dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 1 z 3
Pokaż wyniki od 1 do 20 z 54
  1. #1

    Domyślnie

    To był maj, pachniała Saska Kępa...
    Tak się składa że tam właśnie mieszkamy. Mieszkanko mamy małe a na dodatek ja juz zakosztowałam uroków mieszkania w domku (rodziców) więc dom to moje marzenie. Paweł jest sceptyczny ale i on da się odpowiednio podejść (te wieczory przy kominku).

    I co najlepsze, rodzice postanowili odpalic nam kawałek swojej działki (niecałe 600 m, wszystko u nas jest malutkie). Więc przeforsowałam decyzje: budujemy się.

  2. #2

    Domyślnie

    W maju 2000 otrzymujemy decyzje o warunkach zagospodarowania i jest to jedyny papier który nam przyszedł bez trudu.
    Kupujemy projekt gotowy z firmy Archeton o nazwie nomen omen MAŁY dworek (mowiłam ze wszystko małe). Składamy co potrzeba w urzędzie i czekamy na pozwolenie.
    I doczekalismy się!!! 2 sierpnia 2000 odbieram wymarzony papierek i czekam na uprawomocnienie się decyzji. 27 sierpnia składam zawiadomienie o rozpoczeciu robót 4 września wraz z dziennikiem.
    I teraz dopiero sie zacznie.

  3. #3

    Domyślnie

    4 wrzesnia stawiam się w urzędzie po odbiór dziennika. Ekipa ma juz zaczynać. I tu konfuzja: naszej pani inspektor nie ma - urlop wiec nie ma tez dziennika do odbioru. Inny pan zapytany czy wszystko w porzadku powiedział ze zadne odwołania nie przyszły ale o nam tego dziennika nie podstempluje i trzeba czekać.
    I tu popełniłam pierwszy błąd. Oczywiście postanowiłam nie czekać bo ekipa dobra czyli ma mnóstwo zleceń i mało czasu.
    W ciągu tygodnia zrobili fundamenty.
    A tymczasem wróciła pani inspektor, więc my do niej po dziennik. A ona na to że sąsiadka się odwołała i nie może wydać dziennika!!!!!

  4. #4

    Domyślnie

    Po chwilowym szoku postanowiłam sprawdzic czy odwołanie przyszło w terminie, bo wydawało mi się ze ustawowe 2 tygodnie to juz dawno minęły. Niestety okazało sie że przyszło w terminie tylko do niewłaściwego urzędu - prosto do wojewody z pominięciem gminy ale dla nas to bez znaczenia, odwołanie się "liczy".

    Z mojej strony kompletne załamanie, jeszcze wyobraziłam sobie reakcje mojej kochanej drugiej połowy w stylu a nie mówiłem. I tu sie pomyliłam. Na zasadzie niezrozumiałego kontrastu Paweł nabrał wigoru co przede wszystkim objawiło się w popędzeniu do gminy i zrobieniu tam porządnej awantury. Oczywiście bez pożądanego skutku.
    Ale ponieważ trzeba było cos postanowić z bólem serca wstrzymujemy prace. Paweł szuka bazuki, ja jestem załamana.

  5. #5

    Domyślnie

    Mężowi udało się jednak podreperować moje zdechłe morale i postanawiamy walczyć.
    Sprawa odwołania trafiła do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. PINB zawiadomił nas o terminie wizji lokalnej. I mamy znowu zagwozdkę - przeciez fundamenty juz są jako przykład klasycznej samowoli budowlanej. Co robić? Zdajemy sie na los i inspektora.
    W obecności sąsiadki, przedstawiciela gminy i naszej inspektor spisał protokół zgodny ze stanem faktycznym. I pojechał.
    Nastepnegpo dnia przychodzi awizo (od tamtego czasu panicznie się boję tego papaierka!). Odbieramy pismo z Województwa, które jest uchyleniem naszej decyzji o pozwoleniu na budowę.
    Kompletne zaskoczenie: przecież sprawa jest w powiacie!
    Uzasadnienie decyzji wprawiło nas w trwały stupor: decyzja o pozwoleniu zostaje uchylona gdyż inwestor (czyli my) nie przedstawił projektu, wniosku o wydanie pozwolenia oraz prawa do dysponowania nieruchomością.
    Paweł co nietrudno przewidzieć omal nie dostał zawału (a ma nadcisnienie). Ja straciłam mowę. I pierwsza decyzja na gorąco odwołać sie do NSA. Albo podłożyc gdzieś bombę.

  6. #6

    Domyślnie

    Postanowiłam że nie spoczne dopóki nie poznam człowieka który z taką nonszalancja rujnuje moje marzenia. I rzeczywiście udałam sie do urzędu wojewódzkiego. Pan okazał sie człowiekiem (sic!) w moim wieku, niestety nieco nierozgarniętym. na pytanie czy widział gdzieś gmine która wydaje obywatelom pozwolenia na budowe bez złozenia przez nich wniosku nie potrafił odpowiedzieć (nie mowiąc juz o projekcie itd.). Wobec tego spróbowałam z innej strony: dlaczego nie poprosił gminy lub powiatu o przysłanie akt sprawy przed podjęciem decyzji. Na to ten błyskotliwy młody czlowiek odparł, że teraz juz tak robi :0. Szczęka mi opadła do samej podlogi i uczciwie przyznaję, że wobec tego rozbrajającego wyznania nie znalazłam słów. Dlaczego to musiało paść akurat na nas?

  7. #7

    Domyślnie

    W zaistniałej sytuacji odbyła się rodzinna burza mózgów w wyniku której postanowiono co nastepuje (decyzja wojewody zwracała sprawę do ponownego rozpatrzenia w gminie):
    zachlastac sie sucha bułą
    nie składać skargi do NSA bo może to opóźnic sprawę w gminie (ach jak zaluje ze nie wiedziałam wówczas ze jedno na drugie nie wpływa)
    czekac na ponowna decyzje gminy i ponowne odwołanie się sąsiadki a nastepnie uzyskać w województwie decyzję podtrzymującą pozwolenie na budowę (o ile gmina wyda ponownie pozwolenie)
    A propos zarzut sąsiadki był taki że nasz dom zacieni jej działkę, ale to bez znaczenia bo według prawa sąsiad ma prawo sie odwołac bez podania nawet przyczyny wystarczy że wyrazi niezadowolenie z decyzji (jestem w pewnym stopniu obeznana z prawem budowlanym oraz kodeksem postepowania administarcyjnego po tej calej aferze

  8. #8

    Domyślnie

    Ciag dalszy tej epopei.
    Na skutek uchylenia decyzji o pozwoleniu na budowe przez wojewode powiatowy inspektorat umorzyl postepowanie w sprawie naszych fundamentow (szczescie w nieszczesciu). Cala sprawa znalazla sie wiec ponownie w gminie. A my moglismy tylko czekac. Tymczasem na budowe przyjechalo drewno na wiezbe. I co z nim zrobic? - w perspektywie cala zima czekania. Z pomoca mojego ojca zbudowalismy przemyslna konstrukcje tak aby zabezpieczyc je przed woda i kontaktem z gleba. Nie bylo to takie proste bo byly to kawalki juz przyciete na wymiar i niektore cholernie ciezkie i dlugie.
    Tak wiec zima zastala nas ze stanem zero (bez podlogi na gruncie) oraz duzą iloscia drewna.
    Caly czas nurtowal nas niepokoj co jeszcze moze nas spotkac ze strony urzedow oraz sasiadki.

  9. #9

    Domyślnie

    Zapomnialam zupelnie o forsie. A przeciez mimo ze mielismy w tym momencie zero to juz wydalismy duzo wiecej niz zero.
    Wykonanie przylacza i oplata do STOENu - 4120
    karczowanie terenu - 300
    stal na zbrojenie fundamentow - 940
    wykop pod fundamenty - 950
    wytyczenie budynku - 600
    materiały - 10 000 (w tym od razu cokół z klinkieru)
    robocizna - 4000
    drewno na wiezbe - 5000

    Nasz kierownik to osobna historia. Jest to fachowiec starej daty, niziutki i siwy jak gołąb. Jednoczesnie w pewnych kwestiach niezwykle zasadniczy. Przekonała się o tym nasza ekipa przy okazji przygotowywania zbrojenia fundamentów (zbrojenie to jego konik). Strzemiona miały być co 40 cm ale jak wiadomo rzadko który wykonawca przesadza z dokładnością. Kiedy kierownik to zaczął sprawdzać z linijką troche im miny zrzedły. Nie zdało sie na nic bagatelizowanie - miało byc 40 cm i musieli poprawiać.
    Od tamtej pory nie mówili o nim inaczej niż aptekarz .
    Za jego radą zrobiliśmy fundament z bloczków i betonu w taki sposób że bloczki połączone kotwami tworzyły koryto w które wlewano beton. dzięki temu warstwy cokołu mozna było od razu wymurować z klinkieru. W to koryto zreszta równiez wsadziliśmy styropian.
    Kiedy juz stwierdzilismy że ze wzgledu na przeszkody urzedowe nic nie zrobimy, nakrylismy fundamenty papa i folią i postanowilismy czekac na lepsze czasy.

  10. #10

    Domyślnie

    27 grudnia 2000 mamy nowe pozwolenie z gminy!!!! Teraz z biciem serca czekamy na odwołanie sasiadki. Czas mija a tu nic... Kompletna konsternacja z naszej strony. dzwonie do wojewodztwa aby dowiedziec sie czy odwolanie nie trafilo przypadkiem znowu pod niewlasciwy adres. Ale tam tez nic nie przyszlo. Dziwne...ale tym lepiej dla nas. Pod koniec stycznia 2001 odbieramy nowy-stary dziennik (kosztowalo to w naszej gminie 170 PLN )
    W tak zwanym miedzy czasie wybuchla bomba innej natury: jestem w ciazy!!! Niestety w moim przypadku wiaze sie to z czasowym pobytem w szpitalu na przelomie 3 i 4 miesiaca. Wypadlo oczywiscie w samo Boze Narodzenie i Sylwestra - ja to mam szczescie. Ale kochany mezulek uzyl uroku osobistego i doktory zgodzily sie mnie wypuscic w Wigilie na 2 godziny do domu. Chociaz tyle!

  11. #11

    Domyślnie

    Musze znowu o mojej ciazy bo ma to zwiazek ze sprawa. Niestety ta okazala sie jeszcze gorsza niz poprzednia tzn powaznie zagrozona. A wiadomo ze jedyna rzecza ktora moze zrobic ginekolog to kazac pacjentce lezec martwym bykiem - na tym z reguly jego mozliwosci sie koncza. No wiec od lutego leze, najpierw w szpitalu a potem - u rodzicow gdyz wymagam pelnej obslugi czego moj ciezko pracujacy maz nie moze mi zapewnic, zwlaszcza ze musi jeszcze zajac sie naszym synem. Wiec leze u rodziców, codziennie przez okno ogladam nasze ZERO i stawiam pasjanse na okolicznosc: poznam mieszkanie po powrocie czy nie (wiadomo jak wygladaja meskie rządy )
    Tymczasem około Wielkanocy przyszła wiosna a z nią ruszyła niesmiało nasza budowa. Wyglądało to mniej wiecej tak: ja leżę na tarasie przykryta kocami, obłozona telefonami (standardowo 3), ksiazkami telefonicznymi, Muratorami, z glosnikiem w rece i wrzeszcze do naszej ekipy.
    Majster co jakis czas przychodzi na taras i żąda uściśleń, gdyz na nasze nieszczeście poczynilismy zmiany w projekcie. Projekt jak wiadomo mamy gotowy ale mamy tez dolaczona do niego zgode autora na zmiany w obrebie okiem i drzwi. I takie zmiany narysowala nam pani architekt. Za zgoda kierownika budowy dolaczamy to do dziennika. I murujemy sciany z porothermu 30 P+W (potem ocieplimy styropianem 12 cm). Robota sie posuwa bardzo szybko. W sumie to naprawde dobrze sie stalo ze musialam lezec bo przynajmniej moglam na biezaco czuwac nad robota (chociaz nic nie moglam zrobic).

  12. #12

    Domyślnie

    I tu sie znowu zaczely schody. Pewnego pieknego dnia ja sobie leze spokojnie nic ie przeczuwajac, murarze muruja, stoja juz wlasciwie sciany parteru i ktos dzwoni do drzwi. Podnosze sie klnac bo nikogo chwilowo nie ma w domu. I co widze: 4 panow ktorzy informuja mnie ze reprezentuja wojewodzki inspektorat nadzoru budowlanego. Ja im na to ze prosze wejsc ale ja musze sie polozyc bo zaraz poronie z wrazenia.
    Panowie zazadali pozwolenia na budowe, gdyz wplynal donos (zgadnijcie od kogo?) ze odbywa sie tu samowola budowlana. Po okazaniu pozwolenia zazadali dziennika budowy, a ja na to ze nie posiadam bo onegdaj kierownik budowy zabral celem uzupelnienia. A to jest karalne. No wiec przyszlo mi zaplacic mandat (100 PLN). Panowie zazadali rowniez natychmiastowej obecnosci kierownika ale po konsultacji telefonicznej ustalilam ze moze przyjechac dopiero wieczorem. W tym momencie panowie poszli ogladac budowe. I co stwierdzili? Istotne odstepstwa od projektu!!!
    Poniewaz nie mialam dziennika nie moglam przedstawic rysunkow. To ze dziennika nie bylo okazalo sie zreszta dla nas zbawienne. Nastopilo wiec spisanie protokolu w ktorym za istotne odstepstwa uznano zmiane polozenia okien i drzwi wejsciowych oraz... przesuniecie drzwi wewnatrz w scianie konstrukcyjnej (wyjasniam ze rozmiar drzwi sie nie zmienil tylko zostaly przesuniety 2 metry w lewo).
    Nie musze chyba dodawac ze bylam na krawedzi zalamania oraz bliska przedwczesnego porodu.
    Panowie zazadali stawienia sie kierownika budowy z dziennikiem celem wykonania wpisu o wstrzymaniu budowy nastepnego dnia w ich siedzibie.
    Nasz kierownik z moim ojcem, ktory rowniez ciezko to znosil psychicznie (moje ostatnie slowa przed jego wyjsciem: tato blagam cie nie rob awantury)pojechali nastepnego dnia do wjewodzkiego inspektoratu. Widocznie jednak nasz kierownik zrobil wrazenie na inspektorach (oraz oczywiscie nasz dziennik) bo nic nie wpisali tylko skierowali sprawe do powiatu (powiat po raz drugi!).
    A my znowu stanelismy w obliczu decyzji co robic dalej. Sciany sa ale bez stropu, jak to mozna w tym stanie zostawic? I jak dlugo to wszystko potrwa? Znamy przeciez opieszalosc urzedow.
    I tu znowu mielismy szczescie ktore polegalo na tym ze do dziennika nic nie zostalo wpisane. Czyli formalnie nie mamy decyzji o wstrzymaniu robot. Wiec postanowilismy jak najszybciej doprowadzic budynek do stanu surowego zamknietego a w miedzy czasie nie odbierac zadnych listow poleconych

  13. #13

    Domyślnie

    Nasz plan sie powiodl i udalo sie przykryc dom papa. Zakonczenie prac zbieglo sie w czasie z moim porodem (o miesiac za wczesnie). Dokladnie nie pamietam daty zakonczenia prac w przeciwienstwie do daty porodu . Kojarze tylko ze w czasie wiechy mialam jeszcze olbrzymi brzuch co mi skutecznie uniemozliwilo holowanie gdziekolwiek mojego meza wiec przewrocil sie tam gdzie stal.
    Wkrotce potem nadeszlo zlowrogie pismo nakazujace nam wstrzymanie budowy, a nastepnie decyzja o wykonaniu inwentaryzacji zmian. Inwentaryzacje w zasadzie juz mielismy (rysunki dolaczone do dzeinnika) wiec moglam to zlozyc stosunkowo szybko. O wiele gorsza rzecza okazal sie fakt ze aby dostac nowe pozwolenie nalezy uchylic stare. Przez chwile ujrzalam oczami wyobrazni buldozery wjezdzajace na nasza dzialke i rownajace z ziemia to co do tej pory wybudowalismy. Nie mielismy jednak wyjscia.
    Tu sie przekonalam jak bardzo dobrze na zalatwienie sprawy wplywa posiadanie niemowlecia. Nasz drugi syn (miala byc corka ale nie wyszlo) robil piorunujace wrazenie na urzedniczkach co niezwykle przyspieszalo zalatwianie wszelkich spraw.
    Okolo pazdziernika otrzymalismy pozwolenie na wznowienie robot co wedlug urzedu jest jednoznaczne z pozwoleniem na budowe.

  14. #14

    Domyślnie

    Czy to mozliwe ze nic dzisiaj nie napisalam? to chyba dlatego ze zaczal sie znowu (przynajmniej dla mnie) sezon budowlany i mam urwanie glowy.
    Ale zeby juz skonczyc z przeszloscia napisze tylko ze w zwiazku z ponownym zalegalizowaniem naszej budowy postanowilismy w obliczu grozacego nam podwyzszenia VATu pokryc dach oraz zamontowac okna. Decyzja nie byla latwa bo strasznie sie balismy ze podczas zimy znikna nam wszystkie okna (ten strach zreszta caly czas nam towarzyszy). A u nas w dachu jest 9 okien polaciowych i wylaz. W sumie niezly grosz.
    Jak juz gdzies pisalam pokrylismy celtycka Brassa. Nawet fajnie wyszlo. Okna zalozylismy termoplastu po wyduszeniu z przedstawiciela wszystkiego co mogl dac (mam na mysli upust oczywiscie). I na tym sie skonczyl sezon.

  15. #15

    Domyślnie

    I jestem wreszcie w terazniejszosci! We wtorek tuz po swietach przyjechali Ukraińcy robic tynki.I od razu zaczal sie kociol. Nie wiem dlaczego ja po tylu przejsciach budowlanych (moj maz zreszta tez) jeszcze nie przyswoilam sobie prawdy że jak robotnik mowi ze czegos potrzebuje natychmiast to znaczy ze bedzie tego uzywal za dwa dni najwczesniej i nie musze stawac na glowie, urywac sie z pracy, narazac szefowi, placic mandatu itd zeby mu to zdobyc i dostarczyc natychmiast.
    Wczoraj oczywiscie dowiedzialam sie nagle ze potrzebny jest piasek do zacierania (wlasciwie to jest chyba mielony piaskowiec). Oczywiscie zrobili mi wode z mozgu mowiac ze zacierac trzeba 4 godziny po nalozeniu szprycy ktora wlasnie nakladaja. Wiec ja z obledem w oku i zarwawszy podloge w samochodzie dowiozlam im ten cholerny piasek po to tylko zeby sie przekonac ze potrzebowac go beda dopiero w sobote. czasem mam ochote kogos zamordowac. Potem balam sie wrocic do domu bo bylam spozniona o godzine z okladem i nie wiedzialam czy mnie z kolei nie powiesi opiekunka do dziecka (na pasku od szlafroka).

    Zapomnialam napisac ze przed tynkowaniem byl elektryk ktory polozyl kable (koszt 6000) oraz facet od alarmu w tym samym celu (300).
    Na materialy do tynkowania wydalam na razie 1100. Musze jeszcze policzyc ile mamy metrow sciany zeby w przyblizeniu okreslic kwote za robocizne (9 zl za metr). Jestem potwornie zmeczona bo nasz ukochany synek (10 miesiecy) nie spi po nocach. mam nadzieje ze z tego wyrosnie, a na razie zadaje sobie pytanie jak dlugo czlowiek moze przezyc bez snu.

  16. #16

    Domyślnie

    (Dzieki za komentarze i slowa otuchy tylko blagam kierujcie je na priv)
    Wczoraj bylam na budowie (dopiero wczoraj bo dziecko chore i nie mozemy na raz wychodzic z domu). I oczywiscie jest kaszanka. Po pierwsze plyty gipsowo kartonowe, ktore zamierzamy polozyc na skosach dachu na górze nie zakryja murłaty . Kawałek ściany trzeba dociagnać płytą! Jak to bedzie wygladać: na środku ściany (przesadzam) połączenie tynku i płyty. Miejsca tam jest tak mało że cegła sie nie zmieści. Na szczęście mój nieoceniony ojciec wpadł na pomysł, żeby na potrzebna szerokość przyciąc gazobeton i domurować ten kawałek. I tak chyba zrobimy tylko że w jednym pokoju ściany sa juz zatarte i trzeba będzie to powtórzyć (zacieranie). Tak się mści brak myslenia.
    Druga kaszanka: Tynkarze mi wspomnieli że jesli chodzi o poziomy na dole to cos jest nie tak. Co jest nie tak?! Drzwi (antywłamaniowe) z garażu do domu zostały zamontowane za nisko!!!! Niżej niż projektowana wysokość posadzki! I jak tu sie nie zachlastać? Nie wiem jeszcze czy da się obniżyc poziom podłogi (schody!) ale trzeba będzie coś wymyslić.
    Nie ma co: im dalej brniemy z budową tym wiecej wychodzi roznych kwiatkow. Jedno jest faktem: jak sami nie pomyslimy o wszystkim nie ma co liczyc na fachowcow - nikt nam nic nie podpowie i nie pomysli za nas. Chociaz jesli chodzi o te drzwi to widac tu nie brak myslenia tylko zle wykonanie. Zobaczymy co jeszcze nas czeka...

  17. #17

    Domyślnie

    Robotnicy tynkuja az kurz leci . Zamurowali murlate gazobetonem i jakos to wygląda. Właściwie skończyli juz górę. W międzyczasie udało im sie mnie dobic szczegółowymi pytaniami w rodzaju co będzie gdzie w łazience i do jakiej wysokości będzie glazura, jaka wanna itd. I niestety nie mogłam poprosic o drugi zestaw pytań. Milion wątpliwości trzeba rozstrzygać na gorąco. To straszne!
    Wizyty na Bartyckiej (stała wystawa budownictwa) to nastepny koszmar. Od nadmiaru produktów dostaję autentycznego świra i nie jestem w stanie sie zdecydować na nic. A nawet jak bym była to i tak do transakcji nie dajdzie bo ceny mnie dobijają. Najgorzej, że jak cos mi się strasznie podoba (srednio co 5 oglądana rzecz) to nie moge się potem zadowolic czymś znacznie odbiegającym od ideału. I tak dalej..
    Dziś moja siostra (mieszka z rodzicami czyli tuz obok naszej budowy) wywołała u mnie palpitacje serca telefonem z informacją, że własnie wygląda przez okno i widzi dwóch panów (w tym jeden z teczką) jak oglądają naszą budowę. Ci co czytali wcześniej rozumieją że serce mi staneło nie bez przyczyny. Na szczęscie alarm był fałszywy bo to jacyś znajomi rodziców ale niewykluczone że następnej takiej informacji nie przeżyję.

  18. #18

    Domyślnie

    Ukraińcy tynkują zawzięcie ale chyba jest tego więcej niż myśleli. A mnie tymczasem naszła ochota na pewne podsumowania. Podliczyłam wszystkie wydatki za te etapy które są już skończone. I co mi wyszło: prace przygotowawcze, pozwolenia, mapy itd 7733,20; fundamenty bez podłogi na gruncie z cokolem klinkierowym: materiały 12682, robocizna 3920; stan surowy: materiały 35414,91, robocizna 18100; pokrycie dachu (dachówka cementowa + 9 okien + wyłaz) materiał 21220,49, robocizna 7500; okna (Thermoplast): materiał 12572,62 montaż 950; elektryka (przyłącze + instalacja) 10120....
    Trochę dużo tego wychodzi a najgorsze ponoć przed nami. Zobaczymy.

  19. #19

    Domyślnie

    Byłam w środe na budowie. Udało mi sie cudem bo Paweł lezy złożony niemoca juz 3 tydzień i w związku z tym wszystko na mojej głowie. Ci mężczyzni to naprawde słabsza płeć. Tynkarze pracuja i efekty widać. Podliczyli juz metry na górze i wyszło 180. Klatka schodowa to następne 54 metry. Dzis maja mi przedstawić koszt całkowity. Juz się boję!
    Ponadto zaczyna sie kolejna batalia z urzędami. Wystąpiłam o ustalenie warunków zabudowy dla przyłącza gazowego i szamba. Decyzja ma być w połowie maja. Znowu czeka nas nerwowe oczekiwanie czy sąsiadka złoży odwolanie czy nie. A potem powtórka z rozrywki przy pozwoleniu. Chyba osiwieję!

  20. #20

    Domyślnie

    Trochę miałam przestoju w pisaniu dziennika ale to dlatego że na budowie nic się nie dzieje - robotnicy pojechali na świeta wielkanocne do domu. A ja chodze po tej budowie i co chwila dostaje zawału. No może troche przesadzam ale np. dlaczego to jest tak ze z 3 par drzwi zamontowanych na parterze każde kończa sie w różnej odległości od obecnej podłogi. Jak tu teraz zrobic wylewke pod podłogę (ta prawdziwą). Logicznie byłoby równać do tych co zaczynaja się najniżej ale.... wówczas pierwszy stopien schodów będzie się nadawał dla słonia (alternatywnie można zrobić dodatkowy o niepełnej wysokości - mój Boże jak to będzie wyglądać). Z innej beczki - tynki im bardziej schną tym gorzej wyglądaja może taka juz ich uroda albo robia to z sympatii dla tynkarzy którzy namawiają na kładzenie gipsu. Na razie zapieramy się z przyczyn finansowych chociaz juz zeszli z 9 zł za metr do 8.
    W tak zwanym miedzyczasie szukam różnych materiałów potrzebnych na dalszym etapie robót. Juz mnie głowa boli od tych cen. Styropian FS20 150 za m3!!!!! Za to znalazłam maty do zbrojenia wylewki za 6 zł (2 x 1 m). czy ja juz wspominałam że w podłodze mamy takie zbrojenie że mozna po niej jeździc czołgiem?
    Poza tym cały czas się bije z myslami co do podłogówki, tynku zewnętrznego, rodzaju pieca, rodzaju parkietu..... Osiwieć można. Paweł upiera się żeby w wiatrołapie i w hallu dać ogrzewanie podłogowe ale ja się strasznie boję błędów w zrobieniu wylewki (czy tez jastrychu). Oczami wyobraźni juz widzę popękana i odpadająca terakotę. Drugi zgryz to tynk zewnętrzny: akrylowy czy mineralny? jeszcze nie spotkałam sprzedawcy który by mnie nie namawiał do akrylowego. Na moje pytanie czy się przesadnie nie brudzi, każdy zarzeka się że skąd! Ponadto wszyscy przekonują że mineralny plus farba silikonowa to wyjdzie drożej niż akrylowy. Nie wiem jak to się skończy bo mam niemoc decyzyjną. CDN mam nadzieję

Strona 1 z 3

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony