dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 1 z 5
Pokaż wyniki od 1 do 20 z 90
  1. #1
    SYMPATYK FORUM (min. 10)
    Kleo

    Zarejestrowany
    Feb 2004
    Posty
    38
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    1

    Domyślnie Z przymrużeniem oka

    W oczekiwaniu na słodycz?

    A kiedy zbliży się ta chwila,
    Gdy masz ją wreszcie skonsumować..
    By zapamiętać taką chwilę
    Żądzę swą jak dziecięcie prowadź!!

    I patrząc na nią wiesz, że zaraz
    Okaże się, w czym rzeczy sedno
    Ze Ty i ona, ona i Ty
    Za chwilę będzie to już jedność.

    Jej delikatny jasny kolor
    Jej zapach który tak Cię kręci
    To będzie wyjątkowa chwila
    Tak cię jej słodycz mocno nęci

    I kiedy chcesz jej już tak bardzo
    I masz na wyciągnięcie ręki
    Smak jej już sobie wyobrażasz
    Wydając z siebie ciche dźwięki

    Pochylasz się i delikatnie
    Widząc ją oblizujesz usta
    Łapczywie do niej, więc przywierasz??.
    Cholera, jaka ta kremówka tłusta!!!!

  2. #2

    Domyślnie

    Święta Krowa

    Mlekodajna, piękna,
    zdrowa,
    Żyła kiedyś zwykła
    krowa.
    Z przodu żarła trawę z sieczką,
    A z tyłu dawała mleczko.
    Dawała je w zimie, w lecie,
    Uwielbiali krowę kmiecie,
    Prawie hołd składali krowie,
    Aż jej przewrócili w głowie,
    Uwierzyła, że jest święta
    i zrobiła się nadęta,
    Okrąglejsza od balona,
    I jakaś taka natchniona ...
    Poszedł ją wydoić Wicek,
    A krowa w krzyk: - Wont od cycek !
    W ziemię bij przede mną głową,
    Jestem bowiem świętą krową !
    Przyjechał krówski pan lykarz,
    - Co ty tak - powiada - brykasz ?
    Krowa nie speszona wcale,
    - Odejdź - mówi - konowale,
    Właśnie czuję, że powoli
    Dostaję już aureoli !
    - Nieraz - rzekł lekarz - przy
    wzdęciu
    Szajba odbija
    bydlęciu,
    Nie bierz żeż, durny bawole,
    Tej szajby za aureolę
    I posłuchaj mojej rady -
    Zrób ze dwa lub trzy przysiady,
    Bo cię te gazy uśmiercą !
    - Milcz - krowa na to - bluźnierco !
    Nie chciała słuchać dyrektyw,
    Bluzgała stekiem inwektyw,
    Aż doktor, co nie miał czasu,
    Zasunął jej szprycę z kwasu,
    poczem schował się w lucernie,
    A ta krowa jak nie świernie !
    (czyli jak nie
    zaświergoli)
    I brzuch jej opadł
    powoli,
    Znów zrobiła się zwyczajna,
    Grzeczna, i w ogóle fajna ...
    Wniosek: żadne dyrektywy
    Nie zastąpią lewatywy !

    Andrzej Waligórski

  3. #3
    Guest

    Domyślnie

    Wróbelek Konstanty Ildefons Gałczyński

    Wróbelek jest mała ptaszyna,
    wróbelek istotka niewielka,
    on brzydką stonogę pochłania,
    lecz nikt nie popiera wróbelka.
    Więc wołam: Czyż nikt nie pamięta,
    że wróbelek jest druh nasz szczery?!

    Kochajcie wróbelka dziewczęta,
    Kochajcie do jasnej cholery!




    brzoza

  4. #4
    filutek
    Guest
    filutek

    Domyślnie

    Gmina"

    Co witryna to nowina
    Zostań w pracy po godzinach
    Los admina!

    Jak obłędna ta maszyna
    Wszędzie kabli plątanina
    Los admina!

    Gdzie jest skutek, gdzie przyczyna?
    Gdzie początek a gdzie finał?
    Dla admina!

    Wciąż poprawkom końca ni ma
    Pisze, wkleja i wycina
    Los admina!
    Los admina!

    Nie kochanka nie dziewczyna
    Tylko ekran i witryna
    Dla admina!

    Nie ma córki, ani syna,
    Nie zaśpiewa nikt na chrzcinach
    Dla admina!

    Prawie świtać już zaczyna
    A tu zimna wciąż pierzyna
    Los admina!

    Zapomniała go rodzina
    On ją też już zapomina
    Los admina!
    Los admina!

    Znów odciski ręka sina
    Tylko wata i lignina
    Dla admina!

    W brzuchu burczeć już zaczyna
    Tylko chleb i margaryna
    Dla admina!

    Ani wódki ani wina
    Ani drób ni cielęcina
    Dla admina!

    Senne oczy smutna mina
    Mocna kawa co godzina
    Dla admina!
    Dla admina!

    Suchy język, wyschła ślina
    Klimat suchy tak jak w Chinach
    Los admina!

    Już komputer z nóg go ścina
    Krok ma chwiejny jak marynarz
    Los admina

    To nie żarty ani kpina
    Tylko troski odrobina
    Dla admina

    Internetu pajęczyna
    Tak go wciągać rozpoczyna
    Taki finał!
    Dla admina!

    * * *
    Wielka przeprowadzka
    według Leopolda Staffa - "pierwsza przechadzka"
    Będziemy kiedyś mieszkać w swoim domu
    Z kranów popłynie czysta, ciepła woda,
    Dość już szuflady w tej skrzyni z betonu
    Będziemy stąpać po swych własnych schodach

    Przywiozłem deski, jadę po paliwo
    Podarte leżą worki po cemencie
    Płytki w łazience położone krzywo
    Murarze znowu będą mieć zajęcie

    Rośnie osiedle powstają już sklepy
    Ciężkie od błota wlokę swoje nogi
    Wczoraj urwałem koło od przyczepy
    Kiedy zbudują tutaj jakieś drogi

    Sąsiedzi wkoło grodzą już parkany
    Błoto na działce, wszędzie stoi woda
    Pogięte rury wystają ze ściany
    Będziemy stąpać po swych własnych schodach.

    Uprzątnę śmieci dookoła budynku
    Spłacimy szybko kredyty i raty
    Kiedyś zapłonie ogień na kominku
    I doczekamy wreszcie własnej chaty.

    http://ferglo.webpark.pl/satyry3.html

  5. #5
    Guest

    Domyślnie

    słowa J.Przybora
    Kiedy ujrzałam go w knajpie "Pod Knotem"
    Zabiło serce radosnym łomotem,
    Zabiło serce, a ciało zadrżało,
    Wiedziało, że się stało to,
    Co stać się miało.
    A potem w noce zbryzgane gwiazdami
    Gdy moich pieszczot go znużył aksamit
    Ot, dla rozrywki mnie bijał masami,
    A ja szeptałam wtedy ciche słowa te:'

    Katuj!
    Tratuj!
    Ja przebaczę wszystko ci jak bratu.
    Męcz mnie!
    Dręcz mnie
    Ręcznie!
    Smagaj, poniewieraj, steraj, truj!
    Ech, butem,
    Knutem,
    Znęcaj się nad ciałem mem zepsułem!
    Za cię,
    Dla cię
    W szmacie
    Ja
    pójdę na kraj świata,
    Kacie mój!

    Kiedy zabrali go z knajpy "Pod Knotem"
    Zabiło serce bolesnym łomotem,
    Zabiło serce, a ciało zadrżało,
    Wiedziało, że się stało to,
    Co stać się miało.
    A teraz w noce raniące gwiazdami
    Na tego ciała spoglądam aksamit
    l ślady razów rachując ze łzami
    Do fotografii jego szepczę słowa te:
    ref...

  6. #6

    Domyślnie

    StanisławBarańczak




    Abelard



    Pewne organa Abelarda
    Nieubłagana halabarda
    Losu - tnąca jak zwykle wszystko, co pod nią podlizie -
    Ucięła, czyniąc dużą przykrość Heloizie.



    Bolesław Krzywousty



    Bolesław Krzywousty,
    Wyobrażając sobie biusty,
    Jakie współczesne mu Słowianki kryły pod lnem swych podomek,
    Krzywił usta w sceptycznym uśmieszku; stąd przydomek.



    Byron



    Lord Byron
    Wystrzegał się koszul non - iron:
    " W upale sztywny kołnierzyk", mawiał, " potencję moja zmniejsza:
    Zwłaszcza pod niebem Grecji kołnierzyk Słowackiego to w tym względzie rzecz praktyczniejsza".



    Hamlet



    Duch: brat jad wlał do ucha.
    Syn ducha: o, psiajucha!
    Stryja w ryj? Drastyczny krok.
    Zwłoka. Jej finał: stos zwłok.





    Romeo I Julia



    Rody Werony: wraży raban.
    Młodzi: hormony. Starzy: szlaban.
    Mnich: lekarstwem zielarstwo?
    Finał: trup grubą warstwą.

    Otello



    Tło: gondole i doże.
    Centrum uwagi: łoże.
    Wąż: Jago. Mąż: " Ja go!..." Duszona:
    Żona. Finał: obsada kona.





    Makbet



    Szkot: bestia bitna.
    Żona: ambitna.
    Ręce umywa. Ma gdzieś.
    Bór: marsz na mur! Finał: rzeź.

  7. #7

    Domyślnie

    Dnia 10 kwietnia 1899 urodziła się Ewa Szelburg-Zarembina (zm. 1986), pisarka, autorka książek dla dzieci i młodzieży, nauczycielka i działaczka społeczna; w 1965 r. zainicjowała budowę Szpitala-Pomnika Centrum Zdrowia Dziecka


    Ewa Szelburg-Zarembina


    SZCZENIĄTKA

    Bez liku
    jest szczeniątek w koszyku.
    Jedno - podobne do matki.
    Drugie - w białe łatki.
    Trzecie - czarne jak wronka.
    Czwarte - bez ogonka.
    Podpalanych dwoje.
    A ostatnie, to najmniejsze,
    ono... będzie moje!




    PTASZKI

    Mama ptaszka, tata ptak
    wiją gniazdko tak i siak.
    Znoszą piórka, włosie, mchy.
    - Ja zdobyłem to, a ty?
    - Ja to niosę, a ty co?
    - Trawka! Nitka! Puch! Ho! Ho!

    Zwijali się, pracowali,
    skarb do skarbu przydawali
    i, śpiewając niby z nut,
    zbudowali domek - cud:
    gniazdko ptasie takie oto.

    Wtuliłabym się z ochotą
    między tych pisklątek rój,
    gdyby to był domek mój.




    MYSZĄTKA

    Cicho... cicho... cisz...
    Drepcze, drepcze mysz,
    a z każdego kątka
    ziewają myszątka.

    Cicho... cicho... cisz...
    Śpijże mi, jak śpisz!
    ... Poszła mysz do kątka
    i lula myszątka...

    Cicho... cicho... cisz...
    Co ty sobie śnisz?
    ... Śnisz małe myszątka,
    co śnią ciebie z kątka...




    DO DOMU! DO DOMU!

    Idzie chmura
    ciemna, bura, duża.

    Ojej! Będzie burza!

    Szumią, gną się,
    skrzypią drzewa.

    Oj! Będzie ulewa!

    Już zagrzmiało.
    Już błyska.
    Już i kropla...
    Deszcz pryska!

    Myk, do domu!
    Bliziutko.
    Skryliśmy się
    prędziutko.

    A za oknem,
    za drzwiami
    woda płynie strugami.




    KASZTANY

    Weź brązowe paltko,
    synku kochany.
    Pójdziemy do parku
    zbierać kasztany.

    Leżą tam jak małe,
    zielone jeże.
    Kto z nas, synku, prędzej
    i więcej zbierze?

    Czyje będą ciemne,
    a czyje w łatki,
    czy twoje, syneczku,
    czy twojej matki?

    I co z nich zrobimy:
    krówki czy konie?
    I kto przy tym bardziej
    poplami dłonie?

    Kto je potem czyściej
    w domu umyje?
    Kto się komu pierwszy
    rzuci na szyję?




    ZAMIAST SŁUCHAĆ BAJEK

    Zamiast słuchać bajek
    mówionych wieczorem,
    chodź ze mną tą dróżką,
    co biegnie pod borem.

    Zaprowadzę ciebie
    do takiego miasta,
    gdzie są domy z cukru,
    a ulice z ciasta!

    Zaprowadzę ciebie
    w taki kraj daleki,
    gdzie mlekiem i miodem
    płyną wszystkie rzeki.

    Zaprowadzę ciebie
    do takiej księżniczki,
    co ma własny zamek
    i złote trzewiczki!

    Jeśli będziesz grzeczny,
    przed zamkiem na błoniu
    pozwoli ci jeździć
    na prawdziwym koniu!




    WIOSNA IDZIE!

    Przyleciały skowroneczki
    z radosną nowiną,
    zaśpiewały, zawołały
    ponad oziminą:
    - Idzie wiosna! Wiosna idzie!
    śniegi w polu giną!

    Przyleciały bocianiska
    w bielutkich kapotach,
    klekotały, ogłaszały
    na wysokich płotach:
    - Idzie wiosna! Wiosna idzie!
    po łąkowych błotach!

    Przyleciały jaskółeczki
    kołem kołujące,
    figlowały, świergotały
    radośnie krzyczące:
    - Idzie wiosna! Wiosna idzie!
    prowadzi ją słońce.

  8. #8
    OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu... FORUMOWICZ WIELKI SERCEM Avatar AgnesK
    Zarejestrowany
    Sep 2002
    Posty
    8.360
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    525

    Domyślnie

    Coś specjalnie dla ziaby


    Julian Tuwim

    Żaby łacinniczki

    - Miłe żabki, składam dank wam
    Za to: "Quamquam! quamquam! quamquam!"

    Podziękowań cała sakwa
    Za to: "Qua qua qua" in aqua.

    W sercu mym na zawsze utkwi
    To piskliwe "Ut qui! ut qui!"

    Smutno mi. Straciłem wiarę.
    Nie pytajcie: "Qua re? Qua re?"

    Głośny tłum żabich kum
    Kumkać zaczął: "Cum, cum, cum!"

    (Zaznaczając, że to cum
    Jest cum con-se-cu-ti-vum).

    1930

  9. #9

  10. #10

    Domyślnie

    Sara Segal

    "Żabka"

    Pokochaj żabkę,
    Każda jest piękna.
    W każdej królewicz,
    Królewna zaklęta.




    Julian Tuwim

    "Rzepka"

    Zasadził dziadek rzepkę w ogrodzie,
    Chodził te rzepkę oglądać co dzień.
    Wyrosła rzepka jędrna i krzepka,
    Schrupać by rzepkę z kawałkiem chlebka!
    Więc ciągnie rzepkę dziadek niebożę,
    Ciągnie i ciągnie, wyciągnąć nie może!

    Zawołał dziadek na pomoc babcię:
    "Ja złapię rzepkę, ty za mnie złap się!"
    I biedny dziadek z babcią niebogą
    Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
    Babcia za dziadka,
    Dziadek za rzepkę,
    Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

    Przyleciał wnuczek, babci się złapał,
    Poci się, stęka, aż się zasapał!
    Wnuczek za babcię,
    Babcia za dziadka,
    Dziadek za rzepkę,
    Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
    Pocą się, sapią, stękają srogo,
    Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

    Zawołał wnuczek szczeniaczka Mruczka,
    Przyleciał Mruczek i ciągnie wnuczka!
    Mruczek za wnuczka,
    Wnuczek za babcię,
    Babcia za dziadka,
    Dziadek za rzepkę,
    Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
    Pocą się, sapią, stękają srogo,
    Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

    Na kurkę czyhał kotek w ukryciu,
    Zaszczekał Mruczek: "Pomóż nam, Kiciu!"
    Kicia za Mruczka,
    Mruczek za wnuczka,
    Wnuczek za babcię,
    Babcia za dziadka,
    Dziadek za rzepkę,
    Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
    Pocą się, sapią, stękają srogo,
    Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

    Więc woła Kicia kurkę z podwórka,
    Wnet przyleciała usłużna kurka.
    Kurka za Kicię,
    Kicia za Mruczka,
    Mruczek za wnuczka,
    Wnuczek za babcię,
    Babcia za dziadka,
    Dziadek za rzepkę,
    Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
    Pocą się, sapią, stękają srogo,
    Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

    Szła sobie gąska ścieżynką wąską,
    Krzyknęła kurka: "Chodź no tu gąsko!"
    Gąska za kurkę,
    Kurka za Kicię,
    Kicia za Mruczka,
    Mruczek za wnuczka,
    Wnuczek za babcię,
    Babcia za dziadka,
    Dziadek za rzepkę,
    Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
    Pocą się, sapią, stękają srogo,
    Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

    Leciał wysoko bocian-długonos,
    "Fruńże tu, boćku, do nas na pomoc!"
    Bociek za gąskę,
    Gąska za kurkę,
    Kurka za Kicię,
    Kicia za Mruczka,
    Mruczek za wnuczka,
    Wnuczek za babcię,
    Babcia za dziadka,
    Dziadek za rzepkę,
    Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
    Pocą się, sapią, stękają srogo,
    Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

    Skakała drogą zielona żabka,
    Złapała boćka - rzadka to gradka!
    Żabka za boćka,
    Bociek za gąskę,
    Gąska za kurkę,
    Kurka za Kicię,
    Kicia za Mruczka,
    Mruczek za wnuczka,
    Wnuczek za babcię,
    Babcia za dziadka,
    Dziadek za rzepkę,
    A na przyczepkę
    Kawka za żabkę
    Bo na tę rzepkę
    Też miała chrapkę.

    Tak się zawzięli,
    Tak się nadęli,
    Ze nagle rzepkę
    Trrrach!! - wyciągnęli!
    Aż wstyd powiedzieć,
    Co było dalej!
    Wszyscy na siebie
    Poupadali:
    Rzepka na dziadka,
    Dziadek na babcię,
    Babcia na wnuczka,
    Wnuczek na Mruczka,
    Mruczek na Kicię,
    Kicia na kurkę,
    Kurka na gąskę,
    Gąska na boćka,
    Bociek na żabkę,
    Żabka na kawkę
    I na ostatku
    Kawka na trawkę.


  11. #11
    Guest

    Domyślnie

    MOJA PRZEKORA
    Marian Hemar
    A ja człowiek przekorny.
    Nie szanujący powag.
    Byle wszystkim na przekór.
    Wszyscy tak, to ja owak.

    Przekora piórem wodzi,
    Przekora lutnię stroi.
    Ot, przykład: Kiedy w kraju
    Pisarze, koledzy moi,

    Przez lata, z nabożeństwem
    Ideowo maniackiem
    Przed Stalinem leżeli
    Migdałowym plackiem,

    Kiedy się do Stalina
    Kruczkowski migdalił,
    Kiedy go Jastrun sławił,
    Gdy go Przyboś chwalił,

    Kiedy miedzianym czołem
    Iwaszkiewicz mu bił,
    Kiedy go Mitzner kochał,
    Gdy go Brzechwa lubił,

    Gdy go Pasternak lizał,
    Putrament ubóstwiał,
    Gdy mu Kott wonną chwalbą
    Z kadzidlanych ust wiał,

    Gdy Słonimski ogonkiem
    Przed portretami merdał,
    Aby za to merdanie
    Bierut jemu order - dał,

    Kiedy Broniewski pisał
    Ze łzami i do rymu
    "Jak dobrze, że na Kremlu
    Pracuje Stalin!" - gdy mu

    Osmańczyki odolskie
    I arskie Brandysy
    Wypisywały wiersze,
    Pieśni, życiorysy.

    Eklogi, panegiryki,
    Artykuliki, dziełka,
    że Stalin geniusz, gwiazdka,
    Słoneczko, perełka,

    że on dobry dla Polski,
    Dla dzieci i dla młodzieży
    I że jak i dlaczego
    Kochać jego należy,

    Że cukier krzepi,
    A Stalin jeszcze lepiej,
    Że Stalin grzeje, Stalin chłodzi,
    Stalin nigdy nie zaszkodzi -

    Kiedy te rozbuchane
    Najemne melamedy
    Tak jazgotały, wyły
    I piały - to ja wtedy

    Krzyczałem na kraj cały
    I na cały globus,
    Że to wszystko nieprawda!
    Że Stalin krwawy łobuz!

    "Przepraszam towarzyszów,
    Proszę towarzyszek" -
    Tak krzyczałem - "to kłamstwo!
    To jest kat i opryszek!

    Zarozumiały durak,
    Paranoik upiorny!"
    Tak krzyczałem. (Mam świadków).
    Bo ja człowiek przekorny.

    Aż Chruszczow moje słowa
    Potwierdził. I każdemu
    Kazał tak mówić, jak ja
    Mówiłem pięć lat temu.

    Zaledwie przyszła z Moskwy
    Komenda, żeby w try migi
    Likwidować Stalina,
    Już hurmą, na wyścigi,

    Ruszyli moi koledzy.
    Chruszczow kazał. Nu, znaczy,
    Bić Stalina, jak w kuper,
    Za przeproszeniem, kaczy.

    Hej, kto pierwszy ten lepszy!
    Do ataku! Do wierszy!
    Do satyr! Do dyskusji!
    Patrzcie - Słonimski pierwszy.

    I Jastrun, Kott, Broniewski,
    Przyboś, Mitzner, Osmańczyk -
    Patrzcie, który gorliwszy,
    Skwapliwszy wańczyk-wstańczyk.

    Z bohaterską odwagą,
    Z ryzykanckim zuchwalstwem,
    Krzyczą: Precz ze Stalinem!
    Krzyczą: Precz ze służalstwem!

    Krzyczą: Precz z lizusostwem!
    Bez żadnych ceregieli
    Krzyczą. Bo Chruszczow kazał,
    By teraz tak krzyczeli.

    A ja człowiek przekorny.
    Ja odchodzę na stronę
    I myślę: Czas przed nimi
    Wziąć Stalina w obronę.


    *
    Nie było w dziejach świata
    Takiego, jak on, kata
    I nie było gorszego
    Despoty i wariata,

    Niż to diabła nasienie,
    Ta sowiecka gadzina -
    Stalin. Ale to jednak
    Nie była jego wina.

    On był winą ustroju,
    Co w sobie logicznie mieści
    Możliwość takiej zbrodni,
    Bezkarnej przez lat trzydzieści.

    Ta potworna purchawka
    Mogła róść tylko na gnoju
    Komunistycznej Rosji
    Jej ludzi i jej ustroju.

    Trzeba tę mierzwę rozrzucić,
    Wtedy purchawka zniknie.
    Krzyczcie: Precz z tym ustrojem!
    Znam was. Nikt tak nie krzyknie.

    Wy bojary nikczemne!
    Wam Iwan w nos urągał,
    I po pyskach was walił
    I za brody was ciągał,

    Żywym ogniem przypiekał
    I żywcem pasy z was darł,
    A wy jemu: Słoneczko!
    Wiwat! Niech żyje! Na zdar!

    A wy mu czołem bili,
    A wy plackiem i prochem
    Rozmodleni leżeli
    Przed kochanym molochem.

    Toż nie wińcie Iwana!
    Toż nie wińcie molocha!
    Moloch nie winien. Winien
    Ten, kto molocha kocha.

    Zamiast od razu, w pierwszym
    Dniu, takiego Iwaszkę
    Buch w zęby! Co pod ręką,
    Tym łupnąć! I rozbić czaszkę.

    Ty, jeden z drugim, coś przed nim
    Drżał i truchlał, jak woźny -
    Ty teraz na niego z pyskiem?
    Że car Iwan był Groźny?

    Teraz "precz!" krzyczysz? Teraz
    Za późno! Teraz nie sztuka!
    Wam od Stalina wara.
    To jest moja c h a z u k a.

    On był dla was, jak ulał.
    W sam raz. Dobry. Wyborny.
    Ja jego dzisiaj bronię!
    (Bo ja czlowiek przekorny...)


    1956

  12. #12
    Guest

    Domyślnie

    MARIAN HEMAR
    "DZIADY"
    Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
    Co to będzie, co to będzie?

    Cyrankiewicz na premierze
    Palce gryzie, strach go bierze

    Takie coś na polskiej scenie!
    Czyje to niedopatrzenie?

    Cenzor, widać, nie uważa,
    Nie określił egzemplarza!

    Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
    Co to będzie, co to będzie?

    Pan Gomułka blady siedzi,
    Z przerażeniem "Dziady" śledzi.

    Dotąd jakoś ich nie czytał,
    Teraz aż zębami zgrzytał.

    Kliszko z irytacji sapał,
    Ochab się za głowę łapał,

    Moczar truchlał w pierwszym rzędzie.
    Co to będzie, co to będzie?

    Cały utwor jest wyraźnie
    Nastawiony nieprzyjaźnie

    Wobec naszych wschodnich braci,
    Oraz całej Rosji-Maci.

    Już podnosi się kurtyna,
    Widowisko się zaczyna,

    Stoi GUŚLARZ i GROMADA
    I na cały głos powiada:

    "Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
    Co to będzie, co to będzie?"

    I od razu śmiech na sali,
    Wszyscy się rozchichotali.

    Pierwszych dziesięć słów wieczoru,
    Pierwszych dziesięć słów utworu,

    Z pierwszej sceny i obrazu -
    I chwyciło. I od razu

    Ta satyra aktualna
    Jaka celna i genialna!

    Ta synteza, ta formułka -
    W loży syknął pan Gomułka.

    Co za geniusz ten Mickiewicz!
    Z krzesła spadł pan Cyrankiewicz.

    Dziesięć słów - od razu mknie pod
    Strop teatru śmiechu trzepot.

    "Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
    Co to będzie, co to będzie?"

    Świetny kawał. Pierwsze słowa
    I wiadomo - o nas mowa.

    I w dosadnej kwintesencji
    Sekret polskiej egzystencji.

    Czego chichotacie, młodzi?
    Rozumiecie, o co chodzi.

    Mówcie, komu czego braknie?
    Kto z was pragnie, kto z was łaknie?

    Kto tu słucha, kto tu siedzi,
    Ma syntezę odpowiedzi:

    Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
    Co to będzie, co to będzie?

    Patrzcie, ach, patrzcie do góry,
    Cóż tam pod sklepieniem świeci
    W reflektorach - jakby szczury -
    Jakby duchy - jakby dzieci?

    "Do mamy lecim, do mamy,
    Cóż to, mamo, nie znasz Józia?

    Ja to Józio, ja ten samy!
    Ta gruzińska u mnie buzia,
    To ja, Józio, czarnobrewek,
    A to mój - koleżka - Lewek -
    Razem ze mną wciąż się błąka -
    Lewek Trocki, proszę mamy -
    Cóż to, nie chcesz znać Leonka?
    My tak sobie z nim latamy!"

    Dusze potępione obie,
    Pomykajcie stąd w tej dobie!

    W imię Ojca, Syna, Ducha,
    Widzicie Pański krzyż?
    Wy, sprawcy naszego ustroju,
    Zostawcież nas w spokoju!
    A kysz! A kysz!

    Za Guślarzem sala cała
    Szeptem w duchu powtarzała.

    Teatr Narodowy słucha
    Odpowiada z mroku - słysz:

    W imię Ojca, Syna, Ducha,
    Zostawcież nas w spokoju!
    A kysz! A kysz!

    A za oknem WIDMO - woła:
    "Hej, kruki, puchacze, wrony,
    O, wy przeklęte żarłoki,
    Puśćcie mnie tu, do kościoła,
    Pusćcie, mnie, choć na dwa kroki!"

    Wszelki duch! Jakaż potwora!
    Widzicie w oknie upiora?
    Włos rozczochrany na czele,
    Oczy jak węgle w popiele,
    Łachman na nim skrwawiony.

    Ledwie się zjawił, na sali
    Wszyscy ludzie go poznali!

    Ta twarz wstrętna, ten wzrok winny,
    To Dzierżyński! Któżby inny?

    Nie znałeś litości, panie,
    I my nie znajmy litości!

    Hej, sowy, puchacze, kruki,
    Szarpajmy ciało na sztuki!
    Niechaj nagie świecą kości!

    Musisz się dręczyć, wiek wiekiem,
    Sprawiedliwe zrządzenia boże!
    Bo kto nie był ni razu człowiekiem,
    Temu człowiek nic nie pomoże.

    A potem - cisza głucha -
    Cały Teatr w ciszy słucha:

    Czy widzisz Pański krzyż?
    W imię Ojca, Syna, Ducha
    Bronisz nam jadła, napoju,
    Zostawże nas w spokoju!
    A kysz! A kysz!

    Ziemi nam bronisz i nieba!
    I wolności jak chleba!
    Opamiętaj się! Słysz!
    Dosyć twego podboju!
    Zostawże nas w spokoju!
    A kysz! A kysz!

    Sala cała

    całą ławą
    Chichotała,

    biła brawo.

    Gdy ze sceny

    grzmią te słowa,
    Każdy wie

    TO DO NICH MOWA!

    Ale ONI -

    z rzędów, z lóż - Chyłkiem - cichcem -

    znikli już.

    Potem mówił p. Gomułka
    Do zaufanego kółka:

    Ten Mickiewicz... wieszcz narodu...
    Dużo zrobił nam zawodu!

    Że on umarł, ja nie wiedział.
    Gdyby żył, to już by siedział.

    Nie ma wyjścia, nie ma rady
    SKONFISKOWAĆ CAŁE "DZIADY"!!


    1968

  13. #13

    Domyślnie

    No to ja z grubej rury...

    Julian Tuwim

    "Na zbytnie a niepowściągliwe dziwkochwalstwo naszego wieku"


    Zanadto się z damą cacka
    Szarmancka brać literacka.

    Szmatławce i szewaliery
    Prawią jej same dusery.

    Dochodzą już do przesady
    Te kąplemęty, lansady.

    Te sętymęty, czułości
    Przyprawić mogą o mdłości.

    Mizdrzy się w gracji i szyku
    Cicisbey przy wersalczyku.

    Dla byle kapryśnej idiotki
    Madrygał ułoży słodki.

    Dla paru od wiersza groszy
    Płaszczy się, mdleje z rozkoszy.

    Wpadają w achy i ochy
    Na widok pończochy pieszczochy.

    Piszczą "sylwuple, żewupry!"
    Bałwany i wiercikupry.

    Na widok pyjamy damy
    Piszczą te chamy reklamy.

    Dlaczego chwycił szał cię,
    Gdyś ujrzał kretynkę w aucie?

    Czego się cieszysz, Mojsie, *
    Że dziwka siedzi w Rolls-Roysie?

    "Urocza Bebi Pipi
    w yachcie na Missisipi".

    "Zmysłowa Dudu Papa
    Jej uśmiech, pies i kanapa".

    "Fertyczna Elli Belli
    Pije kawę w kąpieli".

    Czego migdalisz się, chłopie,
    Że dziwka kawsko żłopie?

    Że w wannie niby? To o to
    Tak się wygłupiasz, idioto?

    Sam lepiej idź do łaźni
    I już się więcej nie błaźnij.




    * w wydaniu "Czytelnika" z 1958 r. ten wers brzmiał:
    "Czego ci w oczach troi się"

    o tempora, o humores

  14. #14
    Guest

    Domyślnie


  15. #15

    Domyślnie

    Hmm....długo się zastanawiałam, ale co tam,.....dokładam, z jeszcze grubszej rury!!!!!

    Julian Tuwim

    WIERSZ,
    W KTÓRYM AUTOR GRZECZNIE, ALE STANOWCZO
    UPRASZA LICZNE ZASTĘPY BLIŹNICH,
    BY GO W DUPĘ POCAŁOWALI

    Apsztyfikanci grubej Berty
    I katowickie węglokopy,
    I borysławskie naftowierty,
    I lodzermensche, bycze chłopy,
    Warszawskie bubki, żygolaki
    Z szajką wytwornych pind na kupę,
    Rębajły, franty, zabijaki,
    Całujcie mnie wszyscy w dupę.

    Izraeliccy doktorkowie,
    Widnia, żydowskiej Mekki, flance,
    Co w Bochni, Stryju i Krakowie
    Szerzycie kulturalną francę!
    Którzy chlipiecie z "Naje Fraje"
    Swą intelektualną zupę,
    Mądrale, oczytane faje,
    Całujcie mnie wszyscy w dupę.

    Item aryjskie rzeczoznawce,
    Wypierdy germańskiego ducha
    (Gdy swoją krew i waszą sprawdzę,
    Wierzcie mi, jedna będzie jucha),
    Karne pętaki i szturmowcy,
    Zuchy z Makabi czy z Owupe,
    I rekordziści i sportowcy,
    Całujcie mnie wszyscy w dupę.

    Socjały nudne i ponure,
    Pedeki, neokatoliki,
    Podskakiwacze pod kulturę,
    Czciciele radia i fizyki,
    Uczone małpy, ścisłowiedy,
    Co oglądacie świat przez lupę
    I wszystko wiecie: co, jak, kiedy,
    Całujcie mnie wszyscy w dupę.

    Item ów belfer szkoły żeńskiej,
    Co dużo chciałby, a nie może,
    Item profesor Cy... wileński
    (Pan wie już za co, profesorze!)
    I ty za młodu niedorżnięta
    Megiero, co masz taki tupet,
    Że szczujesz na mnie swe szczenięta,
    Całujcie mnie wszyscy w dupę.

    Item Syjontki palestyńskie,
    Haluce, co lejecie tkliwie
    Starozakonne łzy kretyńskie,
    Że "szumią jodły w Tel-Avivie",
    I wszechsłowiańscy marzyciele
    Zebrani w malowniczą trupę,
    Z byle mistycznym kpem na czele,
    Całujcie mnie wszyscy w dupę.

    I ty fortunny skurwysynu,
    Gówniarzu uperfumowany,
    Co splendor oraz spleen Londynu
    Nosisz na gębie zakazanej,
    I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
    A srać chodziłeś pod chałupę,
    Ty, wypasiony na Ikacu,
    Całujcie mnie wszyscy w dupę.

    Item ględziarze i bajdury,
    Ciągnący z nieba grubą rentę,
    O, łapiduchy z Jasnej Góry,
    Z Góry Kalwarii parchy święte,
    I ty, księżuniu, co kutasa
    Zawiązanego masz na supeł,
    Żeby ci czasem nie pohasał,
    Całujcie mnie wszyscy w dupę.

    I wy, o których zapomniałem,
    Lub pominąłem was przez litość,
    Albo dlatego, że się bałem,
    Albo, że taka was obfitość,
    I ty, cenzorze, co za wiersz ten
    Zapewne skarzesz mnie na ciupę,
    Iżem się stał świńtuchów hersztem,
    Całujcie mnie wszyscy w dupę!...



  16. #16

    Domyślnie

    BRAWO !!! Mój ulubiony !!!

    na pohybel purystom i romantykom

  17. #17
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) DOBRY DUSZEK FORUM...ŻÓŁTA KARTKA!!!!KOMTUR MAZURSKI - napisał "Wrócę"...FORUMOWY MISTRZ PIÓRANAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZEFORUMOWA DOBRA DUSZA I POMOCNA DŁOŃUŚMIECH FORUMFORUMOWICZ WIELKI SERCEM Avatar tomek1950
    Zarejestrowany
    Jul 2002
    Posty
    14.233
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    247

    Domyślnie

    BRAWO!

  18. #18

    Domyślnie

    A jak !!!


    George Brassens

    "Pornograf"


    Gdy byłem brzdącem, to bałem się słów
    I przekleństw brzydkich, jak diabeł chrztu
    Nawet, gdym szpetnie pomyślał "O, ku..."
    To milczałem, jak grób

    Lecz dziś, gdy już mogę ozorem mleć
    I bawiąc publikę zarabiać na chleb
    Choć nigdy nie myślę "o, ku..." i te pe
    To klnę, jak szewc

    Jam pornografem jest fonografii
    Jam w tej parafii największy żul

    Dość mam czasami bezecnych strof
    Więc mówię sobie - od dzisiaj stop
    Na wszystkie świństwa założyć masz
    Autocenzury pas

    Lecz jak w tym pasie śpiewać mam
    Tu nawias mnie dusi, paragraf tam
    Więc szybko krzyczę podnosząc bunt
    O, taki ...

    Jam pornografem jest fonografii
    Jam w tej parafii największy żul

    Co tydzień pilnie chodzę na mszę
    I z gołych pośladków spowiadam się
    I bijąc się w piersi przyrzekam, że już
    Nie padnie nic z mych ust

    Lecz nagle paniczny ogarnia mnie lęk
    Że w Armii Zbawienia się znajdę wnet
    Więc czym prędzej powracam znów
    Do gołych dup

    Jam pornografem jest fonografii
    Jam w tej parafii największy żul

    Na wszystkie grzechy odpust bym miał
    I drogę otwartą do nieba bram
    Gdybym żarliwie co tydzień słał
    Pełen miłości psalm

    Lecz - tylko bez takich! - rzekł mój anioł stróż
    Na miłość pobożną masz szlaban i już
    No, chyba że chodzi o liryczną pieśń
    Na ku.... cześć

    Jam pornografem jest fonografii
    Jam w tej parafii największy żul

    Mogę czasami zaśpiewać wam
    Że z temperamentem żonę mam
    Pod pierwszym lepszym facetem raz, dwa
    Lubi się nago kłaść

    Lecz czy muszę tu jeszcze szaty drzeć
    I prędko dodawać o niej, że
    Wszystko, co chodzi - prócz jeża i mnie
    Od razu rżnie

    Jam pornografem jest fonografii
    Jam w tej parafii największy żul

    Lubię dawnych sielanek czar
    Więc nucę o Laurze, Filonie i psach
    A szef kabaretu, gdy słyszy mój śpiew
    Niejedną roni łzę

    Lecz - to piękna opowieść - powiada mój szef
    Lecz, proszę, coś w sielance tej zmień
    Niech będzie i Laura, lecz umów ją z nim
    W burdelu mym

    Jam pornografem jest fonografii
    Jam w tej parafii największy żul

    A gdy nadchodzi kolacji czas
    Lubię przez balkon zerkać na świat
    Na dobrych ludzi idących przez plac
    I na wieczoru blask

    Lecz nie proście mnie nigdy o taką pieśń
    Jeśli nie chcecie usłyszeć, że
    Lubię patrzeć, jak szlifuje bruk
    Za fiutem fiut

    Jam pornografem jest fonografii
    Jam w tej parafii największy żul

    Niejedna z najcnotliwszych dusz
    Marzy o chwili, gdy mój trup
    Zamknie na wieki jadaczkę swą
    Pośród piekielnych mąk

    Lecz niech raczy wielki Manitou
    Który nie zważa na wagę słów
    Do Jeruzalem przyjąć swej
    Gdy przyjdzie śmierć

    Pornołobuza i fonożula
    Sprośności króla w parafii tej

  19. #19

  20. #20
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) DOBRY DUSZEK FORUM...ŻÓŁTA KARTKA!!!!KOMTUR MAZURSKI - napisał "Wrócę"...FORUMOWY MISTRZ PIÓRANAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZEFORUMOWA DOBRA DUSZA I POMOCNA DŁOŃUŚMIECH FORUMFORUMOWICZ WIELKI SERCEM Avatar tomek1950
    Zarejestrowany
    Jul 2002
    Posty
    14.233
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    247

    Domyślnie


Strona 1 z 5

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony