Nie ma to większego sensu, bo niewiele ciepła oszczędza, a kosztuje sporo.
Jeżeli dobrze rozumiem schemat i opis to utrzymuje temperaturę w rurze do czujnika - a powrót moze być zimny. Raz, że w takiej sytuacji większa część obiegu cyrkulacji ma "normalne" straty, dwa - reszta też nie jest zimna, bo trafia do niej woda poniżej temperatury granicznej, ale dalej powyżej otoczenia. I jeszcze problem z umieszczeniem czujnika tuż za ostatnim punktem poboru.
Temat wielokrotnie omawiany i rozwiązań jest kilka - od najbardziej komfortowego, po najbardziej oszczędny:
1. Odizolować rury od otoczenia (zwłaszcza zewnętrznego - kładzenie rur w samej otulinie na chudziaku to czysta rozrzutność, za to odcinki w ścianach to tylko latem straty - zimą ogrzewanie) i od siebie i puścić cyrkulację na stałe.
2. j.w. ale prostym programatorem wyłączyć, gdy nikogo nie ma w domu.
3. Czujki ruchu - i odpalanie gdy ktoś zbliża się do punktu poboru (możliwe wariacje z czujnikami temperatury i nie odpalaniem, gdy w rurach jeszcze woda nie wystygła).
4. Włączniki "ręczne" (np. dzwonkowe) - nie zawsze do kuchni czy łazienki wchodzisz odkręcać CWU. Więc w p.3 część odpaleń bedzie zbędna. Jako "ręczny" też zakwalifikowałbym sterownik, o którymś kiedyś dyskutowaliśmy (jak znajdę linka, to dorzucę). Miał on czujnik temperatury na wyjściu z zasobnika. Jak chciałeś ospalić cyrkulację, to odkręcałeś na chwilę ciepłą wodę. Czujnik odnotowywał wzrost temperatury na wyjsciu i odpalał cyrkulację na zadqny czas (do ustawienia w zależności od wydajności pompy i odległości do ostatniego punktu). Rozwiazanie genialne w swojej prostocie - wszystko do zamontowania przy zasobniku, proste i stosunkowo tanie. Fakt, że trzeba poczekać, więc komfort najmniejszy, ale oszczędności największe.
4a. Był tu też dyskutowany patent amerykański, gdzie nie ma powrotu cyrkulacji, a przy punktach poboru są pompy włączane ręcznie ale wyłączane termostatem, które przepompowują wystygłą wodę z CWU do rury z zimną wodą. Wada to koszt pomp i potrzeba prądu przy każdym punkcie.
https://youtu.be/KdA_gfau1s4
Edyta.
Kwestia strat ciepła przez cyrkulację jest dosyć oczywista. Ale z punktu widzenia użyteczności wody z zasobnika jest jeszcze kwestia mieszania zawartości zasobnika.
Część zasobników ma osobny króciec do podłączenia powrotu cyrkulacji na górze. Część nie ma i instalatorzy obchodzą to podłączając powrót cyrkulacji przez trójnik przy doprowadzeniu zimnej wody do zasobnika, czyli na dole.
Weźmy bardzo dobrze zaizolowany obieg cyrkulacji i cyrkulacja chodząca non stop. Woda wodociągowa niech ma 10* i podgrzewamy ją do 50*. Rano zużywamy połowę zasobnika. Na górze mamy pół zasobnika o temperaturze 50*, na dole pół o temperaturze 10*.
1. Gdy mamy powrót cyrkulacji podpięty na górze zasobnika, to cyrkulacja nie specjalnie miesza wodę - ciepła wypływa z góry, ciepła wraca niewiele niżej. Po kilku godzinach mamy jakieś 43* na górze i ze 13* na dole. Dalej można się kąpać i brać prysznic.
2. Gdy mamy powrót cyrkulacji podpięty na dole, to wypływa ciepła woda i wraca na dole - miesza się z zimną, oddaje jej ciepło. I tak po kilku godzinach mamy dokładnie wymieszany zasobnik w którym jest równa temperatura 28* - trochę słabo to nadaje się do kąpieli czy prysznica.
A co, jak cyrkulacja działa w cyklu przerywanym tak, by wracająca woda miała temperaturę niewiele wyższą od pokojowej? Dzieje się dokładnie odwrotnie.
1. Jak ją wpuścimy na górze, to wymiesza nam zawartość zasobnika opadając na dół. I po kilku godzinach mamy cały zasobnik wody o temperaturze np. 29* (straty będą mniejsze, przez średnio mniejszą dT niż w przypadku cyrkulacji chodzącej non stop). Czyli praktycznie bezużyteczna.
2. Jak wpuścimy na dole - to gorąca woda na górze nie zostanie zmącona i wymieszana z zimną i dalej będzie miała jakieś 43*. Na dole trochę się wymiesza - bo "czekała" tam woda wodociągowa o temperaturze 10* a z cyrkulacji wracało jakieś 24*. Więc tej gorącej wody nie będzie pół zasobnika - a przykładowo 1/3. Pozostałe 2/3 będą miały jakieś 22*.
Przy bardzo dobrze ocieplonym obiegu decyzja o tym, jak ma chodzić cyrkulacja powinna być uzależniona od miejsca podpięcia powrotu.
Jak mamy niezbyt dobrze ocieploną cyrkulację - to wypadałoby podpiąć powrót na dole (nawet, jak zasobnik ma dedykowane podłączenie na górze) żeby nie mieszać wody i cyrkulację uruchamiać na krótko i dopiero po wystygnięciu powrotu (żeby nie mieszać zawartości zasobnika).