Dzień dobry, gryzłem się gdzie to umieścić - może ściany, może podłogi? Ale izolacja to przecież też izolacja akustyczna, więc witam raz jeszcze.
Zaczęło się od remontu kupionego mieszkania w bloku z wielkiej płyty wyb. w roku 1981, piętro 4 (ostatnie), 2 mieszkania na piętro, mieszkanie w środku więc nie szczytowe.
Remont obejmował m.in wyrównanie posadzek podkładem samopoziomującym marki Kreisel.
W jednym pokoju to było ok. 2mm, w drugim ok. 2 cm w trzecim zaś ok 3-4cm.
Zrywane zostały wszystkie elementy podłogi, nawet takie gumoleum zwarte w starym podkładzie betonowym. No i Panowie majstry tak się zdaje, że zapomniali jak dziś mi się wydaje o jednym ważnym szczególe… DYLATACJA. Wprowadziliśmy się ok. 2 miesiące temu, raz ciszej raz głośniej, ale na miłość boską nie raz nie idzie wytrzymać.
Zapieprzyłem tuleje w rurach od ogrzewania pianką izolującą, bo się niósł hałas ale dupa. Nic nie dało. Hałas nawet jest słyszalny ze strony gdzie nie ma ani rur, ani kominów wentylacyjnych ani niczego. Gęsta ściana i wylewka o grubości większej o 4 cm. Ten hałas jakby rodził się spod łóżka na całej płaszczyźnie pokoju. Opisałbym ten hałas jako dźwięki o niskiej częstotliwości, dudnienie męskiego głosu, czasem dźwięki uderzeniowe się trafią. Wieczorem nawet przyłożyłem ucho do podłogi i ścian i cholera! Jakbym przyłożył stetoskop - słychać nawet po ścianach ten dźwięk.
Teraz proszę o bardzo miłą i mądrą dusze, aby rozwiała moje wątpliwości. Czy taki stan rzeczy jest przez niewykonanie dylatacji obwodowej pomieszczeń?
Drugie pytanie za 100 pkt. Jak ją zrobić jeśli już są wylewki.. czy można byłoby naciąć szlifierką kątową wszystkie ściany na grubość taśmy dylatacyjnej, zamontować ową taśmę i następnie co? Dolać betonu? Zakleić pianką resztę szczeliny? Czy da to efekt zamierzony czy tylko narobie sobie roboty, a problem będzie dalej mi towarzyszył?
Wielkie pozdro dla mądrych głów.