dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
View RSS Feed

Honorata

Dziennik Honoraty i Maćka

Oceń ten wpis
Chwila "pierwszego ruszenia łopatą" zbliza sie wielkimi krokami! Pod koniec sierpnia zamierzamy wreszcie ruszyć z budową i zacząć fundamenty. Ale do tej chwili prowadzi droga długa i wyboista.
A więc od początku...
W 2000 roku jeszcze przed wstąpieniem w związek małżenski postanowiłam ulokować swoje cięzko zarobione na obczyźnie oszczędności nie na koncie bankowym a w "ziemi". Zaczęłam poszukiwania działek najpierw na obrzeżach Łodzi, a nastepnie zataczać coraz szersze kręgi w jej okolicach. Najbardziej interesowała mnie lokalizacja dzielnic w pobliżu których aktualnie mieszkam, pięknych, cichych, spokojnych, zielonych, z dobrym dojazdem do centrum i mediami, a więc ulic Warszawska, Strykowska, okolice Arturówka, Łagiewnik itd. Niestety, ceny działek w tej lokalizacj szybko zweryfikowały moje marzenia, ponieważ cena 100-200 zl za metr okazała się nie do przeskoczenia. Zaznaczam przy tym, ze szukałam działki niejako dwutorowo:
1. W dobrej lokalizacji i tzw. uzbrojonej, żeby móc ją ewentualnie sprzedać (lokata kapitału).
2. Miała mi się podobać na tyle, żebym w przyszlosci chciala sie na niej wybudowac.
Zataczawszy szersze kregi dotarlam wreszcie do tzw. Pasa Wzniesien Lodzkich i Parku Krajobrazowego. Ogladanie poszczegolnych dzialek, sprawdzanie ich dokumentow, ksiag wieczystych, porownywanie lokalizacji zajelo mi okolo 4 miesiace. Wreszcie w lutym wybralam ta jedna, jedyna! Nie ukrywam, ze bardzo wazny byl fakt, ze mialam sie z kim dogadac (jezeli wiecie o co chodzi) a wlasciciel dzialki nie byl tlumokiem co to ani be ani me. Dzialeczka jest prostokatna, polozona, co bardzo wazne, przy rzadko uczeszczanej asfaltowej drodze, z woda i pradem na dzialce, polozona w miejscowosci Dobra, do ktorej dojezdza autobus miejski, a z ktorej jest 8 km. do moich rodzicow mieszkajacych juz w samej Łodzi, a ok. 13 km. do scisłego centrum miasta. Cena za metr to 16 zl, dzialka ma 1340 m., wlascicielem byl lekarz WAM, bardzo wiarygodny czlowiek. Sasiadow dzialki mam od jednej strony, lokalni chlopi, mariawici. a wiec spokojni a nawet pomocni. W okolicy wzgorza, zboza, rzad akacji i blisko do lasu oraz 5 km. do spodziewanej autostardy Stryków-Emilia. chyba nieźle co?

10.07.03.

Minelo kolejne pół roku...w między czasie zaczeliśmy z mężem pracowac w Warszawie i próbować "wić gniazdo" w wynajętych mieszkaniach, co powodowało, że wpadałam w coraz wieksza frustrację. Mąż postanowił, ze w zasadzie to moglibysmy przeniesc sie do stolicy, tak więc z bólem serca (bo nie byłam przekonana) zaczęłam rekonesans na rynku mieszkaniowym w Warszawie. Na szczęscie (choć mąż się palił !) nie pozwoliłam na finalny zakup mieszkania i wpakowanie się w drogi kredyt, a że w stolicy czułam się kiepsko, wcale nie zasmucila mnie upadlosc firmy w ktorej mąż pracował. W II polowie 2001 roku postanowilismy: wracamy do Łodzi! Wtedy to jesienią niesmialo zaczęłam czytać najpierw Ładny dom, potem odkryłam Muratora. Szczerze powiem, ze dla mnie kazde z tych pism zawiera cos, czego nie ma drugie. Chociaz tematyka sie powtarza i to w numerach na ten sam miesiąc! Tak więc obydwa pisma zaczęły kusic, nęcic i namawiać :budujcie, budujcie, budujcie!!! Wszyscy trąbili o tym, ze to ostani rok skorzystania z ulgi budowlanej. Decyzję podjęlismy szybko (był koniec wrzesnia, my jeszcze w Warszawie), wybieramy projekt, załatwiamy formalnosci i o ile zdążymy ze wszystkim załapiemy się na ulgę. Musze przyznać, ze (dzięki powyższym pismom) wogóle zdecydowaliśmy się na budowę oraz nie brodziliśmy w ciemności i gąszczu przepisów w urzędach. Załatwienie pozwolenia na budowę tak naprawdę trwało listropad i grudzień (i to na odległość). Najwięcej czasu spędziliśmy na wyborze projektu. Wertowaliśmy katalogi tak szczerze mówiąc, przeglądając stosy MIERNYCH TAKICH SAMYCH PROJEKTÓW. Wszytkie zakładające ze każda działka w Polsce ma zorientowany wjazd od pólnocy a pokój dzienny od południa (absurd), nasza działka jest zorientowana akurat troche inaczej. Dominuje styl pseudodworkowy, wykańczanie budynków bardzo tradycyjne, powtarzalny układ pomieszczeń. Postanowiliśmy, że wybierzemy projekt gotowy w miarę najbardziej odpowiadający naszym oczekiwaniom (terminy, terminy goniły!), a ponieważ jestesmy obydwoje dosyc duzymi indywidualistami postanowilismy, ze w przyszłości architekt dokona nam takich zmian w projekcie, jakie uznamy za stosowne.
Wybralismy projekt TINA z biura Archipelag niezrażeni wściekle niebieskim kolorem elewacji i paroma innymi rzeczami do zmany. Na nieszczęście okazało się, że projekt owszem jest powtarzalny, ale nowy, a więc jeszcze niewykreślony. Projekt zamówiliśmy na początku października, a otrzymalismy w końcu listopada (nieśpiąc po nocach czy zdążymy ze wszystkim). Zdążylismy i w rok 2002 weszliśmy z projektem w garści i pozwoleniem na budowę oraz mozliwością skorzystania z tzw. starej ulgi budowlanej!!!!

16.07.
Chcialam dołączyć Wam zdjęcia elewacji i rzutów kondygnacji, ale chyba nic mi z tego nie wyjdzie...technicznie nie dam rady... ale jakby co wejdzcie na strone www.archipelag.com.pl/projekty a tam będzie projekt Tina.
wracjaąc jeszcze do fomalności w urzędach, muszę powiedzieć ,że z prądem, wodą, uzgodnieniami na ZUD-zie i urzędem gmniny poszło nam naprawdę szybko, co prawda zdaje się że przepłacilismy za geodete, który wiedział że nam się śpieszy i za mapę do celów projektowych (+ kilka kopii) wziął 850 zł.
Rok 2002 to praktycznie zero ruchów związanych z budową, ponieważ zmieniły nam się plany zawodowe. Nadarzyła nam się okazja poraz kolejny długiego wyjazdu zagranicę i odłożenia piniędzy, co skawapliwe wykorzystaliśmy. Osiem miesięcy pracy na obzcyźnie nie pogrzebało naszych marzeń i dążeń do zbudowania domu, każdego miesiąca znajdowałam sposób na przywiezienie nam nowego Muratora i nowego Ładnego Domu - byliśmy na bieżąco!

21.07.

A więc zaczął się rok 2003, naprawdę mamy już szczerze dosyć ulicy za oknem, chałasów od sąsiadów, małego metraża (40,5 m2) i zapijaczonej okolicy. Ulga budowlany czeka aby ja wykorzystać, ziemia stoi -musimy zacząć w tym roku. Z zagranicy przywieźliśmy tyle, że starczyłoby na stan surowy otwarty, ale chcemy również uruchomić swoją działalność gospodarczą, ponieważ umowa o pracę skończyła nam sie w 2002. Postanawiamy nie przeznaczać wszystkich swoich oszczędności na budowę, tylko spróbowac "zarobić na dom". Póki co od stycznia atakujemy architekta, którego polecił nam nasz przyjaciel. Przed architektem stoi powazne zadanie przystosowania gotowego projektu do naszych potrzeb, mamy je skonkretyzowane i zapisane, chcemy wyegzekwować (na etapie dyskusji oczywiście) uwzględnienie ich w nowo powstającym projekcie i mocno trzymamy się postanowienia, że dopóki zmiany sa na papierze, dopóty można robić wszystko, a improwizacje i realizowanie wizji podczas budowy-to nie dla nas. I o dziwo, trudno nam przekonać architekta do tego pomysłu, ciągle słyszymy, możecie zdecydowac potem, to się okaże itd., nie bardzo mi się to podoba, ale kobitka jest sympatyczna, polecona, oglądamy domy, które projektowała od początku -efekt nam pasuje, tak wiec angazujemy ją w dokonanie następujących zmian na projekcie TINA (Archipelag):

-doprojektowanie wiaty garażowej od północy,
- w miejsce garazu powstaje wygodne pomieszczenie gospodarcze, pralnia, oraz dostępna od kuchni spiżarnia -dom tym między innymi odróżnia się od mieszkania że ma takie pomieszczenia,
-w miejsce pomieszczenia gospodarczego dajemy łazienkę z prawdziwego zdarzenia (ponad 7 m.), w której będzie prysznic, oraz w dlaekiej przyszłości :) sauna
-wywalamy maleńkie wc ze srodka pokoju dziennego (poroniony pomysł architekta!)
-otwieramy ścianę pomiędzy pokojem dziennym a tzw. gabinetem (8 metrowy pokój w domu to dla mnie za mało, a tak powiększy się salon),
-podnosimy wykorzystanie przestrzeni na poddaszu poprzez ściankę kolankową wysokości 1metra (wiąże się z tym złagodzenie konta nachylenia dachu), powstaja całkiem spore pokoje, takie po 17 m. podłóg,
-łączymy 2 małe łazienki w jedną dużą z wanną w przysżłosci ( ponad 10 m. podłóg)
-zdecydowanie usuwamy kłopotliwą lukarnę-balkon, naczytałam się dosyc o balkonach na płycie wspornikowej, mostkach cieplnych, zwiększeniu kosztów budowy itd., zamiast tego będzimey mieć zgrabne połaciowe okno balkonowe (nowość), dokładamy jeszcze okienko połaciowe w sypialni i łazience (juz marzę o kąpieli pod gwiazdami!), likwidujemy ono balkonowe w sypialni (niestety musimy, gdyz nie zmieści się dach od wiaty),
-każemy wyciagnąć dach troche ponad bryłę domu i zrobic solidny okap oraz zlikwidować tzw. ogniomury (kolejna bzdura),
-dostosowujemy okna na parterze do stron świata i słońca, żeby dom łapał go jak najwięcej a więc zamiast okna od frontowego pokoju dodajemy podwójne balkonowe, zamiast pojedynczego balkoniku z salonu dodajemy potrójne balkonowe i na tę stronę przenosimy taras, żeby był od południowego-zachodu (przyznam, że nie rozumiem opinii niektorych forumowiczów o tym, że dom już stoi i o dziwo ma taras na północ a architekt nie wykonał lustrzanego odbicia, a wcześniej nie było wiadomo jak zorientowana jest działka?)
-postanawiamy (nie ukrywam, że pod wpływem Muratora, Ładnego Domu i Forumowiczów) lepiej dom ocieplić oraz zastosować rekuperator + ogrzewanie elektryczne + kominek/koza. Niestety nie ma u nas gazociągu, a pod wpływem różnych analiz, uważam, że gaz ze zbiornika lub olej nie opłacają się, zachęcają mnie wyliczenia z podobnych zwartych, małych domków (nasz ma ok. 9 na 13 m.), oczywiście dobrze ocieplonych i niskich rachunków za prąd (będziemy mieć taryfę nocną)

c.d.n............................................. .................................................. ...
Tagi - katalog słów kluczowych: Brak Edytuj Tagi
Kategorie
Dzienniki Budowy na Forum