Moi drodzy, mam gruby dylemat na zasadzie wyboru mniejszego zła. Muszę zaprojektować schody. Budynek przebudowywany, w którym nie było nigdy przewidzianych schodów a teraz trzeba je wstawić. Schody na poddasze użytkowe, gdzie są sypialnie. Problem oczywiście z miejscem. Konkretne wymiary są na rysunkach poniżej. No i teraz kłopot, czy wybrać nieco niższe stopnie ok 21cm ale węższe 24 cm (29 całkowita), czy wysokość stopnia ok 22 cm ale szersze 27 ( 32 całkowita).
Wiem, że to wysokie schody, ale nie da się z tym nic zrobić. Nie ma gdzie ich wydłużyć i tak wychodzą prawie na ścianę (110-120 cm luzu). Nie ma jak ich też załamać. Zero możliwości manewru. Skłaniamy się z żoną do szerszych, wychodząc z założenia, że przy stromych schodach, na szerszym stopniu jest mniejsze prawdopodobieństwo nie trafienia piętą i zjechania na tyłku na dół. Łaziliśmy po jakimś starym budownictwie szukając "nieprzepisowych" schodów o takiej geometrii i to co znaleźliśmy, zdaje się potwierdza przypuszczenia, bo stopień ok 25cm schodząc z góry wydaje się już nieprzyjemnie wąski.
Będę wdzięczy za jakiekolwiek porady.