PDA

Zobacz pełną wersję : przygarnę husky-ego...ale..?



marta-mam niebieski dach
05-11-2007, 11:30
Wczoraj dowiedziałam się że po naszej wsi od ~2 tygodni błąka się husky (być może mieszaniec o takim wyglądzie).
Tylko z opowieści, ponieważ mieszkam na tzw. osiedlu, a w "centrum" bywam raczej sporadycznie, nigdy go nie widziałam, córka i jej kolega mówią że jest młody i przyjazny w stosunku do ludzi, nie jest agresywny.

Planowaliśmy posiadanie psa, a raczej adopcję, ale dopiero po ogrodzeniu całości posesji. Ja należę do tych osób które przygarną każdą sierotę, więc pierwszą moją myślą było : zaopiekować się bidulą.
Jednak dziś pojawiło się u mnie sporo wątpliwości głównie ze względu na "rasę" psa, zwłaszcza że jestem posiadaczką dwóch kotów i najbardziej martwi mnie możliwość (a raczej jej brak) pogodzenia tego towarzystwa, trochę poczytałam wiem że one muszą sie wybiegać, mają swój charakter itp. Nigdy nie miałam psa - to byłby pierwszy raz..., nie chciała bym wziąć go na próbę, a potem wystawić za drzwi, bo coś tam...
Jeśli jest na forum jakiś posiadacz psów tej rasy, a może jeszcze żyjącej w zgodzie z kotami - bardzo proszę o radę : czy jest sens brać takiego psa (mając koty), czego muszę się spodziewać itp.

bogumil
05-11-2007, 20:02
Witaj Marto!
Jesteśmy posiadaczami psa rasy husky od ponad dwóch lat.Zajrzyj na strone
"pokażcie gęby swoich zwierzaków" tam ostatnia fotka jest właśnie naszego Baxtera.

marta-mam niebieski dach
06-11-2007, 06:55
Baxter jest piękny. :D

Ten który błąka się u nas to mieszaniec, myślę że z wilczurem.
Potrzebuję informacji czy pogodzenie takiego zestawu mieszaniec husky i dwa koty (w tym pers) jest w ogóle możliwe, czy zależy bardziej od charakteru psa(urodzony myśliwy(?) czy kotów.
Może ktoś próbował?, ma jakieś doświadczenia?,
Wiem że każde zwierze ma inny charakter i to co o jednych się przyjęło u innych nie musi, ale potrzebuję punktu zaczepienia.

oxa
06-11-2007, 16:02
Brat miał przez pewien czas huskiego, polował na wszystko co się ruszało, ale nie poświęcali mu za dużo czasu. :roll:

marta-mam niebieski dach
07-11-2007, 06:53
No i stało się...
Wczoraj wieczorem córka przyprowadziła go do domu, a raczej JĄ, jak się okazało dzisiaj rano.Mieszaniec o wyglądzie zbliżonym do husky.
Wyczerpana, głodna, zmoknięta została nakarmiona i zamknięta w pralni.
Spała cały wieczór i noc, zaglądaliśmy do niej co chwila ale nawet nie wstawała, otwierała tylko oczy i patrzyła.
Rano wyprowadziliśmy ją na działkę, pobiegała, ale jest posłuszna nie odchodzi, reaguje na polecenia.
Koty siedziały na schodach patrząc co się dzieje, na razie mają wielkie oczy i nastroszone kity, bezpośredniego spotkania jeszcze nie było, widziały ją z daleka i wąchają wszystko co możliwe.

kofi
07-11-2007, 11:25
Skoro koty widziały pisurę, to chyba i ona widziała koty. Jeśli nie atakowała, może będzie dobrze.
U nas dużo trudniej było kotce (najstarsza ze zwierząt) przyjąć psy, niż psom przyzwyczaić się do kotki.
Trzymam kciuki, żeby się udało :)

marta-mam niebieski dach
07-11-2007, 12:05
Zdaję sobie sprawę że łatwiej wprowadzić kota do psów niż odwrotnie,
ale niestety, koty mam już 4 lata,
na psa mogłam pozwolić sobie dopiero po przeprowadzce,
tak na prawdę to miał być dopiero jak skończymy ogrodzenie,
ale żal mi tej psiny,
może jakoś się uda,

kofi dzięki.

AT
08-11-2007, 02:00
Marta, z suczką koniecznie do weta - być może miała cieczkę i dlatego komuś uciekła (teraz to taki okres cieczkowy) trzeba by sprawdzić czy przypadkiem nie jest w ciąży...(oby nie) trzymam kciuki żeby adopcja się udała.

marta-mam niebieski dach
08-11-2007, 07:06
Weta mamy za sobą, był wczoraj w domu, żeby nie stresować jej jazdą samochodem,
sunia jest odpchlona i odrobaczona, ciąży w badaniu nie stwierdził (uff),
po niedzieli idziemy się zaszczepić, a później sterylka,
wg badania wet stwierdził że szczeniaków jeszcze nie miała (bardzo małe gruczoły mleczne), być może cieczki też nie, generalnie jest młoda, bardzo zaniedbana,jest mieszańcem wielorasowym z domieszką husky na co wskazuje wygląd,
była bardzo spokojna i cierpliwa podczas badania, nawet nie pisnęła.

Ujęła za serce mego męża (wczoraj poświęcił jej cały dzień),
jego polecenia wykonuje bezbłędnie i słucha się go, (nas też ale trochę mniej)

a co najważniejsze nie jest agresywna w stosunku do kotów,
wykazuje raczej zainteresowanie,na ich widok merda ogonem, chciała by do nich podejść, nie szczeka, nie warczy,
gorzej z kotami pers prycha jeśli ona zbliża się na ok1,5m, generalnie bacznie ją obserwują i omijają szerokim łukiem. :)

kofi
08-11-2007, 07:11
To trafił Ci się super pies, nagroda za dobre serce :)

marta-mam niebieski dach
08-11-2007, 07:21
Dzięki :oops:
to dopiero początki,
może jeszcze pokażą nam co potrafią (oby nie :wink: )

A swoją drogą zawsze myślałam że będę miała psa takiego przygarniętego albo ze schroniska albo z ulicy 8)

mruva
08-11-2007, 09:01
Marta - super, żw wzięłaś tę sunię. Ja wprowadziłam psa do kotów (sunię), mieszkają już razem 4 lata. Sytuacja wygląda tak, że ze starszym w dalszym ciągu się omijają a on czasem na nią prychnie, jednak nigdy nie doszłó między nimi do sprzeczki to raczej taka walka o pierwszeństwo u mnie na kolanach. Natomiast z młodszym pies ma wielką spółdzielnię - razem się bawią, razem rozrabiają. A co ciekawe wszyscy razem śpią (najlepiej na mnie).

Pozdrawiam. :D

matka dyrektorka
08-11-2007, 09:15
mam psa mordercę , nieduży "stu-ras" ale poluje na wszystko od dobermana do much , przez jakiś czas mieszkał u rodziców a ja w miedzyczasie wzięłam kota.kiedy zabieraliśmy psa z powrotem wszyscy drżeli co będzie jak się spotkają (mieszkamy na razie w pokoju z kuchnią :evil: )okazało się że pies uznał dom za kocie terytorium i kocie zwierzchnictwo :lol: kot ma pierwszeństwo nawet przy misce :lol:

marta-mam niebieski dach
08-11-2007, 09:45
Dzięki Wam wszystkim za dobre słowo :D :oops:
na razie jeszcze są krótko "razem", pies w domu trzymany jest na smyczy (na wypadek gdyby jednak chciał "pogonić kota"). ale smycz leży na krześle luźno :D , ale wygląda to tak jakby ona chciała się z nimi bawić, tylko że ona jest dla nich spora, więc na wszelki wypadek zachowują prychaniem i stroszeniem (coraz rzadszym) bezpieczną odległość. :wink:

bogumil
11-11-2007, 11:42
marto
wklej fotke swojej suni , pamiętaj, że takie psy ze schroniska lub przygarnięte z ulicy, obdarzone miłością, odpłacą się tym samym :lol:
To najlepsi przyjaciele :P
Czekam na fotkę. Pozdrawiam Beata

bartez1
11-11-2007, 23:19
Uważaj proszę jednak na koty. To że sunia nie próbuje ataku i zachowuje się względem nich obojętnie to nic nie znaczy...

Oby się zwierzaki zgodziły, ale nie zostawiaj ich samych, przynajmniej narazie.
Bo niekiedy instynkt może byc silniejszy od czegokolwiek...

katya1984
12-11-2007, 00:23
Bravisssimo za dobre serduszko :lol:
A na koty rzeczywiście trzeba jednak uważać, ale pewnie to wiesz ;) Może kaganiec dla suni na pierwsze dni zapozanawania się?
Czekamy na fotki szczęściary :D

marta-mam niebieski dach
12-11-2007, 10:04
Relacje z kotami nie wyglądają tak źle :) , jak Sonia(oficjalne imię :lol: ) podchodzi zbyt blisko futrzak burczy na nią i ona odchodzi, mieliśmy je dyskretnie cały czas na oku, Sonia boi się wchodzić po ażurowych schodach prowadzących na poddasze,koty to bardzo szybko wychwyciły :o i jeśli czują się niepewnie po prostu wchodzą na schody, lub idą na górę :D ,
dzisiaj musiała zostać sama po raz pierwszy na ok. 6godzin, trochę się obawiam co będzie jak wrócimy, ale ona panicznie boi się zamknięcia w jednym pomieszczeniu,więc została luzem, koty poszły na górę (one zawsze tam śpią kiedy nikogo nie ma w domu), a ona została na parterze, ale z tego co zaobserwowaliśmy to ona do ok. 14-15 śpi, tak było nawet jak byliśmy w domu, po porannym spacerze kładła się spać, mimo naszego ruchu w domu i wstawała ok.14.
Potrafi chodzić na smyczy i generalnie jest posłuszna, chodzimy z nią na pola, poza zabudowaniami żeby mogła się wybiegać, spuszczona ze smyczy też się pilnuje i nie odchodzi dalej niż 200-300m, jak się zorientuje że została w tyle za daleko przybiega sama :o , byliśmy w lesie - od razu skróciła dystans oddalania się od nas do ok.50 m, tak byśmy byki w zasięgu wzroku /słuchu? :D

A oto i ona:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/58c71d4c7873629e.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/f52c874203434743.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/cbc6627ed39556f5.html

Dziękuję wszystkim za rady i dobre słowo :D ,
myślę że to dopiero początek, a nie koniec naszych przygód... :wink: :lol:

kofi
12-11-2007, 10:10
Śliczna dziewczyna! :)
Nie wygląda na wychudzoną, chyba jak się błąkała ludzie ją podkarmiali.
Moja starsza suczka w ogóle nie wchodzi na ażurowe schody. Zawsze panicznie bała kratek wentylacyjnych, pomostów, takich miejsc, gdzie spod spodu wiało 8) . Koty to jednak mądre zwierzaki 8)

marta-mam niebieski dach
12-11-2007, 10:21
Nie jest wychudzona,
była dokarmiana przez rodzinę kolegi mojej córci, i to oni powiedzieli nam o niej,
Marcin chciał ją przygarnąć, ale Oni mają małe mieszkanko i niezłą menażerię :lol: ,
teraz często do nas zagląda i razem z córcią wyprowadzają ją wieczorem na spacer :lol: , zaczynam się zastanawiać, czy to przypadkiem nie jest tylko pretekst :wink:

Oczywiście z husky-m to ona ma niewiele wspólnego, ale ze mnie taki znawca psów, jak z .... :lol: :wink:

oxa
12-11-2007, 15:26
Fajna niuńka :D i miała szczęście, że traffiła na Was, z tego co wiem psy w tym typie dłuuuuugo szukają nowych domków :cry: Preferowane są malutkie do kolan :-?

Gratulacje :D

bogumil
14-11-2007, 20:42
Piękna psinka!!!!Rzeczywiście z huskym to ona ma mało wspólnego :lol:
Ale jesteście super ludziska, pozdrawiam was i waszą Sonie :D

bogumil
14-11-2007, 20:53
Pozdrowienia od Baxtera

http://img402.imageshack.us/img402/6065/dsc07674oz6.jpg (http://imageshack.us)

marta-mam niebieski dach
15-11-2007, 07:42
Nieoczekiwanie ciąg dalszy, a raczej początek historii Sonii.

Wczoraj mąż miał drugą zmianę więc od rana kręcił się po podwórku razem z Sonią, Sonia biegała bez smyczy, od początku mąż stosował taką metodę, że podwórko bez smyczy, spacer-smycz, zawsze słuchała i jeśli nawet na chwilę wybiegła za jakimś psem za chwilę przywołana wracała, w zasadzie nie oddalała się poza zasięg wzroku, tyle tytułem wstępu, teraz relacja zdarzenia a w zasadzie ciągu zdarzeń z opowieści męża:
Mąż wszedł na chwilę do piwnicy,Sonia siedziała przy drewnie,
kiedy wyszedł Sonii nie było, zapadła się pod ziemię w ciągu paru sekund, w ciągu 2,5h obszedł wszystkie miejsca gdzie z nią bywaliśmy i gdzie ona bywała zanim do nas przyszła(te o których wiedzieliśmy), kiedy już zrezygnowany wracał do domu zauważył Sonię na podwórku jednego z domów na naszym osiedlu, jakieś dwie uliczki od nas, brama była zamknięta,na podwórku nikogo z właścicieli nie było, ślady wskazywały, że weszła bramą, przez płot skamlała do niego i oblizywała mu ręce. Po odbytej naradzie telefonicznej ze mną zdecydował się wejść na podwórko i zapukać do drzwi. Wyszedł właściciel, mąż powiedział, że przyszedł w sprawie psa. Z rozmowy z właścicielem:
pracuje od rana do wieczora, często wyjeżdża nawet na parę dni, pies wtedy zostaje sam, ma małe dzieci, w zasadzie to może by ją oddał.
Wg właściciela Sonia jest mieszanką malamuta z wilczurem, ma ~1 roku, miała już szczeniaki, nazywała się Lena. Rozmowa trwała zaledwie kilka minut.
Mąż z posesji wyszedł z Sonią na smyczy. Sonia jest nasza.

To było najdłuższe 10 minut w moim życiu. Wyłam w pracy jak bóbr,
kiedy oddzwonił i powiedział, że mamy psa w domu, nie mogłam z nim rozmawiać.
Opisanie wczoraj tego nie było możliwe, gdyż moja klawiatura nie jest odporna na zalanie, a i moje emocje nie pozwoliły mi zebrać myśli tak, aby inni mogli je zrozumieć.

Pozdrawiam Marta
PS nie potępiam tego człowieka, raczej podziwiam, ja bym nie mogła tak oddać psa.
Jestem mu wdzięczna, że podjął taką decyzję.

kofi
16-11-2007, 07:42
Marta, raaany, jak zaczęłam czytać prawie się poryczałam, całe szczęście, że opisałaś to na tyle zwięźle, że mogłam zerknąć na koniec, gdzie było napisane, że psina u Was zostaje.
Ufff, rozumiem Cię doskonale. Gratuluję, cieszę się, że suńka nareszcie ma domek, na jaki zasługuje. :) :) :)
Może ten poprzedni właściciel nie do końca zdawał sobie sprawę, jaką odpowiedzialnością jest posiadanie psa, sytuacja go przerosła. Może, gdy zobaczył, jak Sonia-Lena kocha Twojego męża zrozumiał, że najlepsze, co może dla niej zrobić, to oddać ją Wam.
Nawiasem mówiąc, przez jakiś czas po wzięciu mojej Berty ze schroniska trochę bałam się umieszczać w necie jej zdjęcia, że znajdzie się jej poporzedni właściciel i będę musiała oddać. Chociaż była w schronisku prawie 4 miesiące i nikt jej nie szukał. W końcu wolontariuszka z tego schroniska uspokoiła mnie, że ewentualne roszczenia wygasają po roku, więc teraz już wiem, że nie oddam choćby nie wiem co.
Pozdrawiam. :) Nie wiesz jak się cieszę :)

marta-mam niebieski dach
16-11-2007, 08:53
Żebyś widziała jak ja wyglądałam w pracy
siedząc przy biurku i wyjąc jak bóbr :o :cry:
jak mąż zadzwonił, że mamy Sonię to się tak rozpłakałam, że nie mogłam słowa do słuchawki wydusić.
Sonia ma się dobrze :D , coraz bardziej domaga sie pieszczot (wcześniej nie była do nich przyzwyczajona), popołudniami wspólnie biegamy po polach, aby się wyszalała i nie przyszło jej do głowy uciekać.
Koty się uspokoiły, relacje wyglądają poprawnie :wink: potrafią przejść koło siebie już bez burczenia i stroszenia, zostawały już same w domu, nic nikomu się nie stało, podjadają sobie nawzajem z misek :lol: , jak Sonia śpi to koty robią przegląd menu psa i wszystkiego muszą spróbować :o nawet wody z miski :D , Sonia natomiast robi przegląd kocich misek, kiedy koty od nich odejdą po jedzeniu :roll:,
bardzo się cieszę że Sonia jest z nami :D
Przepraszam, cała nasza rodzinka się cieszy :D :wink:

farida
27-11-2007, 07:59
Witam Was.
Sledzilam ta Twoja opowiesc Marto i ciesze sie,ze ze sie cieszycie :D .Ale musze przyznac,ze zaraz na poczatku mialam wrazenie,ze ten pies komus uciekl.
Czasem tak jest,ze mlode psy(jest taki szczegulny okres u mlodego psa) pobiegna za kazdym tylko nie za panem.Wyruszaja na wedrowki i moga odejsc calkiem daleko.Nam sie wydaje,ze ktos pozucil psa,ze go nie szuka itp.A tymczasem 2 wsie dalej rozgrywaja sie dramaty,bo nikomu nie przyjdzie do glowy,ze pies od krzaczka do krzaczka,od pieska do pieska odszedl tak daleko.
Fajnie,ze w Twoim przypadku skonczylo sie dobrze.Zycze wam powodzenia.

marta-mam niebieski dach
27-11-2007, 10:01
farida
ja zdawałam sobie sprawę że to może być uciekinier, choć błąkała się dość długo,nie miała obroży (dla mnie na wsi jest to sygnał, że pies jest czyjś)
pytałam weta (gabinet w środku wsi) czy nikt jej nie szukał, powiedziałam mu, że jest u nas, gdyby ktoś pytał.
W tym przypadku problem był tego typu, że właściciel jej nie szukał, jemu chyba było to na rękę, że sobie poszła, później z resztą oddał ją bez problemu.
Sonia nie jest łatwa, ponieważ u poprzedniego właściciela miała pozwolone na uciekanie, a później już w ogóle się wałęsała, mimo zapewnienia jej dużej dawki ruchu(codziennie ok. 2 godzin na polach, gdzie biega do woli) ma tendencje do uciekania, właściwie to chyba nawet nie jest uciekanie, ona po prostu biegnie do wsi pobiegać z innymi psami, jeśli tylko na chwilę spuści się ją z oka, w naszej wsi niestety jest takie przyzwyczajenie wśród mieszkańców, że pies może sobie biegać luzem, i jest takich całkiem sporo, i ona jak gdzieś zobaczy takiego biegającego psa, to już nie ma siły....
Próbujemy z tym walczyć, ale myślę że to zajmie sporo czasu, mam jedynie nadzieję że kiedyś się nauczy. Nie ucieka zawsze, ale raz na kilka dni jej się zdarza, zawsze jednak wtedy chodzimy, nawołując ją, i wcześniej czy później znajdujemy. Ona wie już, że robi źle, wraca z łbem spuszczonym, ogonem między nogami i patrzy tymi świecącymi oczkami :( , ale mimo wszystko czasem ....)

Gabryjella
27-11-2007, 17:39
Mam tylko nadzieję, że nie karcicie jej jak w końcu przyjdzie ? :wink:

A co robicie na tych polach z suką ?

marta-mam niebieski dach
28-11-2007, 07:54
Mam tylko nadzieję, że nie karcicie jej jak w końcu przyjdzie ? :wink:

A co robicie na tych polach z suką ?
Próbowałam z nią trochę biegać, ale jeśli ona jest na smyczy, to jak ja biegnę to ona skacze i gryzie smycz :-?
Więc puszczamy ją i ona praktycznie cały czas biega, odbiega od nas dość daleko, czasem nie widzimy jej przez kilka - kilkanaście minut, ale zawsze wraca, potem znowu biegnie, czasem kopie węsząc coś, robimy tak parę kilometrów, obchodząc okoliczne pola, stawy, taki spacer po południu trwa ok. 2h. jak wracamy do domu to widać, że jest zmęczona, napije się i kładzie się spać. myślę, że ruchu ma sporo.

AT
30-11-2007, 00:11
To fakt ruchu ma sporo niejeden psiak by mógł pozazdrościć 2 godzin spaceru dziennie.
wydaje mi się, że sunia za bardzo oddala się na spacerach głównie dlatego że to nie Wy jesteście dla niej ,,główną atrakcją". Wcześniejsi właściciele raczej jej też nie pokazali, że bycie z człowiekiem to najfajniejsze coś na świecie. Na spacerek zabierajcie ze sobą smakołyki i ulubioną zabawkę i cały czas absorbujcie ją sobą, bawcie się z nią, jak idzie obok to nagradzajcie smakołykiem jeśli karmicie ją suchym to nawet cały posiłek możecie jej dać na spacerku po trochu za to że idzie przy Was. Ja bym suni póki nie nauczy się wracać na komendę nie spuszczała ze smyczy bo kiedyś z takiej wycieczki może nie wrócić. Przydałby się jakiś kurs posłuszeństwa (dobre szkolenie bardzo zbliża i wiąże psa z właścicielem) albo chociaż poczytaj jakieś poradniki teraz mnóstwo pozycji się ukazuje i jest z czego wybierać. Polecam metodę klikerową. jeśli nawet skrócisz spacer do godziny a pozostały czas ,,spacerowy" poświęcisz na szkolenie suni to za kilka miesięcy wasze problemy prawdopodobnie pójdą w zapomnienie a podczas szkolenia psiak zmęczy się przynajmniej tak samo jak na spacerku.
powodzenia :D

marta-mam niebieski dach
30-11-2007, 06:35
AT
dzięki za wszystkie rady :D
to nasz pierwszy pies, więc wszelkie sugestie ludzi doświadczonych mile widziane :P
ta historia jeszcze ma ciąg dalszy,
dla nas zupełnie nieoczekiwany :o ,
wkrótce napiszę :)

matka dyrektorka
30-11-2007, 09:47
czyżby sunia miała mieć małe ???

nie wiem dlaczego ale od razu o tym pomyślałam :oops:

marta-mam niebieski dach
30-11-2007, 11:49
czyżby sunia miała mieć małe ???

Nie :roll: przecież już miała małe w tym roku .
No dobra, i tak nie mogę się skupić w pracy.....:

W piątek Sonia uciekła mi na polach (powiedzmy, że nie było jej dość długo i nie wracała na wołanie :() , wreszcie wróciła , ale nie sama , z takim czarnym jamniko-kundelkiem, przybiegły razem i chwilę się bawiły :o , odbiegły w kierunku zabudowań, zawołałam, on wrócił, ona nie :x , znowu mi poszła na wieś :x , on jej ze mną szukał :o , szedł z nosem przy ziemi, ja do niego mówiłam i tak po jakimś czasie i spacerze po całej wsi wyprowadził mnie na Sonię :o , ponieważ byliśmy w okolicy z której on przybiegł, myślałam, że pójdzie sobie do domku, ale on przyszedł z nami pod drzwi, więc ja (głupia, z wdzięczności za "okazaną pomoc")dałam mu kurze łapki, których Sonia nie chciała jeść :-? .
No i został na naszej wycieraczce :o , leżał tam wiernie, jak wychodziliśmy z Sońką na spacer, on szedł z nami, bawił się z nią na polach i z nami wracał, tak tam siedział do niedzieli wieczorem , kiedy spadł śnieg, zaczęło wiać...
nie wytrzymałam, wpuściłam go do piwnicy, dałam michę, dywanik do spania.
W poniedziałek zrobiłam rekonesans po wsi, okazało się, że błąka się w okolicy od dłuższego czasu, jest niczyj, czasem ktoś go podkarmi (wg pana z którym rozmawiałam, był już tak głodny, że nie mógł wstać :cry: ).
Z początku myśleliśmy, żeby mu znaleźć dom, ale obserwując jak bawi się z Sonią, jak jest im raźniej razem, Sonia poszła spać do niego do piwnicy, tam też wystawiłam miski z jedzeniem, mogę je tam zamknąć jak wychodzę do pracy,
(wcześniej nie było mowy,żeby Sonia siedziała w piwnicy- strasznie rozpaczała-pisałam o tym na początku) podjęliśmy decyzję, że zostanie z nami,
liczymy na to,że jak Sonia będzie miała towarzysza do zabawy pod naszą nieobecność, nie będzie uciekała. Czarny (tak został nazwany "roboczo" i tak już chyba zostanie) ma kilka ? lat, jest spokojny, chodząc pilnuje się "nogi" i we wszystkim stara się naśladować Sońkę :lol:
Oczywiście ogłoszenie i info ze zdjęciem u weta i cała procedura pt. pchły i inne stworzenia
I tak w ciągu miesiąca staliśmy się stadem dla Sonii i Czarnego.
A nasz życie stanęło na głowie :wink: , że o kotach nie wspomnę....

pozdrawiam wszystkich serdecznie, dziękuję każdemu z osobna za dobre słowo,
mając nadzieję, że nie zganicie naszej decyzji, nie jest to fanaberia, jesteśmy świadomi praw i obowiązków... :wink:

marta-mam niebieski dach
30-11-2007, 11:58
Aha
i jeszcze informuję iż oficjalnie zakończono nabór do stada Sz......ów.(nazwisko)
Obecny skład stada to:
2(ja i mąż)+ 2(córka i syn)+2(koty: Nelson i Misia)+2(psy: Sonia i Czarny)
uff, na razie wystarczy :wink: :lol: :lol: :lol:

matka dyrektorka
30-11-2007, 13:50
no to się wam porobiło :lol:
myślę że dwa psy są lepsze niż jeden :D od kiedy mamy dwa nawet spacerki są ciekawsze :D

basiah2
30-11-2007, 14:13
matko uważaj, bo z następnego spaceru bądź wyjazdu wrócisz z nową bidą :D :D

matka dyrektorka
30-11-2007, 14:56
kiedy widzimy psa luzem to moja połowa mówi
-to nie jest biedny samotny psiak zobacz jest spasiony i ma porządną obrożę :oops:
tak było zawsze :lol:

katya1984
01-12-2007, 21:00
Acha, czyli włóczęga z Soni...
A ona jest wysterylizowana? Jeśli to jest gdzieś napisane, to przepraszam.

marta-mam niebieski dach
03-12-2007, 07:09
myślę że dwa psy są lepsze niż jeden :D od kiedy mamy dwa nawet spacerki są ciekawsze :D

Dokładnie tak, odkąd jest u nas Czarny Sonia jest dużo mniej absorbująca, bawią się razem nawet w domu , poszły spać i jeść do piwnicy, co jest dużym ułatwieniem dla nas, bo nawet jak nabrudzą nie trzeba od razu lecieć ze szmatą,
wcześniej nie był mowy aby Sonia choć na chwilę została sama w piwnicy.
Na spacerach razem biegają , tarzają się w śniegu, a odkąd jest czarny Sonia nie odbiega tak bardzo daleko, raczej trzymają się razem.
AT metoda klikerowa jest super :D , co prawda nie mam klikera a same nagrody,(przy dwóch psach nie wiadomo kiedy klikać), ale psy piorunem się połapały o co chodzi, i już teraz lecą biegiem jak się je woła i czekają na nagrodę :lol: , wczoraj czarny przybiegał co chwila nawet nie wołany :lol: i czekał, żeby mu coś dać :lol:


matko uważaj, bo z następnego spaceru bądź wyjazdu wrócisz z nową bidą

Nie kracz :x :wink:
Zostawię coś dla innych :D


A ona jest wysterylizowana?

Jeszcze nie, ale w tym miesiącu załatwimy sprawę.

AT
16-12-2007, 17:04
Marta cieszę się, że moje podpowiedzi się sprawdzają :)
polecam Ci także książkę Jacka Gałuszki ,, Aria, do mnie!". krótko zwięźle i przystępnie opisane metody nauki przychodzenia na komendę.

Darex
02-01-2008, 23:17
Przeczytałem cały wątek. Widzisz Marto, Ty (Twój mąż) szukaliście właściciela Soni. Żeby znalazca mojego Axela chciał tak zrobić. Ogłoszenia z jego zdjęciem rozwiesiłem w promieniu 2-ch km. Może się znajdzie.... :cry:

agnieszkakusi
03-01-2008, 06:41
Moi rodzice mają malamuta. Suka, która nie szczeka i czasami jak ją najdzie to zwieje na dwa dni i płoty nie pomogą. Wraca potem i kładzie się pod bramą i czeka aż ktoś ją jej otworzy.
Tu razem z moją córką
http://foto2.m.onet.pl/_m/75e17800c806249a906d65af659d1e12,5,19,0.jpg

marta-mam niebieski dach
03-01-2008, 06:59
DAREX.
Głowa do góry, znajdzie się.
Jest młody, jeśli nie znał dokładnie terenu, trochę mu to zajmie.
Może się tak zdarzyć że ktoś potraktuje go jak znajdę, ale on jest rasowy,
to powinni szukać właściciela, dlatego ważne są ogłoszenia które rozwiesiliście,
może macie weta tam gdzie mieszkacie, to warto też zostawić informację,
i ważne żeby sąsiedzi wiedzieli że uciekł, wtedy zwraca się uwagę.
Chodzić, wołać, pytać napotkanych ludzi zwłaszcza tych z psami (wiem coś na ten temat :oops: )
Daj znać czy przyszedł,
naprawdę wiem co przeżywasz.

marta-mam niebieski dach
03-01-2008, 07:03
agnieszkakusi
piękna, te psy niestety tak mają, że czasem pójdą i już,
nasza na szczęście wraca, ale zawsze jestem pełna niepokoju, z resztą nigdy nie siedzimy bezczynnie, już wiemy gdzie jej szukać, ma ulubione miejsca, czasem trwa to kilka godzin, ale zazwyczaj ją znajdujemy.

kofi
03-01-2008, 09:22
To koniecznie trzeba zakładać adresówki.
Moja młodsza jest bardzo posłuszna, jak gonią w domu kota, to zawraca w pół kroku jak ją zawołam.
Ale jak w lesie zobaczy jakiegoś zwierzaka, to koniec. Ma jedną wiwiórkę, którą prześladuje, na szczęście wiewiórka porusza się w promieniu paru metrów, gorzej jak zacznie gonić zająca, albo sarnę.
To nie jest pies myśliwski, tylko pasterski, ona raczej goni dla zabawy, albo zagania do stada, ale nie słucha wtedy kompletnie. Ostatnio pogoniła nie wiem nawet co, ale potem zaplątała się w lesie tak, że musiałam pokonać taką strugę, żeby do niej dojść (na szczęście szczekała i wiedziałam, gdzie jest). Już się boję ją spuszczać. Na nic pychotki, które dostaje zawsze, jak przychodzi, bo ona jest supergrzeczna, tylko pasać jej się chce :roll:

marta-mam niebieski dach
03-01-2008, 10:04
Przepraszam, ale na chwilę ten wątek zawitał na RW :oops: ,
i zabrakło tu części informacji , o których nie miałam chęci pisać, bo :evil: ,
teraz uzupełnię :
Wet przy kolejnych wizytach i pytaniu o sterylkę powiedział nam, że spokojnie mamy czas, ponieważ Sonia miała w tym roku szczeniaki to jesienna ruja nie wystą pi ,ona jest taka "dodatkowa" na wszelki wypadek, gdyby z wiosennej nic nie wyszło, trochę mnie to uspokoiło i było mi na rękę , ponieważ Sonia była u nas od 6 listopada, a święta zbliżały się wielkimi krokami i jeszcze doszedł Czarny, nie wspomnę o ciągłych chorobach córki (od 28 listopada była w szkole co drugi tydzień) sterylizację Soni odłożyłam na styczeń (u nas sa wtedy ferie, może uda mi się wziąć parę dni urlopu) aż tu nagle w sobotę przed wigilią okazało się że Sonia jednak ma ruję :o , no trudno stało się pilnowaliśmy jej bardzo, dzieci w ogóle jej nie wyprowadzały tylko ja lub mąż, na pola chodziliśmy bardzo daleko i tylko raz dziennie i tak było w miarę aż do nowego roku, stwierdziliśmy, ze rano wszyscy będą spali więc spokojnie pójdziemy sobie na pola jak tylko się rozwidni, żeby Sonia się wybiegała, niestety część / wszyscy właściciele psów chcąc odespać wypuścili swoje pieski luzem :-? ,
no i jakaś łachudra poszła za nami aż na pola, co było dalej?... :evil:
Sonia wróciła aż o 3.30 w nocy (Czarny nas obudził).
Sonia była już bardzo posłuszna i nie uciekała, nawet jak na chwilę za czymś pobiegła to przywołana wracała :) , także praca nad nią dała efekty, widzieliśmy postępy, bywało już tak że dzieciaki lub mąż były na działce i psy luzem z nimi, nawet parę godzin i nie zwiały, fajnie to wyglądało, bo mimo częściowego braku ogrodzenia psy biegały tak jak by to ogrodzenie było :o ,
niestety jak suczka poczuje potrzebę to nie ma litości, żadne wołanie nie przynosi efektów, szukaliśmy ją 4 godziny i jeszcze wieczorem, ale nic to nie dało, dopiero sama wróciła.
Zdaję sobie sprawę, że cokolwiek by nie mówić, dałam...d...
Teraz musimy zaczekać aż ruja się skończy ... .
A DAREX-owi uciekł labek , też w nowy rok, za suczką sąsiadów, no i tak na RW wymienialiśmy poglądy w kwestii opieki nad psiakami :wink:

Darex
03-01-2008, 13:37
Kolejne ogłoszenia ze zdjęciami rozwieszone. Leśniczy - powiadomiony (obiecał, że nie będzie strzelał - o ile już tego nie zrobił :-? ). Na posterunek Policji do dzielnicowego puściłem maila (kierownik posterunku to mój znajomy). Dzisiaj planujemy z żoną rozwiesić ogłoszenia koło szkoły, przedszkola oraz u weterynarza. Obdzwoniłem schroniska -cisza, Tow. Opieki nad zwierz. - cisza, nikt nie widział ani nie przywoził. Powiedziałbym jeszcze proboszczowi ale go b.słabo znam :oops:
Teraz pozostaje tylko chodzić, wołać i .... czekać :cry:

marta-mam niebieski dach
03-01-2008, 13:48
Trzymam kciuki.
WRÓCI!!!
DAREX, a suczka sąsiada wróciła?
Bo jest duża szansa, że on nadal włóczy się gdzieś za nią.

Darex
03-01-2008, 13:59
Trzymam kciuki.
WRÓCI!!!
DAREX, a suczka sąsiada wróciła?
Bo jest duża szansa, że on nadal włóczy się gdzieś za nią.
Też nie wróciła. Mam nadzieję, że wróca razem - byli wsobie po prostu zakochani (jak tak mozna powiedzieć). Ale najgorsze jest to, że gdzieś na osiedlu Axel był widziany samotnie :( To młody pies, w lutym skończy dopiero 2 lata. Dojrzałość sexualną to on dopiero powinien po tym okresie łapać. Nawet jak Kora do niego przylatywała, to on chciał się z nia bawić, ganiać a nie ten teges. Z żoną przez tę jego "niemrawość" byliśmy na niego źli. Bo inny pies na jego oczach Korę.... no .... ten teges a mój bidula tylko latał dookoła i nie wiedział jak ma się zachować. Taki gamoń jeden :-?

AsiaIAdam
03-01-2008, 16:52
Ja bym radziła szukać w większym promieniu niż 2 km
Gdyby był w tej odległości od domu, to by już sam znalazł drogę.
Niektórzy radzą szukać nawet w promieniu 30 km.
Powodzenia

AT
03-01-2008, 22:10
Marta czy ja dobrze rozumiem, że sunia uciekła Wam podczas cieczki??? szczerze mówiąc pierwszy raz słyszę, że jak suka ma młode na wiosnę to nie dostanie cieczki jesienią... weterynarza chyba bym zmieniła. jak dobrze liczę to chyba właśnie teraz sunia ma dni płodne. Nie spuszczajcie jej ze smyczy choćby nie wiem co- jak poczuje zew to pójdzie w długą... choć nie wiem czy noworoczne szaleństwo już nie zostawiło swoich owoców... pozostaje jeszcze coś takiego jak sterylizacja aborcyjna.

Darex
03-01-2008, 23:18
..... Nie spuszczajcie jej ze smyczy choćby nie wiem co- jak poczuje zew to pójdzie w długą... choć nie wiem czy noworoczne szaleństwo już nie zostawiło swoich owoców....
No właśnie, i kto miał rację :evil:

marta-mam niebieski dach
04-01-2008, 07:46
Marta czy ja dobrze rozumiem, że sunia uciekła Wam podczas cieczki??? szczerze mówiąc pierwszy raz słyszę, że jak suka ma młode na wiosnę to nie dostanie cieczki jesienią... weterynarza chyba bym zmieniła. jak dobrze liczę to chyba właśnie teraz sunia ma dni płodne. Nie spuszczajcie jej ze smyczy choćby nie wiem co- jak poczuje zew to pójdzie w długą... choć nie wiem czy noworoczne szaleństwo już nie zostawiło swoich owoców... pozostaje jeszcze coś takiego jak sterylizacja aborcyjna.
Niestety tak :oops: :cry: ,
weterynarza nie mogę zmienić, bo on jest na miejscu (z resztą do tej pory wydawał mi się rozsądny) a Sonia panicznie boi się samochodu, nie można z nią podejść nawet do samochodu, jeśli silnik pracuje, a jak są drzwi otwarte, to potrafi się zaprzeć i zdjąć obrożę przez głowę, byleby nie podejść , musiała przeżyć jakąś traumę związaną z samochodem, niestety nie wiemy jaką.
Niezależnie od tego czy Sonia dopuściła jakiegoś psa, czy nie ok. 15 stycznia zostanie wysterylizowana (z resztą takie założenie było od początku, bo u nas w tym terminie są ferie i dzieci będą w domu, więc cały czas ktoś będzie mógł mieć na nią oko).

DAREX. Racja jak zwykle leży po środku, ja nie twierdziłam,że wina leży tylko i wyłącznie po stronie właścicieli psów, wiem, że ja też popełniłam błąd,
tylko co mi powiesz jak obrazek teraz wygląda tak,że Sonia idzie na smyczy a w okół wianuszek psów od których za żadną cholerę nie możemy się odpędzić
:evil: i to nie tylko małych, jest nawet jeden haszczak, młody jeszcze, choć już duży, ale lata luzem w obroży . Już nikt poza moim mężem nie wychodzi z psami z domu, a i tak spacery trwają po góra 10 minut, bo po prostu nie da się iść :evil: Gdzie są właściciele tych psów? :evil:

Darex
04-01-2008, 11:15
..... Gdzie są właściciele tych psów? :evil:
pewnie też ich szukają :o

marta-mam niebieski dach
04-01-2008, 11:40
rozminęliśmy się, pytałam na RW czy Alex się znalazł? A może jakieś wieści?


pewnie też ich szukają
obawiam się, ze niestety nie :-? ,
znam te psy z "widzenia", one po prostu notorycznie są puszczane "Luzem", żeby się wybiegały :x , widywałam je codziennie, z tym że wcześniej po prostu nie interesowały sie Sonią, a teraz nie można się odpędzić :evil: ,
a ten haszczak wiem skąd jest, mieszka niedaleko, dzieci wypatrzyły, skąd wychodzi, myślę, ze wrócił na noc do domu, bo rano jak wstałam, to go nie widziałam przez okno, a za jakiś czas psy zaczęły szczekać i pojawił sie pod drzwiami, więc myślę, ze rano został znowu wypuszczony luzem i od razu przyleciał ...do nas. :x
Darex. Przepraszam, ale chyba niechcący dostaje Ci sie za wszystkich nieodpowiedzialnych właścicieli psów z mojej wsi.
ja nie "piję" już do Ciebie, po prostu piszę jak to wygląda.

oxa
04-01-2008, 12:01
Darex, ogłoszenie w okolicznych aptekach, może śmieszne, ale sprawdza się, ludzi przewija się sporo, stoją w kolejce, to z nudów czytają :)

AT
04-01-2008, 15:38
co się stało to się nie odstanie... co prawda wysterylizujesz sunie i nie będziesz miała już tego problemu ale napiszę to gdyby jeszcze ktoś bez doświadczenia czytał ten wątek. podczas cieczki (zwłaszcza w dni płodne) nie radziłabym spuszczać suczki nawet na odludziu i nawet jeśli jest karna - hormony robią swoje i prawdopodobieństwo, że suka pójdzie na podryw jest bardzo wysokie. A na bezpańskie zaczepne psy noszę z sobą gaz pieprzowy, zawsze go mam na spacerze od czasu jak pewien bezpański pies pogryzł mojego.

Darex jeśli Twój piesek zaczął uciekać za suczkami w rui to może pomóc kastracja. Bo tak jakoś się ostatnio porobiło, że właścicielom suk sugeruje się sterylizację lub pilnowanie panienek a właściciele psich samców jakoś tak mam wrażenie omijają ten temat :wink:
no bo wierzę w to że Twój chłopak się znajdzie!

A do wszystkich: ZAKŁADAJCIE ZWIERZAKOM ADRESATKI! moja sucz chodzi z adresatką nawet w domu (chociaż jest wytatuowana i ochipowana)

Darex
05-01-2008, 18:25
rozminęliśmy się, pytałam na RW czy Alex się znalazł? A może jakieś wieści?


pewnie też ich szukają
obawiam się, ze niestety nie :-? ,
znam te psy z "widzenia", one po prostu notorycznie są puszczane "Luzem", żeby się wybiegały :x , widywałam je codziennie, z tym że wcześniej po prostu nie interesowały sie Sonią, a teraz nie można się odpędzić :evil: ,
a ten haszczak wiem skąd jest, mieszka niedaleko, dzieci wypatrzyły, skąd wychodzi, myślę, ze wrócił na noc do domu, bo rano jak wstałam, to go nie widziałam przez okno, a za jakiś czas psy zaczęły szczekać i pojawił sie pod drzwiami, więc myślę, ze rano został znowu wypuszczony luzem i od razu przyleciał ...do nas. :x
Darex. Przepraszam, ale chyba niechcący dostaje Ci sie za wszystkich nieodpowiedzialnych właścicieli psów z mojej wsi.
ja nie "piję" już do Ciebie, po prostu piszę jak to wygląda.
Piąty dzień i Axela nie ma. Suki sąsiada, z którą uciekł też nie ma. Ogłoszenia porozwieaszane. Był jeden telefon, gościu nawiany (chyba chciał zarobić na taniego jabola) - nie ptwierdziło się. Marto, problem w tym, że ja swojego psa nigdy nie puszczałem poza ogrodzenie samotnie. Pech chciał, że znalazł dziurę w płocie i dał drapaka. Też mnie wkurzają ludzie samotnie wypuszczający psy, bo im sie dupy z tapczana nie chce podnieść.
Mam nadzieję, że nie drażni Cię opisywanie mojej sytuacji w Twoim wątku. Ale nie chciałem zakładać kolejnego o zaginionym psie :(

Darex
05-01-2008, 18:31
Darex, ogłoszenie w okolicznych aptekach, może śmieszne, ale sprawdza się, ludzi przewija się sporo, stoją w kolejce, to z nudów czytają :)
hm... o aptece nie pomyślałem :oops:
za to porozwieszałem w 2-ch szkołach, basenie, samie spożywczym, w wiejskich sklepach, na wszystkich tablicach ogłoszeń (chyba 15-tu), przy szpitalu, weterynarzach, przystankach, słupach i drzewach, w schronisku dla bezdomnych zwierząt, i w towarzystwie opieki nad zwierzętami, koło leśniczówki (z leśniczym rozmawiałem osobiście), przy przecinkach w lesie i scieżkach rowerowych i.... jak na razie cisza :cry:

Darex
06-01-2008, 12:44
UWAGA,UWAGA!!!!
Dzisiaj, po 6-ciu dniach mój AXEL WRÓCIŁ!!!! :D :D :D :D :D
Troche zmordowany, ale cały! Ma tylko na nosie jakieś zgrubienie, wygląda na jakąś ranę :(
Marto, dzięki. Wierzyłaś, że wróci i wrócił!!!!! :D :D :D :D

06-01-2008, 13:40
Darex, moge sobie wyobrazic Wasza radosc i ulge!!! :D :D :D
A wlasnie zabieralam sie za napisanie kolejnej porady
w zwiazku z poszukiwaniami.
Na szczescie juz nie ma potrzeby!

Czy suka sasiadow tez sie odnalazla?

oxa
06-01-2008, 18:30
Darex, strasznie się cieszę :D

marta-mam niebieski dach
07-01-2008, 06:49
Darex. Super.
Bardzo się cieszę, wiem ile to kosztuje nerwów.
Nasza Sonia jak uciekała to nie mogliśmy sobie miejsca znaleźć, w zasadzie ciągle ktoś chodził i ją nawoływał, a ci co byli w domu co parę minut otwierali drzwi i wyglądali czy przypadkiem nie wróciła.
Przepraszam ,że wcześniej się nie odzywałam, ale ja mam dostęp do sieci tylko w pracy :oops: .Oczywiście nie miałam i nie mam nic przeciwko pisaniu w "moim" wątku :wink: .
My w sobotę i niedzielę przeżyliśmy gehennę w związku z biegającymi psami, można było wyjść z naszymi tylko na parę minut, bo nie szło się ogonić, a na podwórku i pod drzwiami to było ich chyba z dziesięć :evil:
Dopiero wczoraj wieczorem już został jeden najbardziej namolny i rano też był jeden,więc już chyba po woli będzie koniec.

agnieszkakusi
08-01-2008, 11:26
Darex, gratulki :D

Darex
08-01-2008, 12:48
Darex, ......
Czy suka sasiadow tez sie odnalazla?
Niestety nie. :(
Wszystkim za słowa otuchy i porady- serdecznie dziękuję. :D :D :D
Pozdrawiam
Darex

Darex
08-01-2008, 12:51
Darex, gratulki :D
Dziękuję (a gratulki to za odzyskanie psa czy pyknięcie stronki? :wink: )

agnieszkakusi
08-01-2008, 12:51
tak sobie pomyślałam...a może Alex z tą suka walczył i...hmmm...nie, to moja bujna wyobraźnia.... :-?

agnieszkakusi
08-01-2008, 12:53
za stronkę to nie w tym miejscu :wink:

Darex
08-01-2008, 13:00
Darex. Super.
Bardzo się cieszę, wiem ile to kosztuje nerwów.
Nasza Sonia jak uciekała to nie mogliśmy sobie miejsca znaleźć, w zasadzie ciągle ktoś chodził i ją nawoływał, a ci co byli w domu co parę minut otwierali drzwi i wyglądali czy przypadkiem nie wróciła.
Marto, dziękuję i dziękuję za udostępnie wątku. :D
Z nami było tak samo. Ciągle ktoś wyglądał przez okno, wychodził na podwórko, itp. Jak usłyszeliśmy gdzieś w oddali szczekanie psa to każdy się podrywał - może to nasz Axel? Koszmar i gehenna. Całe szczęście, że wszystko dobrze się skończyło. Jedynie to mamy wrażenie, że po powrocie to Axel nam wydoroślał, spoważniał, siedzi jakiś taki zamyślony, nie widać w nim takiej radości jak kiedyś. Widocznie musiało być to dla niego niesamowite przeżycie traumatyczne. Ale może dzięki temu już nie będzie uciekał?

marta-mam niebieski dach
08-01-2008, 13:46
Do następnego razu... ani razu ! :wink:

08-01-2008, 18:51
Jedynie to mamy wrażenie, że po powrocie to Axel nam wydoroślał, spoważniał, siedzi jakiś taki zamyślony, nie widać w nim takiej radości jak kiedyś.
No wiesz Darex... chlopina ma zmartwienie teraz...
pare szalonych, dzikich nocy...
a alimenty kto bedzie placil???



Ale może dzięki temu już nie będzie uciekał?
:lol: :lol: :lol:
tiaaa... :wink:
Musialbys go wyeunuszyc, inaczej plonne Twoje nadzieje...

aniawmuratorze
09-01-2008, 10:53
Musialbys go wyeunuszyc, inaczej plonne Twoje nadzieje...

Ja wysterylizowalam swojego psa bo ciągle przeskakiwał przez plot (nawet zrobiony 2 m z myslą o nim ) wspinał się po siatkach i nie było na niego sposobu. Po tych eskapadach wracał pogryziony. Raz wrócił tak pokiereszowany ,że decyzja o sterylizacji wydała się jedynym wyjściem.
Niestety jego zamilowanie do walk z innymi psami nie ustało. Po wielu latach musieliśmy go niestety uśpić (nowotwór).
To był mądry pies ale jego natura zdobywcy zawsze wychodziła na wierzch. Nie był u nas od szczeniaka i trudno było wykorzenić jego przyzwyczajenia.
Dokoptowaliśmy do naszego stada jeszcze suczkę podhalankę i gdy pojawiła się u niej pierwsza cieczka pies mimo wcześniejszej kastracji i tak się do niej "dostawiał". To chyba nieuleczalne :lol:

Darex
11-01-2008, 12:13
UWAGA, UWAGA! :D
dla śledzących temat: Suka, która zwiała z Axelem też się odnalazła. Dzisiaj. :D :D
Świetnie, co? :D
Jej nie było 11 dni!!!!
:D :D :D :D

agnieszkakusi
11-01-2008, 12:23
to ciekawe ile będzie szczeniaczków :roll: :wink:

Darex
11-01-2008, 18:40
to ciekawe ile będzie szczeniaczków :roll: :wink:
Wątpię, żeby mój Axel był ojcem. Przecież już dawno wrócił. Chyba w sprawie alimentów trzeba będzie badania genetyczne zrobić. :wink: Endrju L. ma doświadczenie, to może poradzi. Tylko do Holandii nie mam zamiaru w tym celu jeździć :wink:

oxa
12-01-2008, 19:01
Może jednak sterylka suni?

Darex
13-01-2008, 17:12
Może jednak sterylka suni?
musze delikatnie sąsiadowi zasugerować :oops: :wink:

marta-mam niebieski dach
14-01-2008, 08:17
Darex,
cieszę się że suczka też wróciła,
w zasadzie nie wracają tylko wtedy, gdy przytrafi się im coś złego np. wpadną pod samochód :cry:
a sterylkę rzeczywiście może zasugerować sąsiadowi dyskretnie,
nasza Sonia w środę idzie na operację,
trochę się boję, bo już przeżywałam kastrację kota i sterylizację kotki, ale nie mam innego wyjścia :oops: ,
najgorsze jest chyba jak odchodzi znieczulenie i zwierzak zaczyna się poruszać tak niemrawo i mimo tego, że się przewraca, koniecznie musi gdzieś iść :x

Pozytywne w tym wszystkim jest to, że odkąd Sonii skończyła się ruja jest już normalna, znowu się bawi i nie próbuje uciekać, wraca na każde zawołanie nawet jak wystartuje w kierunku jakiegoś psa, to wróci :o :D (wcześniej było pół na pół :( )w sobotę pół dnia siedziały na podwórku (jeszcze nie w całości ogrodzonym :oops: ) i nie wychodziły poza granicę działki :o , oczywiście cały czas ktoś na nie baczył, ale nie zawsze ktoś był przy nich, czasem przez parę minut tylko zerkaliśmy przez okno.

carpedijem
18-01-2008, 11:44
Jak tam czuje się Sonia po kastracji?

marta-mam niebieski dach
18-01-2008, 12:02
Jak tam czuje się Sonia po kastracji?

po sterylizacji :lol: :lol: :lol: (to suczka)
coraz lepiej, najgorzej było jak ją przywieźliśmy w środę wieczorem :cry: ja mam za miękkie serce na takie widoki,słaniała się na nogach a mimo tego koniecznie chciała gdzieś iść, postanowiliśmy spać blisko niej, żeby w razie czego słyszeć co się dzieje i tym sposobem psy spały jak zwykle na wersalce , a my na rozłożonym materacu na podłodze.
cały czwartek w zasadzie leżała, wstała dopiero wieczorem wyszła na chwilę na siku, trochę zjadła napiła się, wiec już najgorsze chyba za nami, dzisiaj rano już przeszła się troszeczkę, wieczorem czeka ja wizyta weta i zastrzyk z antybiotyku :oops: , Sonia ma taki fajny zielony kubraczek wiązany na troczki, żeby nie mogła dostać sie do rany.

carpedijem
18-01-2008, 12:11
tiaaaa, mam chłopaczka, więc taka terminologia męska mi się wkradła. To już teraz uważajcie tylko żeby rana była czyściutka i będzie w porządku. Nie stresować zwierza. Nie męczyć. Dogadzać. A jak dojdzie do siebie to uważać żeby za bardzo nie przytyła (wtedy już nie dogadzać tak bardzo). I kochać. :D

oxa
18-01-2008, 15:15
Uważajcie na nią jak rana zacznie się goić i będzie swędziało. Suczka która długo szukała domu w 8 dobie po zabiegu tak skutecznie się wylizała, że się wybebeszyła. Jedynym wyjściem było uśpienie jej. Był to co prawda pojedyńczy wypadek na tłumy psów kastrowanych i sterylizowaych - które przewijają się przez fundację, ale jednak.... :-?

marta-mam niebieski dach
22-01-2008, 08:17
Rzeczywiście, wczoraj dała już popis że ją swędzi, kaftanik był cały mokry :-? , tak próbowała się wylizać, żadnym sposobem nie szło odwrócić jej uwagi, nawet na spacerze co chwila siadała na środku drogi i lizała się po brzuchu :( ,
ponieważ mamy dwa kaftaniki na zmianę, zaraz założyliśmy ten grubszy, przez który nie powinna nic sobie zrobić, najwyżej znowu będzie mokry,dobrze że akurat cały czas jest ktoś w domu, to ciągle mamy ją na oku.
A tak w ogóle to najchętniej już by biegała i bawiła się z czarnym, myślę że czuje się już dużo lepiej.
wczoraj mąż pojechał do pracy na nockę, więc do łóżka wmeldowała mi się córcia (15-o latka :o ), a rano okazało się że Sonia i Czarny też poczuli nieobecność pana (mąż dość rygorystycznie przestrzega zakazu wchodzenia psów na poddasze, gdzie wszyscy śpimy)bo przyszły spać do nas do sypialni :o , dobrze że nie przyszło im do głowy wmeldować się do łóżka :-? , tylko spały na podłodze :) , rano ja wstałam a te bestie nawet nie drgnęły 8) , do mojego wyjazdu do pracy nie zeszły w ogóle na dół :o

agnieszkakusi
22-01-2008, 08:26
a mnie mąż obudził dziś o północy, że na parapecie w kuchni siedzi kot i starsznie miauczy. Biedactwo było przemoczone od deszczu. Mąż otworzył kotłownię, dał mu trochę suchego jedzenia od psa. Kot się najadł i wyszedł. Wstałam o 4.30, a kot spał na parapecie :D jak zapaliłam światło w kuchni to wstał i zaczął miauczeć. Obudziłam córkę do przedszkola i męża, żeby mu powiedzieć, że jego podopieczny na niego czeka :D Wyszliśmy do niego na dwór razem z naszym psem. Patrzyli na siebie, obwąchiwali się i nic....spokój...i teraz mamy dylemat co zrobić z tym kotem, bo jakoś nie chce od nas odejść...

marta-mam niebieski dach
22-01-2008, 08:57
A Ty myślałaś, że jak dasz mu jeść, to odejdzie :wink: ,
Ja też tak myślałam, jak dawałam michę Czarnemu
:wink: ,
Proponuję (o ile to możliwe )przetrzymać go i poszukać właściciela ( może zgubił się uciekając przed psem, albo świeżo się przeprowadził (?) i zabłądził więc ogłoszenia (najlepiej ze zdjęciem), popytać sąsiadów, może wiedzą czyj,
u nas się okazało, że sąsiedzi od razu przypuszczali, że nasza "przygarnięta" Sonia , to Luna,i wiedzieli również jak była traktowana, tylko my takie nimoty :( , na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że nie interesuję się plotkami ani tym, co "za płotem", a poza tym nie miałam psa więc i nie interesowałam się innymi psami na osiedlu, znałam tylko te które bezpośrednio mieszkały w sąsiedztwie),
jak nie uda się ustalić właściciela pozostaje szukać domku lub przygarnąć :D , o ile dobrze pamiętam boisz się myszy :P , to może nie Ty znalazłaś kota a kot Ciebie?,
odezwij się co dalej z kotkiem.

agnieszkakusi
22-01-2008, 08:59
myszy jak myszy, ale jak pomyślę o tych pozaciąganych meblach od kocich pazurków...ech.....ale jest ładniutki :D :wink:

marta-mam niebieski dach
23-01-2008, 07:45
Aga i co z tym kotkiem?

agnieszkakusi
23-01-2008, 07:47
mąż zrobił mu posłanie w kotłowni, dał jeść...pewnie już zostanie

marta-mam niebieski dach
24-01-2008, 07:54
Uważajcie na nią jak rana zacznie się goić i będzie swędziało. Suczka która długo szukała domu w 8 dobie po zabiegu tak skutecznie się wylizała, że się wybebeszyła. Jedynym wyjściem było uśpienie jej. Był to co prawda pojedyńczy wypadek na tłumy psów kastrowanych i sterylizowaych - które przewijają się przez fundację, ale jednak.... :-?

oxa, ty chyba wykrakałaś,
jak ochłonę to opiszę,

Aga, będzie dobrze, jak kicia będzie wychodziła na dwór, to tam są ciekawsze rzeczy do drapania niż Wasze meble.

agnieszkakusi
24-01-2008, 08:04
na razie kicia śpi w kotłowni. Ma przygotowany kartonik z ciepłym kocem, miski z jedzeniem i piciem. Jednak strasznie ciągnie do domu. Zastanawiam się czy ona komuś nie uciekła. Nie wiem czy nie porozwieszac ogłoszeń :-?
Marta, a co z sunią?

marta-mam niebieski dach
24-01-2008, 12:33
Otóż wczoraj rano stało się to co napisała oxa,
jeszcze wieczorem zmieniając kubrak oglądałam szew i wg mnie wszystko było ok. a rano w czasie spaceru otworzyła sie rana i .....,
dobrze że mąż zauważył, wnętrzności podtrzymywane były na szczęście przez kubrak, byli na polu więc doniósł ją na drogę i dalej już nie miał sił, zawinął ją w swoją kurtkę i położył na śniegu, czekali az ja przyjadę z pracy, jak mąż zadzwonił wybiegłam jak szalona, niestety u nas wczoraj leżał śnieg na drogach, więc jazda 10-u km trwała wieki, dodzwoniłam się do weta i ściągnęłam go,
operował ją z naszą asystą, nie było czasu na sterylne warunki ani ściąganie drugiego lekarza,
potem to czekanie czy nie będzie wstrząsu.... :cry: ,
cały dzień i noc czuwanie, wczoraj już po południu na chwilę wstała i zeszła do piwnicy (tam jest chłodniej, a ona leżała w pokoju który nagrzeliśmy, bo wet kazał położyć ją w cieple), wieczorem jeszcze wet przyjechał zmierzył jej temperaturę i obejrzał, dzisiaj ma być dać jej kolejny zastrzyk z antybiotyku,
rano zasygnalizowała chęć wyjścia na dwór (wieczorem nie chciała wyjść), zrobiła siusiu i qpe, poza tym leży,
cały czas ktoś przy niej czuwa, i tak się ułożyły zmiany męża, że do następnego poniedziałku nie powinna zostać sama nawet na godzinę,

wiadomość z ostatniej chwili - wyszła znowu na siku i już chciała iść w kierunku pól (codzienne miejsce spacerów) :x ,

nie wiem jak to się stało, ciągle była w kaftanie, zawsze na smyczy, po trzech dniach od sterylki w jej fizycznej sprawności nie było widocznej różnicy, ciężko było ją utrzymać na smyczy tak chciała biegać i bawić się,
w sobotę miała mieć zdjęte szwy,

a teraz czekamy czy przeżyje, czy nie będzie powikłań,
jak to wszystko się zakończy?
Wczoraj wet operując powiedział, że nie ma pewności że przeżyje,
ale ona jest silna, każda godzina zwiększa szansę.....
czekamy....

agnieszkakusi
24-01-2008, 12:40
Marta, trzymajcie się mocno...będzie dobrze.

carpedijem
24-01-2008, 13:18
Trzymamy z Puzem kciuki

agnieszkakusi
25-01-2008, 09:27
no to teraz ja...husky moich rodziców uciekł(a) przedwczoraj. Do dziś jej nie ma. Wczoraj widzieli ją z daleka dwa razy, ale zwiała :-?

marta-mam niebieski dach
25-01-2008, 09:48
Aga,
najprawdopodobniej ma cieczkę :-? ,
Sonia jak uciekła w czasie cieczki, też widzieliśmy ją z daleka parę razy, wołaliśmy, ale ona od nas uciekała :x ,
jeśli ją widzieli tzn że nic jej nie jest, wyszaleje sie i wróci,
to może być początek cieczki, już wtedy zaczyna sukę nosić, nasza też pierwszy raz nawiała na dłużej jak miała zacząć się cieczka,
pamiętasz sukę sąsiadów DAREX-A?
jej nie było 11 dni ,
ważne, że nic jej nie jest, a wróci na pewno...

A Sonia ma się całkiem nieźle, wczoraj już troszeczkę jadła, wet powiedział, że bardzo dobrze wygląda jak na takie przejścia, założył jej ten plastikowy klosz, żeby zupełnie wyeliminować dostęp do rany (twierdzi,że to lizanie nawet przez kaftan, jeśli robiła to długo mogło spowodować takie skutki), klosz miała do pierwszego wyjścia na dwór, dzisiaj, walnęła nim o coś i pękł :x ,
chyba muszę zrobić zapas kilku sztuk, bo marnie to widzę :( ,
trochę nam rano dzisiaj napędziła strachu, bo spała, w ogóle nie zeszła z góry (nadal śpi w naszej sypialni, czarny też), i nie chciała wyjść na dwór, ale już wstała i się wysiusiała, przy okazji pozbywając się klosza :D

marta-mam niebieski dach
25-01-2008, 10:14
Aga
jeszcze przyszło mi do głowy, że może ona po prostu ma za mało ruchu, nie jest wybiegana, wtedy też będzie uciekała, haszczaki to takie psy że muszą się wybiegać inaczej raz na jakiś czas nawet od najlepszych właścicieli będą uciekały, nie dlatego że jest im źle, tylko dlatego, że muszą się wyhasać,
właśnie dlatego poprzedni właściciele nie chcieli już Sonii, bo ciągle im uciekała, ale ona u nich była zamknięta na podwórku, w ogóle nie wychodzili z nią, co z tego,że 20 arów, dla haszczaka to mało, on żeby był szczęśliwy musi dużo biegać,
te psy takie już są i albo się to zaakceptuje, albo nigdy nie pokocha haszczaka do końca.
Jeśli potrzebowała się wybiegać to tym bardziej wróci, trzy dni to trochę długo, ale może spotkała towarzystwo do zabawy w postaci innych psów, one uwielbiają się bawić z innymi psami, nie ważne czy duży czy mały, byle miał ochotę do biegania.

mruva
06-02-2008, 08:48
Co z tym pieskiem?.

marta-mam niebieski dach
06-02-2008, 09:46
Agi czy moim ?
Agi się znalazł, zaraz spróbuję wkleić co napisała na RW
nie wiem czy mi się uda i czy znajdę, bo tam stronki popychają, że ho ho :wink:

marta-mam niebieski dach
06-02-2008, 10:18
Sunia rodziców nie miałaby jak wrócić, bo jeden facet przygarnął ją sobie i zamknął w domku (husky w domu ). Lewymi kanałami udało nam się ustalić gdzie jest i tata z bratem pojechali po nią. Odzyskanie jej kosztowało 170 zł, ale jest w domu i to najważniejsze. Najlepsze jest to, że była u ludzi 500 metrów od mojego domu czyli jakieś 3 km od rodziców. Tak blisko, a nikt by nie wiedział....
_________________
To jest skopiowana z RW odpowiedź agnieszkakusi

marta-mam niebieski dach
06-02-2008, 10:31
A jeśli chodzi o Sonię to w poniedziałek miała zdjęte szwy,
wygląda na to że wszystko będzie OK,
już może wszystko wcinać :D ,
jeszcze do końca tygodnia ma chodzić na smyczy,
ale już tak wściekają się z Czarnym i chcą się bawić, że nie wiem jak dotrwamy do tego końca tygodnia, chyba przestają działać tabletki uspokajające, ostatnie dostała w niedzielę.

mruva
06-02-2008, 20:33
Dzięki, właśnie chodziło mi o Sonię - jak zakończyła się sprawa tego nieszczęsnego wypadku po sterylce. Cieszę się, że wszystko w porządku, prawdę mówią po cichu śledziłam ten wątek i ta cisza lekko mnie zaniepokoiłam.

Pozdrawiam.

marta-mam niebieski dach
11-02-2008, 09:59
Dzięki za zainteresowanie.
Bardzo mi miło,
przepraszam, ze nie napisałam jak ta sprawa się zakończyła, ale ostatni mam sporo pracy w pracy o domu nie wspomnę, zwłaszcza że przez ostatni miesiąc tylko ja lub mąż wychodziliśmy z Sonią na dwór tak dla bezpieczeństwa, dzieciaki najwyżej brały Czarnego na oddzielny dłuższy spacer.
A skoro czasem ktoś tu zagląda to mam pytanie, może na szybko ktoś mi odpowie,po południu i tak muszę iść do weta, ale nie daje mi to spokoju:
Czy pies może mieć zakwasy? lub coś w tym stylu związane z ograniczeniem ruchu, a potem z powrotem do normalnej aktywności?
Chodzi oczywiście o Sonię, przez ostatni miesiąc chodziła tylko na smyczy i to w ograniczonych "dawkach", w piątek po ostatniej kontroli u weta pozwolił już puścić ją ze smyczy i pozwolić jej na normalną aktywność,
wieczorem puściliśmy ją tylko na podwórku trak na próbę i na kilka minut, była euforia, kłusem zrobiła chyba z 6 kółek zanim się zatrzymała, w sobotę i wczoraj już pozwoliliśmy jej pobiegać po polach, wyglądał wszystko ok., tyle że więcej spała, ale składaliśmy to na zmęczenie, a dzisiaj rano wyszła tylko na siku i sama wróciła do domu, nie chciała nigdzie iść, położyła się na swoim posłaniu,mąż później wrócił z pracy i to samo siku i z powrotem na posłanie, nosek ma zimny, rana wygląda ok, apetyt w miarę, wczoraj zjadła trochę mniej ale dodałam do gotowanego trochę brokuła i chyba im nie smakowało, bo czarny też nosem kręcił, więc z apetytem to tak do końca nie wiem
Czy taka zwiększona dawka ruchu mogła spowodować np. bóle mięśniowe?

oxa
11-02-2008, 10:58
Moim skromnym zdaniem może, zwłaszcza, że tyle czasu była "na uwięzi"

Nie chciałam wykrakać, ale jakoś mi się to przypomniało przy czytaniu Waszego wątku, (wróżka? :o ) cieszę się, że już wszystko oki :D :D :D

marta-mam niebieski dach
11-02-2008, 11:39
oxa
ja nie mam pretensji :wink: ,
w sumie to jestem wdzięczna, bo jakoś tak myślałam o tym co napisałaś i kiedy to już się stało, to chyba trochę mniej wpadłam w panikę i przynajmniej wiedziałam że coś takiego może się stać,

już jestem po rozmowie z wetem, będzie u nas ok. 15.30,
może trochę się rozjaśni :-?

oxa
11-02-2008, 15:12
I jak - rozjaśniło się? Zakwasy? 8)

marta-mam niebieski dach
11-02-2008, 21:01
Ta...
zakwasy byłyby zbyt piękne... :x
Sonia złapała kleszcza i te wszystkie objawy były spowodowane chorobą odkleszczową (nie pamiętam jak się to cholerstwo nazywa :oops: )
miala bardzo wysoką gorączkę,
wylądowaliśmy w gabinecie, dostała kroplówkę, później leki jak wróciliśmy do domu to była 18,
teraz jest już trochę lepiej, wstała, trochę zjadła, już zaczęła chodzić po domu,
jutro powtórka z rozrywki w kwestii leczenia....
ech biedna ta nasza Sonia, ledwo wylizała się z jednego...

carpedijem
12-02-2008, 15:19
babeszjoza
paskudztwo
pozrawiam cieplutko

oxa
12-02-2008, 21:20
zgadza się - cholerstwo straszne, ledwo swoją odratowaliśmy, bardzo dużo psów pada. Co miesiąc zakrapiam swoją - mieszkam w okolicy gdzie pełno tych zarażonych kleszczy, a że ciepło to już się pojawiły niestety. Dziwne, że jadła, moja nie jadła i nie piła, była w stanie przejśc parę kroków i dyszała jak po maratonie. Dobrze, ze zareagowałam od razu - lekarka dawała 50%. Trzymajcie się i kupcie "odkleszczacze" dwa dni przed zakropieniem i ze 2 dni po nie kąpać psicy.

marta-mam niebieski dach
12-02-2008, 22:15
Dzięki za ciepłe słowo, już jest lepiej, odezwę się jutro. :P

marta-mam niebieski dach
13-02-2008, 13:08
Sonia wraca do formy, już ma wilczy apetyt i chęć do zabawy :D ,
po raz kolejny udowodniła,że silna z niej psina,
myślę że w miarę wcześniej została zdiagnozowana, lekarz twierdził, że jest jeszcze w niezłej kondycji, byliśmy po prostu "uczuleni" po poprzednich przejściach, choć jak zwykle przy większości chorób (również moich dzieci) objawy wystąpiły w niedzielę, przy ograniczonym dostępie do lekarzy :( ,
mam nadzieję, że wyczerpała już limit chorób na dłuuuuugi czas :roll: ,
żartowaliśmy wczoraj z wetem, że jak tak dalej pójdzie to będziemy musieli wykupić abonament na wizyty,
bo przecież jakby tego było mało futrzak po południu miał zaropiałe i podrażnione oko, więc na wizytę pojechaliśmy z duetem,
na szczęście gałka nie jest uszkodzona, najprawdopodobniej gdzieś wsadził pyszczek, może źdźbło trawy, albo coś w tym rodzaju.

marta-mam niebieski dach
14-02-2008, 18:53
Sonia ma się już dobrze,
dzisiaj nawet trochę pobiegała, co prawda kondycja jeszcze nieta, ale już dochodzi do siebie.
A oto i ona , oraz pozostała nasza menażeria w postaci Czarnego, Nelsona i Misi
http://images29.fotosik.pl/158/d149cf1ffa7aa37cm.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=d149cf1ffa7aa37c)
http://images31.fotosik.pl/143/f546c48c572b33aem.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=f546c48c572b33ae)

http://images25.fotosik.pl/157/bd43a36a4ef0bbcam.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=bd43a36a4ef0bbca)
http://images28.fotosik.pl/159/8a1f22ad782dcaa0m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=8a1f22ad782dcaa0)
http://images33.fotosik.pl/143/bfc442b09839b8b4m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=bfc442b09839b8b4)

http://images31.fotosik.pl/143/762ad799ad8e3615m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=762ad799ad8e3615)

http://images30.fotosik.pl/159/1d0363cb3add7272m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=1d0363cb3add7272)

http://images29.fotosik.pl/158/df4f8d110357fed5m.jpg (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=df4f8d110357fed5)

marta-mam niebieski dach
19-02-2008, 06:33
Sonia już doszła do siebie,
biega jak szalona,
ma wilczy apetyt,
aż sie boję żeby się nie utuczyła,
niestety wróciła także do swoich przyzwyczajeń zwiewania :-? ,
wczoraj poleciała mimo wołania,
jedyny plus że po kilkunastu minutach wróciła sama, i wracała tą drogą którą wracamy do domu, kiedyś jak już poszła to trzeba jej było szukać, albo wracała po kilku godzinach,
jeszcze trochę pracy przed nami ...

agnieszkakusi
19-02-2008, 06:54
nasz weterynarz powiedział, że husky ma wolność we krwi i od czasu do czasu coś mu "odbija" i ucieka. U moich rodziców Kora ma do biegania działkę 80 arów. Czasami może być brama otwarta i nic się nie dzieje. Jak jej coś "odbije" to tylko czeka na odpowiedni moment, żeby uciec.

kofi
19-02-2008, 08:05
Marta, dopiero teraz widzę, że Ty jesteś spod Olsztyna - to już są kleszcze u nas, na północy?
Silna Sonia, że tak szybko z tego wyszła. Całe szczęście!

marta-mam niebieski dach
19-02-2008, 08:55
No właśnie już są , też byliśmy zdziwieni :-?
wet mówił, że to pierwszy przypadek w tym roku,
zazwyczaj pojawiają się na początku marca,
ale zimy nie było, a ostatnio temperatury u nas to takie bardziej "marcowe" były, to i wylazły cholery :(

carpedijem
19-02-2008, 14:21
w naszym coraz bardziej umiarkowanym klimacie to teraz trzeba niemal przez cały rok na to cholerstwo uważać. :(

adanielak1
19-02-2008, 20:41
Jeżeli chodzi o uciekanie haskich, to przecież psy saneczkowe, coś tam w genach zostało :lol: , więc kondycha dobra!!. A ten Wasz Czarny to dobry pomysł, znajomi mają haskiego i wył niemiłosiernie, aż do momentu, gdy samowolnie przeniósł się do nich kundelek rodziców. Bawią się razem i wycie się skończyło. Myślę, z tymi genami to trochę prawda, bo one przecież żyją stadkiem przy tych saneczkach :lol: :lol: :lol:

marta-mam niebieski dach
26-02-2008, 09:59
Pod wpływem wątku rrmi pt. "szkolenie"
ja też zaczęłam myśleć o ty aby nasze psy przeszkolić a przy okazji nas też :wink: ,
na psim forum znalazłam Panią w Olsztynie, która szkoli psy metodami pozytywnymi, podrzuciłam temat mężowi, rzazem z wyjaśnieniami co moglibyśmy zyskać, ale On jakoś tak :-? , spytał czy "Sonia ma uszami klaskać" :x ,
aż do dzisiaj, bo paru dniach przerwy psy mu znowu uciekły i poszły na wieś :-? ,
(gangreny wiedzą komu uciekać :wink: )
i tym sposobem temat szkolenia powrócił :D ,
już jestem po rozmowie z Panią, jutro nas odwiedzi, przyjedzie zobaczyć psy i porozmawiać,
na razie nie ma mowy żebyśmy uczestniczyli w szkoleniach grupowych, które Ona prowadzi, bo Sonia nie wsiądzie do samochodu :( ,
ale może i to da się przezwyciężyć 8) ,
chyba się cieszę , mam nadzieję, że pani się podejmie i będzie się nam miło pracowało :)

kofi
26-02-2008, 11:20
Masz na myśli Agnieszkę K. z Dimico?
Ja chciałabym u niej przeszkolić swoją Bertę i pouczyć ją freesby, ale ciagle brak kasy i czasu :-?

marta-mam niebieski dach
26-02-2008, 11:57
Myślę że właśnie to ta pani :D
imię i litera nazwiska się zgadza :) ,
nie wiem tylko "co to" Dimico ? :oops:
znalazłam namiary na psim forum szukając hasła :szkolenie psów Osztyn,
szczerze mówiąc wielkiego wyboru to u nas nie ma :-? ,
opinie o tej pani były bardzo pozytywne, a i temat z 2003r, więc już doświadczenie i takie tam... :D
o koszty nie spytałam :o , zobaczymy jutro :wink: ,
a czas dla psów i tak muszę mieć wolę jednak je przeszkolić niż co jakiś czas szukać ich po wsi i się zamartwiać. U nas jeszcze ogrodzenie nie gotowe więc cały czas czuwamy nad nimi.
Może lepiej teraz, niż kiedy już na dobre zaczną się prace ogrodowe :)

kofi
26-02-2008, 13:09
Dimico Agility - klub agility w Olsztynie.
Ta pani prowadzi też pokazy agility na wystwach w Ol. i Dobrym Mieście, bierze udział w zawodach. Fajna dziewczyna (osobiście jej nie znam). Sąsiad do niej jeździ ze swoimi labkami, bardzo chwali (koło hotelu Park zajęcia).
W Ol. jest parę osób szkolących, moja starsza chodziła gdzie indziej, ale teraz pojechałabym tylko tam.
Podziel się wrażeniami. :)

marta-mam niebieski dach
26-02-2008, 13:45
Myślę że to ta Pani,
mówiła że będzie jechała z HP,
dzięki za info o Niej, nie myślałam że jest tak znana :o ,
ale wiele pozytywnych opinii czytałam o jej szkoleniach :D ,
wrażenia będą na bieżąco :wink:
jak starczy mi czasu i sił :roll: :oops:

marta-mam niebieski dach
28-02-2008, 09:10
Jesteśmy po pierwszym spotkaniu :P
wrażenia b. sympatyczne :) ,
parę rad na dobry początek :wink: ,
ograniczenie michy dla Sonii (już się roztyła :oops: )
i takie tam ...
pierwsze spotkanie szkoleniowe w sobotę, do tego czasu musimy kupić linkę dla Sonii, zabawki do szkolenia i duuuużo przysmaków :wink: ,
trochę mam tremę ... 8)
na razie będziemy pracować indywidualnie, bo nie ma mowy aby Sonia wsiadła do samochodu :( , a jeśli uda się ją przekonać do samochodu spróbujemy w grupie :roll:

kofi
28-02-2008, 11:59
Moja Nadi (mówie o tej mojej starszej suczce) też nie chciała jeździć samochodem, bo miała chorobę lokomocyjną. Na szkoleniu szybko nam poszła nauka wsiadania, więc może Sonia też jakoś się przekona.