Całe szczęście, że fachowcy kryjący dach ich powstrzymali. Ci się tłumaczyli, że tak jest w projekcie.
Nogi bym z dupy powyrywał specom z gazowni i babie, która robiła projekt.
Była, widziała i zaprojektowała skrzynkę na frontowej ścianie. Mimo iż potem rura wchodzi do garażu i tam można było dać te piękne żółte ohydztwo. Myślenie widocznie idzie trudniej niż kreślenie (ale kasa jest wzięta jak za robotę najwyższej jakości)
Za to jak z projektu wyszło, że chcieli się wkuć 5 cm w słupek to nie wiem i chyba nikt normalny nie zrozumie.
Czy też mieliście podobne "kwiatki" w trakcie budowy?