
Napisał
Lukasz11
potem na spłatę kredytu masz już tylko 28 lat. A takie zasady diametralnie zmieniają wysokość raty i całkowity koszt kredytu.
Warto pobawić się kalkulatorkami kredytowymi. Np
tym.
[email protected]% na 30lat to rata 1885,06 zł a na 28 lat to 1983,55 zł. To dla mnie nie jest znacząca różnica. Za to zmiana oprocentowania z 2% na 2,2% - to wzrost raty do 2034,40 zł. A co, jak oprocentowanie podskoczy do 5%? To jest dopiero diametralna zmiana, bo rata rośnie do 2699,90 zł @30 lat.
A, niestety, w Polsce nie da się wziąć kredytu na stały %. Dlatego to nie zmiany okresu kredytowania (który zresztą można aneksować) należy się obawiać a zmian oprocentowania, na które nie mamy wpływu. Ale oprocentowanie bazuje na WIBORze - więc główny wpływ na nie ma inflacja. Więc i tak lepiej pieniądze posiadane (a jak jest możliwość i potrzeba to również pożyczone) wydać na coś, czego wartość będzie rosła szybciej/wolniej spadała i tu nieruchomości są najpewniejszą "lokatą".

Napisał
Maiia
Kredyt to problem na wiele lat, a samo budowanie się to też trudna decyzja do podjęcia skoro z roku na rok ceny materiałów aż tak idą w górę, niedługo trzeba będzie być milionerem, żeby spokojnie się pobudować.
Kredyt, to tania alternatywa najmu. I możliwość kupienia czegoś taniej (razem z odsetkami) niż będzie to warte w przyszłości. Na zdolności kredytowej można zarabiać. Tak rosną też wielkie firmy - ze świecą szukać takiej, która nie ma pożyczonego kapitału, bo pożyczanie zwyczajnie się opłaca jak się pożyczonymi pieniędzmi odpowiednio operuje (kredyt na wycieczkę dostarczy pewnie wrażeń i wspomnień, ale w przeciwieństwie do kredytu na dom nie zwiększy majątku).
Na 99% (jak ktoś nie buduje w polskim Detroit) wartość domu będzie rosła szybciej, niż suma spłaconych rat kredytu a każde opóźnienie z budową będzie oznaczało większy koszt budowy i prawdopodobnie kredytu, bo oprocentowanie mamy rekordowo niskie a presja inflacyjna ogromna.
Przyjaciel, z którym wynajmowałem mieszkanie, wyprowadził się na swoje płacąc za 75m2 na osiedlu domków czterolokalowych 175k zł. Teraz pewnie warte w okolicach miliona złotych a kredyt razem z odsetkami w okolicach 1/3 tego.
Ja głupi kolejne lata odkładałem, żeby nie brać kredytu, płaciłem grubą kasę za wynajmowane mieszkanie żeby w końcu po kilku latach zmądrzeć. I za 319k kupiłem 41m2 (a była to okazja - większość na kredyt). Teraz warte z pół miliona. Podobne mieszkanie tak w połowie czasu między kupnem przez przyjaciela a moim zmądrzeniem kosztowało 185k zł (widziałem akt notarialny - bo brałem pod uwagę to mieszkanie, ale sprzedający chciał znacznie więcej, niz 319k zł).
Nie bądź jak p. Ewa z Alternatywy 4. Jak tylko macie zdolność kredytową i warunki lokalowe, z których nie jesteście zadowoleni to działajcie. Życie jest tak krótkie, że warto dbać o komfort.