Witam wszem i wobec.
Przymierzam się własnie do ocieplania poddasza użytkowego. Dach mam kopertowy z pełnego deskowania pokryty papą i gontem, krokwie 18cm, nawiewy w podbitce i wentylację kalenicową zrobioną.
Od samego początku planowałem strych samodzielnie ocieplić dwiema warstwami 15+5 lub 15+10 wełny o dobrym współczynniku 0,032 / 0.033.
Wraz z pogłębianiem wiedzy na temat izolacji napotkałem na pianę PUR i izolację wdmuchiwaną z celulozy. Spodobała mi się koncepcja jednolitej warstwy izolacji bez łączeń docinań dopychań, bez obawy że gdzieś zrobią się szczeliny.
Niestety ekipy wykonujące izolacje z piany dały mi tak oporowe oferty że szybko zrezygnowałem - wychodziło trochę ponad 2x drożej od najlepszej wełny.
Natomiast jedna z ekip od celulozy zaoferowała mi wykonanie izolacji 25cm o współczynniku 0.037 za kwotę o ok 1500zł wyższą od kosztów zakupu wełny. Należy im jedynie przygotować z paroizolacji przestrzeń do wdmuchania, resztę roboty wykonują oni.. także oszczędność na pracy jest a tej akurat mam pod dostatkiem.
Ogólnie już się wewnętrznie przekonałem do tej izolacji z celulozy. Natomiast nurtują mnie jeszcze pewne kwestie odnośnie tej techniki?
Według wykonawców nie trzeba stosować przerwy wentylacyjnej między izolacją a deskowaniem.. bo celuloza zabezpiecza drewno jest wolna od grzybów pleśni itd... jest też w stanie pochłonąć rozprzestrzenić po sobie wodę/wilgoć (do 15% swojej wagi) a później ja odparować.... ale czy odparuje jak nie będzie przerwy wentylacyjnej?
Czy wełna też nie ma takiej właściwości? Wydaje mi się że ma... jak by ją zwilżyć to jak będą warunki to woda odparuje tak samo w celulozie i w wełnie...
Skąd ta różnica? Tu się daje przerwę tu nie...
Nie chciałbym przekombinować i powodu własnej wygody mieć wilgotną izolację, co oznacza słabą izolację...