalnej ale nie zawsze dla tej osoby jest to najlepsze. Może można było nad nim popracować – może mógłby zostać kimś innym niż jest teraz?

matka dyrektorka
07-01-2008, 18:36
"ulgowe" traktowanie dzieci z dys.... miało miejsce jeszcze przed wynalezieniem dys.... (oczywiście jeśli nauczyciel był myślący)
polonistka dawała dwie oceny np 5 za wypracowanie i 2 (jedynek jeszcze nie było) za ortografy
matematyczka siłą ciągnęła na 3 na szelkach bo z reszty przedmiotów oceny ładne i szkoda dziecko "zostawiać na drugi rok" (to często podcina skrzydła )
potem zaczął się zmieniać system szkolny i system ocen i sporo naprawdę zdolnych dzieci miałoby problem ze skończeniem choćby podstawówki.
wiem że sporo zaświadczeń jest naciąganych ale czy dlatego mamy zabrać szansę na wykształcenie dziecku tylko dlatego że ma problemy z liczeniem???
czy dlatego że nie pisze ortograficznie albo bazgrze???

DPS
07-01-2008, 18:57
Ale czemu wy tak z uporem maniaka lansujecie pogląd, że każde dziecko z dysfunkcją lub nie ma zdać maturę i ma mieć to w jakiś sposób ułatwione. Przecież jeśli to lekka dysfunkcja to jest w stanie to zrobić bez ułatwień a jeśli ciężka to tak nie ukończy żadnych sensownych studiów bo nie będzie miało dodatkowego czasu na zrozumienie polecenia i na przygotowanie się do egzaminu (dotyczy nie tylko przedmiotów ścisłych). Po co więc ta matura? Bo wypada mieć?
Każdy młody człowiek powinien mieć umożliwione (nie ułatwione) zdanie matury, jeśli ma takie ambicje. Tak jak napisała matka dyrektorka - czy jeśli bazgrze, to znaczy, że nie sprawdzi się w dzisiejszym świecie i nie należy go dopuszczać do matury? Czy jeśli robi orty, to nie będzie mógł normalnie funkcjonować przy pomocy słownika ortograficznego? :o

BK
07-01-2008, 19:14
Druga historia z życia – kumpel męża. Mój mąż ze zdumieniem przyglądał się na jakimś egzaminie (w pracy, jakieś dwa miesiące temat, środowisko – menedżerowie, inżynierowie, branża IT, egzamin jakiś dokształcający, jakaś licencja, certyfikacja) jak ten ogląda każdą linijkę pięć razy i ledwie zdążył z wykonaniem testu. Potem usłyszał, że kolega jest dyslektykiem i linijki mu się rozjeżdżały jak na nie patrzył. Można mu było odmówić matury i studiów bo jak pisze JoShi nie każdemu to do szczęścia potrzebne. Ale na szczęście został specjalistą – menedżerem, skończył studia techniczne.

JoShi
07-01-2008, 19:15
I w tym sęk. Po co w dziecku rozbudzać tę ambicję do zdania matury skoro nic z tego nie będzie miało? Nie lepiej wysłać je do szkoły gdzie jego dys- nie będą mu utrudniały edukacji a będzie mógł rozwijać te sfery w których jest dobry. Będzie mógł zdobyć zawód i wykształcenie, które jest adekwatne do jego możliwości? Nie rozumiem tego robienia problemu z faktu, że dziecko idzie do innej szkoły niż powszechna. Do szkoły w pewnym sensie specjalnej.

JoShi
07-01-2008, 19:18
Druga historia z życia – kumpel męża. Mój mąż ze zdumieniem przyglądał się na jakimś egzaminie (w pracy, jakieś dwa miesiące temat, środowisko – menedżerowie, inżynierowie, branża IT, egzamin jakiś dokształcający, jakaś licencja, certyfikacja) jak ten ogląda każdą linijkę pięć razy i ledwie zdążył z wykonaniem testu. Potem usłyszał, że kolega jest dyslektykiem i linijki mu się rozjeżdżały jak na nie patrzył. Można mu było odmówić matury i studiów bo jak pisze JoShi nie każdemu to do szczęścia potrzebne. Ale na szczęście został specjalistą – menedżerem, skończył studia techniczne.
Założę się, że zdał maturę o własnych siłach bez korzystania z jakiegoś papierka. A jeśli tak to tylko potwierdza to co napisałam wcześniej.

matka dyrektorka
07-01-2008, 19:40
I w tym sęk. Po co w dziecku rozbudzać tę ambicję do zdania matury skoro nic z tego nie będzie miało? Nie lepiej wysłać je do szkoły gdzie jego dys- nie będą mu utrudniały edukacji a będzie mógł rozwijać te sfery w których jest dobry. Będzie mógł zdobyć zawód i wykształcenie, które jest adekwatne do jego możliwości? Nie rozumiem tego robienia problemu z faktu, że dziecko idzie do innej szkoły niż powszechna. Do szkoły w pewnym sensie specjalnej.
mam wrażenie że postrzegasz dysfunkcje jako ciężkie upośledzenie
ci ludzie umieją czytać, pisać, liczyć itp tylko niektóre z tych czynności wykonują wolniej . doktor filozofii, filologii, może mieć dyskalkulię i nie będzie ona przeszkadzała im w pracy.
a genialny matematyk może być dysortografikiem .

JoShi
07-01-2008, 19:46
I w tym sęk. Po co w dziecku rozbudzać tę ambicję do zdania matury skoro nic z tego nie będzie miało? Nie lepiej wysłać je do szkoły gdzie jego dys- nie będą mu utrudniały edukacji a będzie mógł rozwijać te sfery w których jest dobry. Będzie mógł zdobyć zawód i wykształcenie, które jest adekwatne do jego możliwości? Nie rozumiem tego robienia problemu z faktu, że dziecko idzie do innej szkoły niż powszechna. Do szkoły w pewnym sensie specjalnej.
mam wrażenie że postrzegasz dysfunkcje jako ciężkie upośledzenie
Odnosisz mylne wrażenie. Doskonalę zdaję sobie sprawę, że dysfunkcje są różne, począwszy od takich, które prawie nie przeszkadzają po takie które prawie dyskwalifikują. Nie wiem co skłoniło CIę do wyciągnięcia takiego wniosku.


ci ludzie umieją czytać, pisać, liczyć itp tylko niektóre z tych czynności wykonują wolniej . doktor filozofii, filologii, może mieć dyskalkulię i nie będzie ona przeszkadzała im w pracy.
Czytając przytoczony przeze mnie opis dyskalkulii i jej możliwych odmian jestem daleka od przyjęcia takiego uogólnienia. A jeśli dziecko ma poziom dysfunkcji tak wysoki, że naprawdę potrzebuje dodatkowego czasu na napisanie klasówki to poważnie wątpię, czy poradzi sobie na studiach.

matka dyrektorka
07-01-2008, 19:53
jest wiele kierunków na których nie ma matmy .
Po co w dziecku rozbudzać tę ambicję do zdania matury skoro nic z tego nie będzie miało?
właśnie czasem maturę trzeba umożliwić żeby dalej mogło się rozwijać

kaśka maciej
07-01-2008, 19:59
jest wiele kierunków na których nie ma matmy .
Po co w dziecku rozbudzać tę ambicję do zdania matury skoro nic z tego nie będzie miało?
właśnie czasem maturę trzeba umożliwić żeby dalej mogło się rozwijać

a co przez to rozumiesz??

matka dyrektorka
07-01-2008, 20:06
a ułatwienia są taki że dziecko z dużą dysfunkcją sobie i tak nie poradzi
to nie jest zwolnienie z matury tylko zrównanie szans
a wiadomo(chyba) że dyskalkulik (czy jak się go odmienia) nie wybierze potem studiów matematycznych a jeśli nawet tak zrobi to tam forów nie ma i odpadnie . nie będzie więc potem uczyć matmy :lol:

kaśka maciej
07-01-2008, 20:10
a ułatwienia są taki że dziecko z dużą dysfunkcją sobie i tak nie poradzi
to nie jest zwolnienie z matury tylko zrównanie szans
ale o jakich ułatwieniach mówisz??
ułatwieniach w szkole czy na maturze?? :roll:

matka dyrektorka
07-01-2008, 20:13
jest wiele kierunków na których nie ma matmy .
Po co w dziecku rozbudzać tę ambicję do zdania matury skoro nic z tego nie będzie miało?
właśnie czasem maturę trzeba umożliwić żeby dalej mogło się rozwijać

a co przez to rozumiesz??

dziecko np z dużym talentem plastycznym może zakończyć edukację na podstawówce i malować do szuflady a może skończyć studia, rozwinąć talent i .........kto wie?

to podkreślone było cytatem z JoShi tylko jako noga komputerowa(być może dys) nie umiałam zacytować :oops:

matka dyrektorka
07-01-2008, 20:15
a ułatwienia są taki że dziecko z dużą dysfunkcją sobie i tak nie poradzi
to nie jest zwolnienie z matury tylko zrównanie szans
ale o jakich ułatwieniach mówisz??
ułatwieniach w szkole czy na maturze?? :roll:
umożliwienie dojścia do matury i jej zdanie

kaśka maciej
07-01-2008, 20:17
jest wiele kierunków na których nie ma matmy .
Po co w dziecku rozbudzać tę ambicję do zdania matury skoro nic z tego nie będzie miało?
właśnie czasem maturę trzeba umożliwić żeby dalej mogło się rozwijać

a co przez to rozumiesz??

dziecko np z dużym talentem plastycznym może zakończyć edukację na podstawówce i malować do szuflady a może skończyć studia, rozwinąć talent i .........kto wie?

to podkreślone było cytatem z JoShi tylko jako noga komputerowa(być może dys) nie umiałam zacytować :oops:
wiem, że to podkreślone to słowa JoShi, mnie inetersuje to co wytłuszczyłam:
co rozumiesz przez umożliwienie zdawania matury?
w jaki sposób to ma się odbywać??

JoShi
07-01-2008, 20:30
a ułatwienia są taki że dziecko z dużą dysfunkcją sobie i tak nie poradzi
to nie jest zwolnienie z matury tylko zrównanie szans
a wiadomo(chyba) że dyskalkulik (czy jak się go odmienia) nie wybierze potem studiów matematycznych a jeśli nawet tak zrobi to tam forów nie ma i odpadnie . nie będzie więc potem uczyć matmy :lol:
Gdybyś uważnie przeczytała opis dyskalkulii zrozumiałabyś, że to taki zespół dysfunkcji które utrudniają a czasem uniemożliwiają kształcenie nie tylko w na kierunkach matematycznych czy inżynierskich.

JoShi
07-01-2008, 20:32
dziecko np z dużym talentem plastycznym może zakończyć edukację na podstawówce i malować do szuflady a może skończyć studia, rozwinąć talent i .........kto wie?
I poradzi sobie na studiach bez ułatwień skoro w szkole średniej musiało z nich korzystać? Studia na ASP to nie tylko zajęcia praktyczne z rysunku.

Eugeniusz_
07-01-2008, 20:35
:o :o :o :o :o :o :o :o :o :o :o :o :o

matka dyrektorka
07-01-2008, 20:35
co rozumiesz przez umożliwienie zdawania matury?
w jaki sposób to ma się odbywać??
nie zdawania a zdania matury
i zdaje mi sie że to już się odbywa :D
dysgraficy chyba mogą pisać maturę na maszynie czy innym komputerze
dysortograficy mają inny system oceniania ortografów
dyskalkulicy(?) mają dłuższy czas pisania
......
mogę się mylić :oops:

DPS
07-01-2008, 21:14
Zmęczyłam się już trochę tym przekonywaniem, ale napiszę jeszcze raz. Uważam za głęboko niesprawiedliwe i krzywdzące podejście, które mówi "jak sobie nie radzi, to do szkoły specjalnej, a poza tym nie wszyscy muszą mieć maturę". Raz, że szkoły specjalne są przeznaczone dla dzieci z upośledzeniami umysłowymi (i wiem na pewno o czym mówię), dwa - dziecko czy młody człowiek ma taką samą ambicję jak inni i powinien mieć prawo te ambicje realizować. Dyslektycy, zwłaszcza na poziomie matury, zwłaszcza ci, którzy planują studia, zwykle mają za sobą wiele lat ciężkiej pracy wyrównawczej i nie rozumiem zupełnie dlaczego odmawia im się prawa do zdawania matury na zasadzie równości szans. To tylko wyrównanie szans, nie dawanie forów.
Jeżeli ktoś jest słabo słyszący, to na egzaminie nie ma prawa do słuchawek z głośniejszym dźwiękiem? Lepiej niech się nie pcha, tak? Albo niech zdaje na takich samych zasadach, bez papierków i podkręcania dźwięku. No super, gratuluję. :-?
Chwała tym, którzy są dys - i szli przez szkołę bez papierków. Niewątpliwie przyczyniło im to wielu trudnych chwil. Czy nie uważacie, że należy takim młodym ludziom pomóc? Pedagogika i psychologia idą naprzód. Gdybyśmy nie szli z postępem, to w szkole do tej pory stosowano by kary chłosty, chłopca do bicia albo tzw. kozę. Chyba nie o to chodzi, prawda?
Rozumiem, że spotykamy się z wieloma oszustwami. Ale wobec tego walczmy z oszustami, a nie z dyslektykami. Bo to nam chwały nie przynosi.
Aha - mam syna z dyskalkulią. Czasem jest naprawdę dobrze, a czasem nie potrafi prawidłowo wykonać najprostszego działania pisemnego, bo + widzi jako minus. Jednak nie przeszkadza mu to mieć ilorazu inteligencji 136 (Curie-Skłodowska miała 140) i być znakomitym uczniem. Ale tylko my dwoje wiemy ile nerwów, czasem łez, frustracji i ciężkiej codziennej pracy to kosztuje. I nie mówcie mi, że moje dziecko ma iść do szkoły specjalnej albo, że nie powinno zdawać matury. Cześć.

BK
07-01-2008, 21:24
Polecam książki - m.in
Cheri Florance "Siła miłości"
Luke Jackson "Świry, dziwadła i zespół Aspergera" (lektura obowiązkowa dla każdego nauczyciela!!)

Tam też jest o takich problemach - między innymi.

Jest to fajna, świetnie się czytająca literatura.

BK
07-01-2008, 21:25
Aha i czy się to komuś podoba czy nie, dyslektycy i inne dys mają ustawowo zagwarantowane prawa :)
Które są i powinny być egzekwowane.

JoShi
07-01-2008, 21:33
Raz, że szkoły specjalne są przeznaczone dla dzieci z upośledzeniami umysłowymi (i wiem na pewno o czym mówię)
Bo tylko takie znasz, co nie oznacza, że nie ma innych, ale też jestem już zmęczona tłumaczeniem.



Dyslektycy, zwłaszcza na poziomie matury, zwłaszcza ci, którzy planują studia, zwykle mają za sobą wiele lat ciężkiej pracy wyrównawczej i nie rozumiem zupełnie dlaczego odmawia im się prawa do zdawania matury na zasadzie równości szans. To tylko wyrównanie szans, nie dawanie forów.
Ciekawe gdzie jest granica między jednym a drugim. Może powinno się jeszcze badać stopień dysfunkcji i wyrównywać szansy dzieląc dysfunkcyjnych na kategorie?


Jeżeli ktoś jest słabo słyszący, to na egzaminie nie ma prawa do słuchawek z głośniejszym dźwiękiem? Lepiej niech się nie pcha, tak? Albo niech zdaje na takich samych zasadach, bez papierków i podkręcania dźwięku. No super, gratuluję. :-?
Głusi chodzą do szkoły dla głuchych, niewidomi do szkoły dla niewidomych i to są szkoły specjalne. Czy w Twoim przekonaniu te osoby są upośledzone umysłowo, że chodzą do szkoły specjalnej?



Rozumiem, że spotykamy się z wieloma oszustwami. Ale wobec tego walczmy z oszustami, a nie z dyslektykami.
No cóż. Pewne ulgi dla pewnej grupy uczniów zawsze będą przyciągać cwaniaków i oszustów. I nie mów mi, że jest różnica między wyrównywaniem szans a dawaniem forów. Bo właśnie to wyrównywanie szans odbywa się na zasadzie dawania forów.



Czasem jest naprawdę dobrze, a czasem nie potrafi prawidłowo wykonać najprostszego działania pisemnego, bo + widzi jako minus.
Ciekawe dlaczego mylenie '+' z '-' włącza mu się tylko czasem. To nie złośliwość, naprawdę jestem ciekawa.

JoShi
07-01-2008, 21:35
Aha i czy się to komuś podoba czy nie, dyslektycy i inne dys mają ustawowo zagwarantowane prawa :)
Które są i powinny być egzekwowane.
Owszem, ale prawo zawsze można zmienić. Na przykład na takie, że tylko dysfunkcyjni z udokumentowaną pracą dodatkową nad ich dysfunkcyjnością mają prawo do wyrównywania szans. Może to odstraszyłoby kombinatorów i zmieniło trochę wizerunek dysfunkcyjnych.

matka dyrektorka
07-01-2008, 21:42
Głusi chodzą do szkoły dla głuchych, niewidomi do szkoły dla niewidomych i to są szkoły specjalne. Czy w Twoim przekonaniu te osoby są upośledzone umysłowo, że chodzą do szkoły specjalnej?
a może tak jest bo "normalna" szkoła nie jest w stanie zapewnić im "specjalnych" warunków? a dyslektykom jak najbardziej może

chciałam powiedzieć że moje dzieci nie są dyslektykami (więc nie ich bronię)
i jeszcze że jestem całym człowiekiem za ograniczeniami w wydawaniu zaświadczeń o dys

JoShi
07-01-2008, 21:48
Głusi chodzą do szkoły dla głuchych, niewidomi do szkoły dla niewidomych i to są szkoły specjalne. Czy w Twoim przekonaniu te osoby są upośledzone umysłowo, że chodzą do szkoły specjalnej?
a może tak jest bo "normalna" szkoła nie jest w stanie zapewnić im "specjalnych" warunków? a dyslektykom jak najbardziej może.
No nie bardzo bo nie oferuje dodatkowych zajęć, które tym dzieciom są niezbędne. Wiele mam tu pisało o tym ile dodatkowej pracy trzeba wykonać. Zwykła szkoła może zaoferować tylko pewne ulgi, które do dalszej edukacji nie przygotowują.

Eugeniusz_
07-01-2008, 21:56
wyrównajmy szansę i ...
niech do tych samych klas chodzą dzieci z debilizmem i innymi schorzeniami (przepraszam złośliwośc :):):))
a wogóle wyrównajmy szanse i dajmy wszystkim matury i prawo studiowania (złośliwość :):):).
NIe ma gorszych czy lepszych LUDZI, tutaj szkolnictwo wszystkich dotyka, jestem ciekaw jak by niektórzy reagowali jakby w ramach wyrównania szans dać na napisanie pracy maturalnej dwa tygodnie, dołożyć słownik itd ( :wink: :wink: :wink: :wink: ) , a najlepiej jak by pan Giertych dał wszystkim świadectwa.
Nadal uważam nie każdy musi mieć maturę, jak ktoś jest utalentowany muzycznie chodzi do szkoły muzycznej, jak artystycznie to kończy np liceum plastyczne itd, ale nie musi mieć matury. jak technicznie to kończy technikum, ma technika a nie musi miec matury i realizuje swoje umiejętności.

Nikt nie jest gorszy czy lepszy po prostu każdy ma jakieś utalentowania i możliwości lub nie i zgodnie znimi spełnia pewne wymagania aby być kimś lub coś robić w życiu.

Tak dodam ja się nie uczyłem czy miałem jakieś tam dys, i chodziłem do zawodówki i tego nie wstydzę się i nie żałuję sporo nauczyłem się :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: , po prostu nie spełniałem norm i już :cry: :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :-? :-? :lol: :lol: :lol:, albo za wolno uczyłem się :-? :-? :-? :lol: :lol: :lol: , ale potem nadrobiłem 8) 8) :lol: :lol:

matka dyrektorka
07-01-2008, 22:02
ułatwienia umożliwiają uczenie się w szkole"normalnej"(nie umiem jej inaczej nazwać)
praca z dzieckiem ? oczywiście niezbędna te mamy które chcą potrafią znależć poradnie i ośrodki ,oraz pod kierunkiem speców pomagać dziecku
dla większości dzieci szkoła "specjalna" wiąże się z internatem (nie wszyscy mieszkają w warszawie, krakowie,czy gdańsku) nie wiem jak ty ale ja wolę dziecko mieć przy sobie :wink:

BK
07-01-2008, 22:30
Aha i czy się to komuś podoba czy nie, dyslektycy i inne dys mają ustawowo zagwarantowane prawa :)
Które są i powinny być egzekwowane.
Owszem, ale prawo zawsze można zmienić. Na przykład na takie, że tylko dysfunkcyjni z udokumentowaną pracą dodatkową nad ich dysfunkcyjnością mają prawo do wyrównywania szans. Może to odstraszyłoby kombinatorów i zmieniło trochę wizerunek dysfunkcyjnych.

I tu jesteś niebezpieczna.
Bo nie mając pojęcia o czym mówisz (szkoły specjalne jakie by nie były nie dają dzieciom takich szans jak powszechne, niestety to są getta, poziom jest za niski dla inteligentnych dzieci z dysleksją) chcesz zmieniać prawo. Nie przyjmujesz argumentów i idziesz w zaparte.
Jak zweryfikować wykonanie pracy - jeśli ktoś podpisał lewy papier to i podpisze weryfikację pracy dodatkowej :)

Jestem przerażona...


wyrównajmy szansę i ...
niech do tych samych klas chodzą dzieci z debilizmem i innymi schorzeniami

Myślę że wielu wyszłoby to na dobre - od "debila" można się wiele nauczyć. Np. tolerancji dla inności czego niektórym z was brak. Albo tego że społeczeństwo nie składa się wyłącznie z białych, zdrowych nordyków o określonej budowie czaszki i IQ ...

Myślę że mając "debilne" (czytaj inne) dziecko wielu uczy się pokory.

sSiwy12
08-01-2008, 09:24
Bedę bardzo brutalny, ale szlak mnie trafia jak czytam ewidentne bzdury. Nie chce nikogo urazić, nie zgadzam sie tylko z niektórymi wypowiedziami i pogladami tu prezentowanymi.
I tak po kolei:
Raz, że szkoły specjalne są przeznaczone dla dzieci z upośledzeniami umysłowymi (i wiem na pewno o czym mówię),
oraz
Bo nie mając pojęcia o czym mówisz (szkoły specjalne jakie by nie były nie dają dzieciom takich szans jak powszechne, niestety to są getta, poziom jest za niski dla inteligentnych dzieci z dysleksją)
Szkoły specjale (ośrodki) sa również i to w zdecydowanej wiekszości dla dzieci niedosłyszących i głuchych, niedowidzacych i niewidomych, niesprawnych ruchowo, rechabilitacyjne dla dzieci po urazach powypadkowych i inne.
Czyli nie wiem i nie mam pojecia "o czym mówię".
Szkoły specjalne, a czesto ośrodki prowadza przedszkola, szkoły podstawowe, gimnazja, szkoły średnie. Bardzo czesto absolwenci tych osrodków (szkół) studiuja i kończa studia.


Jeżeli ktoś jest słabo słyszący, to na egzaminie nie ma prawa do słuchawek z głośniejszym dźwiękiem? Lepiej niech się nie pcha, tak? Albo niech zdaje na takich samych zasadach, bez papierków i podkręcania dźwięku. No super, gratuluję.
Tego nie mozna "przełknąć" jak mozna porównac aparat słuchowy, maszynke do pima Braillea, protezę reki, nogi, czy wózek inwalidzki i sosób zdawania egzaminów, który jest dokładnie taki sam (no może za wyjatkiem niewidomych, gdzie praca jest tłumaczona na "normalny" język) z ewntualnymi "ułatwieniami" dla innych dzieci. Róznica jest taka, ze pozostałe dzieci niepełnosprawne jeśli otrzymaja "papierek" to on niczym nie bedzie się róznił od "pozostałych" i same dzieci dadza sobie rade w życiu. Natomiast "zbytne ułatwienia" stawiaja pod znakiem zapytania "normalną" przyszłość tych dzieci. NIKT NIKOMU NIE ZABRANIA ZDAWANIA MATURY.
Natomiast sama matura jest sprawdzianem wiedzy, a także, umiejetności posługiwania sie tą wiedzą. Jest, a przynajmniej kiedyś był, to krok w dorosłe życie - bez parasola ochronnego.

I ostatnia sprawa. Sam osobiscie jestem zwolennikiem tzw. szkół (klas) integracyjnych. One faktycznie wyrównuja sznsę wszystkich dys.... lub niesprawności. Od tych dzieci wymaga sie dokładnie tyle samo, lecz róznica tkwi w tym, ze te "specjalne" dzieci maja dodatkowe zajecia wyrównujace.
Niestety musze się zgodzić z faktem, ze osrodki (szkoły) specjalne często sa swoistymi gettami, gdzie dzieci co prawda sa szczęsliwe, ale nie potraią w sensie społecznym funkcjonowac poza nimi.
I teraz juz całkiem złośliwie. Skoro sa ośrodki (szkoły) dla wszelkich innych niesprawności, to dlaczego nie stworzono szkół, ośrodków, dla dzieci z dys.... coś tam. PRZECIEŻ NIE JEST TO SPRAWIEDLIWE.

Pozdrawiam i jesli ktoś poczuł sie urazony tym co napisałem to naprawdę PRZEPRASZAM

kaśka maciej
08-01-2008, 09:43
co rozumiesz przez umożliwienie zdawania matury?
w jaki sposób to ma się odbywać??
nie zdawania a zdania matury
i zdaje mi sie że to już się odbywa :D
dysgraficy chyba mogą pisać maturę na maszynie czy innym komputerze
dysortograficy mają inny system oceniania ortografów
dyskalkulicy(?) mają dłuższy czas pisania
......
mogę się mylić :oops:

Ale to są dwie różne sprawy: zdawać i zdać :roll:
uczniowie z dysfunkcjami mają na egzaminach udogodnienia.
Są słuchawki dla niedosłyszących.
Arkusze dla niedowidzących są napisane większą czcionką.
Dysgraficy mają więcej czasu na staranne napisanie egzaminu.
Dysortografikom nie liczy się błędów ort.
Jak będzie z dyskalkulikami tego jeszcze nie wiem, bo matura z matmy będzie dopiero za dwa lata.
To są właśnie rzeczy, które wyrównują szanse, czy umożliwiają przystąpienie do matury. Specjalnie to wytłuściłam, bo nie ma tu mowy o tym, że dany uczeń z jakąś dysfunkcją MUSI tą maturę zdać. Otóż nie musi, tak samo jak każde inne dziecko bez dysfunkcji.

JoShi
08-01-2008, 09:59
Nie przyjmujesz argumentów i idziesz w zaparte.
W tym jesteś ode mnie lepsza? Sądzę, że nie.

sSiwy12
08-01-2008, 10:05
Dodam do tego:
To są właśnie rzeczy, które wyrównują szanse, czy umożliwiają przystąpienie do matury
wczesniej ułatwiają przyswajanie wiedzy, lecz potem nie "utrudniają normalnego życia", bo dorosłość nie ma parasola ochronnego.

BK
08-01-2008, 11:14
Mam pytanie - kto z moich oponentów ma dziecko "specjalne"? Kto ma dziecko w szkole specjalnej? A kto zna temat z gazet i opowieści cioci?
Proszę o odpowiedź - JoShi? Masz ":specjalne" dziecko? Eugeniusz? sSiwy12? Czy twoje dziecko chodzi do szkoły dla dzieci z jakimikolwiek niepełnosprawnościami? Skąd wiesz jak taka szkola funkcjonuje?

Odpowiedź będzie oczywistym argumentem.
Można sobie gdybać. O wychowywaniu dzieci najwięcej wiedzą ci co ich nie mają, o budowaniu domów ci co nie wybudowali jeszcze żadnego. Na polityce i edukacji znają się wszyscy.

JoShi
08-01-2008, 11:17
To najczęstszy argument jak się nie ma argumentów.

BK
08-01-2008, 11:17
Specjalnie to wytłuściłam, bo nie ma tu mowy o tym, że dany uczeń z jakąś dysfunkcją MUSI tą maturę zdać. Otóż nie musi, tak samo jak każde inne dziecko bez dysfunkcji.

Matura jak w Polsce to jakiś prehistoryczny twór, nigdzie się tego nie praktukuje. Zdanie takiej matury niczego nie uczy ani nie jest niczego dowodem. Otwiera tylko drzwi do lepszego startu zawodowego.

Mam pytanie? Masz maturę? Jeśli tak, to czy z równą łatwością potrafiłabyś sama sobie tego dyplomu odmówić? Byłoby ci wszystko jedno czy ją masz, czy niekoniecznie?

BK
08-01-2008, 11:30
To najczęstszy argument jak się nie ma argumentów.

chyba dobry - jeśli byłam to wiem jeśli nie to nie znam tematu.

Byłaś kiedyś na lekcji w szkole "specjalnej"? Widziałaś jak wygląda typowa lekcja w takiej szkole? w klasie w której część jest np. napakowana psychotropami a reszta robi co chce? Jak tam ma się odnaleźć inteligentne dziecko które trochę inaczej widzi? Ilu znasz olimpijczyków z matematyki czy języka obcego ze szkół specjalnych? Przecież jak ktoś tu stwierdził większość szkół specjalnych to nie szkoły dla upośledzonych umysłowo więc teoretycznie powinni sobie dobrze radzić w konkursach.

sSiwy12
08-01-2008, 11:40
Nie jestem w opozycji - jesli o to chodzi. Zwracam jedynie na pomijane tu fakty.
Co do wiedzy.
Uczyłem w SPZ i jeden z moich absolwentów ukończył "normalna" zawodówke i "normalne" technikum dla pracujacych.
Dokształcam ( nie jest to moje główne zajęcie - raczej "na zaproszenie")nauczycieli ośrodków i szkół specjalnych. Bardzo sciśle współpracyje z dwoma osrodkami "specjalnymi", dorywczo z kikoma innymi.
Na co dzień współpracuje z dwiema szkołami integracyjnymi.
Osobiscie znam kilka osób ,które zaprzeczyły stereotypom i ukończyły "normalne" studia" bedąc osobami niepełnosprawnym ,głuche (no fakt, ze to bardzo specyficzny przypadek) i niewidome - w tym jest córka mojego przyjaciela, która jest niewidoma od urodzenia (niedorozwój nerwu wzrokowego), uczyła sie w Laskach i kończy psychologie na UJ.
Wstyd sie przyznac, ale "żyję" z niepełnosprawnych.
Z autopsji wiem ile "szkód" potrafią wyrządzić kochajacy rodzice.Na zakończenie, tak jak juz wspomniałem wczesniej sam nie jestem wolny od dys.... niezdefiniowanej :lol:

BK
08-01-2008, 11:44
dlaczego nie stworzono szkół, ośrodków, dla dzieci z dys.... coś tam. PRZECIEŻ NIE JEST TO SPRAWIEDLIWE.

Nie ma pieniędzy
a po drugie polskie dzieci (i jak widzimy w tej dyskusji dorośli również) mają zafałszowany obraz świata - całe ich otoczenie jest zdrowe, identyczne, niektórzy nawet wybierają szkoły i środowiska identyczne pod względem materialnym. Ze zdumieniem odkrywają że niektórzy są inni ... Ale ci inni są spychani w jakieś podziemie żeby nie psuć tzw "wyników" zdrowych dzieci czy dobrego samopoczucia ich rodziców.

Czy to jest OK? Czy "zdrowe" dzieci powinny być wychowywane w takim zafałszowanym świecie? Może właśnie w szkole powinno się ich uczyć tolerancji i szacunku dla nieco innych osób.

SSiwy
czy myślisz że tym kilku twoim znajomym osobom było równie łatwo jak innym?

JoShi
08-01-2008, 11:50
Byłaś kiedyś na lekcji w szkole "specjalnej"? Widziałaś jak wygląda typowa lekcja w takiej szkole?
Którą szkołę specjalną masz na myśli? Dla dzieci opóźnionych? Dla niewidomych? Dla głuchoniemych? Dla dzieci upośledzonych ruchowo? A Ty którą znasz od podszewki?




Ilu znasz olimpijczyków z matematyki czy języka obcego ze szkół specjalnych?
Znam conajmniej jednego. Chodził do szkoły specjalnej w laskach. Potem skończył studia. Teraz kieruje pracownią kąputerową dla niewidzących na Uniwersytecie Warszawskim? Wystarczy?


Przecież jak ktoś tu stwierdził większość szkół specjalnych to nie szkoły dla upośledzonych umysłowo więc teoretycznie powinni sobie dobrze radzić w konkursach.
To głupi, nie mający żadnych podstaw stereotyp.

JoShi
08-01-2008, 11:55
Ale ci inni są spychani w jakieś podziemie żeby nie psuć tzw "wyników" zdrowych dzieci czy dobrego samopoczucia ich rodziców.

Ciekawe skąd Ci się wziął taki sposób postrzegania świata. Musisz żyć w ogromnym stresie i napięciu. Ja tu lansuję specjalne szkoły dla dzieci z poważnymi kłopotami. Szkoły w których pomoc miałaby większy sens niż świstek papieru. A Ty wytaczasz taki ciężki kaliber. Ja też znam niejedną matkę dla której posłanie dziecka do szkoły dla niewidomych w laskach było ogromnym wstydem. Nie muszę chyba mówić co wniknęło z tego dla tych biednych dzieci. To dorośli tworzą stereotyp, że szkoły o specjalnym przeznaczeniu to hańba i wstyd.

sSiwy12
08-01-2008, 12:05
Małe sprostowanie. Cytowany przez Ciebie fragment poprzedzony był
I teraz juz całkiem złośliwie
i został wyrwany z kontekstu odnoszacego sie do stwierdzeń innych osób. To tyle wyjasnienia.
Nikomu nie jest łatwo, Kazdy ma wieksze lub mniejsze trudności - no chyba, że mówimy o "gieniusiach". Dla kazdego dziecka nauka jest swoistą "trauma" dla dorosłych zreszta też.
Czy było im łatwiej, to zależy co przez to rozumiemy? Jeśli jakieś "ułatwienia" to niestety, ale i na szczęscie dla nich nie mieli takowych. Selena (córka przyjaciela) stwierdziła, że nauka na uczelni przychodzi jej łatwiej niz rówieśnikom, bo nie ma "pokus ruchowych" tj. z oczywistych przyczyn nie "marnuje" czasu na np. ogladanie wystaw sklepowych - to Jej stwierdzenie. Czy czuje sie "gorsza" od innych, tez nie, bo innego świata nie zna.
Jeszcze raz powtarzam - szkoły specjalne nie sa tylko dla dzieci upośledzonych umysłowo - tych jest najmniej!
Co do olimpijczyków "naukowych", a ile jest szkół "normalnych" z których nigdy nie wyszedł taki olimpijczyk setki, tysiace biorąc pod uwage średnie?
A szkół specjalnych kilkadziesiat. Biorąc pod uwagę proporcje - no właśnie wniosek jest jednoznaczny :o czyzby pozostałe "normalne" szkoły były tez dla ..... :oops:

Ps. Nie sprawdałem tego, ale sadzę, ze odsetek absolwentów szkół specjalnych podstawowych,którzy skończyli odpowiednio szkoły średnie nie jest aż tak rażąco niski w porównaniu do absolwentów normalnych przecietnych podstawówek

BK
08-01-2008, 12:31
Ale ci inni są spychani w jakieś podziemie żeby nie psuć tzw "wyników" zdrowych dzieci czy dobrego samopoczucia ich rodziców.

Ciekawe skąd Ci się wziął taki sposób postrzegania świata. Musisz żyć w ogromnym stresie i napięciu. Ja tu lansuję specjalne szkoły dla dzieci z poważnymi kłopotami. Szkoły w których pomoc miałaby większy sens niż świstek papieru. A Ty wytaczasz taki ciężki kaliber. Ja też znam niejedną matkę dla której posłanie dziecka do szkoły dla niewidomych w laskach było ogromnym wstydem. Nie muszę chyba mówić co wniknęło z tego dla tych biednych dzieci. To dorośli tworzą stereotyp, że szkoły o specjalnym przeznaczeniu to hańba i wstyd.

Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. No i jesteś trochę agresywna.

Ile w przeciętnej klasie jest dzieci z zespołem downa, autyzmem, zespołem aspergera, i innymi diagnozami? Ile wózków inwalidzkich widzicie na przerwach?
Dlaczego polskie dzieci są wychowywane w przeświadczeniu że niepełnosprawni są gdzieś daleko?

Ja właśnie jestem zdania że dziecko powinni radzić sobie od początku z problemami jakie spotka w przyszłym dorosłym życiu i dlatego wolę żeby chodziło do zwykłej powszechnej szkoły a nie pod klosz do szkoły dla dzieci z problemami. A dzieci całkiem zdrowe powinny wiedzieć że są takie, które trochę się od nich różnią.
Szkoła w Laskach - na razie tylko o niej mówicie. Piszcie o innych szkolach "specjalnych" w małych miejscowościach, gdzie realia są nieco inne. Ja do takiej szkoly dziecka nie chcę posłać - chyba że zmusi mnie do tego brak akceptacji nauczycieli w zwykłej szkole ... No i innych rodziców. :(

Aha i jeszcze jedno. Jest wiele dzieci dla których nie ma miejsca nawet w szkole specjalnej czy integracyjnej. Z różnych powodów - bo się nauczycielom nie chce bo nie dali rady bo milion innych powodów. Czy to jest OK?

Ale trochę odbiegliśmy od tematu.
Wiem że niepełnosprawności nie zrozumie nikt kto się z tym nie spotkał. Fajnie że jest parę osób które pokonując wszystko dały radę w życiu.
Ale czy moje dziecko musi żyć z kłodami pod nogami? Nie. Ja chcę żeby miało równe szanse z innymi dziećmi. Nie jestem cwaniakiem tylko korzystam ze zdobyczy demokracji :)
Trochę jednak boli jak dziecku nie jestem w stanie wytłumaczyć "dlaczego one nie chcą się ze mną bawić?" albo po raz setny pokonywać frustrację wynikającą z wykonania prostej dla innych rzeczy.

JoShi
08-01-2008, 12:47
Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. No i jesteś trochę agresywna.[quote]
Dokładnie to samo moge powiedzieć o Tobie, szczególnie, że nie dyskutujesz z moimi argumentami, tylko pozwalasz sobie na osobiste w stosunku do mnie zaczepki.

[quote="BK"]Ile w przeciętnej klasie jest dzieci z zespołem downa, autyzmem, zespołem aspergera, i innymi diagnozami? Ile wózków inwalidzkich widzicie na przerwach?
Dlaczego polskie dzieci są wychowywane w przeświadczeniu że niepełnosprawni są gdzieś daleko?
Nie wiem. Może rodzice je tak wychowują. Właśnie rozmawiałam z moim kuzynem. Jego syn ma zdjagnozowane jakieś dysfunkcje. Mój kuzyn miał wybór. Posłać dziecko do zwykłej klasy i kazać mu się tam męczyć korzystając jedynie z ulg w postaci wydłużonego czasu na niektóre czynności, lb narażając się na drwiny głupich posłać syna do klasu specjalnej, która poza normalnymi zajęciami (prowadzonymi w sposób przystosowany do możliwości tych dzieciaków) oferuje dodatkowe zajęcia. Wiesz co zrobił? Postąpuił odpowiedzialnie i wysłał dziecko do klasy do której według Twoich wypowiedzi chodzą niedorozwoje. A Twoje dziecko nauczyło się już traktować dzieci z klas i szkół specjalnych jak obywateli drugiej kategorii?



A dzieci całkiem zdrowe powinny wiedzieć że są takie, które trochę się od nich różnią.
I kto mai ich tego nauczyć? Szkoła czy telewizja? A może rodzice?


Szkoła w Laskach - na razie tylko o niej mówicie. Piszcie o innych szkolach "specjalnych" w małych miejscowościach, gdzie realia są nieco inne.
Szkoła do której chodzi syn mojego kuzyna znajduje się w mieście powiatowym daaaleko od metropolii. Nie powielaj stereotypów, jeśli się nie orientujesz w temacie.



Aha i jeszcze jedno. Jest wiele dzieci dla których nie ma miejsca nawet w szkole specjalnej czy integracyjnej. Z różnych powodów - bo się nauczycielom nie chce bo nie dali rady bo milion innych powodów. Czy to jest OK?
Jakieś konkrety, czy znów niczym nie poparte Twoje przeświadczenie?

sSiwy12
08-01-2008, 12:54
Problem jest w tym, że do "jednego worka"wkładamy wszystkie niepełnosprawności i o różnym stopniu tej niepełnosprawności.
Może faktycznie żyję w innym świecie, ale sam osobiscie widziałem przerwę w szkole, w której niewidomy (całkowicie) chłopiec ścigał sie na korytarzu z innymi. Jego koledzy z klasy "sterowali nim zdalnie" - widok niesamowity, tym bardziej, ze komende "stój sciana" wykonał "kreskówkowo". Czyli mozna.
Inną sprawa jest tzw. rekrutacja do szkół nawijmy dla niepełnosprawnych, bo niestety, bywa (często) tak, że trafiaja tam dzieci, które tam trafić nie powinny. Dam przykład - do szkoły dla głuchoniemych kieruje sie dziecko niedosłyszące. Ale jest i druga strona medalu - rodzice bardzo czesto nie chcą przyjać do wiadomości tego, że ich dziecko tylko w szkole ....... ma szansę na to aby zdobyć ,jako takie, wykształcenie.

I aby rozluźnić atmosfere, jako anegdota - ale byłem jej "świadkiem".
W normalnej szkole podstawowej, apael i rozdanie świadectw ukończenia tejże. Uroczystość zaszczycił Prezydent Miasta. W ramach swojej integracji ze społeczeństwem wreczał absolwentom świadectwa. I sytuacja. Wyciąga rękę i gratuluje absolwentowi, lecz ręka absolwenta "wychodzi trochę bokiem", na co Prezydent (żartując) mówi - "ślepy jesteś", na co "delikwent" - "a zeby Pan wiedział" - Smiała sie cała szkoła, dzieci rodzice, nie śmiał sie Prezydent - nie poczuł "blusa" - tak stwierdził sam zainteresowany i jego koledzy.

BK
08-01-2008, 13:51
Gwoli wyjaśnien - mam dziecko niepełnosprawne (ale nie chciałam i nie chcę orzeczenia o niepełnosprawności) całościowe zaburzenia rozwoju (spektrum autyzmu ale nie sam autyzm - ostatnio bardzo wiele dzieci ma takie zaburzenia, dość subtelnie się objawiające) ryzyko dyskalkulii i dysleksji (za wcześnie żeby stwierdzić) plus lekkie zaburzenia emocjonalne, neurologiczne etc. Parę miesięcy temu jeszcze stwierdzono upośledzenie lekkie ale się na szczęście wyrównało. Mam dziecko które jest inteligentne tak jak rówieśnicy tylko pewnie trochę inaczej będzie sobie radzić z obowiązkami. Nie chcę żeby chodził do szkoły dla dzieci głęboko niepełnosprawnych bo co go czeka po takiej szkole - poza tym niech się uczy żyć bez parasola. Dlaczego ma być skazany na naukę w odosobnionym środowisku skoro nieźle sobie radzi, naprawdę nieźle? Niech żyje obok dzieci sąsiadów którzy chodzą do tej samej szkoły. Z kim miałby się bawić po lekcjach? Szkół specjalnych nie uważam za szkoły dla niedorozwojów, jak to subtelnie ujęto, ale jest taki problem że w moim mieście takie szkoły się rozwiazuje albo robi się podchody do ich rozwiązania. Coraz więcej dzieci musi po prostu uczyć się w domu. Czy taka edukacja jest OK? Co ja zrobię jak mi taką szkołę rozwiążą? Gdzie wtedy poślę dziecko?

Prawdopodobnie będzie potrzebna tylko pomoc nauczyciela i jego/jej współpraca no i nie ma co ukrywać większe niż normalnie zaangażowanie ... Może się uda bez ułatwień a jeśli nie to mam zamiar z nich korzystać. Będzie dłużej pisał sprawdziany, będą stosować inne kryteria - jak się nie da tak jak w przypadku innych dzieci. W niektórych obszarach jest znacznie lepszy a w niektórych znacznie gorszy od innych dzieci. Czy jeśli nie jest idealnie przeciętny to ma być skazany na trudniejsze życie?
Nie znaczy to że będę mu od razu podawać na tacy łatwą drogę bo on sam jest ambitny i chce próbować trudniej :) ale jak się nie da to skorzystam z papierka i nikogo nie oszukuję i nie cwaniaczę. Po prostu chcę dobrze dla dziecka. On już i tak pokonał taką drogę od dużego zaburzenia do stanu kiedy uważa się go za właściwie nie odstajacego od normy ... no może troszkę.

sSiwy12
08-01-2008, 14:05
Moim zdaniem Masz dwa wyjscia - przy okazji, popieram takie podejście do sprawy, bo to najrozsądniejsze dla dziecka.
Pierwsze wysłać do "normalnej szkoły" i sprawdzić jak bedzie sobie radził. Pewnie mnie "zakraczą", ale dopuszczam nawet ewentualna "powtórkę" którejś klasy (często IV).
Opcja druga - znacznie bezpieczniejsza zarówno dla Niego jak i dla Ciebie. Szkoła integracyjna - jest to "normalna" szkoła, różniaca sie tylko tym, ze w każdej klasie jest kilkoro dzieci "niepełnosprawnych" + dodatkowe zajecia wyrównawcze tam gdzie sa potrzebne. Jest jednak niezbedne "orzeczenie o niepełnosprawności" lub podobny "papier". Wiem, że trudno sie z tym pogodzić, ale może byc taka potrzeba. Mieszkasz w okolicach Wrocławia, tam powinny byc takie szkoły. Jesli bedziesz miał kłopot z lokalizacja takowej - spróbuje pomóc.
Pozdrawiam.

BK
08-01-2008, 14:08
Jakieś konkrety, czy znów niczym nie poparte Twoje przeświadczenie?






Aha i jeszcze jedno. Jest wiele dzieci dla których nie ma miejsca nawet w szkole specjalnej czy integracyjnej. Z różnych powodów - bo się nauczycielom nie chce bo nie dali rady bo milion innych powodów. Czy to jest OK?
Jakieś konkrety, czy znów niczym nie poparte Twoje przeświadczenie?

nie znów bo moje argumenty są zawsze czymś poparte :)

Informacje z prezentacji wygłaszanych na konferencji "Autyzm - wyzwania dla rodziny i społeczeństwa" we Wrocławiu 4-5 grudzień. Informacje od pedagogów.
Dane - zaokrąglam (z roczników statystycznych GUS - 2004 rok)
Wychowankowie ośrodków szkolno wychowawczych 28000
niewidomi i słabo widzący - ok 1000
niesłyszący i słabo słyszący - ok 3000
z niepełnosprawnością ruchową ok 500
z upośledzeniem umysłowym ok 18000
plus inni

a teraz
ośrodki rewalidacyjno wychowawcze
ok 4000 wychowanków
ok 2800 miejsc.

Gdzie się kształci te 1200 osób?
W domu. Wiem że to trudne przypadki ale ...

Wiem też że do domowej edukacji odsyła się dzieci co do których nauczyciele nie mają pomysłu albo nie chcą stosować specjalnych zasad - choć mogliby.

JoShi
08-01-2008, 14:10
poza tym niech się uczy żyć bez parasola.
I chwała Ci za to. Ale jak bez parasola to bez parasola.



Szkół specjalnych nie uważam za szkoły dla niedorozwojów, jak to subtelnie ujęto
Nie? A co miała oznaczać twoja wypowiedź:
"Byłaś kiedyś na lekcji w szkole "specjalnej"? Widziałaś jak wygląda typowa lekcja w takiej szkole? w klasie w której część jest np. napakowana psychotropami a reszta robi co chce? Jak tam ma się odnaleźć inteligentne dziecko które trochę inaczej widzi? Ilu znasz olimpijczyków z matematyki czy języka obcego ze szkół specjalnych?"

albo:
"Bo nie mając pojęcia o czym mówisz (szkoły specjalne jakie by nie były nie dają dzieciom takich szans jak powszechne, niestety to są getta, poziom jest za niski dla inteligentnych dzieci z dysleksją)"

BK
08-01-2008, 14:13
Moim zdaniem Masz dwa wyjscia - przy okazji, popieram takie podejście do sprawy, bo to najrozsądniejsze dla dziecka.
Pierwsze wysłać do "normalnej szkoły" i sprawdzić jak bedzie sobie bedzie radził. Pewnie mnie "zakraczą", ale dopuszczam nawet ewentualna "powtórkę" którejś klasy (często IV).
Opcja druga - znacznie bezpieczniejsza zarówno dla Niego jak i dla Ciebie. Szkoła integracyjna - jest to "normalna" szkoła, różniaca sie tylko tym, ze w każdej klasie jest kilkoro dzieci "niepełnosprawnych" + dodatkowe zajecia wyrównawcze tam gdzie sa potrzebne. Jest jednak niezbedne "orzeczenie o niepełnosprawności" lub podobny "papier". Wiem, że trudno sie z tym pogodzić, ale może byc taka potrzeba. Mieszkasz w okolicach Wrocławia, tam powinny byc takie szkoły. Jesli bedziesz miał kłopot z lokalizacja takowej - spróbuje pomóc.
Pozdrawiam.

Dzięki
taki papier mam - na razie w przedszkolu. ie miałam oporu przed orzeczenim potrzebie kształcenia specjalnego. Ale do szkoły pójdzie powszechnej.
Mam nadzieję że młody do czasu szkoły nadrobi deficyty i może uda mi się zataić przed nauczycielami takie fakty przynajmniej na początku. Chcę dla niego jak najlepiej ...
Wiem że jest bystry i sobie poradzi.

We wrocławiu ekipa Tuska dąży do zamykania szkół specjalnych. PiS jakoś bardziej szkołom specjalnym pomagał ...

JoShi
08-01-2008, 14:32
Wiem też że do domowej edukacji odsyła się dzieci co do których nauczyciele nie mają pomysłu albo nie chcą stosować specjalnych zasad - choć mogliby.
Nie bardzo wiem co miały udowodnić te statystyki. Bo nie potwierdzają Twojego przeświadczenia co do postępowania nauczycieli :którym się nie chce".

sSiwy12
08-01-2008, 14:41
Tak na zakończenie. W dawnych czasach kiedy to były dwa Berlin-y miałem okazje bywać w tym Zachodnim. Jest tam (przynajmnie było) takie "reprezentacyjne" miejsce - ulica, deptak - Kudam. Zwyczajem Berlińczyków było w czasie wolnym spacerownie i odwiedznie licznych atrakcji. Z zazdrościa patrzyłem na ludzi niepełnosprawnych, ale pełnoprawnych obywateli tego miasta, którzy na wózkach inwalidzkich lub z opiekunami byli "wtopieni" w tłum. Na szczęscie taki widok co raz cześciej jest i u nas - no może w wiekszych aglomeracjach.
Co do szkół specjalnych. Mam swoje zdanie na ten temat - niezbyt pochlebne, ale znam przyczyny takiego, a nie innego funkcjonowania takich szkół.
Natomiast jestem gorącym zwolennikiem i propagatorem szkół powszechnych integracyjnych lub klas integracyjnych w szkołach o takim statucie. Moim zdaniem zarówno z punktu ekonomicznego, jak i społecznego są to najlepsze rozwiazania.
Oczywiście pozostaje pewna grupa dzieci, która z różnych względów nie może skorzystać z takiego rozwiazania. Pozostaja szkoły specjalne, ale, znów moim zdaniem, nie w takiej firmie organizacyjnej i nie na takich jak obecnie, zasadach finansowanych.

kaśka maciej
08-01-2008, 15:04
Mam pytanie? Masz maturę? Jeśli tak, to czy z równą łatwością potrafiłabyś sama sobie tego dyplomu odmówić? Byłoby ci wszystko jedno czy ją masz, czy niekoniecznie?
Ale co chcesz tym pytaniem udowodnić?? :roll:
Oczywiście, że mam maturę i nie było mi wszystko jedno.
Wydawało mi się, że wyrażam się jasno: uczniowie z dysfunkcjami mają egzamin dostosowany do swoich potrzeb, bez względu na to jakie one są.
Ale te udogodnienia nie dają gwarancji zdania matury. Nikt takowych im nie da. Podobnie jest z dziećmi bez żadnych dysfunkcji.
I dalej będę sądzić, że pomimo zaliczania matury za 30% poprawnych odpowiedzi, są dzieci, które nie są w stanie jej zdać. Dysfunkcje czy ich brak nie mają tu nic do rzeczy. Ale przystąpić do matury mogą, nikt im tego nie może zabronić.
Pozdrawiam :))
Kasia

kaśka maciej
08-01-2008, 15:13
Dlaczego polskie dzieci są wychowywane w przeświadczeniu że niepełnosprawni są gdzieś daleko?

Wychowywanie to obowiązek rodziców, nie szkoły. Szkoła może wspierać i pomagać :roll: pod warunkiem, ze rodzic sobie tego życzy.
Mam w bardzo bliskiej rodzinie osobę niepełnosprawną, leżącą, bez kontaktu z rzeczywistością. Moim dzieciom taki widok nie jest dziwny, obcy czy straszny.
Powtarzam raz jeszcze: to rodzice są odpowiedzialni za swoje dzieci, w każdym aspekcie ich życia.

lump praski
08-01-2008, 22:05
Wychowanie to obowiazek rodzicow, ale k s z t a l c e n i e dzieci i mlodziezy przejelo na siebie Panstwo juz jakis czas temu. :o :o :o

lump praski
08-01-2008, 22:21
Co do l i k w i d o w a n i a wszystkiego co nie przynosi wymiernych i natychmiastowych zyskow i i ch zwolennikow. Otoz byl taki gosc nazywal sie Ronald Reagan. Potrzebowal pieniedzy na wiele rzeczy w tym na bron dla Mudzahedinow w Afganistanie. Pozamykal wiec w s z y s t k i e szpitale i przytulki psychiatryczne. Oszczednosc i korzysci byly wielkie ( tworcy Lotu nad kukulczym gniazdem mogli rowniez czuc sie usatysfakcjonowani) dopoty dopki ci ludzie umierali cicho na schodach nowojorskiego metra i nie tylko( w kazdym miescie widok bezdomnych chorych psychicznie byl na porzadku dziennym.). Ale nadszedl kryzys i klasa srednia stracila ubezpieczenia zdrowotne i ......nie miala za co leczyc swoich dzieci. Leczenie depresji np jest dlugie i kosztowne. Dodajcie do tego latwy dostep do broni i jest seria strzelanin w szkolach i na kampusach. I okazalo sie ze rodzice tych mlodych jak sie okazalo czesto chorych psychicznie ludzi nie mieli dokad pojsc czy zwrocic sie o pomoc ...osrodki zajmujace sie takimi przypadkami zostaly d a w n o zamkniete. Zaplacilo spoleczenstwo czyli my a zycie stracilo wielu niewinnych uczniow i studentow. I ich rodzice , rodzice ofiar rowniez w t e d y zaczelili domagac sie interwencji Panstwa. To tryle w temacie z a m y k a n i a .

lump praski
11-01-2008, 01:30
Zaloze sie, ze jak zlikwiduja szkoly specjalnych wiekszosc z tych dzieci nie zobaczy juz na oczy zadnej szkoly...bo szkola integracyjna moze przyjac 10- 20 dzieci ale nie wiecej przeciez.

BK
11-01-2008, 21:52
Dlaczego polskie dzieci są wychowywane w przeświadczeniu że niepełnosprawni są gdzieś daleko?

Wychowywanie to obowiązek rodziców, nie szkoły. Szkoła może wspierać i pomagać :roll: pod warunkiem, ze rodzic sobie tego życzy.
Mam w bardzo bliskiej rodzinie osobę niepełnosprawną, leżącą, bez kontaktu z rzeczywistością. Moim dzieciom taki widok nie jest dziwny, obcy czy straszny.
Powtarzam raz jeszcze: to rodzice są odpowiedzialni za swoje dzieci, w każdym aspekcie ich życia.
A jeśli w rodzinie nie ma osoby na wózku, o innym kolorze skóry, niewidzącej czy niesłyszącej czy o innych deficytach? To gdzie dzieci mają się dowiedzieć o istnieniu niepełnosprawnych? To jest właśnie to co powinna zapewnić szkoła - kształcenie do życia w społeczeństwie które nie składa się wyłącznie z pięknych i idealnie zdrowych osobników.

Jak urodziłam pierwsze dziecko, chodząc z ciężkim wózkiem poznałam trochę „uroki” przemieszczania się z takim „pojazdem” Szczerze współczuję osobom na wózkach.
Przy drugim – zobaczyłam jak bardzo niesprawiedliwi i niezdolni do empatii bywają ci którzy mają szczęście i zdrowe dzieci.

Ta dyskusja pokazała jak bardzo nie akceptujemy innych. Nie ma troski o dzieci a niechęć do „cwaniaków” – bo cynicznie zakłada się że jak ktoś mówi o dys...to musi być cwaniak bo wystarczy przylać pasem albo sprężyć się w sobie i dys ... znikają.

Druga strona medalu jest taka, że wiele dysfunkcji niestety się bagatelizuje. Sama przeszłam przez gehennę półtorarocznej drogi przez mękę po „specjalistach” różnej maści. Niestety w Polsce diagnostyka czegokolwiek czego nie można sprawdzić badaniem krwi często polega na wmawianiu matkom że to one są winne bo powinny więcej wymagać od dzieci. Pozwala to na zamknięcie im buzi na jakiś czas – odczepią się i nie zawracają głowy zajętym „specjalistom”. Wiem że teraz znowu odezwą się moralizatorzy i święta inkwizycja przeciwko leniwym i „bezstresowym” dzieciom.
Z tego co widzę to mnóstwo dzieci ma dysfunkcje różne i nie zdiagnozowane. Z jednej strony oburzacie się przeciwko cwaniakom co załatwiają lewe papiery a ja oburzam się na nauczycielkę która widzi 16 papierów na dysleksję w jednej klasie i nie weryfikuje. Dlaczego? Dlaczego nikt z was nie widzi tej strony medalu?
I oburzam się na rodziców i pedagogów którzy walczą z dzieckiem a nie o dziecko – jak jest „niegrzeczne” to złe i zło trzeba wykorzenić. Jak się źle uczy, czyta pisze czy źle liczy to znaczy że leniwe i tyle. I nie wysyłają dziecka po fachową pomoc.

A takich dysfunkcji jest coraz więcej bo to cena jaką płacimy za cywilizację – niestety odbija się to a dzieciach. Konserwanty, szczepionki, atakowanie bodźcami (TV, hałas, etc.), zanieczyszczenie środowiska – dla niedojrzałych układów nerwowych niestety nie jest bez konsekwencji.

Bądźmy trochę bardziej przyjaźni dla innych.

JoShi
11-01-2008, 21:56
A jeśli w rodzinie nie ma osoby na wózku, o innym kolorze skóry, niewidzącej czy niesłyszącej czy o innych deficytach? To gdzie dzieci mają się dowiedzieć o istnieniu niepełnosprawnych?
Zupełnie błędnie stawiasz to zagadnienie. Nie gdzie tylko od kogo.

Reszty wypowiedzi nie skomentuję. Z tej prostej przyczyny, że najnormalniej w świecie uogólniasz i jesteś po prostu niesprawiedliwa.

lump praski
11-01-2008, 22:12
Niby dlaczego BK jest niesprawiedliwa ? Uwazam, ze generalnie w Polsce brakuje zwyklej, normalnej zyczliwosci a co dopiero dla ludzi czy dzieci chorych, slabych, kalekich..... Nie ma pieniedzy ( choc niby sa dotacje z Unii) na przeksztalcenie szpitali w osrodki badawcze i uniwersyreckie, nie ma lekarzy ( bo sie im nie placi), specjalisci wyjezdzaja......Jak na lotnisku w Warszawie upadla mi walizka to facet metr osiemdziesiat z przyjemnoscia sie temu przygladal, w Nowym Jorku podeszla dziewczyna i pomogla mi stargac walize po schodach w metrze. Polacy nie maja zyczliwosci dla siebie, dla swiata, dla innych..... prywatyzacja ma byc lekiarstwem na wszystko. Zapewniam, ze tak nie bedzie.

JoShi
11-01-2008, 22:28
Niby dlaczego BK jest niesprawiedliwa ?
Bo uogólnia niezauważając, że my jednak widzimy obie strony medalu a chcemy rozmawiać tu o tej mniej przyjemnej.


Wiesz jaka jest jeszcze jedna przypadłość Polaków. Często im się wydaje, że wszędzie na świecie jest lepiej niż w Polsce :)

BK
11-01-2008, 23:40
Może zmienię trochę temat ...

Na początku dyskusji była interesująca kwestia:


A tak z innej beczki, jeśli już mówimy o ciężkiej pracy i prawdziwych dysfunkcjach. Słyszeliście może o metodzie redukowania dysfunkcji, która polega na ćwiczeniach gimnastycznych? Oglądałam kiedyś taki program dokumentalny o pewnym ośrodku w Wielkiej Brytanii. Badacze z tego ośrodka odkryli związek dysfunkcji z koordynacją. Eksperymentalnie, z dobrymi skutkami, leczyli grupę ludzi o dużym przekroju wiekowym i bardzo poważnych dysfunkcjach prostymi ćwiczeniami gimnastycznymi. Nawlekanie koralików na linkę, chodzenie z woreczkiem na głowie. Przekładanie zabawki pod kolanem w staniu na jednej nodze, utrzymywanie równowagi na chwiejnym podłożu i inne takie. Wyniki były niesamowite.

Tak, ja to stosuję u dziecka – od roku.
Nazywa się to integracja sensoryczna. Generalnie chodzi o to że niektórzy mają problem z przekazywaniem bodźców, z odczuwaniem bodźców.
1) Wrażenia dotykowe - podwrażliwość
2) Wrażenia dotykowe - nadwrażliwość
3) Wrażenia dotykowe - „biały szum”
4) Układ przedsionkowy – równowaga (w skrócie) – wpływa na wszystkie zmysły, na sprawność manualną, na tzw. umiejętności szkolne, funkcjonowanie pewnych obszarów mózgu (to w strasznym skrócie ! )
5) Propriocepcja – chodzi o to że mózg odbiera informacje od kończyn i reszty ciała - tzw czucie głębokie – m.in. wpływa na koordynację ruchów, planowanie ruchów i konrolowanie tego co się chce zrobić


Ad 1
Nie czuje się bodźców tak wyraźnie jak inni. Moje dziecko Np. wybiegało w podkoszulce na mróz i się śmiało albo podnosiło się bez płaczu po upadku jakby nie czuło. My się cieszyliśmy że taki dzielny a on po prostu nie czuł. Walił głową w ścianę – prawdopodobnie intrygował go odgłos jak głowa uderza w ścianę – bo szukał bodźców słuchowych. Lubił ostre wyraziste obrazy, światła, dźwięki, muzykę. Przez podwrażliwość (ale też przez obniżone napięcie mięśniowe) nie chciał długo pisać ani rysować – spróbujcie narysować coś przez dwie grube rękawice. To jest właśnie to o czym piszesz

Ad. 2
Nadwrażliwość – większość populacji ma to przy okazji kaca to jest ten przejmujący ból głowy przy ogłuszającym łomocie łap pająka biegnącego po suficie – dzień po imprezie. Tak mają niektórzy cały czas – dźwięk boli, ostre światło powoduje że chce się wyć, etc. Wyobraźcie sobie życie na permanentnym kacu ... Niektóre dzieci tak żyją. Dlatego niektóre dzieci świrują w marketach – za dużo bodźców. Albo w klasie czy szkole. A na przerwach hałas jest nie do wytrzymania.

Ad. 3 O tym mało wiem ale chodzi o to że z zewnątrz nie docierają bodźce natomiast chory słyszy i widzi – nie ma kontaktu ze światem zewnętrznym, a Np. słyszy pracę swoich jelit czy płynącą w żyłach krew. Jet to dla niektórych bardzo bolesne.

Ad. 4 Dlatego dzieci z autyzmem czy deficytami pokrewnymi się kręcą – bo czują potrzebę dostymulowania układu przedsionkowego. Dlatego tak świetne są ćwiczenia w których dziecko (czy dorosły ...) kręci się ale musi przy każdym obrocie skupić wzrok na jednym punkcie - tak żeby to działało. Dlatego te ćwiczenia na równowagę, skakanie na jednej nodze, przekładanie woreczka pod kolanem czy chodzenie po murkach, stopniach, krawężnikach są takie dobre! I wskazane dla wszystkich dzieci.

Kombinacja dobrego funkcjonowania tych zmysłów ( czy obszarów) to warunek żeby dziecko (osoba dorosłą) nie miała dysfunkcji o których rozmawiamy. Zaburzenie któregokolwiek stwarza problemy. Często rodzice nie zdają sobie z tego sprawy. Jak dziecko marudzi to rzadko łączą to z samopoczuciem dziecka – no bo i kto ma im o tym powiedzieć? Dlatego jeśli dziecko ma problem z przeczytaniem czy napisaniem to może jest mylnie leczone na dysfunkcje (dysleksje, etc.) – bo może wystarczy popracować nad odczuwaniem zmysłów. Na pewno nie zaszkodzi.
U nas świetne efekty są po roku ćwiczeń z rehabilitantem ale też robimy tzw sekwencje stymulacyjne – krótkie ćwiczenia po 1-2 minut, w określonej kolejności żeby dostymulować zaburzone zmysły. Efekt jest piorunujący – po pól roku dziecko rysuje i zaczyna pisać literki! Nie boi się kredki i coraz lepiej funkcjonuje intelektualnie. Idzie jak burza i wiążę to w dużym stopniu z interwencją w sensoryczną integrację.
Osoby z dys – jak mi się wydaje – mogą mieć problem ze współdziałaniem tych obszarów, dlatego te wszystkie ćwiczenia mogą być bardzo skuteczne. Dlatego tak ważne jest chodzenie z dziećmi na plac zabaw, huśtanie, karuzela, chodzenie po murkach, gra w klasy, skakanie na skakance, równoważnia, skakanie w ogóle (czucie głębokie!), rzucanie do celu, najlepiej z huśtawki (żeby pracowała równowaga i akomodacja naraz ), skakanie do basenu z kulkami etc. Świetne są wszystkie figloraje, małpie gaje w centrach handlowych! Są to doskonałe centra rehabilitacyjne :) Bardzo polecam i dedykuję wszystkim rodzicom :)

To wszystko bardzo niefachowo napisałam :oops: ale bardzo polecam poczytać Np. tutaj
http://integracjasensoryczna.com.pl/index.php5?mod=pages&id=1

lump praski
12-01-2008, 01:29
Mam nadzieje, ze istnieje jakis punkt oparcia, jakies stowarzyszenie w miejscu Twojego zamieszkania......mam nadzieje, ze spotykasz tez na swojej drodze ludzi zyczliwych.

lump praski
12-01-2008, 01:34
Zyczliwych. Tak po prostu.

Agduś
12-01-2008, 16:34
Z jednej strony oburzacie się przeciwko cwaniakom co załatwiają lewe papiery a ja oburzam się na nauczycielkę która widzi 16 papierów na dysleksję w jednej klasie i nie weryfikuje. Dlaczego?
Nauczycielka doskonale wie, które dziecko ma dysleksję naprawdę, a które ma załatwione papiery. Niestety, rodzic, który umiał załatwić papiery, umie też zadbać o "prawa" swojego rzekomo dyslektycznego dziecka. To właśnie ten rodzic krzyczy najgłośniej, co wolno, a czego nie wolno pani robić. Natomiast nauczycielka nie może weryfikować tych papierów. Jest na nich pieczątka poradni i podpis uprawnionego psychologa. Jak "zwykła" nauczycielka może podważać kompetencje takiej osoby?
Nie powiem, że nie brali mnie diabli, kiedy musiałam dawać fory dziecku cwaniaków, którzy wiedzieli jak załatwić papiery. Z drugiej strony te fory na egaminach nie są znów tak wielkie, żeby leniwy nieuk z papierami mógł zdać śpiewająco. Często te dzieci wychodziły z egzaminów nawet wcześniej niż ci z "nieuprzywilejowanej" sali, nie wykorzystując dłuższego czasu na pisanie, a braku umiejętności czy wiedzy nie rekompensowały punkty uzyskane dzięki innemu ocenianiu błędów. Jeżeli ktoś naprawdę ma dysleksję - te przywileje są dla niego ważne, jeżeli nie, nie pomagają zdać aż tak bardzo.
Na egzaminie gimnazjalnym punkty za błędy ortograficzne tracą też dyslektycy. Jednak w ich wypadku tych punktów jest mniej (o jeden) i inna jest kwalifikacja błędów ortograficznych. Np.: w przypadku dyslektyka "krul", "przczoła", "chamak", "rzaba" to błędy graficzne (nie powodują obniżenia ilości punktów), ale już "dżewo", "ruw", "rorzek" to błędy ortograficzne, których wprawdzie wolno mu zrobić więcej, ale po przekroczeniu limitu też traci za nie punkty.
I chociaż brali mnie czasem diabli także wtedy, gdy poprawiałam pracę egzaminacyjną oznaczoną jako "dys", a widziałam, że jej autor dyslektyka to może i widział, ale nie ma z nim nic wspólnego, to brali mnie też, gdy widziałam świetnie napisaną pod każdym względem pracę ucznia, który ewidentnie był dyslektykiem, ale nie miał zaznaczonego tego magicznego pola "dysleksja". Brzydko myślałam, zabierając takiemu dziecku punkty za błędy, o jego nauczycielach i rodzicach. Może zabraknie mu punktu, żeby dostać się do dobrego LO przez czyjeś zaniedbanie? Może zamiast informatykiem, księgowym, trenerem, inżynierem, zostanie kimś zupełnie innym?
Dlatego chyba lepiej, żeby przywileje dostali nawet ci, którym się nie należą niż, żeby pozbawiono ich wszystkich. Nie sądzę, żeby ktoś, kto bez takiej protezy nie potrafi zdać sprawdzianu po podstawówce czy egzaminu gimnazjalnego lub matury, potem ukończył studia z wybitnymi wynikami.

lump praski
12-01-2008, 17:17
Polacy to maja taka przypadlosc, ze od dwudziestu pieciu lat glosuja nogami. Rzucili sie tu wszyscy na dyslektykow jak rekiny, ze niby zanizaja cos tam a rodzice zalatwiaja cos tam. Moze nalezaloby powalczyc raczej o to zeby nie likwidowac szkol z a w o d o w y c h i t e c h n i k o w. Moze trzeba sie odzywac gdy majstruja w oswiacie. Chcialam sie zapytac co daly dzieciom gimnazja ?

ged
12-01-2008, 19:32
Czy teraz wolno na egzaminach korzystać ze słownika ortograficznego? Ja zdałem maturę tylko dlatego, że wolno było jeden raz podejść do stolika ze słownikiem. Jestem dysortografikiem i nawet teraz nie rozróżniam wyrazów: też/terz/tesz, jurz/już/jusz. Pisząc (wtedy) starałem się nie używać wyrazów których pisowni nie byłem pewny. Teraz mam słownik w komputerze, komórce, dlatego problem zniknął. Fakt, pisać trzeba poprawnie, ale po co przy dzisiejszej technice marnować czas na niemożliwe (nauka ortografii przez dysortografika)? czy nie lepiej więcej poświęcić uwagi rozwijaniu jego zdolności w innej dziedzinie?

ps. w w/w tekście: używać napisałem: "urzywać", komórce napisałem: "komurce", ale mój kochany komputer poprawił mnie

lump praski
12-01-2008, 21:40
Ortografia to tylko pewna umowa spoleczna tak naprawde hm, jakby to powiedziec, nikomu do niczego niepotrzebna jakkolwiek ludzie sa szalenie do niej przywiazani. :D :D Oblewac kogos z tego na maturze to bzdura. :D :D :D Ale wroce do tematu - uwazam, ze likwidowanie szkolnictwa zawodowego i technicznego to duzy blad. Jest taka mlodziez ktora niekoniecznie chce konczyc studia, ale chcialaby miec dobry zawod w reku poparty dobra szkola. I komu to przeszkadzalao ? Podobno jest teraz bardzo trudno dostac sie do jakiejkolwiek szkoly zawodowej bo zostaly pollikwidowane. No a technika to chyba wszystkie zlikwidowali. . Bez sensu a ile kasy pochlaniaja te wszystkie z m i a n y na lepsze w oswiacie.

JoShi
13-01-2008, 10:14
Moze nalezaloby powalczyc raczej o to zeby nie likwidowac szkol z a w o d o w y c h i t e c h n i k o w.
A nie likwidują dlatego, że teraz to każdy chce do liceum i na studia?

JoShi
13-01-2008, 10:17
Podobno jest teraz bardzo trudno dostac sie do jakiejkolwiek szkoly zawodowej bo zostaly pollikwidowane. No a technika to chyba wszystkie zlikwidowali.
Powiem bez ogródek. Opowiadasz bzdury. Zarówno szkoły zawodowe jak i technika mają się dobrze. Tylko w każdym technikum powstały klasy "ogólniakopodobne" bo na to jest popyt.

lump praski
13-01-2008, 14:52
Moze nalezaloby podjac nauke dyskusji i argumentowania ? :D :D :D Haslo 'opowiadasz bzdury ' - nie jest zadnym argumentem.

lump praski
13-01-2008, 15:16
Ciesze sie, ze szkolnictwo i oswiata kwitnie i rozwija sie . Wynika z tego, ze jedynym slabym punktem sa dzieci z - dysami. Gdyby nie one mielibysmy najlepsze szkoly i oswiate na swiecie.

JoShi
13-01-2008, 20:16
Moze nalezaloby podjac nauke dyskusji i argumentowania ? :D :D :D Haslo 'opowiadasz bzdury ' - nie jest zadnym argumentem.
Podobnie jak Twoje wyssane z palca opowieści o zniknięciu techników i zawodówek.

Anisia3
13-01-2008, 21:14
Na egzaminie gimnazjalnym punkty za błędy ortograficzne tracą też dyslektycy. Jednak w ich wypadku tych punktów jest mniej (o jeden) i inna jest kwalifikacja błędów ortograficznych. Np.: w przypadku dyslektyka "krul", "przczoła", "chamak", "rzaba" to błędy graficzne (nie powodują obniżenia ilości punktów), ale już "dżewo", "ruw", "rorzek" to błędy ortograficzne, których wprawdzie wolno mu zrobić więcej, ale po przekroczeniu limitu też traci za nie punkty.
Kompletnie tego nie rozumiem. Na czym polega różnica między "przczołą" a "dżewem"? Dla mnie jedno i drugie to błędy ortograficzne.



I chociaż brali mnie czasem diabli także wtedy, gdy poprawiałam pracę egzaminacyjną oznaczoną jako "dys", a widziałam, że jej autor dyslektyka to może i widział, ale nie ma z nim nic wspólnego, to brali mnie też, gdy widziałam świetnie napisaną pod każdym względem pracę ucznia, który ewidentnie był dyslektykiem, ale nie miał zaznaczonego tego magicznego pola "dysleksja". Brzydko myślałam, zabierając takiemu dziecku punkty za błędy, o jego nauczycielach i rodzicach. Może zabraknie mu punktu, żeby dostać się do dobrego LO przez czyjeś zaniedbanie? Może zamiast informatykiem, księgowym, trenerem, inżynierem, zostanie kimś zupełnie innym?


A tu juz chyba jest poważna rola dla nauczyciela. Jeśli wie, że dziecko jest prawdziwym dys- to niech to uświadomi rodzicom, którzy może nie wierzą w takie historie.

BK
13-01-2008, 21:49
To że czegoś nie rozumiem, nie znaczy że tego nie ma :)
SOrry

ale co do drugiej uwagi - z doświadczenia - nie zawsze rodzice chcą tego słuchać. Po pierwsze działa mechamizm który nie pozwala rodzicowi na dopuszczenie myśli że coś z moim dzieckiem nie tak, a po drugie, może nauczyciele nie zawsze chcą to rodzicom uświadamiać bo sparzyli się na różnych przypadkach.

Poza tym nie każdemu rodzicowi się chce podejmować wysiłek.
A poza tym, rodzicom różni specjaliści mówią różne rzeczy, czasem zupełnie skrajne i przeciwstawne. A do roli rodzica niestety nikt nie przygotowuje, jak do zawodu handlowca na przykład. Szkoda, bo wszyscy powinni przechodzić takie kursy :)

Anisia3
13-01-2008, 22:07
To że czegoś nie rozumiem, nie znaczy że tego nie ma :)
SOrry



Czy czytanie ze zrozumieniem to też jest jakieś dys-?
Prosiłam o wyjaśnienie, bo nie rozumiem przykładu podanego przez Agduś. To wszystko.
Sorry :)

kaśka maciej
13-01-2008, 22:15
Podobno jest teraz bardzo trudno dostac sie do jakiejkolwiek szkoly zawodowej bo zostaly pollikwidowane. No a technika to chyba wszystkie zlikwidowali.
Powiem bez ogródek. Opowiadasz bzdury. Zarówno szkoły zawodowe jak i technika mają się dobrze. Tylko w każdym technikum powstały klasy "ogólniakopodobne" bo na to jest popyt.

JoShi,
o ile ze wcześniejszymi Twoimi wypowiedziami się zgadzam, to z tą absolutnie nie :-?
Lump ma rację tutaj, z tymi zawodówkami jest bardzo kiepsko :-?
Jeszcze kilka lat do tyłu każdy zespół szkół miał po 2, 3 oddziały zawodówek.
W naszym mieście i w najbliższej okolicy jest 10 takich zespołów szkół zawodowych. Wszystkie miały zawodówki. Na dzień dzisiejszy zawodówki zostały w 2 zespołach :o I to po jednym oddziale :-?
Technika są i owszem, ale powiaty najchętniej zlikwidowaliby i te, ponieważ z punktu widzenia organu prowadzącego są to szkoły najdroższe: trwają 4 lata.
Zawodówki z różnych względów nie cieszą się powodzeniem:
-większość z nich trwa 3 lata (choć są i takie, które trwają 2), tak jak liceum profilowane, a różnica na świadectwie jest zasadnicza :roll: Po co więc iść do zawodówki, skoro może się uda i skończy liceum, może nawet maturę się zda??? :roll: Niestety, zawodówki nie mają teraz dobrej prasy :-? A szkoda, wielka szkoda.
Natomiast porównywanie przez lumpa zawodówki do technikum to jakaś kompletna paranoja :roll: To tak jakby porównywać malucha do bmw :-?
pozdrawiam, Kasia

Ninus
13-01-2008, 22:37
To że czegoś nie rozumiem, nie znaczy że tego nie ma :)
SOrry



Czy czytanie ze zrozumieniem to też jest jakieś dys-?
Prosiłam o wyjaśnienie, bo nie rozumiem przykładu podanego przez Agduś. To wszystko.
Sorry :)

Anisia3 chodzi chyba o to, że pisownię wyrazów takich jak "krul- król" czy "przczoła- pszczoła" trzeba po prostu zapamiętać i dlatego nie są one uznawane za ortografy. Natomiast wyrazy typu "dżewo-drzewo" czy "ruw-rów" się wymieniają na "drewniany, rowy" i tu wystarczy nauczyć się tej zasady, aby ortografa nie popełnić.
Pozdrawiam

Anisia3
13-01-2008, 22:47
O ile z "przczołą" sie zgodzę, bo jest wyjątkiem, o tyle przykładów: krul, chamak i rzaba nadal nie rozumiem. :roll:

matka dyrektorka
13-01-2008, 22:54
pszczoła jest wyjątkiem a reszta niewymienna zdaje mi się

Ninus
13-01-2008, 23:00
Wprawdzie polonistą ani nawet nauczycielem nie jestem, ale wydaje mi się, że chodzi tu właśnie o zasadę wymienności. Szło to jakos tak, że jeżeli w jakimś wyrazie "ó" (u) wymienia się na "o" (rów ->rowy), to wyraz ten pisze się przez "ó" a nie "u". Tak samo jak "ż" (rz) wymienia się na "g" (chyba nie pokręciłam?), stąd rożek -> róg (w tym wyrazie masz też wymianę ó->o) piszemy przez "ż". Dotyczy to też wymiany "rz" na "r", przykładem jest wyżej podane drzewo->drewno, drewniany.
A teraz weź "chamak", "krul", "rzaba" - tu nie zastosujesz zasady wymienności, pisowni tych wyrazów trzeba sie po prostu nauczyć na pamięć, dlatego pewnie traktowane są bardziej ulgowo.
Mam nadzieję, że wytłumaczyłam dość jasno, lepiej nie umiem :)
Pozdrawiam :)

JoShi
13-01-2008, 23:01
Technika są i owszem, ale powiaty najchętniej zlikwidowaliby i te, ponieważ z punktu widzenia organu prowadzącego są to szkoły najdroższe: trwają 4 lata.
Zawodówki z różnych względów nie cieszą się powodzeniem:
No i właśnie się ze mną zgodziłaś. Potwierdziłaś, że nieprawdą jest, że te szkoły są likwidowane. Zawodówki topnieją same z przyczyn o których pisałam lepiej. A ogólniaki wbrew temu co napisał lump i wbrew zakusom samorządów nie zniknęły. Jednym słowem nawet nie wiesz, że się ze mną zgadzasz :)


Natomiast porównywanie przez lumpa zawodówki do technikum to jakaś kompletna paranoja :roll: To tak jakby porównywać malucha do bmw :-?
Chyba mi wmawiasz coś czego nie napisałam :-? Możesz napisać a propos której wypowiedzi wygłaszasz tę opinię?

JoShi
13-01-2008, 23:03
drzewo->drewno, drewniany
No nie wiem czy nie przesadziłeś... To troche jak Kóra bo się wymienia na kogut... Też polonista nie jestem i mogę się mylić...

Anisia3
13-01-2008, 23:10
A mnie w podstawówce polonistka uczyła, że król wymienia sie na rosyjski korol. Więc wyjaśnienie, ze niewymienny odpada. Chyba, że polonistka była niedouczona. 8)
A co wyrazów zaczynających sie na ż i h to jest ich całkiem sporo i nie pamiętam , żeby musiały się na coś wymieniać (ale tu mogę sie mylić). Chociaż osobiscie znam człowieka, który słyszy i inaczej wymawia słowa zaczynające sie na h. Jeszcze gdzieniegdzie na wschodzie Polski mają tę umiejętność.