Remont instalacji elektrycznej wiąże się z całkowitą demolką. W tym czasie wolałbym się oddalić i nie uczestniczyćw tym przedsięwzięciu, dlatego wpadł mi do głowy inny pomysł - podzielenie tego na dwa etapy. Wpierwszym z nich załątwiłbym wszystkie formalności w Tauronie i zatrudnił elektryka który miałby:
- wykonać uziom i GSW
- przygotować nową tablicę licznikową wraz z zabezpieczeniami przedlicznikowymi
- wymienić WLZ
- modernizacja przyłącza (RBK czy co tam sobie Tauron wymyśli).
Jego zadaniem na teraz byłoby przygotować wszystko na zewnątrz i od nowej tablicy licznikowej poprowadzić nowy WLZ do zabezpieczeń. Takie prace nie wymagałyby kucia w domu i nie pozbawiłyby mnie prądu na dłuższy czas. Mógłbym je poniekąd nadzorować. Na końcu Tauron przeniósłby i zaplombował licznik. W drugim etapie, wystarczyłoby wyłączyć zabezpieczenie przedlicznikowe, aby wymienić wewnętrzną instalację elektryczną, nie trzeba byłoby nic rozplombowywać bo nowy WLZ byłby już podłączony pod zaciski licznika. Wystarczyłoby wycofać i nieco skrócić WLZ, bo nowa tablica byłaby piętro niżej niż obecna. Co sądzicie o takim rozwiązaniu? Czy pomimo braku potrzeby rozplombowywania licznika, nadal trzeba byłoby fakt wymiany instalacji wewnętrznej zgłaszać do Tauronu?
Prawdopodobnie modernizację przyłącza i jednocześnie przeniesienie licznika jest w stanie też zrobić sam Tauron., choć nie wiem czy taniej nie byłoby wówczas podpięcie drugiej, nowej linii? Dodam tylko, że linia jest podziemna.