Witam
Serdecznie proszę osoby mające doświadczenia budowlane o obiektywną opinię na temat wydarzeń, które miały miejsce na koniec czerwca tego roku.
-budowa domu jednorodzinnego parterowego - projekt muratora
- marzenia o idealnym wykonaniu - już wiem, że nierealne
- grunt na działce to piasek/ pospółka
- szalunek ław fundamentowych wykonany osobiście z desek wysokosć 16cm - (ława wysokość 40cm reszta dokopana); dokładność poziomu do 1cm na całym
obwodzie
- miałem wraz z ojcem zaszalować, skręcić zbrojenie i na zalanie ław i resztę prac budowlanych wziąć ekipę
- z braku czasu udało się zrobić tylko cały szalunek skręcić część zbrojenia i wykopać( gdy wiedziałem że nazajutrz wejdzie ekipa) 50 z 80 metrów ław.
- myślałem że dla "zawodowców" nie ma prostszych rzeczy- myliłem się
- dzień przed przyjazdem ekipy wręczyłem im projekt, nazajutrz rano poklepali mnie po plecach i pojechałem do pracy.
- po pracy zastałem zbrojenia włożone do wykopów przekopanych w niektórych miejscach 7-8 cm, w rogach zazbrojone elkami niezgodnie ze sztuką
budowlaną (nie zewnętrzny pręt do wewnętrznego),ponadto elki wykonane z prętów o średnicy fi 10mm.
- startery pod słupy niezazbrojone tak jak w projekcie (krata plus pręty zagięte na końcu i do niej przytwierdzone) - tylko sama krata a zbrojenie pionowe miało
zostać wetknięte w wylany beton.
- KB był z tych prac zadowolony więc przymknąłem na to oko pomimo tego, iż dokładnie powiedziałem "budowlańcom" jak zbrojenie ma być wykonane.
- miara przebrała się następnego dnia przy laniu betonu. zbrojenie w jednym miejscu pod naporem betonu poprzesuwało/porozrywało się w wykopie, jak jest
już się nie dowiem - pomimo , iż byłem przy betonowaniu.
- po fakcie dopatrzyłem się, iż zbrojenia pionowe pod słupy zatykane w wylany beton są skonstruowane z prętów różnych średnic. jedno 4 pręty fi 12, kolejne z
4 prętów fi 10, następne z 3 prętów fi 12 i jednego fi 10. pod kolejny słup zbrojenie nie zostało wetknięte wcale.
- kolejne nieszczęście to lanie betonu i fakt, iż kierowcy po wylaniu betonu z gruchy do pompy czyszcząc sobie koniec wylotu betoniarki puszczali te
popłuczyny do pompy a później tłoczyli to wraz z następnym betonem do wykopu.
- minął miesiąc Ci co budowali zakończyli już swoją pracę. do dzisiaj pomimo kilkudziesięciu telefonów nie zgłosili się na odbiór ich pracy i co za tym idzie po
pieniądze.
- właściciel betoniarni świadomi tego co zrobili jego kierowcy.
- kluczowe pytanie: czy zapomnieć o tym wszystkim? czy badać beton i gadać z betoniarnią choćby w sądzie, czy lać to jeszcze raz?