Po wykończeniu domu okazało sie że jest problem - plaga much. Dodam, że jeszcze nie mieszkamy tylko pomieszkujemy po tygodniu jeśli sa jakieś prace do wykonania. Mamy dom z antresolą z wielka witryną od południa. I tam jest ich najwiecej, gdzie od rana do wieczora tłuką się o szyby w jej najwyższym miejscu. Potem po jakimś czasie padają i wydaje sie, że problem zniknął ale po kolejnym przyjeździe (teraz np. po 2 tygodniach) znowu jest ich cała masa (część już padłych pod oknem, stado latajacych). Czy może to być pokolenie muchy jesiennej, która wleciała sobie do domu podczas prac wykończeniowych (okna otwarte były cały czas na przestrzał bo ekipie gorąco było, a wentylacja jeszcze nie uruchomiona) i teraz budzi się i wyłazi z zakamarków jak tylko robi sie cieplej na dworze, czy raczej są to nowe osobniki, które wlatuja do domu z zewnątrz, żeby tu przezimować? Dodam, ze elewacja jest, styropian dochodzi do nadbitki, wszystko poakrylowane wydaje sie szczelne. Okna oczywiście teraz zamknięte, jedzenia w domu nie ma w ogóle. W domu odkryta więżba bo ocieplenie nakrokwiowe. Dom wśród łąk i jest cała masa owadów na zewnątrz. Ale żeby w domu? Któredy te dranie mogą jeszcze wchodzić? Czy np. przez dach, przy płatwi np. która wystaje poza ścianę podtrzymując okap? Jak to sprawdzić? Będę wdzięczna za wszelkie rady. Najlepiej na bazie własnych doswiadczeń. Nie wyobrażam sobie mieszkania z muchami ani tym bardziej z lepami w salonie...