Mam do Was ogromną prośbę. Spotkało mnie coś, co zdaniem dekarzy zdarza się bardzo rzadko. Otóż mam 15 letni dom, o klasycznym dachu dwuspadowym. Kąt pochylenia dachu to około 35 stopni. Pokryty jest dużą dachówką ceramiczną Creatona. Niestety, 2 lata temu zauważyłem, że na połaci południowo-zachodniej, folia dachowa zaczęła murszeć. Dziś jest praktycznie cała w strzępach. Wystarczy ją dotknąć i się rozrywa - rozsypuje. Zachowuje się podobnie, jak spalona w ognisku kartka papieru. Krótko mówiąc mam zamiast foli jej szczepy, czyli sito. Na strychu wieje, widać słoneczne promienie, które wnikają pomiędzy zamkami dachówek. Najgorsze jest jednak to, że na części skosów piętra, dach jest ocieplony wełną i grozi jej zamakanie przy wietrznej i mokrej pogodzie. Przez postrzępioną folię drobinki deszczu lub śnieżny pył wpadać będą do znajdującej się poniżej wełny. Będzie tak na pewno, bo widziałem śnieg już rok temu na strychu, który jest nieocieplony, a teraz wyrwy w foli są dużo większe. Fachowcy, czyli dekarze, mówią, że jedynym wyjściem jest: zdjęcie całej dachówki, włącznie z zdemontowaniem piorunochronów, wymontowanie okien dachowych (czytaj demolka wykończenia od strony wnętrza pokoi), zerwanie łat, zerwanie kontrłat, położenia nowej foli, kontrłat, nowych łat, ponowne zamontowanie okien dachowych, do których trzeba będzie dorobić nowe opierzenia i ponowne położenie dachówki. Krótko mówiąc - cała demolka dachu. Nie dość że sprawa droga (około 20 tysięcy) to jeszcze kupę bałaganu związanego z wykończeniówką.
I teraz uwaga! Dwa dni temu usłyszałem, że są jakieś wkładki, maty, podkładki (nie wiem jak to nazwać), które układa się pod spód dachówek. Robi się to tak, że zdejmuje się dosłownie kilka dachówek i na górną łatę przymocowuje się tą właśnie nakładkę, a poniżej zachodzi ona na krawędź dolnej dachówki. I tak dachówka po dachówce można uszczelnić cały dach. Są to jakieś takie małe arkusze. Plusem tej metody jest to, że nie trzeba robić żadnej demolki dachu. Nic nie trzeba odrywać, bo uszczelnienie wkłada się pod każdą dachówkę po kolei. Dach po tym staje się szczelny. Metodą taką mój znajomy robił dwa lata temu jakiś dach w Niemczech. Niestety, nie pamięta nazwy dachówki, ani tego, jak te wkładki pod dachówkę się nazywają.
Czy macie może jakąś radę na mój przypadek, poza rozbiórką dachu? Czy słyszeliście o uszczelnianiu dachówek opisaną metodą? Jak Wy byście postąpili w moim przypadku? Każda rada, czy nawet zasłyszana opina, będzie dla mnie bardzo cenna. Z góry dziękuję.