Napisał
Husteczka
Byliśmy dziś w Silvarium w Poczopku gdzie obejrzeliśmy oczyszczalnię roślinną wybudowaną dla nadleśnictwa i kilku domów. Z oczyszczalni korzysta na stałe 30 osób ale jest ona przewymiarowane, chyba dlatego że w Silvarium mogą zatrzymać się turyści. Leśnik, z którym rozmawialiśmy mówił, że nic za bardzo nie trzeba przy tej oczyszczalni robić oprócz płukania filtra raz na rok i wywozu osadu raz, dwa razy w roku. Leśnik narzekał jednak na to, że ta oczyszczalnia nie została do końca wykonana jak trzeba (a mimo to działa ok) i to, że jest za duża sprawiło, że przez te 10 lat nie wyrosła tak mocna trzcina jak powinna. Kojarzę, że jak byłam w Silvarium latem to ta trzcina wyglądała jak zeschłe chwasty. Co ciekawe, oczyszczalnia ta jest absolutnie grawitacyjna i pole filtracyjne leży w zagłębieniu, około półtorej metra poniżej terenu. Dziś śmierdziało przy tym polu filtracyjnym, ale latem nie kojarzę żadnego fetorku. Co więcej, oczyszczony ściek spływa rowem do stawu, w którym żyją ryby i ptactwo wodne, nad którym przechadzają się rodziny z dziećmi i nigdy tam niczym nie śmierdzi. Myślę, że fetor jest efektem tego, że świeży ściek, który napływa na pole filtracyjne po prostu śmierdzi jeżeli na polu nie ma ani trzciny ani skoszonej warstwy trzciny, w którą normalnie szybko by wsiąkł.