Jako że już jestem trochę na forum i coś tam wybudowałem korzystając z wiedzy tutejszych forumowiczów uznałem że trzeba też podzielić się swoimi doświadczeniami.. aktualnie zrobiony jest SSZ a przed nami instalacje i wykończenie więc trochę jeszcze czasu zostało..
Komentarze proszę umieszczać w dzienniku bo skakanie pomiędzy wątkami jest bardzo niewygodne..
To może od początku.. tytuł wyjaśnię niebawem , za jakieś 2-3 posty..
Dom planowany jest aktualnie na 4 osobową rodzinę na kilka najbliższych lat, razem z żoną jesteśmy parę lat przed 40ką, mamy dwie córki - 15 i 11 lat, aktualnie mieszkamy w Kielcach.
Na bazie doświadczeń większości rodziny czy znajomych nie łudzimy się zbytnio że dzieci będą z nami mieszkać przez kilkadziesiąt lat stąd plan postawienia niedużego domu gdzie nie byłoby za dużo schodów żeby na starość się nie wspinać, kilka pokoi plus wspólna przestrzeń - kuchnia, jadalnia, salon. Aktualnie mamy w małym mieszkaniu podobny układ więc bardzo nam on odpowiada. Niektórzy z naszych znajomych dziwią się że kuchnia ma być nie zamykana, argument jest taki: "bo przecież zapachy przechodzą". Na co odpowiadam zawsze że bardzo współczuję, bo moja żona robi zawsze pyszne rzeczy które rewelacyjnie pachną a jak jego przypala to mu strasznie współczuję.. i szybko następuje koniec tematu..
Generalnie nie planowaliśmy nigdy konkretniej przeprowadzki na wieś (zarówno żona jak i ja wychowani jesteśmy w blokach w mieście). Czasem oczywiście coś tam się mówiło ale niezbyt konkretnie... W Kielcach mamy jeszcze działkę ROD więc wiemy do czego służy ziemia i jak trzymać łopatę.. Żona uwielbia kwiatki, wazywa itp. więc działka za miastem nie była nam straszna..
Dopiero parę lat temu gdy firma w której pracuję z konieczności (3 letnia budowa węzła komunikacyjnego w centrum miasta) zmieniła siedzibę i wyniosła się poza miasto zaczęliśmy myśleć o wyprowadzce. Żona nie pracuje, dzieci są na tyle samodzielne że umieją jeździć autobusami więc czemu nie..
1. Działka
zaczęliśmy powoli rozglądać się za działką do kupna, ale bez parcia na zakup.. na zasadzie - jak się trafi coś fajnego w dobrej cenie to kupimy, jak nie to nie.. sprecyzowaliśmy sobie tylko mniej więcej rozmiar - około 1000m2, moi rodzice mają jakieś 1600 i nikomu nie chce się tego kosić itp.
do tego oczywiście lokalizacja też byłaby ważna - nie przy głównej drodze ale też nie na kompletnym odludziu, żeby była budowlana, żeby odśnieżali, żeby były media blisko.. no i cena żeby była dobra
zdaję sobie sprawę że czytający teraz myślą "takie rzeczy tylko w Erze"
i przez jakieś 2 lata tak było.. aż w zeszłym roku przeszukując z nudów ogłoszenia i allegro natrafiłem na ogłoszenie od paru dni nieaktualnie ale mniej więcej zgodne z powyższym opisem.. nawet nr działki był podany.. popatrzyłem i jedna rzecz mi się nie zgadzała - na geoportalu i zdjęciach lotniczych i satelitarnych była tam polna droga a w ogłoszeniu napisane o asfalcie.. zadzwoniłem do sprzedawcy i okazało się że owszem, rok czy dwa wcześniej położyli nówkę asfalt, a zdjęcia są stare.. w dodatku na geoportalu działka była jeszcze nie podzielona..
okazało się że jest to jakieś 6 km od mojej pracy więc przejechałem się tam od razu i w sumie praktycznie od ręki tel. do żony że mamy znalezioną działkę..
wyglądała mniej więcej tak:
Słup z prądem w rogu działki ale na działce, asfaltowa droga gminna z osobnym wjazdem, obok droga wewnętrzna utwardzona w której jest woda..
działka 1070m2 z czego kawałek jest w rowie przy drodze więc zostaje około 1000.. do tego wydane obowiązujące warunki zabudowy na dom jednorodzinny.. obejrzeliśmy z żoną działkę, sprzedający chciał działkę sprzedać a nie sprzedawać (bo też budujący ale gdzie indziej a tą działkę miał w spadku) więc rzecz działa się w poniedziałek a w czwartek byliśmy u notariusza spisać umowę..
i tak w lipcu 2012 roku staliśmy się potencjalnymi wieśniakami..