Minęło już ładnych parę lat odkąd kupiliśmy działkę, na której od razu mieliśmy budować dom. Owe "od razu" przeciagnęło się do lat sześciu, podczas których przekopałam tony katalogów, szukając odpowiedniego projektu.
Projekt domu miał mieć podstawę prostokąta, wejście od południa i ok. 130 - 140m2 powierzchni użytkowej (powierzchnia zabudowy z WZiZT to ok. 150m2 z garażem, czyli +/- 10% jak powiedziała pewna urzędniczka).
Niestety, poszukiwania gotowca zdały się na nic, bo i działka była zbyt "trudna" i zbyt wielkie wymagania mieli tak moniss jak i grek.
Pierwsze chciało mieć sypialnię z łazienką i garderobą na parterze, a przy kuchni spiżarnię, drugie - własny warsztat przy dwustanowiskowym garażu.
Pierwsze na początku myślało o domu bez piwnicy, zgodnie z panującą wówczas modą, a jak to kobieta, nie od razu zauważyła duży spadek działki Znaczy się zauważyła, ale jakoś tego z domem nie powiązała
Drugie...drugie, chyba przez pewien czas o domu nie myślało, gdyż inaczej by od razu pierwszemu powiedziało, że na spadku piwnica być musi.
No ale przynajmniej działka ładna, bo przy lasku ze strumykiem. No i spokojna, bo w drugiej linii zabudowy, czyli jakieś 50m od ulicy.