dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 12 z 12
Pokaż wyniki od 221 do 229 z 229
  1. #221

    Domyślnie

    Pan od tarasu nas olał.
    To znaczy zadzwonił, że przed wrześniem nie przyjdzie.
    A sprawa nagli.
    No i tak od słowa do słowa udało mi się moich chłopaków (czyli męża i tatę) przekonać, że to łatwizna i że sami sobie z tym poradzą.
    Czasu mają mało, bo weekendy nie wchodzą w grę u taty, więc za 2 tygodnie będą działać popołudniami po pracy. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
    No właśnie. Mąż od poniedziałku zaczyna pracę. Nic nadzwyczajnego. Po porostu taka praca tymczasowa, żeby w domu nie siedzieć, bo to jego bezrobocie źle wpływa na moją psychikę

  2. #222

    Domyślnie

    Remont idzie jak krew z nosa. Prace niezbędne do mieszkania są już wykonane, więc i zapał osłabł. Poza tym cały czas męczymy się z naprawą usterek. To znaczy z fachowcem który u nas pracował i z panem, który go polecał. Wersje zmieniały się z dnia na dzień. Ostateczna jest taka, że nasz fachowiec wypiął się na swojego mistrza, który go polecał, więc chcąc nie chcąc to właśnie ten mistrz będzie po nim niedoróbki poprawiał. Ręczył za niego, to teraz ma.

    Ten sam mistrz ma robić taras. Jeszcze w zeszłym tygodniu mówił, że nie ma na to czasu, chęci, siły i zdrowia, a dziś zmienił zdanie. Domyślam się, że przyczynę znam. Nie rozmawialiśmy jeszcze o pieniądzach, wiec los tarasu jest nadal niepewny. Dogadaliśmy się za to z panami od ocieplenia. Za 2-3 tygodnie ruszają z pracami. Oby pogoda sprzyjała.

    Jako że taras i ocieplenie to kosztowne imprezy, nie trwonimy na razie środków na nic innego. Działamy tym, co mamy. W ten sposób nasze meble ze starego mieszkania zyskują drugą szansę.

    SALON
    Część naszego księgozbioru jest już na właściwym miejscu. Regały zabraliśmy z poprzedniego mieszkania. Tam stały w przedpokoju. Teraz awansowały. Nie mogliśmy się z nimi rozstać, bo dużo czasu i pracy im poświęciliśmy. Zwłaszcza na lakierowanie. Kolejny regał również chcieliśmy zrobić sami, ale okazuje się że w najbliższym sklepie brak materiałów o oczekiwanych parametrach. Wtedy pomyśleliśmy o pójściu na łatwiznę i zamówieniu gotowca z internetu. Znów problem: gotowce mają typowy rozstaw półek, który nam (a raczej naszym książkom) nie odpowiada. Na razie myślimy co dalej z tym zrobić.



    SPIŻARNIA
    Przypominam, że to kiedyś wc było. Jeszcze nie jest skończona, ale coś się zmieniło, to wklejam.
    Znów miks mebli ze starego mieszkania. Szafki w kolorze olcha z pokoju Juniora, szafki wenge z łazienki, regały z balkonu. Z nimi było najwięcej roboty. Trzeba było pozbawić je drzwi, boków i tyłów pieczołowicie przez nas przytwierdzanych kilka lat temu, bo balkon miał ponad 2m wysokości, a spiżarnia – najniższe pomieszczenie w domu – 167cm.










    I na koniec POKÓJ JUNIORA:
    Jedyny umeblowany pokój. Wszystkie meble pochodzą z mieszkania poprzedniego. Regały na zabawki były wcześniej regałami na książki. Biblioteka Młodego wygląda dość skromnie przy naszej, ale zanim chłopak się czytać nauczy, ma szansę zwiększyć kolekcję. Pudło kartonowe czeka na rozpakowanie, w worku są zabawki dla starszych dzieciaków, które czasem nas odwiedzają. Najstarszym meblem jest biurko. Towarzyszyło mi przez całą edukację szkolną, jest w wieku zbliżonym do mojego. Dla mnie to nówka sztuka, moja siostra przez całą edukację korzystała z biurka szkolnego naszej mamy, a na działce użytkujemy biurko z czasów szkolnych wuja, który jest już dobrze po 70.
    Designerskiego szału nie ma, ale jest „coś z niczego”. Myślałam, o odświeżeniu biurka, ale to w dalszej przyszłości. Ten pokój pewnie najczęściej będzie się zmieniał, wraz ze zmianami potrzeb lokatora. Dlatego też nie inwestuję na razie w jego umeblowanie. Poluję jedynie na jakieś fajne wiszące lampki. Takie z jednej strony dziecięce, a z drugiej nie zobowiązujące do konkretnej tematyki pokoju.











    Młody jest pokojem zachwycony. Najbardziej przestrzenią. Nowy pokój jest ok. 3 razy większy od starego, a mebli niewiele więcej. W poprzednim mieszkaniu nie mogliśmy znaleźć miejsca, w którym moglibyśmy rozłożyć puzzle piankowe, a tu mieszczą się bez problemu w jego pokoju.

  3. #223
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar azalka76
    Zarejestrowany
    Sep 2010
    Skąd
    Łódzkie
    Kod pocztowy
    95-100
    Posty
    198

    Domyślnie

    Witaj
    Mam pytanie o drzwi- faktycznie piękne. Jeśli to nie tajemnica zdradzisz wykonawcę? Dziękuję i pozdrawiam

  4. #224

    Domyślnie

    Cytat Napisał azalka76 Zobacz post
    Witaj
    Mam pytanie o drzwi- faktycznie piękne. Jeśli to nie tajemnica zdradzisz wykonawcę? Dziękuję i pozdrawiam
    Napisałam na priv.

  5. #225

    Domyślnie

    Dawno tu nie zaglądałam. Widzę, że od ostatnich fotek sporo się zmieniło.
    Nie pisałam, bo sporo się u nas rodzinnie działo. Starczyło by na akcję dobrej telenoweli.
    W międzyczasie trwał dalej remont. Szedł powoli i opornie i miałam wrażenie że nigdy się nie skończy. W zeszłym tygodniu wreszcie rozstaliśmy się z fachowcami i mamy odpoczynek od nich do wiosny.

    Pan mistrz postanowił wziąć odpowiedzialność za polecanego przez siebie fachowca i po wielokrotnym przekładaniu terminu, ciągłym braku odpowiednich narzędzi i materiałów wreszcie udało się poprawić wszystkie niedoróbki i fuszerki.

    W sierpniu odbyło się malowanie klatki schodowej na piętrze i na parterze. Z braku odpowiedniej drabiny, malarz musiał korzystać z konstrukcji o wątpliwej stabilności.



    Po analizie wszystkich za i przeciw zdecydowaliśmy się na zadłużenie i ocieplenie domu przed zimą. Fachowcy wybrani już wcześniej przystąpili do pracy. Mieli ocieplić dom, nałożyć strukturę, ocieplić i wypłytkować balkony. Poza tym wymienić dach nad wiatrołapem. Kto inny miał wykonać barierki na balkony.
    Panowie od ocieplenia z lekkim poślizgiem zabrali się do pracy. Oprócz ojca i syna pracowała ich wesoła ekipa. Wesoła, bo sporo tankowała. Zgłaszaliśmy to wielokrotnie synowi, ale twierdził, że jedno piwko nie zaszkodzi, a to naprawdę dobrzy fachowcy.
    No i tak jak się można było spodziewać, zdarzył się wreszcie wypadek. Jeden z pracowników był mocno napity (sądząc po zapachu, bo zachowanie tego nie zdradzało). Szef twierdził, że to może po weekendowym weselu tak go trzyma. Ocieplali wtedy ścianę na wysokości piętra, ja gotowałam w kuchni na parterze obiad i w pewnej chwili przed moim oknem przeleciał pan. Spadł na rynnę leżącą na tarasie w locie uderzając o rusztowanie. Wyglądało to strasznie, ale pan dość szybko się pozbierał. Nie był jednak w stanie wrócić do pracy. Szef zawiózł go na pogotowie, co potem szef skomentował że widocznie nie był tak bardzo pijany, skoro udzielono mu pomocy i nie odesłano do izby wytrzeźwień. Pan nie został zwolniony, bo podobno nikt jak on nie kładzie struktury.
    Po tej akcji inni panowie się rozzuchwalili i zaczęli jawnie tankować. Szef wreszcie poszedł po rozum do głowy i zwolnił wszystkich.
    Znaleźć nowych pracowników w sezonie łatwo mu nie było. Codziennie wracając z pracy widziałam na swoim podwórku nowych panów od ocieplenia. Szybko się zmieniali, bo podobno się nie znali na robocie. Sporo prac wykonali ojciec z synem osobiście. Panowie pracowali od świtu do nocy, więc dobrych jakościowo fotek nie ma.














    Zabraliśmy się też za taras. Wykonywał go mistrz (ten który poprawiał niedoróbki po swoim pracowniku w domu) wraz z synem. Wcześniej taras został skuty (zdjęcia na poprzedniej stronie).









    Tu niewiele widać do większość przykrywa folia, ale efekt końcowy prezentuje się tak na ten moment:



    Wiosną zostaną położone płytki i wymieniona balustrada. Najważniejsze że do pomieszczenia pod tarasem nie leje się ani nawet nie cieknie woda.



    Po ociepleniu domu zwęziły się schodki na taras. Zostaną „ulepszone” latem wraz z przebudową pomieszczenia poniżej tarasu. Na razie pomysłów jest mnóstwo, a ostateczny wariant pewnie zostanie wybrany w trakcie prac, w zależności od niespodzianek które odkryjemy w międzyczasie.

    Balkony to była droga przez mękę. Ocieplenie poszło szybko. Gorzej z płytkami. Znów wszystko było krzywe – i podłoże i zakupione przez mnie płytki. Panowie fachowcy wielokrotnie poprawiali. Aż sąsiedzi komentowali, ile czasu można taki malutki balkon płytkować. Później musieli podkręcić tempo, bo barierki były gotowe do montażu.

    Balkon od ulicy przed:


    I po:


    Balkon nad tarasem przed:


    I po:


    Później została już wydawało by się drobna robótka, czyli wymiana daszku nad wiatrołapem. Najpierw zakład pomylił się i źle uciął blachę. Wreszcie przyjechała właściwa. Panowie położyli i czekaliśmy na deszcz. No i tak to wyglądało od wewnątrz:



    Woda ciurkała do środka. Fachowcy przyjeżdżali, uszczelniali, a z każdym deszczem pojawiały się nowe zacieki. Mniejsze, ale jednak były.
    Teraz nic już nie cieknie. Podbitka również już jest na miejscu i tak prezentuje się wiatrołap:







    Dla przypomnienia. Tak było wcześniej:


    We wnętrzu domu również bardzo powoli zachodzą zmiany. Żaden pokój nie jest jeszcze w 100% wykończony, więc nie pokazuję.
    W kuchni pojawił się zegar:



    Lodówka nie straszy już wielką płaszczyzną bieli:



    Z tą naklejką też nie obyło się bez problemów. Zamówiłam w internecie, zapłaciłam i czekałam na listonosza. Czekałam cierpliwie – w końcu to produkt na wymiar, ale po 10 dniach napisałam maila z prośbą o nr przesyłki. A sprzedawca oburzony pisze, że wykosztował się na produkt na zamówienie i na wysyłkę (przecież za to z góry zapłaciłam), a paczka wróciła do niego z adnotacją, że nie ma takiego adresu. Ciśnienie mi się podniosło i na pocztę (bo przesyłki rejestrowane i zwykłe odbieram prawie codziennie) i na sprzedawcę, bo nie raczył mnie o tym poinformować. Siedział cichutko mając i towar i pieniądze za niego. Moja lodówa jest wielka. Trafiło by się kolejne zamówienie na ten wzór i by sobie jeszcze przyciął tą matę na mniejszy wymiar. Sprzedawca nie zamierzał powtórnie wykosztowywać się na wysyłkę. Po długiej wymianie maili (ze strony sprzedawcy w bardzo niekulturalnym tonie delikatnie mówiąc), wizycie na poczcie i mojej i sprzedawcy, sprzedawca łaskawie nadał jeszcze raz paczkę, która dotarła bez problemu.

    To by było na tyle. Teraz prace stoją, a my staramy się jak najszybciej spłacić długi zaciągnięte na ocieplenie. Powoli przymierzamy się do wykończenia pomieszczenia: garderobograciarnia i poszukujemy funduszy na dokończenie tarasu i masę innych drobnostek, które nie przeszkadzają w użytkowaniu domu, ale rażą zmysł estetyczny.

  6. #226

    Domyślnie

    Ogromnie zmiany i masa pracy za Wami
    Marysia

  7. #227

    Domyślnie

    Zakręcona,nie żałujesz czasem,że kupiliście ten dom?
    M32 - Zielona Równina

    05.04.2014r

  8. #228

    Domyślnie

    IZA a czemu miałabym żałować?

    Gdybym kupiła mieszkanie od dewelopera czy do remontu też musiałabym się z fachowcami użerać.
    Dzięki temu że remont trwa, nie ma nudy, cały czas coś się dzieje. Jak już obrazki na ścianach powieszę, to mnie nuda zeżre.
    Mieszkanie w kartonach fajne nie jest, ale wolę powolutku pojedyncze pomieszczenia wykańczać niż nie móc spać przez 30letni kredyt.

    Zaglądam czasem do ofert z okolicy (bo to ona jest główną zaletą mieszkania tutaj) i nie znajduję nic ciekawszego czy choćby porównywalnego z naszym domem. No chyba że miałabym milion-dwa na zbyciu, to owszem, trochę domów byłoby wartych rozważenia.
    Ostatnio edytowane przez Zakręcona ; 25-01-2014 o 13:54

  9. #229

    Domyślnie

    19 maja mija 10 lat od przeprowadzki!
    Jeśli wahacie się, czy warto prowadzić takie dzienniki, to powiem Wam, że warto bardzo!!!
    Poczytałam o naszych przebojach i gdyby nie dziennik, połowy rzeczy bym nie pamiętała.

Strona 12 z 12

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony