Zdaje się, że zakres tego, co zwykle wykonuję, zaczął się powiększać…
Zadano mi problem:
Jak zrobić, aby na wypadek zaniku prądu działał piec gazowy i żeby łba sobie w Egipskich ciemnościach w nowowybudowanym domu nie rozbijać?
- To trzeba by sobie zbudować jakieś „własne zasilanie”.
Problem w pełni do pokonania, jak się spełni kilka prostych warunków.
Ideą nie jest wytwarzanie sobie prądu wtedy, gdy „elektrownianego” nie ma, tylko uruchomienie układu takie zewnętrzne zasilanie zastępującego z zapasów zgromadzonych w akumulatorze.
Agregat prądotwórczy to rozwiązanie dość dobre, ale trudno jego obsługę powierzać dzieciom co mniejszym lub zmuszać żonę do walki „z szarpanką” do jego odpalania.
No i - to pamiętanie co i gdzie i kiedy trzeba na jakiejś tablicy elektrycznej przełączyć…
Po pierwsze – ile mocy potrzeba? (co ma zasilać)
Po drugie – jak długo ma system działać? (zastępować zasilanie zewnętrzne)
Po trzecie – ile to musi kosztować?
Jeżeli przyjmiemy założenie – że jest to układ pozwalający „przetrwać” zaniki zasilania miejskiego, to ograniczając swe potrzeby na czas braku „zewnętrznego” prądu do oświetlenia co ważniejszych miejsc, zasilania potrzebnej automatyki (alarm, pompa kotła CO, piec gazowy itp.) i jakiegoś gniazdka „na wszelki wypadek”, to wielkich mocy nie potrzeba!
Istnieją i są dostępne UPSy o mocach rzędu 3000W, które w zupełności wystarczają.
Wydzielając, na etapie budowy instalacji elektrycznej, odpowiednie kabelki (obwody dedykowane) można je tak zgrupować, aby były zasilane z tej samej, jednej „fazy”.
Część oświetlenia (głównie ciągi komunikacyjne, kuchnia, łazienka/WC, coś w salonie) łącznie to moc nie przekraczająca łącznie 400-500W.
Pompa i automatyka CO, alarm i zasilacz/ładowarka telefonu – jeszcze z 200W.
Razem, realnie, nie ma kilowata!
O tym, jak długo można potrzebną moc czerpać z akumulatora decyduje jego pojemność elektryczna.
Poszacujmy sobie trochę…
JEŻELI odwołamy się do urządzeń w granicach zasilania BEZPIECZNEGO (nie - bezpieczeństwa, bo to nie to samo) TO rozważmy zasilanie prądem stałym o napięciu 48V.
To bardzo typowa w przemyśle wartość!
Konkretnie : cztery akumulatory o napięciu 12V połączone szeregowo oferują właśnie takie źródło zasilania..
A jak pojemne?
Jeżeli postawimy gdzieś w kącie cztery akumulatory z TIRa, takie po 220Ah to będzie to bateryjka 48V/220Ah.
Z takiej można czerpać prąd rzędu 20 amper przez około 10 godzin.
To „daje” moc około 48 x 20 = 960W przez wspomniane 10 godzin czyli blisko 10kWh.
ALE…
To MY w sytuacjach trudnych decydujemy – ile i gdzie i czego sobie załączymy!
Dysponujemy „zapasem” około 10kWh, który rozdysponujemy według woli i potrzeb.
Jak ograniczymy się bardzo, to „wytrzymamy” nawet i tydzień!
A jak tak szacowane czasy podtrzymania są zbyt małe na nasz „apetyt”?
To do takiego akumulatora dostawiamy „kolegę” zwiększając posiadany zapas energii.
Wszystko zależy od naszej woli i zasobności portfela (bo sprzętu darmo nie dają).
Allegro potrafi tu dopomóc, bo tam zdarzają się okazje, np. z likwidowanych czy modernizowanych serwerowi.
Potrzebny by był UPS on-line o mocy około 3000W.
Wpinamy go NA STAŁE w te dedykowane obwody, dodajemy mu załączaną „na żądanie” (przy braku zasilania zewnętrznego) wspomnianą bateryjkę, normalnie doładowywaną i pilnowaną specjalizowanym , osobnym zasilaczem – i zapominamy o problemie!
W przypadku awarii zewnętrznego zasilania układ „wystartuje” sam, i to tak szybko, ze nawet nie zauważymy kiedy.
Okaże się, „że nie wszystko działa” – co będzie oznaką wspomnianej awarii.
Światło gdzie trzeba – będzie.
Ciepło – także.
A nawet, jak trzeba, to telewizor da się załączyć, czy jaki komputer.
Adam M.