Nie wykopuję lilii i co rok kwitną cudownie (tfu...tfu...tfu...)
I ja muszę swoje wierzby haicośtam poprzycinać bo jedna, przy salonie rozrosła się straszniście a druga młodziutka potrzebuje wzmocnienia.
Nie wykopuję lilii i co rok kwitną cudownie (tfu...tfu...tfu...)
I ja muszę swoje wierzby haicośtam poprzycinać bo jedna, przy salonie rozrosła się straszniście a druga młodziutka potrzebuje wzmocnienia.
Uwielbiam to uczucie, kiedy wstaję rano i wiem, że przez cały dzień mogę się opier...ć
Droga do Uroczyska
Brazowe komenty
Wnętrza
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychBraza to ostatnie dni na ciecie hakuro, chociaz ja bym juz zostawila tak do wiosny, ta mloda moze nie zdazyc zdrewniec i ci przemarznie. sierpien to max na wierzby hakuro
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionycho kurczę, to ja muszę tą śliwkę koniecznie jutro zrobić! A myślałam, że jak liście zrzuci.
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychLepiej sprawdź to najpierw u jakiegoś fachowca, żeby nie było na mnie!!!
Poopowiadam o wakacjach.
Kolejne dni były coraz cieplejsze, a co gorsza zapowiadano popołudniowe burze z rosnącym każdego dnia prawdopodobieństwem. Przypomnę - nie lubimy upałów. No ale co zrobić? Przecież nie przesiedzimy reszty pobytu w domu. Wyjście do Słowackiego Raju zupełnie mnie nie pociągało. Wprawdzie w głębokich i cienistych dolinach jest znacznie chłodniej niż poza nimi, co pomogłoby przetrwać upały, ale za to pozostały nam już tylko bardzo długie trasy, z długimi przede wszystkim dojściami i powrotami, a w Raju nie ma żadnych schronisk (poza tym jednym na Klasztorisku) i schronów typu szałas też wielu nie ma. A ja się panicznie boję burzy w górach. Raz przeżyłam i wystarczy mi do końca życia.
W słowackich Tatrach jest za to wiele małych chat. Można iść dalej albo się schować. No to zaplanowałam dwie, prawdziwie ceperskie, wycieczki w Tatry. Takie asekuranckie bardzo, łatwe, ale ładne. No i zawszeć lepsze niż wyjechanie fasiągiem do Morskiego Oka.
Pierwszy dzień - Szczyrbskie Pleso, Popradzkie Pleso.
Zaczęliśmy od podjechania samochodem nad Szczyrbskie Pleso i przejazdu elektriczką do stacji Popradzkie Pleso. Czemu tak się nazywa, skoro do samego stawu jest jeszcze niezły kawałek? Nie wiem. Tak czy inaczej kolejka pozwala skrócić odcinek, który trzeba przejść po asfalcie. Wiedziałam, co wybieramy, więc byłam przygotowana na dreptanie po asfalcie w licznym towarzystwie. I tu pierwsza przyjemna niespodzianka - tłumu nie było. No ludzie oczywiście byli na tym szlaku, ale nie żeby tłumy.
Szliśmy pomiędzy zadziwiająco zielonymi świerkami. W przeważającej większości i tutaj świerki przegrywają z klimatem.
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychDostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychNo nie, żeby tam w ogóle ludzi nie było, ale tak z umiarem.
Spacerowaliśmy oglądając kolorowe krzyże i odczytując tabliczki, a nad nami wspinały się co najmniej dwie grupy taterników. Jedną z nich byli Polacy, którzy nawoływali się dość bezskutecznie - oni prawie nie słyszeli się w ścianie, za to my słyszeliśmy ich doskonale.
Już bez asfaltu ruszyliśmy w stronę Popradzkiego Stawu.
I już go widać.
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychDostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychTe kolorowe krzyże są niesamowite!
Uwielbiam to uczucie, kiedy wstaję rano i wiem, że przez cały dzień mogę się opier...ć
Droga do Uroczyska
Brazowe komenty
Wnętrza
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychDostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychJak to, czym? Brakiem dyscypliny! Miały wyraźnie powiedziane, co wolno, a nie posłuchały.
Na szczęście do MO mieliśmy tak daleko, że jakoś się oparliśmy pokusie.
Też mi się podobają. Tyle ich, a każdy inny.
Cieszę się niezmiernie.
Usiłowałam przed dłuższą chwilą wrzucić kolejne zdjęcia, ale coś się pokićkało i wszystko, łącznie z opisem, mi wcięło. Spróbuję jutro.
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychA to do dyscyplinowania niesubordynowanych się nie wtrancam
Zwalczanie pokus jest na czasie... chyba...
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychA ja wzięłam i sasadolinowałam wszystkie krawędziaki! Natchnienie mnie naszło i bardzo się cieszę, że żadnego więcej niezasadolinowanego drewna w pobliżu nie było bo jak nic bym go nie ominęła!
Uwielbiam to uczucie, kiedy wstaję rano i wiem, że przez cały dzień mogę się opier...ć
Droga do Uroczyska
Brazowe komenty
Wnętrza
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychJak to, nie było? Las masz wokół, patyków suchych skolko ugodno, możesz sadolinować do upadłego!
Szlak okrążał staw, a my razem z nim.
Aż tu nagle zaskoczył nas taki widok. Mnie się to skojarzyło z tybetańskimi flagami modlitewnymi. No i to są właśnie te flagi, sprawdziłam po powrocie, że nawet kolory się zgadzają.
Taki ekumenizm, bo obok stoi krzyż - kolorowy jak te na cmentarzu, ale dużo większy. Pod słońce go miałam, więc zdjęcia nie będzie, bo średnie jest.
Za to potok wypływający ze stawu będzie.
I staw z mostku.
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychto ostatnie to jakbyście w Alpach jakich byli tylko Milki na łące brak
widoki piękne
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionych
Zza zakrętu wypadł na nas najpierw chłopczyk w adidaskach. Za chłopczykiem wyłoniła się babcia w sandałach, nawet niezłych, bo sportowych, dość zabudowanych i na przyzwoitej podeszwie. Do babci dokoptowała jej koleżanka w zwykłych sandałkach z cienkimi paseczkami na żadnej podeszwie. Po chwili dotuptała trzecia pani obuta podobnie jak druga. Ostatecznie szlak ułożony z wielkich kamieni nie był zbyt trudny nawet jak na takie obuwie. Niewygodnie by mi się szło po nim w takich sandałkach, ale zabić raczej się tam nie da. Widziałam godniejsze podziwu wyczyny, jak na przykład zdobycie Babiej w "góralskich" skórzanych kapciach (takie wsuwane klapki). Zanim minęliśmy tę grupkę, udało nam się usłyszeć, że plany mają zaiste imponujące, a zaczną od wespnięcia się na najbliższą przełęcz. Potem pokonają kolejne... Ciekawe, czy wiedziały, że Horska Służba, w przeciwieństwie go GOPR-u, kasuje za swoje usługi.
My tymczasem kontynuowaliśmy obchodzenie stawu.
Był odpływ, jest i dopływ.
Gdyby ktoś zapragnął kontynuować wycieczkę, to jest kilka propozycji:
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychDostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychna żywo dopiero fajnie musiało być
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychUsiedliśmy sobie przed schroniskiem, a Polska stanęła na głowie...
Znaczek Słowacki udało nam się kupić dopiero w Bratysławie, ale i tak by go nie było widać, bo jest z drugiej strony.
Schronisko duże, ludzi dużo, ale nie tak strasznie, jak nad MO. Założyliśmy, że żarełko przywiezione na tę wysokość musi mieć i ceny wyższe, ale byliśmy przygotowani na to i zadowoliliśmy się własnym prowiantem. Mamy w tym względzie dwie szkoły - pierwszą stosuje się podczas poważnych wypraw i wtedy, ku zdumieniu, zgrozie i oburzeniu dzieci są kanapki (na Słowacji oczywiście z rochlików), owoce i wzmacniające węglowodany, druga na niepoważne wycieczki i spacery składa się z dwóch ostatnich pozycji. Jako że wyprawa była niepoważna, dzieci bez oburzenia, zgrozy i zdumienia wgryzły się we wzmacniające węglowodany i owoce. A popijaliśmy oczywiście Mattoni w wersjach smakowych (słodkich) i wytrawnych. Od czasu naszych wyjazdów do Czech darzymy Mattoni sentymentem i przy każdej okazji spożywamy ją w dużych ilościach (to nie jest lokowanie produktu ani kryptoreklama!!!) i w jeszcze większych wywozimy do Polski.
Pokrzepieni węglowodanami odbyliśmy naradę nad mapą i przegłosowaliśmy kwestię trasy powrotnej. Padło na szlak idący górą (jeżeli coś Wam to mówi). No to w drogę.
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychDostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychJestem zachwycona widokami i nie tylko
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionych