dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 4 z 4
Pokaż wyniki od 61 do 70 z 70
  1. #61
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    alice

    Zarejestrowany
    Jul 2003
    Posty
    518
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    70

    Domyślnie

    3.08 (wtorek)
    Pobudka o 6-tej. Dzień nie odbiega porządkiem od poprzednich. Spędzam kolejne godziny na sprzątaniu wewnątrz domu, bo o porządkowaniu obejścia nie ma mowy z uwagi na co chwila padający deszcz i wszechogarniającą wszystko wilgoć. Pełen zapału chciałem zrobić coś z walającym się wszędzie drewnem, a to szalunkowe, a to resztki z więźby, a to porozrzucane kawałki łat i kontrłat. Leje się jednak za kołnierz więc z buńczucznych planów nici.

    Tak jak przypuszczałem, tynkarzy nie będzie. Tłumaczyli się podobno zbyt małą powierzchnią do pokrycia przez agregat. Niestety, hektarów im nie zapewnię. Niech się dogadują z jakimś deweloperem i robią w hurcie, obfajdani wyrobnicy. Takich to tylko wieszać A podobno jest w Polsce bezrobocie. Co najciekawsze, byli tydzień wcześniej na budowie i wszystko było OK. Co najmniej tydzień w plecy. Wykonawca ma ponoć szukać nowej ekipy. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że zdąży w terminie zawartym w umowie.

    Elektryk przedstawia mi wstępne rozliczenie podejść. Wychodzi ponad 1,5 km kabli i prawie 400 wyprowadzeń. Szok. Niektóre pomieszczenia wyglądają jak centrale. Plątanina kabli, chociaż trzeba przyznać, że równo poukładanych i zmyślnie poprowadzonych. Z czystym sumieniem mogę polecić usługi pana Piotrka. Nie stroi fochów, potrafi doradzić, słucha co się do niego mówi. Jest przy tym sumienny i słowny. Takich fachowców to można naprawdę ze świecą szukać. Sprawdził się też na budowie AM
    Po południu na działkę docierają okna połaciowe. Sprawdzam ich stan. Tak na wszelki wypadek, przecież i Mercedes potrafi się zepsuć. Ostatnio jakby coraz częściej

    4.08 (środa)
    Znowu wczesnym rankiem przybywam na budowę, by spotkać się z przedstawicielem Hoermanna. Dyskutujemy w sprawie naszego problemu. Wydaje się, że wszystko będzie w porządku. Jest na tyle miejsca, że w razie czego będzie można wstawić wyższą bramę. Ale w takim przypadku, nie będziemy mogli wybrać bramy kasetonowej, bo będzie źle wyglądała w otworze. Poziomy profil za nadprożem wyglądałby wtedy jakby był urwany. Lepiej prezentować się będzie zwykłe, poziome przetłoczenie.

    Dekarze kończą instalować okna dachowe i mamy zgrzyt. Mimo że mieli wszystko pokazane dokładnie i wytłumaczone jak chłopu na miedzy, okno w pomieszczeniu nad garażem od strony ogrodu umieścili o dwie krokwie dalej niż w projekcie. Moim zdaniem, nie jest źle, a nawet… Okno zdecydowanie lepiej doświetla pomieszczenie. Na pewno z tego powodu nie zamierzamy rozmontowywać całej połaci pokrycia dachowego. Inną kwestią jest wysokość okien. Z przyczyn technicznych nie mogły być w tym pokoju zainstalowane niżej. Ja dam radę przez nie wyglądnąć, ale Kasia już nie. Na razie pytaniem bez odpowiedzi pozostanie kwestia, czy nadzór budowlany nie zgłosi uwag do tak zamontowanego okna. Na razie kładę na nich laskę.

    Bijąc się z myślami dowożę do banku wyciąg z księgi wieczystej z wpisaną hipoteką. Czekamy teraz na ruch ze strony banku, który powinien niedługo poinformować nas o obniżeniu oprocentowania z tytułu takiego zabezpieczenia swoich interesów.
    Mam smutną informację dla moich kobietek. Mogę się do nich spóźnić, bo dach skończą najwcześniej w poniedziałek

  2. #62
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    alice

    Zarejestrowany
    Jul 2003
    Posty
    518
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    70

    Domyślnie

    5.08 (czwartek)
    Dzień z uwagi na zajęcie nie wymagające wielkiej filozofii – sprzątanie – mija bardzo szybko. Wreszcie i w Warszawie żar leje się z nieba, co z jednej strony może cieszyć, z drugiej jednak mam na uwadze naszych dekarzy, których musi nieźle przypiekać na dachu.
    Uzgadniam z ekipą, że po wyjęciu okien połaciowych w ich miejsce na razie zainstalują płyty (jakąś sklejkę), bo strach taki chodliwy towar zostawić bez nadzoru. Dobiją do krokwi łaty i ściągną sklejkę drutem.

    6.08 (piątek)
    Coraz bardziej brakuje mi moich kobietek. Nadzór telefoniczny prac ze strony małżonki też wymaga sporej cierpliwości Nie pozostaje nic innego, jak tylko tłumaczyć obrazowo wszystkie działania i fazy prac i z pokorą przyjmować kolejne wskazówki. A i tak pewnie będzie coś źle.

    Wczesnym rankiem spotykam się na działce z przedstawicielem firmy zajmującej się stolarką okienną. Bierze wymiary i jak to zwykle w takich razach bywa, zasiewa ziarno niepewności. Mamy do rozważenia trzy istotne kwestie. Po pierwsze, czy przy tak małym otworze okiennym w spiżarce nie lepiej będzie zamontować nieuchylnego okna ze specjalnym nawiewnikiem? Po drugie, czy nieruchome skrzydło, jedna z trzech części drzwi balkonowych, nie powinno mieć szerszych szprosów, tak by licowały z częścią ruchomą? I ostatnia sprawa, czy będziemy poszerzać otwór w drzwiach prowadzących z naszej sypialni na taras, tak by drzwi były identyczne jak druga para prowadząca z salonu na taras? W takim wypadku trzeba będzie podkuć/skrócić trochę murek (jakieś 3-4 cm). W dwóch ostatnich przypadkach jestem niemal pewien, że odpowiedź będzie twierdząca. Jeśli chodzi o spiżarnię, to Kasia ma chyba inną koncepcję.
    Facet od okien okazuje się na tyle sympatyczny, że zabieram się z nim do warsztatu odebrać Kasi samochód z przeglądu. Potem załatwiam sklejkę, co wcale nie było tak prostą sprawą jakby się mogło wydawać. A przy tym drożyzna, że….

    Jak zwykle, kiedy nie były potrzebne, to po działce walały się resztki drutu wiązałkowego. Planowaliśmy go zużyć do przymocowania płyt na oknach połaciowych. Niestety, w międzyczasie drut gdzieś wsiąkł. Znaczy się, znajdzie się w najmniej oczekiwanym miejscu i czasie. A tak musiałem pojechać i dokupić za “dychę”. Przy okazji miałem szczęście być świadkiem ciekawego zjawiska atmosferycznego. Podczas gdy starałem się nabyć stosowny drut w hurtowni, przeszło nad nią spektakularne oberwanie chmury (swoją drogą, ciekawe które już w tym roku?). Pełen obaw zadzwoniłem do ekipy pracującej na dachu co by przygotowali się na “lanie” i przynajmniej prowizorycznie zakryli otwory po oknach połaciowych. W oczekiwaniu na ustąpienie deszczu minęło ponad pół godziny. Z duszą na ramieniu wróciłem na budowę, a tam...panowie nawet nie schodzili z dachu, bo spadło tylko kilka kropelek. Ciekawe. Warto nadmienić, że odległość między działką a hurtownią to co najwyżej 4-5 km.

  3. #63
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    alice

    Zarejestrowany
    Jul 2003
    Posty
    518
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    70

    Domyślnie

    7.08 (sobota)
    Po burzliwej nocnej dyskusji zapada decyzja, że mam jechać nad morze do swoich pań. Termin zakończenia prac związanych z dachem znowu bowiem uległ przesunięciu. Brakująca blach ma dojechać dopiero w poniedziałek. Jeżeli uda się ją dostarczyć do południa, to dekarze skończą robotę do wieczora. Jak nie, to spędzą na budowie jeszcze jedną dniówkę. Umawiam się z teściami, że przejmą od ekipy klucze i dokumentację. Odbioru dachu dokonamy dopiero po naszym powrocie znad morza. Znając życie i tak pewnie będą jakieś poprawki. Mogę na 100 proc. zagwarantować, że nic nie umknie czujnemu oku mojej małżonki. Ona ma to po prostu we krwi.

    W trakcie ostatniego przed labą pobytu na budowie przyjeżdża samochód z firmy dekarskiej i zdaję do depozytu okna połaciowe. Nie obywa się bez małej wymiany poglądów, bo Pan Magazynier robi łaskę. Stawiam jednak na swoim powołując się na rozmowę z jednym ze wspólników firmy. Staje na moim

    Obecność jednej z ważniejszych figur z Eko-Dachu na działce wykorzystuje jeden z naszych przyszłych sąsiadów u którego ta sama firma kryła dach. Przybiega z zapytaniem, czy mogą mu przerobić rynny przy lukarnach, bo woda się nie mieści. Zasiewa we mnie ziarenko obaw, czy podobna sytuacja może mieć miejsce i u nas. Zobaczymy przy pierwszym poważniejszym deszczu. Biorę od gościa namiary na szamba (znów jakaś firma spod Radomia – czyżby polskie centrum szambiarstwa?) i małą koparkę. Potrzebujemy takową do wyrównania placu i zasypania fundamentów za domem, gdzie jest za wąsko dla normalnego sprzętu.

    Po inspekcji (do dokończenia pozostały obróbki przy kominach, instalacja dwóch kominów wentylacyjnych i położenie kilku przyciętych arkuszy blachy) żegnam się z ekipą oraz wręczam tradycyjny polski prezent w postaci flaszeczki Resztę dnia spędzam na pakowaniu i doprowadzaniu samochodu do stanu używalności.

    Idę wcześniej spać, bo zamierzam wyjechać zaraz po północy. Lubię takie trasy robić nocą, bo na drodze spokój i mniej wariatów.

  4. #64
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    alice

    Zarejestrowany
    Jul 2003
    Posty
    518
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    70

    Domyślnie

    Cytat Napisał alice
    PRZERWA WAKACYJNA

    Wreszcie zrelaksowane, spokojne, wypoczęte Zagadka - gdzie zrobiono to zdjęcie?

  5. #65
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    alice

    Zarejestrowany
    Jul 2003
    Posty
    518
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    70

    Domyślnie

    14.08. (sobota)
    Po mile spędzonym odpoczynku – hurra, dopisała nawet pogoda – trzeba niestety wrócić do rzeczywistości. Oczywiście przywozimy ze sobą deszcz, który towarzyszył nam niemal przez całą drogę powrotną.

    Pierwsze kroki po krótkim odpoczynku, (do Legionowa dotarliśmy na 6 rano) co zrozumiałe, kierujemy na budowę. Jadę tam z duszą na ramieniu. Dach prezentuje się bardzo ładnie i solidnie, diabeł jednak jak zwykle tkwi w szczegółach.




    No to mamy już czapeczkę…

    Staram się nie wchodzić w drogę Kasi, która niczym pies myśliwski tropi wszystkie niedociągnięcia. Stan nirwany trwa niestety tylko chwilę. Krótkie, niemniej bardzo stanowcze – “chodź tutaj” każe mi co sił w nogach gnać na poddasze.

    - Gdzie jest kominek od wentylacji łazienki?
    - No powinien gdzieś tu być, przecież mieli zaznaczone na murze miejsce jego lokalizacji i są podprowadzone kable do podłączenia wentylatora.
    - Ale tu przecież nic nie ma.
    - W morde jeża, faktycznie, ale po drugiej stronie ściany kominek jest zainstalowany. Przecież jak wstawiali jeden to musieli pamiętać o drugim. Zwłaszcza, że to dokładnie po drugiej stronie muru i widać jak na dłoni.
    Przechodzimy do przyszłej garderoby.
    - A co to za kominek, przecież nie miało tu być.
    - Jak to nie miało? Przecież wentylowane miały być wszystkie pomieszczenia? – jestem mocno zdziwiony takim obrotem sprawy.
    - Wszystkie. Oprócz garderoby. Tak mnie zawsze słuchasz jak do ciebie mówię – żona sięga po najcięższy oręż.
    - Miały być w każdym pokoju – upieram się przy swoim.
    Ostatnie słowo musi jednak należeć do Kasi.
    - Jak już dołożyłeś ten kominek, to dlaczego nie ma doprowadzonej elektryki do wyciągu? – konkluduje lepsza połowa.
    Fakt, o tym nie pomyślałem. Bije się w pierś. Skrucha jest tylko chwilowa, bo za moment….
    To samo pomieszczenie.
    - Jak zainstalowany jest ten kominek? Powiedz mi, jakim cudem przeprowadzisz przewód wentylacyjny pomiędzy krokwią a kartongipsem, jeśli ocieplenie będzie wystawało jedynie 5 cm ponad krokiew, a rura będzie miała fi100?
    - To nie moja wina – jestem na poważnie przerażony – mieli zrobić kominki jeden nad drugim, a nie jeden obok drugiego i to po przeciwnych stronach krokwi. Niezły bigos. Trzy razy naocznie sprawdzałem z dekarzami ułożenie. Wszystko miało być OK.

    Kolej na górną łazienkę. Kominek od pionu kanalizacyjnego miał iść 120 cm od ściany, a jest zainstalowany o 20 cm bliżej. I jeszcze dwie sprawy. Pierwsza to brakujący kominek wentylacyjny od dolnej łazienki, druga - brak ław kominiarskich. Oj dostało mi się. Będę miał nauczkę na całe życie.

    Dalszą część inspekcji, tym razem na zewnątrz, powstrzymały nasilające się z każdą minutą opady deszczu. Jedyne pocieszenie, że w środku, pod dachem jest suchutko.

    W agresywnych nastrojach udajemy się do firmy by załatwić sprawę poprawek i zainstalowania dodatkowych elementów dachu. O dziwo, nie robią problemów i umawiamy się wstępnie na najbliższy poniedziałek. Na budowę ma dotrzeć przedstawiciel firmy i uzgodnić szczegóły. Trzymamy ich w szachu, bo jak nie wywiążą się należycie z zobowiązań, to nie dostaną reszty kasy. A jest tego sporo.

    Oglądamy materiały na podbitkę dachu. Ceny wahają się od dwudziestu paru złotych do nawet 130 za metr. W naszym przypadku chyba pozostaniemy jednak bliżej dolnej granicy widełek. W zupełności wystarczy nam podbitka z paneli sidingowym, kwestią pozostaje jedynie dobór odpowiedniego koloru.

    Popołudnie mija na rozpakowywaniu i odsypianiu trudów podróży. Zostajemy w domu, bo pada, pada i pada.

  6. #66
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    alice

    Zarejestrowany
    Jul 2003
    Posty
    518
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    70

    Domyślnie

    15.08 (niedziela)
    Świąteczny dzień spędzam w części na budowie, gdzie staram się naprawić nieco ogrodzenie. Uszkodzona została siatka, bo potrzebne było przejście do złożenia blach w garażu podczas pracy dekarzy. Załatać już nie miał kto, więc zaopatrzony w stosowne narzędzia podjąłem się tej pracy osobiście. Wyszło nawet nie najgorzej. Jestem wreszcie dumny z siebie

    Wieczorem dostajemy radująca nas informację, że ekipa Krzyśka, tego co murował kominy i poddasze może trochę jeszcze popracować u nas, bo mają przestój na swojej budowie. Umawiamy się, że położą tynki cementowo-wapienne w garażu, kotłowni, spiżarce i łazienkach, ocieplą ścianę pomiędzy garażem i domem oraz sufit w garażu. Rozbiorą i wymurują ponownie schodki do garażu i zrobią wylewkę w garażu. To tyle na razie. Pewnie coś dojdzie. Cieszymy się, bo znamy ich z jak najlepszej strony. Panowie mają zacząć pracę za 4 dni.

    16.08 (poniedziałek)
    Polecony przez naszego elektryka kontakt na tynkarza nie wypala. Facet strasznie kluczy i widać, że nie ma ochoty przyjeżdżać z Warszawy do Chotomowa. Jego sprawa. A my dalej mamy problem. Trzeba szukać dalej.

    Po południu mamy inspekcję dachu. I co się okazuje. Brakujący kominek w łazience górnej jednak jest tyle, że panowie zapomnieli przeciąć folię wysokoparoprzepuszczalną i nie widać go było od spodu. Resztą rzeczy zajmą się za dwa dni. Najbardziej niepokoi nas ewentualne przeniesienie kominka w garderobie. Wszystko rozstrzygnie jutrzejsza wizyta Kolegi Kierownika, który musi uzupełnić wpisy w dzienniku budowy.

    Dostajemy wycenę naszych okien i, no cóż, chyba psychicznie byliśmy na to przygotowani. Za tydzień mamy podpisać umowę. W spiżarce będzie jednak normalne okienko uchylne. Pozostałe dwie kwestie, tak jak przypuszczałem, spotkały się z aprobatą ze strony małżonki.

  7. #67
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    alice

    Zarejestrowany
    Jul 2003
    Posty
    518
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    70

    Domyślnie

    17.08 (wtorek)
    Tym razem wypada na mnie załatwianie spraw z kierownikiem budowy. Jest zaskakująco układny i dokładny. Tym razem za bardzo się nie spieszy więc każę mu wszystko sprawdzić. Twierdzi, że kominka nie trzeba przenosić i można ewentualnie podciąć krokiew. Pokrycie jest lekkie, i niewielkie wyprofilowanie krokwi nie będzie miało negatywnych następstw. Uważa, że kominek który będzie wykorzystywany przez wyciąg kuchenny może mieć nieco spłaszczony przewód doprowadzający, bo i tak będzie mechaniczne zaciąganie powietrza. Cug będzie. To dobrze, bo jakoś nie widziało mi się łatanie otworu. Uff, kamień z serca.

    Przy okazji dokształcam się w temacie balustrady na tarasie. Straszono nas, że jak na etapie wylewania tarasu nie zostały zabetonowane wsporniki, to już po ptakach. Wiem, że tak byłoby stabilniej, ale teraz to już musztarda po obiedzie. Kierownik twierdzi jednak, że nie ma się co martwić. Technika mocowań poszła do przodu, że bez obaw można instalować wsporniki na kołkach rozporowych i będą trzymać. Ewentualnie w grę może wchodzić dołożenie dodatkowych wsporników mocowanych do ścian bocznych tarasu – na dłuższych bokach.

    Chwilę dyskutujemy też o instalacjach alarmowych. Opowiada mi, że w jego regionie ostatnio tak rozpanoszyli się złodzieje, że zdecydował się na zainstalowanie kamer i zapis wideo. Już się boję co będzie u nas.

    18-22.08 (środa-niedziela)
    Przyjeżdża ekipa Krzyśka, tzn. Krzysztof i jego pomocnik. Zaczyna się od ostrej jazdy. Na gwałt trzeba załatwić betoniarkę, taczki, zaprawy, cement, styropian, listwy. Zmuszeni jesteśmy pożyczyć Kangura, który przy pojemności swojego bagażnika jest w stanie sprostać naszym potrzebom. Zanim wracam z pracy, większość rzeczy Kasia już zdążyła dowieźć na budowę. Mnie pozostaje dostarczenie jeszcze dwóch paczek styropianu od Peterki. Nawet nie ma czasu z nim pogadać, bo robi się już ciemno, a poza tym zajęty jest wraz z małżonką wyborem kominka. Jego domek robi jednak wrażenie, wydaje się już prawie gotowy do zamieszkania.

    Kolejny dzień wita nas informacją, że coś jest nie tak z poziomem tarasu. W zależności od jego części są różne jego wysokości. Będzie ciężko teraz to wypoziomować, bo jest niewielki margines ruchu. Na dodatek, mieliśmy jednak nieproszoną wizytę na działce. Zginął kabel od przedłużacza. Pytanie tylko, po co zostawiona została odcięta wtyczka?
    Zaczęło się tynkowanie garażu. Zetka została już fachowo wykonana.

    Piątkowe przedpołudnie mija na załatwianiu kotew i kołków do okienek w garażu i kotłowni. W hurtowniach jest taki wybór, że można dostać oczopląsu. Na budowę dojeżdża transport styropianu, który pójdzie na ocieplenie ściany pomiędzy garażem i domem oraz sufitu garażowego. Patrząc na otynkowane ściany wlewa się w serce otucha. Dom powoli nabiera odpowiedniej atmosfery. Co prawda, to dopiero garaż, ale zawsze. Przynajmniej nie widać gołej ściany z pustaków.

    Szaro, buro, ale powoli znika ta przygnębiająca pomarańcz cegły. A jak równiutko przytarte. Palce lizać


    Kolejny weekend upływa spokojnie. Zaczynamy poszukiwanie płytek na wyprzedażach. Można już trafić od 20 zł za m2. W kotłowni nie musimy mieć specjalnych luksusów, byle tylko trzymały rozmiar. O dziwo jest w czym wybierać. Za tydzień zrobimy drugie podejście, prawdopodobnie zakończone zakupem. Na razie nasz faworyt składowany jest w Leroy Merlin.
    W drodze do domu zabieramy z budowy betoniarkę, co by oddać do wypożyczalni. Taki model kieszonkowy, który jest w stanie zmieścić się do naszego kombi. Na przyszły tydzień potrzebna już będzie profesjonalna wersja tego urządzenia.

  8. #68
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    alice

    Zarejestrowany
    Jul 2003
    Posty
    518
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    70

    Domyślnie

    23-24.08 (poniedziałek-wtorek)
    Praca idzie swoim tempem, okna w dwóch pomieszczeniach są już zainstalowane. Przyszedł czas na położenie ocieplenia. Zaczynają od sufitu. Na szczęście zanim wystartowali, przypomniałem sobie, ze facet od bram garażowych doradził by nieco przesunąć w głąb garażu przewody doprowadzające prąd do gniazdek do których podłączone będą napędy do bram. Nawet zrobiłem podczas jego wizyty znak na murze. Pamięć jest jednak zawodna.

    Podjeżdża jeszcze elektryk i dokłada dwa kable do wyciągu z toalety gościnnej i garderoby.
    Na drugi dzień podpisujemy umowę na wykonanie i instalację okien w całym domu. Z kieszeni powoli prześwituje dno.

    25.08-26.08 (środa-czwartek)
    Strop i ściana w garaż są już ocieplone i otynkowane. Zaczęło się też przerabianie schodków do garażu. Na razie zostało rozkute poprzednie arcydzieło.
    Na działkę dociera dostawa zaprawy tynkowej (gipsowej) Knaufa. Cały taras jest zajęty paletami. Nie ma się jak ruszyć.

    Ekipa od agregatu zaczyna w czwartek listwowanie, a Krzysiek tynkuje dolną łazienkę. Razem z Alą (przedpołudniem mam okazję wreszcie odwiedzić jej przyszłe przedszkole w ramach spotkania integracyjnego, na którym spotykam Elę, żonę AM wraz z dwójką ich dzieciaków ) dowozimy folie budowlaną (grubość 0,2 i 0,3) na izolację przeciw wilgociową podłogi w garażu. Jak będą robili wylewki w całym domu trzeba będzie jeszcze jej trochę dokupić.

  9. #69
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    alice

    Zarejestrowany
    Jul 2003
    Posty
    518
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    70

    Domyślnie

    27.08 (piątek)
    Do południa nadzoruję prace na działce. Tynkowanie idzie pełną parą. Ale mamy problem. Panowie w otworach drzwiowych instalują narożniki stalowe, przez co zdecydowanie zmniejsza się prześwit. Zamiast minimalnych 88 cm w niektórych przypadkach jest zaledwie 86 cm, co skutecznie uniemożliwi wstawienie drzwi. Oni uważają, że wszystko jest w porządku i jeżeli mamy ich rozliczać na milimetry to rezygnują z roboty.

    My jednak twardo stoimy na stanowisku, że powinni poprawić. Po interwencji Kasi, która przyjeżdża na działkę urywając się z pracy dochodzimy do kompromisu. Tam gdzie jeszcze nie zaczęli prac usuną narożniki, a gdzie jeszcze nie instalowali będą nakładali tynk na tzw deskę. Dodatkowo, nie będą tynkowali samych glifów w otworach drzwiowych. W sumie narożniki tylko im się przydawały (abstrahuję w tym momencie od otworów okiennych i narożników w ścianach) bo przy ich pomocy równali tynki. Nam przy drzwiach są psu na budę, bo i tak zakryte będą skrzynką maskującą od ościeżnicy. Tam gdzie już nałożyli tynk, ekipa ma wyciąć diaksem narożniki. Niby mała rzecz, a może mieć tyle negatywnych konsekwencji.
    Jak z tego wynika, podstawą dobrej pracy i samopoczucia na budowie jest kontrola i jeszcze raz kontrola.

    28-29.08 (sobota-niedziela)
    Powoli zaczynamy tęsknić za normalnym weekendem. Za leniwym spędzeniem kilku dni z książką w ręku lub przed telewizorem. Pozwiedzaniu okolicy, zrobieniu sobie grilla gdzieś w plenerze. Bez stałego pośpiechu i załatwiania tysięcy spraw. Tym razem dokonujemy wyboru ceramiki do przyszłej kotłowni. Chcemy ją położyć zanim zostanie zamontowany kocioł, żeby już żadne kurze i czy inne brudy nie zanieczyściły palników.

    Ostatecznie decydujemy się na płytki z promocji w Leroy Merlin. Nie mając worka z pieniędzmi wybieramy tanie płytki, byle tylko trzymały rozmiar i fakturę. Kotłownia to nie łazienka i ma spełniać zupełnie inne zadania, a nie cieszyć oczy. Po spektakularnych i bardzo głośnych zakupach, podejmuję decyzję, że ostatni raz kupowałem coś w LM. Nie dość, że nie można doprosić się o obsługę, to na dodatek mają tak stare i zdezelowane wózki, że nie ma czym przewieźć towaru. Po zwróceniu uwagi obsłudze, zostaliśmy poinformowani, że przed wejściem znajduje się urna, do której można wrzucić swoje uwagi i postulaty. Tylko, czy je w ogóle ktoś czyta?

    Czarę goryczy przelała niemożność odstawienia wózków na parkingu. Albo pourywane były łańcuszki, albo zaparkowane były w tym miejscu wózki z Auchana. Kiedy udało się wreszcie dojechać ze sprzętem do hali, okazało się, że nie można odzyskać monet. Pal licho te 4 zł, ale dla zasady kazałem wezwać obsługę i po prawie kwadransie oczekiwania ulżyłem sobie rzucając kilka wiązanek i życząc dalej udanego samopoczucia. Czułem się niczym gość z komedii Barei “Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”, który obrażał się na wszystkie sklepy. A co mi tam.
    Dowieźliśmy glazurę do domu teściów, bo na razie strach zostawić na budowie.

    Następnego dnia wybraliśmy się wspólnie na porządkowanie działki i zaklejenie folią otworów okiennych, co ma na celu zmniejszenie przeciągów. Ma to podobno zapobiec nierównemu wysychaniu tynków, a w efekcie jego pękaniu. Zaczęło się jednak nieszczególnie, bo Alusia po mrożącym krew w żyłach salcie, rozbiła sobie nos i nabiła guza. Na szczęście dotrwała do końca robót, a szczególne uznanie wzbudziło w niej małe ognisko, na którym spaliliśmy część walających się kartonów. Była w siódmym niebie i szybko zapomniała o ranach.

  10. #70
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    alice

    Zarejestrowany
    Jul 2003
    Posty
    518
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    70

    Domyślnie

    30-31.08 (poniedziałek-wtorek)
    Poniedziałkowym rankiem dostajemy telefon, że na budowie nie ma prądu. Tynkarze stoją z agregatem i muszą znaleźć sobie inne zajęcie. Łatają wiec dziury, malują – lakierują wystające gdzie niegdzie części metalowe co by nie rdzewiały i brudziły od spodu tynki.

    Okazuje się, ze poszedł bezpiecznik w skrzynce przyłączeniowej, do której klucze posiada jedynie Zakład Energetyczny. A ten nie spieszył się z interwencją i na działkę wóz naprawczy dojechał dopiero po 14-tej. Wyjaśniło się wtedy, że winę za zaistniałą sytuację ponoszą tynkarze, ponieważ w ich agregacie zepsuł się włącznik, który powodował zwarcie. Prawdziwa praca zaczyna się więc dopiero po południu.

    Kolejny dzień nie wnosi nic nowego, oprócz otynkowania kolejnych pomieszczeń, w tym salonu. Biel tynków aż kuje w oczy.

    Zmuszony jestem dowieźć na budowę kilka worków wapna, dla ekipy która tynkuje nam pomieszczenia gospodarcze, łazienki i kuchnię. Udaję się do nowej hurtowni pomiędzy Jabłonną a Chotomowem. Ceny mają znacznie atrakcyjniejsze od naszego dotychczasowego dostarczyciela materiałów budowlanych. Mieliśmy nadzieję, że również w przypadku cegły klinkierowej będą w stanie nas uszczęśliwić, ale mają z wybranego przez nas modelu Cosmo tylko drugi gatunek – co by to nie miało znaczyć. Szkoda, bo transport byłby pewnie gratis.

    Zdynamizowała się sprawa zakupu szamba. Są chętni do współudziału w kosztach dowozu w interesującym nas terminie. Chyba jednak nie będziemy czekać, by zrobić od razu dwa wykopy pod szambo i zbiornik na gaz.

Strona 4 z 4

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony