Ostatnie 4 piętro, 40m2, wentylacja grawitacyjna, problem występuje gdy temp na zewnątrz spada poniżej 5 stopni.
Temperatura w pokoju 20-21 stopni, kaloryfer odkręcany na kilka godzin dziennie na max.
Wilgotność 60-72%.
Na uszczelkach okien od wewnętrznej strony jest grzyb/pleśń.
2 razy dziennie wietrzę na 5 min otwierając wszystkie okna.
2 razy dziennie wycieram z okien parę.
Latem - za gorąco, zimą - za zimno.
Czy taka wilgotność do może przejść kiedyś na ściany i czy warto się tym przejmować? Problem dotyczy tylko szyb. Zapachu pleśni/grzyba nie czuć.
Opcje które biorę pod uwagę:
1. Montaż nawiewników, ale mam wrażenie, że byłoby za chłodno, jestem ciepłolubny + mam podzielniki ista, do których poprawnego działania też mam wątpliwości (nawiewniki + odkręcony kaloryfer w jednym momencie).
2. Kupno przenośnego klimatyzatora. Tylko wydaje mi się, że żeby osuszał mieszkanie to musiałby wytwarzać zimne powietrze? Więc osuszając zimą generowałbym tylko dodatkowy chłód - bo ustawiając taki klimatyzator na wyższą temperaturę to nie osuszy?
3. Osuszacz powietrza. Myślałem nad modelem OPC1000N, ale nie wiem czy jest za słaby, czy za mocny i czy w ogóle osuszacz to dobry pomysł.
Jak polecacie rozwiązać ten problem?