Na dzień dzisiejszy czekamy niecierpliwie na poniedziałek, kiedy to zacznie się przykrywanie naszego domu dachem. Ale żeby było po kolei cofnę się prawie 2 lata do momentu zakupu działki.
A więc był to kolejny rok zapowiadanej likwidacji ulgi czyli poprawiania koniunktury w budowlance.
Wielu znajomych zaczęło wtedy interesować się mieszkaniami i przynosić do pracy różne rzuty. No i zaczęło się - złapaliśmy bakcyla. Był tylko dwa problemy: brak kasy i moje zdecydowane "nie" na kawalerki. Powiedziałam sobie, że jak kupimy to tylko mieszkanie na tyle duże, że nie będę musiała więcej wchodzić na głowę Sebastianowi (w tej chwili mieszkamy w 23m mieszkanku). No i spodobało nam się tylko jedno - dwupoziomowe, 200m2 i ponad 200.000 ceny. Po przeliczeniu wyszło nam, że co 3 miesiące trzeba będzie zapłacić 40.000 raty. Hmmm, my mieliśmy niecałe 6 na koncie (gdybym wtedy wiedziała co się święci to pewnie zaczęlibyśmy oszczędzać dużo wcześniej). No i w związku z tym, że nie było nas stać na mieszkanie zaczęliśmy rozglądać się za działką. Jako zupełnie nie obeznani w temacie nawet nie wiedzieliśmy od czego zacząć. Zaczęliśmy więc od przejażdżki krajoznawczej z kuzynem Sebastiana i poznawania dzielnic i okolic Gdyni. Potem oczywiście Anonse i dzwonienie. W jakimś artukule wyczytałam o co pytać i całe szczęście bo w ten sposób nie daliśmy się wyrolować...
O tym jak w końcu kupiliśmy działkę już w krótce.


<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: ewa dnia 2002-04-18 08:02 ]</font>