Dzień dobry wszystkim,
od września robię remont generalny starej wiejskiej chaty. Ogrzewanie wyłącznie tradycyjne, czyli trzy kaflowe piece- jeden kuchenny, jeden pokojowy i jeden "leżak" z osobnym paleniskiem (wszystko palone drewnem). Niestety trzeba było zburzyć i wybudować nowy komin z cegły. Wzięłam do tej roboty polecanego przez wszystkich speca, który o swojej robocie wypowiadał się bardzo pewnie i bez wahania wybudował komin o wymiarach 14x27 (wysokości około 5,8 metra). Niestety wczoraj przyjechał zdun i załamał ręce. Według niego wymiary komina powinny wynosić przynajmniej 20x20...
Dziś od rana przeszukuję to forum i cały Internet, żeby znaleźć jakieś wyjście z sytuacji. Zdun proponuje połączenie komina dymowego z wentylacyjnym (14x14), ja nie jestem przekonana z kilku powodów- po pierwsze wyczytałam, że stosunek wymiarów przy kominie prostokątnym powinien wynosić 1:1,5, a w naszym przypadku będzie to 14x41, czyli wąski a długi. Po drugie komin dymowy został przez speca w środku wygładzony, żeby sadza nie osadzała się na zaprawie, a w kominie wentylacyjnym się tym w ogóle nie przejmował, jest więc dużo nierówności, chropowata powierzchnia, "nacieki" z zaschniętej zaprawy. Po trzecie, jak mniemam, zdun planuje przebić się między kominami w kilku miejscach, do których ma dostęp, a więc będzie to raczej "wspomaganie" niż dodatkowa powierzchnia komina dymowego.
Zastanawiam się czy to ma sens i czy nie wyrządzi więcej szkody niż pożytku (mam tu szczególnie na myśli nierówności wewnątrz komina wentylacyjnego, które po połączeniu z dymowym mogą zbierać sadzę)? Jestem w stanie poświęcić ten wentylacyjny, bo i tak chałupa będzie nieszczelna, okna drewniane, drzwi też, ale czy naprawdę w przypadku trzech palenisk różnica między 400mm a 378mm światła komina zrobi taką różnicę? Według zduna 20x20 będzie ciągnął idealnie i bez żadnych problemów, a 14x27 jest duże ryzyko, że będzie się dławił, brak cugu, cofanie dymu... Czy ktoś z Was zna się na tym i mógłby coś podpowiedzieć?