dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
View RSS Feed

alice

"Bziabzia" czyli Alice realizuje marzenia

Oceń ten wpis
5.08 (czwartek)
Dzień z uwagi na zajęcie nie wymagające wielkiej filozofii – sprzątanie – mija bardzo szybko. Wreszcie i w Warszawie żar leje się z nieba, co z jednej strony może cieszyć, z drugiej jednak mam na uwadze naszych dekarzy, których musi nieźle przypiekać na dachu.
Uzgadniam z ekipą, że po wyjęciu okien połaciowych w ich miejsce na razie zainstalują płyty (jakąś sklejkę), bo strach taki chodliwy towar zostawić bez nadzoru. Dobiją do krokwi łaty i ściągną sklejkę drutem.

6.08 (piątek)
Coraz bardziej brakuje mi moich kobietek. Nadzór telefoniczny prac ze strony małżonki też wymaga sporej cierpliwości :lol: Nie pozostaje nic innego, jak tylko tłumaczyć obrazowo wszystkie działania i fazy prac i z pokorą przyjmować kolejne wskazówki. A i tak pewnie będzie coś źle.

Wczesnym rankiem spotykam się na działce z przedstawicielem firmy zajmującej się stolarką okienną. Bierze wymiary i jak to zwykle w takich razach bywa, zasiewa ziarno niepewności. Mamy do rozważenia trzy istotne kwestie. Po pierwsze, czy przy tak małym otworze okiennym w spiżarce nie lepiej będzie zamontować nieuchylnego okna ze specjalnym nawiewnikiem? Po drugie, czy nieruchome skrzydło, jedna z trzech części drzwi balkonowych, nie powinno mieć szerszych szprosów, tak by licowały z częścią ruchomą? I ostatnia sprawa, czy będziemy poszerzać otwór w drzwiach prowadzących z naszej sypialni na taras, tak by drzwi były identyczne jak druga para prowadząca z salonu na taras? W takim wypadku trzeba będzie podkuć/skrócić trochę murek (jakieś 3-4 cm). W dwóch ostatnich przypadkach jestem niemal pewien, że odpowiedź będzie twierdząca. Jeśli chodzi o spiżarnię, to Kasia ma chyba inną koncepcję.
Facet od okien okazuje się na tyle sympatyczny, że zabieram się z nim do warsztatu odebrać Kasi samochód z przeglądu. Potem załatwiam sklejkę, co wcale nie było tak prostą sprawą jakby się mogło wydawać. A przy tym drożyzna, że….

Jak zwykle, kiedy nie były potrzebne, to po działce walały się resztki drutu wiązałkowego. Planowaliśmy go zużyć do przymocowania płyt na oknach połaciowych. Niestety, w międzyczasie drut gdzieś wsiąkł. Znaczy się, znajdzie się w najmniej oczekiwanym miejscu i czasie. A tak musiałem pojechać i dokupić za “dychę”. Przy okazji miałem szczęście być świadkiem ciekawego zjawiska atmosferycznego. Podczas gdy starałem się nabyć stosowny drut w hurtowni, przeszło nad nią spektakularne oberwanie chmury (swoją drogą, ciekawe które już w tym roku?). Pełen obaw zadzwoniłem do ekipy pracującej na dachu co by przygotowali się na “lanie” i przynajmniej prowizorycznie zakryli otwory po oknach połaciowych. W oczekiwaniu na ustąpienie deszczu minęło ponad pół godziny. Z duszą na ramieniu wróciłem na budowę, a tam...panowie nawet nie schodzili z dachu, bo spadło tylko kilka kropelek. Ciekawe. Warto nadmienić, że odległość między działką a hurtownią to co najwyżej 4-5 km.
Tagi - katalog słów kluczowych: Brak Edytuj Tagi
Kategorie
Dzienniki Budowy na Forum