Na ogrodzenie dość długo zbieraliśmy kasę, a że sąsiad dał nam swoje drewniane przęsła to nie było presji żeby przyspieszać temat. O
Koncepcję ogrodzenia robiliśmy sami od stycznia do marca, jednocześnie szukając wykonawcy. W kwietniu wybraliśmy firmę i zaczął się projekt. Okazało się, że to co na papierze niekoniecznie dobrze wygląda na stali. Zanim więc wybrałam docelowy motyw, to był maj.
Później było spawanie - ale fragmentami, do których wprowadzałam jeszcze drobne korekty. Najbardziej zmęczyła nas korona. Do tego doszło opóźnienie z cynkowaniem no i mamy sierpień.
To czego brakuje nam w domu to schody - ale tu już jest wszystko dograne, na koniec miesiąca powinny być. Właśnie robi się szafa w wiatrołapie. Salon nie jest ruszony, w jadalni brakuje podłogi. No i nie mamy drzwi wewnętrznych i listew przypodłogowych. Drzwi to dopiero będziemy robili za rok - najniższa oferta to 67 tys. zł.
Niestety bez drzwi to wszystko wygląda tak jakbyśmy mieszkali na budowie. Z brakiem listwy przypodłogowej to sobie poradziłam tak, że pomalowałam na szaro dolny pas przy podłodze. Nawet fajnie to wyszło.
Poza tym brakuje miliona drobiazgów - więc na zakończenie urządzania potrzebuję jeszcze 2 lata. Mi to pasuje, bo lubię studiować długo dany temat, poza tym mam czas na organizację finansowania.