Uszanowanie
Mam chałupę z mizernym podwórkiem, której potrzeba max. 10kW.
Mam studnię kopaną z może 8 kręgów gdzie wody jest na 2-3 kręgi.
I tak sobie kombinuję ze śmiałością typową dla laika.
Co gdyby wziąć gruntową pompę ciepła solanka/glikol – woda i jej wymiennik dolnego źródła umieścić w wodzie w studni?
Tak, wiem – ale moment, to nie wszystko.
Następnie w studni zainstalować pompkę wraz z czujnikiem temperatury. Gdy woda w studni zacznie się wskutek pracy pompy ciepła schładzać do około zera – uruchomić pompkę, która zacznie odpompowywać zimną wodę gdzieś hen, np. do zbiornika po szambie, który mam 15 metrów obok, skąd by się sączyła pomału do gruntu (oczywiście nic się tam nie sączyło gdy zbiornik był szambem). Zakładam, że wskutek takiego odpompowania napłynie do studni cieplejsza woda gruntowa i całość będzie się jakoś turlać dopóki w gruncie będzie woda.
Czy to ma cień szans powodzenia?
Wiem w jak wielu punktach to może się nie udać (a może o części jeszcze nie wiem, stąd pytam) – studnia może być za mała, by w ogóle pomieścić wymiennik dolnego źródła, wody może być za mało, może nie napływać tak jak by się oczekiwało. I tak dalej.
Ale mimo to liczę, że gdyby mogło to jako-tako działać choć przez część sezonu – to wygląda, że miałoby to nielichy sens ekonomiczny.