Witam wszystkich,
mam nietypowy problem. Chciałam wymienić pokrycie dachowe w starym jednorodzinnym domu murowanym z cegły pełnej - parter + poddasze z lat 20tych ubiegłego wieku.
Na początku marca złożyłam w starostwie zgłoszenie wymiany pokrycia, minęlo 30 dni i nie przyszedł speciw (milcząca zgoda). Zeby się upewnić zadzwoniłam do starostwa i miły Pan potwierdził, że nie wysłali sprzeciwui można rozpocząc prace.

Podczas wymiany pokrycia dekarz ocenił ze więźba jest bardzo złym stanie technicznym. Wilgoć, kornik zrobiły swoje i użytkowanie zagraża bezpieczeństwu ludzi wokolo. Dodatkowo legary również okazały się w złym stanie. Wykonawca zaproponował częściową wymianę starych i dołożenie nowych legarów i przy okazji wymiany pokrycia budowę nowej bezpieczenej więźby. Zgodziłam sie.
Wykonawca również zaproponowal, że przy niewielkim wzroście kosztow nieznacznie podniesie ściankę kolankową, nieznacznie poszerzy dach, żeby osłonić mury przed wymywaniem tynku i wstawi kilka okien na co również przystałam, zeby można było przy okazji zaadoptować i urządzić poddasze.
Po skończeniu prac chciałam zaplanować dalszą część remontu i urządzenie poddasza. Kiedy zaczęłam czytać przepisy to mocno się zdziwiłam, gdy okazało sie, że powinna byłam zgłosić szerszy zakres prac, który już nie kwalifikuje się jako remont i przedstawić projekt albo na przebudowe albo rozbudowe, czego z braku wiedzy nie zrobiłam.

Jakie konsekwencje mi teraz grożą? Chciałbym wszystko robić legalnie, ale chciałbym też uniknąć wysokiej kary. Czy grozi mi opłata legalizacyjna? Czy ze względu na to, że sama się zgłoszę do urzędu można jakoś sprawę załatwić? Nie stac mnie na zapłacenie opłaty za legalizację.
Proszę o porady.. nie wiem co robić żeby spać spokojnie.. Dom w woj. śląskim.
Z góry dziękuję za porady.

Magdalena J.