Założyłem nowy temat, bo mam kur**ski problem... proszę o pomoc oraz porady i wytyczenie błędów jakie popełniłem. Dom z lat 70 typowy PRLowski klocek z płaskim stropodachem, podjąłem sie generalnego rementu,a przechodząc do sedna sprawy to pokusiłem się zainstalować instalacje rekuperacji no i teraz trzeba było zrobić sufit podwieszany żeby zakryć rury. Po skręceniu stelarzy pod g/k zdecydowałem się docieplić stropodach pianką pur otwartokomórkową na grubość +/- 15cm. Po 3 tygodniach od natrysku docialem piane na rowno z profilami nastepnie przyklejałem folie paroizolacyjną ( bez uszczelniacza pomiedzy sciana a profilem po fakcie dowiedzialem sie ze trzeba takie cos ) pod płyty no i skonczyłem płytować. Odczekałem znowu z tydzień w domu były non stop uchylone okna a temperatury na zewnątrz mocno skakały. Chciałem sie zabierać już za zbrojenie spoin wchodze na drabinke i patrze na fuge miedzy płytami i dostałem prawie zawału... woda nad folią. Ściągnalem płyte, rozerwałem folie i wylało się bardzo dużo skroplonej wody. Zdjalem wszystkie płyty i w każdym pomieszczeniu to samo. Raczej wykluczam przeciek dachu bo wydrapałem w mokrym miejscu pianke i powyżej było sucho. Teraz juz wszystko wyschło a była konkretna ulewa i susza na piance. Prosze Was fachowcy o pomoc i porady z góry dzięki.