Nie zazdroszczę tym co muszą korzystać z tak mocno zachwalanej tu publicznej lub prywatnej służby zdrowia. Czwarty miesiąc jestem na L4 a nawet nie przystąpiłem do rehabilitacji i chyba będzie dopiero w październiku. Strach pomyśleć, że trzeba konać z bólu pół roku aż ci pomogą. A podatki lecą i musisz je płacić cały czas.
I tu macie rację, jakaś opatrzność na de mną czuwa, Bo gdyby nie cewki to dawno by mnie szlag trafił z bólu. A tak siedzę sobie, czekam i obserwuję jaka ta służba opieszała. Przeciekawy jestem na czym te rehabilitacje będą polegać? Ktoś próbował się zrehabilitować za pomocą publicznej służby zdrowia? Wiem, że nawet prywatne przeróżne metody medyczne mało skuteczne.
Cała moja rehabilitacja polega na przykładaniu cewek. Przykładam cewki i nie boli przez dobę, co za dziwactwo, jak ta wiara potrafi uczynić cuda wianki. A wy co korzystacie z publicznej służby zdrowia, jak tam wasza wiara naważyła wam cuda? Zbędne pytanie, bo odpowiedź znana z góry.
Pisałem jakiś czas temu, że u córki całe ręce suche. Zapper i cewki tylko powstrzymują chorobę, jakoś jej ta rehabilitacja nie idzie. Trzeba się dowiedzieć co jej dolega by dopasować częstotliwości, bo na razie korzysta z podstawowych, uniwersalnych częstotliwości biorezonansu. Próbowaliśmy czegoś więcej dowiedzieć, prywatna wizyta i dermatologa za 90zł skończyła się orzeczeniem alergia na wodę. Smarować, smarować i smarować, jakby krem do smarowania rąk miałby ją uzdrowić? No w takie cuda nie wierzę. Nie zlecono żadnych badań. Wysłałem żonę do ośrodka by pobrali córce krew na obecność pasożytów czy grzybów we krwi i limfie. To babka w ośrodku tak zamąciła w głowie, że to nie jest potrzebne, że to bzdury, wystarczy banie krwi czy jest alergia. No i skończyło się na niczym. Jutro żona jedzie drugi raz z nakazem oddania krwi córki na obecność pasożytów, ma nikogo nie słuchać tylko robić swoje. Masakra. No i czego ja mam być patriotą?