dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
View RSS Feed

zulus

Za rogatym płotem w prawo - M18 "Za miastem"

Oceń ten wpis
ON.

Starym/nowym zwyczajem. Niczym strudzony wędrowiec powracam na znaną ścieżkę - retrospekcji 8)

Ostatnim razem skończyłem na tym jaki to mieliśmy plan budowy domku. Ale jak to bywa plan, planem a życie, życiem :wink:

Wybraliśmy się na weekend do teściów. Sobota była wyjątkowo pracowita. Razem z teściem i szwagrem rozpoczęliśmy wdrażanie planu i trzasnęliśmy konstrukcje "jak się masz" i piwko :wink:

Wypruty ale zadowolony planowałem dalej. Swoją drogą gdy zacząłem to opisywać zdałem sobie sprawę z tego, że nie mam ani jednego zdjęcia tworzenia konstrukcji domku :-?, ale jak skończę to będziecie wiedzieli dlaczego.

Umówiliśmy się, że zanim przyjadą z konstrukcją, ja przygotuje fundament. Prąd jest, studnia jest. Zamówiłem 10 ton żwiru- przywieźli.

Termin umówiony - inwestor wziął urlop. Całe 3 dni. plan wydawał się idealny:
- dzień 1 - kopanko
- dzień 2 - murowanko
- dzień 3 - schnięcie + odpoczynek + wiadomo co
- dzień sobota, od świtu jedziemy z konstrukcją
- dzień niedziela zasłużony odpoczynek + wiadomo co :wink:.

Zanim o realizacji planu kilka ważnych szczegółów. Byłem sam jeden. Domek ma 4,5m na 3m + 1,5 na 4,5m tarasu i pod to potrzeba fundamentu. No i najważniejsze, nie miałem betoniarki :oops:. Natomiast to co miałem to szpadel, łopat i mnóstwo determinacji, w końcu w sobotę miał przyjechać domek, termin dogadany, nie mogłem nawalić.

Dzień 1.
Wpadłem na działkę, pełen sił i werwy i zabrałem się do kopania. Od południa z każdym szpadlem myślałem o tych małych kopareczkach, które załatwiły by mi to w 30 min. Ja dałem rady w cały dzień. Ale to uwierzcie mi był pkiuś.

Dzień 2.
Z czegoś trzeba ten fundament zbudować, więc z samego rana wpadłem do hurtowni po drodze, aby zakupić bloczki betonowe i cement. I tu kolejne zderzenie z rzeczywistością budowlaną. Kupić łatwo, ale przywieźć mogą dopiero następnego dnia, takie mają urwanie głowy. Więc jak ten łoś pół dnia woziłem paletę bloczków i worki cementu :roll:. Zmachałem się jak durny (72 bloczki), ale kto nie ma w głowie, ten ma w nogach.
Już przy pierwszej wanience betonu poczułem dotkliwie brak betoniarki. Nie wiedziałem, że na taki mały gówniany domek idzie aż tyle betonu (dowoziłem tylko worki).

Dzień 3.
A ja nadal muruje :evil:

Ale skończyłem. Masakra i kilka innych epitetów opisujących to zajście, które teraz nie przychodzą mi do głowy, ale wtedy mogłem rzucać nimi jak z rękawa. Fundament, natomiast, był i do tego równy 8)

Podczas tego zdarzenia oczywiście padło kilka kolejnych błędów. Błąd numer 3 - nie zamówiłem materiału dzień wcześniej (teraz ta hurtownia dostarcza mi rzeczy w godzinę i to na telefon, bo jestem wielki Pan inwestor 8) )
Błąd numer 4 - nie wypożyczyłem betoniarki (wtedy nawet nie wiedziałem, że takie rzeczy można robić :oops: )

Ale za to mam pełną satysfakcję, z tego, że zrobiłem to sam. Odciski zeszły, ból w krzyżu przestał doskwierać, a to uczucie towarzyszy mi do dziś, za każdym razem, jak patrzę na te fundamenty :D
Tagi - katalog słów kluczowych: Brak Edytuj Tagi
Kategorie
Dzienniki Budowy na Forum