U nas pomogły petardy. Nie jakieś koszmarnie głośne ale wystarczająco aby pies się wystraszył. Mąż kupił dużą paczkę a ubyło ich może raptem 10sztuk.
Pierwszego dnia może 3 szt, a potem " dawka przypominająca". Bum, na naszej działce, ok. 40 metrów od ujadacza załatwiał sprawę na długi czas. Za każdym razem trzeba było otworzyć drzwi tarasowe, które otwierają się z charakterystycznym dzwiękiem ( otwieranie klamki i zatrzask) i zrobić bum. W tej chwili w razie konieczności wystarczy już tylko otworzyć i zamknąć drzwi tarasowe ..... Ale tak właściwie to nawet nie pamiętam dokładnie kiedy była taka okoliczność. Wadomo, że pies szczeka sobie nadal - taka jego natura - ale jest to krótkie szczek szczek na kota czy innego wroga. Skończyło się stawanie na górce(miał taką) i monotonne godzinne sesje szczekania w pustą przestrzeń.