Witajcie,
Proszę o poradę dotyczącą ogrzania zimnego poddasza z dziurą w podłodze którą schodzi sie na dół -poddasze jest zatem otwarte na piętro niżej. Budynek to blok 10-letni, mieszkanie środkowe i szczytowe, dwupoziomowe, dół ciepły i ładnie trzyma temperaturę. Ogrzewanie to piec dwufunkcyjny junkers z otwarta komora spalania i do tego sterownik pokojowy typu euroster zamontowany w najcieplejszym pokoju na dole :/. Poddasze bez skosow ma niespełna 30m2, jest to jedno pomieszczczenie z jednym dużym grzejnikiem i jednym oknem, po podłodze metraz wynosi około 10 m więcej. Niestety poddasze musi być źle zaizolowane gdyż bardzo szybko sie wychladza, stosunkowo nietrudno zaś je nagrzac. Jednak różnica temperatur między góra a dołem wynosi nawet 5 czy 6 stopni i jest problem gdyż aby w chłodne dni na górze było ciepło piec musi często pracować przy czym dol absolutnie nie potrzebuje aż takiego grzania. W związku z tym mam pytanie czy odkrecenie grzejnika na górze na max i skrecenie grzejników na dole plus wymuszenie pracy pieca by włączał sie np. co 3 godziny i grzal niby do wyższej temperatury która ustawiona jest na sterowniku to sensowne rozwiązanie? Czy takie skrecenie kaloryferów spowoduje niższe zużycie gazu niż gdyby były odkrecone i dol (niepotrzebnie) sie dogrzewał? I jeszcze jedno pytanie: czy zamknięcie wejścia na poddasze poprzez postawienie ścianek oddzielajacych górę od dołu przy schodach na górze pomoże w dogrzaniu poddasza? Oczywiście wiem że najsensowniejszym rozwiazaneiem jest docieplenie poddasza jednak na tę chwilę jest to niewykonalne z kilku przyczyn, o których teraz nie ma sensu sie rozwodzic. Będę wdzięczna za porady.