Witajcie!
Problem zdaje się typowy, ale nie mogą go rozwiązać.
Planuję położyć deskę na gotową wylewkę, w wylewce ogrzewanie podłogowe. Deskarze wymagają wilgotności wylewki max 2%.
Wylewka po ok roku ma nieco ponad 2% (2-2,5%), przez co deskarze nie podejmują się kładzenia podłogi i decyzja: suszyć.
Najpierw suszyłem podłogówką (temp wejściowa 55C, wyjściowa 45-50C) + wietrzenie pół godziny/godzina jak było słonecznie. Wilgotność mierzyłem miernikiem kulkowym DT-128:
czyli wskazania "50" to sucho (2%), 51-65 to 2-3%
Sęk w tym, że u mnie pokazuje 52-56, więc za mokro. Podłogówka+wietrzenie nie pomogło, wypożyczyłem wentylatory robiące "wichurę" - po dwóch dniach okazało się że w sumie to nic nie dały. Wypożyczyłem osuszacz kondensacyjny - zbiera na dobę tak z 10l wody, ale posadzka cały czas 52-56. i to nawet bardziej górna granica. Odseparowałem parter od piętra, zakleiłem wszelkie otwory wentylacyjne żeby osuszyć podłogę na parterze - a wilgotność ani drgnie.
Z pieca i podłogówki raczej nic nie przecieka, bo ciśnienie jest stałe nie widać aby trzeba było dobijać jakieś wycieki. Na zewnątrz raczej nie ma tak mokro aby "zasysało" z zewnątrz.
No i jestem w kropce, bo na parterze mam prawie saunę (27-29C), osuszacz ciągle wykrapla te 10l wody - a wilgotność wylewki nie dość że nie poprawia się, to mam wrażenie że nawet idzie w złym kierunku. Pokusiłem się nawet o ekstremalne wygrzanie punktowe farelką 2kW - wylewka doszła chyba do 60C, wilgotność do 59, czyli zwiększyła się. Jak wyłączyłem grzanie farelką to spadło do 56.
No i jestem w kropce.
Hilfe
M.