Witam
Mam pytanie odnośnie pęknięć w domu murowanym z bloczków betonu komórkowego.
Dom parterowy posadowiony na płycie fundamentowej, badania gruntu ok, drenaż zrobiony, strop lany żelbet, dachówka ceramiczna. Murowane z termobetu 24 cm na zaprawie klejowej. Wieniec żelbetowy. Murłata bezpośrednio na stropie (brak ściany kolankowej)
Dom stoi 1,5 roku. Po tym okresie został wytynkowany i zaczęło się.
1. Rysy poziome pod sufitem w linii ostatniej spoiny. (tylko w dużym salonie od strony południowej, reszta budynku ok). Ostatnia warstwa to połwoa bloczka i na to zalewany wieniec. Z zewnątrz nic nie widać, rysa idzie w spoinie, bloczki całe.
2. rysy pionowe dokładnie w rogach ścian nośnych.(tylko w salonie od strony południowej) Z zewnątrz rysa idzie wzdłuż spoiny i co drugi bloczek pęknięty (1-2mm).
Kierownik jedzie i dojechać nie może.Przez telefon teksty: "Pęka, bo każdy pęka", Ściana nieocieplona to za bardzo się nagrzewa i oziębia, nierównomiernie do wieńca" itp. A rysy żyją swoim zżyciem i się powiększają.
Część rys zatarłem tynkiem i nie wyszły ponownie. Jedna jednak poszerza się i wewnątrz ma 1-2 mm na tynku, a na zewnątrz jest pionowo zarysowana/pęknieta wzdłuż spoiny ściana na całej wysokości.
Martwić się? Zamówiłem drugiego kierownika budowy, który grzecznościowo podjedzie i skonsultuje, ale na razie mam pustkę w głowie.
Dom na płycie a osiada tak mocno, że pęka? Pracuje? Duży , ciężki dach i punktowe obciążenie w rogu budynku? Czy po prostu uroda betonu komórkowe - trzeba otworzyć browara i relaksować się.
Za tydzień planuje elewację i wszystko zostanie zakryte...
Jutro wrzucę foty, jak coś będzie na nich widać.