dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 5 z 11
Pokaż wyniki od 81 do 100 z 213
  1. #81

    Domyślnie

    ojej ale musiał cierpieć
    co się robi ze złamaniami u kotów, jakoś się usztywnia czy gipsuje??
    ...a potem miała jeszcze dłuższą rzęsę, trup pachniał jesienią, czarną kawą, grzybami i nonsensem...szkoda, twój talent to mogło być wiele szterlingów Inge Bartch...

  2. #82

    Domyślnie

    Nie wiem czy w każdym przypadku jest tak samo, ale mój miał druty w środek włożone, a cięcie na nóżkach było długie na 10 cm.
    Rekonwalescencja trwała kilka miesięcy, raz w tygodniu wizyta u weta, w domu podawanie lekarstw, przemywanie szwów. Na tych nóżkach nie mógł stawać więc nosiłam go wszędzie ze sobą, bo chciał być przy mnie, siusiał pod siebie, a do kupki go podtrzymywaliśmy to były bardzo ciężkie momenty i straszne poczucie winy.

  3. #83

    Domyślnie

    agip,
    masz wielkie serce do kociaków jak widać
    bardzo cenię takie postawy
    ja nigdy wcześniej przed Dolarem nie miałam żadnych zwierząt, a teraz żałuję
    mówiąc szczerze nawet z niechęcią patrzyłam na ludzi, którzy mają koty lub psy w domach
    teraz mieszkając we własnym domu pewnie podchodziłabym do zwierząt jak założyciel wątku i paru innych wypowiadających się tutaj forumowiczów
    po tym jak przygarnęłam Dolara moje rozumienie zmieniło się o 100%
    ja go wzięłam tylko na chwilę ...... po to żeby nakarmić .... ale jak zaczął "śpiewać" naprzemiennie z radosnym pomiaukiwaniem podczas jedzenia to wymiękłam
    mąż od razu pojechał kupić wszystkie akcesoria, jedzonko, miseczki, żwirki i inne gadżeciki
    wszystkim sceptykom też polecam przygarnąć jakieś bezdomne zwierzątko, a Wasze smutki, żale i nerwy w kierunku futrzaków znikną zapewniam
    to chyba najlepsza rada dla pogromców kotów
    zwierzęta dużo uczą, zmieniają nasze serca i piszę to z własnego przykładu, bo stałam się z wrednej-----przyjazną kotkom duszą a tak nie było, oj nie było
    ...a potem miała jeszcze dłuższą rzęsę, trup pachniał jesienią, czarną kawą, grzybami i nonsensem...szkoda, twój talent to mogło być wiele szterlingów Inge Bartch...

  4. #84
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) FORUMOWY MISTRZ PIÓRAFORUMOWICZ WIELKI SERCEM Avatar Agduś
    Zarejestrowany
    Dec 2004
    Posty
    20.349
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    249

    Domyślnie

    Cytat Napisał Kuna
    Szkoda to jest jak kot sąsiada obszczy ci drzwi od domu i masz gratis smród w mieszkaniu . Czy w/g ciebie na tym ma polegać miłość do zwierząt , żeby rozmnożyć je do niewyobrażalnego stanu i pozwolić im na wszystko . Przypomnij sobie Wiolettę Willas i jej ukochane pieski jak wyganiały ją z własnego łóżka a załatwiały się wszędzie w domu . Wszedzie panował brud , smród i nędza . Niech do twojej świadomości dotrze wreszcie , że to człowiek reguluje populację zwierząt . Póki co to jest świat ludzi przede wszystkim . Doputy zwierzęta będą traktowane drugoplanowo dopuki człowiek nie rozwiąrze swoich problemów . Mi także nie podoba się to , że zabijamy zwierzęta po to aby zdobyć pokarm . Niestety ludzkość na razie nie potrafi odżywiać się bezpośrednio np. energią z kosmosu czy jakąś inną . Wegetarianizm także nie rozwiązuje problemu . A tak swoją drogą to nie chodzisz przypadkiem w butach ze skóry ?
    A Twoje działanie polegajace na wyłapywaniu cudzych kotów (kradzież) i wywożeniu ich na obcy teren (okrucieństwo) ma coś wspólnego z kontrolą populacji kotów??? Co innego, gdybyś te wyłapane koty zawoził do sterylizacji lub kastracji (można to zrobić za darmo dzięki różnym fundacjom). Wtedy robiłbyś coś naprawdę dobrego, a nie tylko wygodnego.
    Skrajny egoizm? Bezmyślność? Okrucieństwo? Kleptomania? - wszystkiego po trosze. Pewnie jeszcze uczysz lub nauczysz dzieci, jak pan wszelkiego stworzenia - człowiek ma sobie radzić w tym okrutnym świecie z napastującymi go ze wszystkich stron czworołapymi potworami.
    A ten cały wykład o jedzeniu mięsa i skórzanych butach to niby co ma być? Usprawiedliwienie? No to Ci nie wyszło...


    PS "Doputy, dopuki, rozwiąrze" - rozwiąż najpierw swoje problemy z ortografią...
    mój dziennik
    komentarze
    nowy dziennik
    agdusiowe wojaże

    Praca uszlachetnia, lenistwo uszczęśliwia!

  5. #85

    Domyślnie

    Cytat Napisał agip
    kaba przykro mi, ale nie czytasz ze zrozumieniem i robisz robisz sobie ze mnie kpinę.
    Chętnie poznam Twoje zdanie, ale trochę się rozpisz i wyjaśnij mi dlaczego mój kot ma wychodzić poza teren mojego ogrodu, w czym przeszkadza mu smycz i dlaczego mam narażać go na jawne niebezpieczeństwo na wolności. No chyba, że jesteś przeciwnikiem trzymania jakichkolwiek zwierząt w domu, w zoo itp. to wówczas Twoje wypowiedzi są dla nie bardziej zrozumiałe.
    Czytam to co napisałaś-trzymasz koty na sznurku 8 metrowym(co za wspaniałomyślność)
    Twoj kot nie ma wychodzić z ogrodu,może nawet nie wychodzić z domu byle nie był wiązany.
    Smycz przeszkadza mu w tym w czym przeszkadzałaby Tobie, a nawet bardziej
    Jakie masz to jawne niebezpieczeństwo? Ktoś sie skrada u Ciebie dzień w dzień z butelką benzyny i czeka na kota czy może siedzi w samochodzie z nogą na gazie.
    Sama pisałaś o złotej klatce i że nie można w niej zamkykać siebie ani dzieci ,ale kota to można tak! bo nic nie powie.
    Nie jestem przeciwnikiem trzymania zwierzat w domu ,ale trzeba to robić z głową i zdrowym rozsądkiem.
    Nie można np. mieć haskiego i wychodzić z nim na 5min. spacer , nie można wiązać kotów na sznurku i wmawiać sobie i innym że jest sie ich miłośnikiem.

  6. #86

    Domyślnie

    moje koty nie są na sznurku i nie są wiązane, ani krępowane mają puszorek z wyciąganą smyczą, która daje im swobodną możliwość brykania po ogrodzie, biegają za piłką, łapią owady czasem żaby i jaszczurki, kulają się i wygrzewają w słońcu więc jeśli to jest sadyzm to życzę takiego każdemu zwierzakowi, a o tym co spotyka koty na wolności doskonale wiem, ponieważ jako wolontariusz w Fundacji Koci Pazur spotykałam się z różnymi przejawami bestialstwa.
    Nie rozumiem dlaczego dopatrujesz się takiej krzywdy w smyczy, bo po na 8 m. się kończy? Na 10 m. kończy się mój trawnik i zarazem ogród, smycz jest lekka jak piórko, koty mają na ogrodzie cień i słońce do wyboru, wodę w misce, wchodzą i wychodzą z salonu na ogród kiedy chcą, a przede wszystkim są pod stałym naszym okiem. Psa na wyciąganej smyczy na spacerze też jest Tobie żal?

  7. #87

    Domyślnie

    Cytat Napisał agip
    zaczęłam rozkładać im parasol i przyzwyczajać do chodzenia na puszorku i smyczy, bo to ciągłe sprawdzanie czy są jeszcze u mnie czy już za płotem było mało wygodne.
    Tutaj sama napisałaś dlaczego trzymasz koty na sznurku(przepraszam na wyciąganej smyczy i puszorku) i nie wmawiaj sobie i innym ,że robisz to dla nich.
    Mowisz że wiesz pracując w fundacji co spotyka koty na wolności, a gdybyś pracowała w straży albo w szpitalu dziecięcym to co ,zabroniłabyś sprzedaży rowerkow i jazdy samochodem, toż ile tam rozbitych głów na rowerach i same wypadki samochodowe.
    Bardziej od krzywdy w smyczy dopatruje sie hipokryzji, braku zdrowego rozsądku i dorabiania teori dla własnych fobi czy wygody.
    Przepraszam ,nie obraź sie ale tak to widzę.

  8. #88

    Domyślnie

    Ale prawda jest taka, że choćbyśmy kochały koty do szaleństwa, to dla Goodhope dobrych rad nie mamy.
    Ta z kocimiętką to też lipa - owszem koty ją lubią, ale moja np. podchodzi tam dopiero jak ja tam plewię, bo dopiero wtedy wydziela się zapach - sama nie wpadła na to że trzeba tam wleźć żeby pachniało. Poza tym to nie zapobiega chodzeniu gdzie indziej
    Może są jakieś rośliny odstraszające? Może piesek?
    Na pociechę dla Goodhope - u nas ptactwo jak wpadnie na trawniki, to nie tylko obsra do nieprzytomności, ale tak zora całą nawierzchnię, że można trenować jazdę po muldach. Mnie to trochę omija, bo mam mniej pędraków, ale sąsiedzi właściwie nie mają trawnika, bo krety też dołożą swoje.

  9. #89

    Domyślnie

    a mnie to już śmieszy...

    ten cytat doskonale wiesz, że jest skrótem myślowym, wyżej było również napisane, że je wołaliśmy, więc to było też mało komfortowe dla nich, dla sąsiadów, którzy co chwilę słyszeli Maleństwo chodź, Colcik wracaj itd., ale oczywiście dla nas też.
    Jest też gdzieś napisane, że codziennie o 9 rano miauczą pod oknem żeby je wypuścić, wiec gdyby na tej smyczy było im tak źle to raczej wszystko co z nią związane, a co za tym idzie świat poza domem nie byłby już taką atrakcją, a mnie kociarze na największym w Polsce kocim forum by zlinczowali, a nie namawiali do zabezpieczenia kotów smyczą, a co ciekawsze z żadnej fundacji nie zaadoptujesz kota jeśli nie podpiszesz umowy adopcyjnej zawierającej Twoje zobowiązanie o zabezpieczeniu okien i ogrodu - siatką całego terenu lub kota smyczą.
    Dbanie o zwierzęta jest podobne do wychowywania dzieci, które się buntują, że muszą iść spać o 20, ale to my wiemy co jest dla nich lepsze, bo to my jesteśmy dorośli i jesteśmy za nie odpowiedzialni, choćby za to żeby były wyspane idąc do przedszkola, a robimy to i dla nich, ale też i dla siebie.

    świadomość zagrożenia jakie czekają na wychodzące koty to jest nic więcej jak właśnie zdrowy rozsądek, to nazywa się odpowiedzialność, a biorąc je pod swój dach jestem zobowiązana do zapewnienia im beztroskiego i bezpiecznego życia do późnej starości, opieki weterynaryjnej i najlepszej karmy, miłość to już inny temat. Nie wiem gdzie dopatrujesz się w tym hipokryzji? Rozumiem, że w tym, iż zapinając je na smycz, zabezpieczając balkon przed wypadnięciem robię to też dla siebie żeby mieć spokojną głowę i móc np. teraz z Tobą dyskutować nie zerkając co chwilę na ogród czy koty na nim jeszcze są? Bardzo wygodna jest też już wspomnianą siatka na oknach i balkonie dzięki, której mogę spokojnie czytać książkę mając pootwierane wszystkie okna bez obawy, że znajdę połamane koty pod blokiem, a może hipokryzję widzisz w tym, że karmiąc koty karmą z najwyższej półki wiem, że dostarczając im tak zbilansowane pożywienie, zawierające w karmie suchej przeszło 40% mięsa, a nie resztkami ze stołu czy chociażby Whiskasem, który tego mięsa w składzie posiada tylko 4 %, wiem, że moje koty będą zdrowe i zaoszczędzę na leczeniu, a moje wizyty u weta ograniczą sie tylko do profilaktyki. Nie bawię się także z nimi sznurkami wiedząc, że istnieje możliwość ich połknięcia większa niż przy zabawie piłką, więc może to też jest sadyzm, bo coś im odbieram? Nie mam fobii na punkcie świata zewnętrznego, kotów czy swoim, ale jeśli ma się świadomość zagrożenia to w tym momencie byłoby głupotą i bezmyslnością nie zachować bezpieczeństwa, co innego jeśli się takiej świadomości nie ma. Dlatego w tylu przypadkach każdy z nas uczy się na własnych błędach i żeby odnieść się do Twoich przykładów - wystarczy raz spaść z roweru żeby wiedzieć, że kask nie jest złym pomysłem, a w autach też nie bez powodu znalazły się pasy i poduszki powietrzne. Nauczeni doświadczeniem jesteśmy mądrzejsi dlatego "mądry Polak po szkodzie" i "lepiej zapobiegać niż leczyć".

  10. #90

    Domyślnie

    Cytat Napisał Monika B
    Ale prawda jest taka, że choćbyśmy kochały koty do szaleństwa, to dla Goodhope dobrych rad nie mamy.
    ja mam zacząć je dokarmiać co wiem, że może być trudne bo wszystkie negatywne uczucia skierowane są właśnie na nie, ale to jest rada całkiem na serio i oparta na doświadczeniach. No niestety, psa zastopuje płot, ale kota już nie, przegoniony w dzień wróci jak będzie chciał w nocy. To tak jak z nauką kota żeby nie chodził po stole, przez cały dzień się go strofuje, karci psikatem, klaśnięciem, a po nocy po śladach łapek widać jego trasę po wszystkich stołach i blacie w kuchni
    W przypadku Goodhope największym problemem jest sąsiadka, która umywa ręce. Ma koty bo je lubi, ale nic poza tym, zero odpowiedzialności za nie i zrozumienia dla sąsiadów. To jest na tej zasadzie jak ktoś rąbie muzą na cały regulator, bo jest u siebie w domu i mu wolno, ale co z resztą sąsiadów, oni też są u siebie.

  11. #91

    Domyślnie

    słuchajcie, przepraszam ale z innej beczki, a jak odstraszyć psa?
    dzielę z sąsiadem wejście i jego małe wścibskie psopodobne stworzenie zawsze mnie obszczekuje, a nwet próbuje mne łapać za nogawki, jak go uspokoić, żeby czuł respekt i nie próbował szczekać, to głupie bydle doprowadza mnie do szału swoim jazgotem...

  12. #92

    Domyślnie

    może jest sprzedajny i zabawka lub kość załatwi sprawę skoro się nie lubicie to może czas na zawieszenie broni?

    a sąsiad nie widzi problemu?
    nie znam się na psach, ale je uwielbiam mam sąsiadkę z młodym bulem i szwagierkę z psem większym od cielaka

  13. #93

    Domyślnie

    ja tez bardzo lubię psy, ale ten wyjątkowo mi nie podchodzi od samego początku, ale to on pierwszy zaczął, zresztą to głupie bydłe szczeka na wszsytko i na wszystkich, ale mnie wkurza najbardziej bo mamy wspolny ganek na wejściu. Sąsiad jak jest to go tam opierniczy i zgarnie do domu, ale ja bym chciał go po prostu nie słyszec zwłaszcza w okolicy moich drzwi...
    Najchętniej bym go prądem popieścił, tak żeby nim wstrząsło, ale śladów nie było...

  14. #94
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) FORUMOWY MISTRZ PIÓRAFORUMOWICZ WIELKI SERCEM Avatar Agduś
    Zarejestrowany
    Dec 2004
    Posty
    20.349
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    249

    Domyślnie

    A może pogadać z sąsiadem?
    Psa przekupić? (też lubię psy, ale rozumiem, że bywają osobniki, których nie da się lubić - to jak z dziećmi)
    Skutecznie przestraszyć? (petarda - taka malutka, co to dużo hałasu robi i nic poza tym - rzucać zawsze przed wejściem na werandę, znaczy przed domem, po jakimś czasie pies skojarzy, że Twoje kroki wróżą ten straszny huk i zanim wejdziesz, pies będzie zaszyty w najciemniejszym kąciku domu albo dezodorant - im mocniejszy tym lepszy - psikać w stronę psa, nie w oczy ani w nos, wystarczy na zadek - będzie zwiewał przed Tobą, żeby nie zostać spryskanym).
    mój dziennik
    komentarze
    nowy dziennik
    agdusiowe wojaże

    Praca uszlachetnia, lenistwo uszczęśliwia!

  15. #95

    Domyślnie

    Wrócę do tematu kociaczków.Lubię zwierzęta mam psa i pozbyłam się kotecka po ciężkich z nim przejściach .....Kot- nie pies nie ułożysz,nie nauczysz ..... Wzięłam kota ze schroniskowej wystawki w sklepie ,podobnie jak wcześniej psa . Pies cudo zachwyty wszystkich pomimo że bezrasowy kundelek .A kotek proszę bardzo oprócz dziecka gryzł nas zawodowo a co do psa to założył sobie celową eksterminację . Pies który nie szczeka siedział w legowisku i nawet bał się wyjść. Po pewnym czasie zawitałam do weterynarza z kotem tak standardowo na badanko. Weterynarz chłop 190 wzrostu ja nieco mniej w kota wstąpił diabeł gryzł nas naprzemiennie i pomimo tego ,że był nas 2 i kot owinięty ręcznikiem obydwoje zostaliśmy pogryzieni wielokrotnie .........
    Weterynarzowi w pewnym momencie puściły nerwy i powiedzał -skąd ma pani to cholerstwo ,radzę oddać do schroniska . Ja no cóż nie po to kotka brałam ,by go oddawać jak pan może ? Radzę pani oddać i to bez namysłu bo to jakiś debilny kot jest. No, nie to pan jest weterynarzem i tak pan widzi opiekę nad zwierzęciem , które jest biedne i po przejściach . Dziękuję ,ale nie będziemy się już widywać ....Tak się rozstaliśmy i ponieważ z kotem nie dało się dalej wytrzymać po 3 mies. postanowiliśmy oddać zwierzaczka do babci na olbrzymią działkę z dużym prawie pustym domem. Do babci ,która uwielbiała koty....... Po 2 mies. nieustających narzekań pobudek o 5 codziennie i wypuszczania kota na zewnątrz za potrzbeeą , a później po 15min. wpuszczania do domu , bo tak miauczał i drapał drzwi wieszając się na klamce ,że go wpuszczali , różnego rodzaju pogryzień i nagminnych kradzieży jedzenia -opcja porywał i uciekał babcia powiedziała dość ....Z początku myśleliśmy,ze jej sie nie chce opiekowac kotem , ale dzwoniła w jego sprawie po 2-3 razy w tygodniu i stale męczyła by go zabrać . Z bólem ustąpiliśmy i zorganizowaliśmy transport do schroniska . Dodam tyle , że na pożegnanie pogryzł brata i męża oraz pańcię ze schroniska , która strzeliła im wykład o braku odpowiedzialności i takich tam pierdołach ....przy czym wynosząc klatkę w której ponownie była rozsierdzona bestia sama zaliczyła pogryzienia. Do weterynarza wróciłam i nie głoszę już PIĘKNEJ TEORII , tylko podchodzę do sprawy zdroworozsądkowo. Zwierzęta są różne , niektóre do uśpienia , dom nie dla każdego ...z kotem mam aktualnie inną historię . Moja ceniona przeze mnie nauczycielka została ugryziona przez przyłażącego ze wsi kocura . W rękę ,ma poszarpane ścięgna ,ból który nie przechodzi po środkach przeciwbólowych , zakażenie trudnogojące i zastrzyki przeciwwściekliźnie . Właściciela kota nie ma -nikt się nie przyznaje , a ona walczy o życie ...

  16. #96

    Domyślnie

    ten wet to taki trochę niezbyt

    ja z takimi kotami się nie spotkałam, a przez mój dom przewinęło się kilkadziesiąt adoptusiów, ale miałam za to niszczyciela, który oczywiście był słodki i kochany, ale diabeł wcielony w nim siedział. Byłam świadkiem jak np. łapką przesuwał szklankę z wodą tylko po to żeby spadła z blatu i się rozbiła, rozszarpywał woreczki z herbatą i roznosił je po całej kuchni oraz wiele, wiele innych wybryków. Klnęłam go w myślach, ale kochałam, a on odwzajemniał to uczucie, ale chyba w każdej minucie obmyślał co tu jeszcze wykombinować zaprzyjaźnił się bardzo z moim Coltem i był to duet nie do powstrzymania

    Za to moja szwagierka ma kota, który będąc już malutkim kociakiem potrafił zastraszyć moje dorosłe i wielkie koty. Gryzł je bez opamiętania i wyczucia, gonił, tropił i maltretował, a utemperował go dopiero pies.

  17. #97

    Domyślnie

    Do weterynarza wróciłam i mu ufam . Są pokręceni ludzie i pokręcone zwierzęta .Nie każdemu adopcja ,niektórym - UŚPIENIE .........
    Podejście Agi ,,z kotem na sznurku" jest podejściem odpowiedzialnym . Nie można przekładać dobra kota (rozumianego bardzo wąsko jako prawo łażenia gdzie chce ) nad logikę . Skoro jest to kot domowy to nie może się szlajać byle gdzie .... i być roznosicielem zarazków .

  18. #98
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar marius37
    Zarejestrowany
    Mar 2009
    Skąd
    puszcza darżlubska, prawie
    Posty
    252

    Domyślnie

    "Skoro jest to kot domowy to nie może się szlajać byle gdzie .... " - O! nie wiedziałem, że wyhodowano taki gatunek - domowy. Można to przenieść i na ludzi - człowiek miejsku, człowiek wiejski - z zakazem opuszczania przyznanych rejonów pobytu a opornym obróżka.
    --------------------
    pozdrowienia
    Mariusz

  19. #99

    Domyślnie

    niektórym ludziom przydałby się tzw. elektryczny pastuch

    marius37, spójrz na specyfikacje
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Kot_domowy

  20. #100

    Domyślnie

    Cytat Napisał izat
    ...
    a do kolegi goodhope mam prośbę o mniej sarkazmu w wypowiedziach, bo jakoś mi się tak niesmacznie czyta Twoje posty w tym temacie
    ...
    Proszę bardzo.
    Zero sarkazmu.


    Czuję poważne zniesmaczenie rozwojem wątku.

    Przejrzałem lekturę kilku for poruszających podobne tematy i KAŻDY! dosłownie KAŻDY kończy się prawieniem morałów przez bardziej i mniej zagorzałych miłośników/częściej jednak miłośniczek zwierząt na temat humanitarnego traktowania swoich pupili.

    Przebija się jedna z drugą, której kot ma więcej wolności.

    Kiedy brak już argumentów, wątek zaczyna schodzić na inne gatunki zwierząt, lub co gorsza na temat interpretacji pojęć.

    Nie prosiłem o to, założyciel tematu sprzed kilku lat także o to nie prosił.

    Przypomnę tytuł "jak przegonić koty"
    Na koniec wkleję także swój apel "Dajcie jakąś porządną rade, miast karcić tych którzy próbują się bronić rękoma i nogami. "


    Dziękuję za zrozumienie w przeczytaniu powyższego postu.





    Sądzę że sarkazm jest mniej dotkliwy ..ale skoro taka była prośba... wyszedłem na totalnego ignoranta. Trudno. Pozdrawiam

Strona 5 z 11

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony