Pan od tarasu nas olał.
To znaczy zadzwonił, że przed wrześniem nie przyjdzie.
A sprawa nagli.
No i tak od słowa do słowa udało mi się moich chłopaków (czyli męża i tatę) przekonać, że to łatwizna i że sami sobie z tym poradzą.
Czasu mają mało, bo weekendy nie wchodzą w grę u taty, więc za 2 tygodnie będą działać popołudniami po pracy. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
No właśnie. Mąż od poniedziałku zaczyna pracę. Nic nadzwyczajnego. Po porostu taka praca tymczasowa, żeby w domu nie siedzieć, bo to jego bezrobocie źle wpływa na moją psychikę