Głową w bale
No i w końcu przyszedł czas (chwila wolnego) żeby dziennik uzupełnić, bo już dwa tygodnie minęły od odjazdu górali...
Od tego czasu zdążyłem, przy niemałej pomocy teścia mojego i mojej żony zaimpregnować domek z zewnątrz i w środku. Mieliśmy jeszcze przez te dwa łykendy dobrą pogodę, więc się udało.
Z zewnątrz użyliśmy Traolji, oleju lnianego, a właściwie impregnatu na jego bazie... Fajnie się rozprowadza, najwięcej chłonęło mszenie.
W środku zastosowałem lazurę 3V3.
Obydwa środki w wersji bezbarwnej, chcę ile się da zachować naturalny kolor bali. Zobaczymy za kilka miesięcy czy się udało i czy nie trzeba będzie kolorować....
Efekty zdjęciowe następujące:
Tutaj można zauważyć świeżo nałożony na ścianę olej lniany
I dalej:
Tak ładnie wyszły słoje: