dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 2 z 3
Pokaż wyniki od 21 do 40 z 59
  1. #21

    Domyślnie

    Cytat Napisał jk69
    Zauważyłam, że do dwóch rzeczy w towarzystwie lepiej się nie przyznawać, albowiem wywołują lawiny....
    - że Twoje dziecko chodzi do szkoły społecznej
    - że nie jesz mięsa, a co gorsza nie jedzą go również Twoje dzieci...
    Impreza z głowy....
    Czyżbyście nie jedli mięsa?
    My własnie jesteśmy ciągle o to, może już nie atakowani, ale zagadywani. To juz po prostu nudne. Dziecko jedno w prywatnym przedszkolu (drugie na prywatnej uczelni - a rodzice jedzą chleb z przyprawą ).
    Problem która szkoła dla młodszego pojawi się za 2 lata, ale już wałkujemy. Chętnie oddałabym do miejscowej, stowarzyszeniowej, niepublicznej, ale są tam dość siermiężne warunki lokalowe. Ja nie widzę w tym problemu, mąż tak. Niepubliczna, która nam się podobała w mieście
    przeniosła się w takie miejsce, że bez szans - musielibyśmy za dużo czasu poświęcić na stanie w korkach.
    Myślę, że wszystko zależy od tego jaka prywatna i jaka państwowa. Są prywatne właśnie takie, gdzie rodzice wysyłają dzieci po to, żeby je przepychać (ale to raczej średnie) i takie, gdzie nie tylko nauczycielom, ale także rodzicom zależy, żeby nauka cieszyła dzieci, a nie im ciążyła. Wydaje mi się że szkoła podstawowa jest najważniejsza - od tego jak dziecko będzie się czuło w pierwszych klasach i z czym mu się ta szkoła będzie kojarzyła zależy chyba jego stosunek do nauki na kolejne lata, jeśli nie na resztę życia. Dlatego zdecydowanie jestem za tym, żeby jednak nie puszczać na szerokie wody i nie stosować terapii szokowej w stylu "niech uczy się życia". Najchętniej unikałabym w ogóle szkół i środowisk, które wydają mi się jakimś zagrożeniem dla mojego dziecka. I wcale nie wydaje mi się, że to się nie może udać

  2. #22

    Domyślnie

    Myślę, że wszystko zależy od tego jaka prywatna i jaka państwowa. Są prywatne właśnie takie, gdzie rodzice wysyłają dzieci po to, żeby je przepychać (ale to raczej średnie) i takie, gdzie nie tylko nauczycielom, ale także rodzicom zależy, żeby nauka cieszyła dzieci, a nie im ciążyła. Wydaje mi się że szkoła podstawowa jest najważniejsza - od tego jak dziecko będzie się czuło w pierwszych klasach i z czym mu się ta szkoła będzie kojarzyła zależy chyba jego stosunek do nauki na kolejne lata, jeśli nie na resztę życia. Dlatego zdecydowanie jestem za tym, żeby jednak nie puszczać na szerokie wody i nie stosować terapii szokowej w stylu "niech uczy się życia". Najchętniej unikałabym w ogóle szkół i środowisk, które wydają mi się jakimś zagrożeniem dla mojego dziecka. I wcale nie wydaje mi się, że to się nie może udać
    Po stokroć tak!!!!
    Czasy się zmieniają i dzieci też. To, co kiedyś było nie do pomyślenia teraz jest na porządku dziennym.
    Znam sporo szkół, podstawówek i gimnazjów, bo z racji wykonywanej pracy bywam okresowo w różnych szkołach.
    Nigdzie nie widziałam klasy mniejszej niż 25-osobowa.
    Znam również nauczycieli i ich podejście do swojej pracy.
    Tu szkoła do której chodzi moja córka zdecydowanie wygrywa.
    W klasie jest 12 dzieci a nauczycielka "nie odpuszcza" ani sobi ani dzieciom.
    Patologie?
    mogą zdarzyć się wszędzie, jednak w szkole społecznej jest na takie zachowanie szybka reakcja.
    W jednej z państwowych podstawówek ostatnio spotkałam się z przypadkiem, gdy pierwszak odmówił chodzenia do szkoły, bo w toalecie starszy uczeń zagroził, że go zabije jeśli nie przyniesie mu pieniędzy.
    Na zdecydowaną reakcję rodziców wychowawca i dyrektorka wezwali obu chłopców, kazali podać sobie ręce i stwierdzili, że nic takiego się nie stało.
    Bardzo dziękuję za takie "szerokie wody".

    Nikogo nie chcę przekonać, że mój wybór jest najlepszy. Jest taki dla mnie, jak ktoś woli, żeby jego siedmiolatek uczył się przetrwania od podstaw - ma do tego prawo.

    Zadano pytanie i jak wyżej powiedziano, każdy może podzielić się swoim zdaniem i doświadczeniem.
    Mieszkamy od 21.04.2008 !

  3. #23
    DOMOWNIK FORUM (min. 500) Avatar jk69
    Zarejestrowany
    Jan 2005
    Posty
    882
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    141

    Domyślnie

    Cytat Napisał kofi
    Cytat Napisał jk69
    Zauważyłam, że do dwóch rzeczy w towarzystwie lepiej się nie przyznawać, albowiem wywołują lawiny....
    - że Twoje dziecko chodzi do szkoły społecznej
    - że nie jesz mięsa, a co gorsza nie jedzą go również Twoje dzieci...
    Impreza z głowy....
    Czyżbyście nie jedli mięsa?
    My własnie jesteśmy ciągle o to, może już nie atakowani, ale zagadywani. To juz po prostu nudne. Dziecko jedno w prywatnym przedszkolu (drugie na prywatnej uczelni - a rodzice jedzą chleb z przyprawą ). :wink
    Skąd ja to znam!

    Co do szkół - też uważam, że na naukę przetrwania lepiej wysłać dziecko na obóz harcerski, do leśnej głuszy, bez dostępu cywilizacji, albo na zajęciach sportowych ćwiczyć charakter i pracę w grupie. Mój syn akurat to lubi, i styka się tam z wieloma problemami i trudnościami, ale wydaje mi się, że one są skrojone na miarę jego wieku i możliwości.

    Trochę smutno ten wątek splótł się w czasie z tymi potwornościami, które dzieją się ostatnio w szkołach .... To wypacza obraz szkoły publicznej - wydaje mi się, że nie można jej oceniać biorąc pod uwagę tylko zbrodnicze skrajności.

    Bard 13,
    cieszę się, że się zgadzamy w tym względzie!

  4. #24
    ELITA FORUM (min. 1000) Avatar Bard13
    Zarejestrowany
    Sep 2003
    Posty
    1.609
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    44

    Domyślnie

    Cytat Napisał jk69
    Bard 13,
    cieszę się, że się zgadzamy w tym względzie!

    Ja też się cieszę

  5. #25
    ELITA FORUM (min. 1000) NAJLEPSZY DORADCA NA TYM FORUM!!!
    gaga2

    Zarejestrowany
    Sep 2002
    Posty
    1.377
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    24

    Domyślnie

    Nszy syn został zapisany do szkoły państwowej. To nasz świadomy wybór. Jest to szkoła w małej miejscowości. Dięki temu mały poznał kolegów z tej samej dzielnicy, może się z nimi umawiać na rower, na granie w piłkę czy odwiedzać się nawzajem w domach. Nie muszę go wozić 30 km do dużego miasta jak to bywało w czasach przedszkolnych. Mój mały zaczyna wrastać w to środowisko i to miasteczko które wybraliśmy sobie na miejsce zamieszkania.
    A szkoła - cóż jak to szkoła: zwyczajna, bez fajerwerków, specjalnych kursów itp. ale i zwyczajnie porządna. A dzieci w klasie jest 19. Wszystkie cztery pierwsze klasy liczą po maks. 20 dzieci. Taka była decyzja władz samorządowych i dyrekcji szkoły. Chwała im za to i dzięki temu m.in. rozumiem, dlaczego dotychczasowy burmistrz został wybrany w pierwszej turze z 70% poparciem....
    Pozdrawiam,
    gaga2

  6. #26

    Domyślnie

    Temat rozpoczelam ja , decyzja podjeta, podziele sie nia z Wami .

    Po dlugich poszukiwaniach szkoly dla mojej corki, po nie wiem nawet ilu tygodniach zastanowien, zapiasalismy ja do szkoly prywatnej w Krakowie, a synka do przedszkola tuz obok szkoly. Czyli mam to co chcialam. Szkola jestem zachwycona (jak na razie), w miare blisko naszego miejsca zamieszkania (6 km), dojazd samochodem 10 minut. Logistycznie dla mnie super, bo dwojke doworze w jedno miejsce.
    Szkola wydaje mi sie bardzo fajna, nowy budynek, wiec zaplecze dobre.
    Jednak jak to sie mowi 'nie chwal dnia przed zachodem slonca', wiec o poziomie szkoly wypowiem sie za 3 lata .


    Aaaa, szukajac szkoly, odwiedzialam szkole podstawowa rejonowa i niestety . Budynek nowy, fajnie wyposazony, ale kadra...
    Pytam Pania dyrektor, dlaczego 8 uczniow na 12 w klasie 6 na tescie wypadlo baaardzo slabo - na to Pani 'bo to dzieci z DEFEKTAMI '
    podziekowalam i wyszlam (nie chce zeby za 6 lat okazalo sie ze i ja mam dzieci z defektami!)

  7. #27

    Domyślnie Re: Szkola prywatna czy panstwowa

    Cytat Napisał anetta_p
    Do przedszkola chodzi prywatnego. Jest to waldorfskie przedszkole, idea jego bardzo nam odpowiada, natomiast raczej nie jestem w stanie 'zaufac' waldorfskiej szkole.
    Dlaczego???
    Ja o idei waldorfskiego modelu edukacji wiem co prawda tylko z opowiadań, ale zetknęłam się kiedyś z dziećmi z takiego przedszkola. Nie wiedziałam wtedy do jakiego przedszkola chodzą, ale od razu rzucała się w oczy różnica między nimi a innymi dziećmi.
    Uważam że powinnaś kontynuować naukę w ich podstawówce.

  8. #28

    Domyślnie Re: Szkola prywatna czy panstwowa

    Cytat Napisał ania
    Dlaczego???
    Ja o idei waldorfskiego modelu edukacji wiem co prawda tylko z opowiadań, ale zetknęłam się kiedyś z dziećmi z takiego przedszkola. Nie wiedziałam wtedy do jakiego przedszkola chodzą, ale od razu rzucała się w oczy różnica między nimi a innymi dziećmi.
    Uważam że powinnaś kontynuować naukę w ich podstawówce.
    Duzo by pisac dlaczego nie zdecydowalismy sie na poslanie corki do takiej szkoly (a swego czasu bardzo sie nad tym zastanawialismy).
    Przewazyl argument taki, ze bardzo trudno pogodzic filozofie Steinera (zalozyciel pierwszej szkoly waldorfskiej) z wiara katolicka (jestemy ludzmi mocno wierzacymi i praktykujacymi), dlatego nie jest dla nas wszystko jedno, w jakim srodowisku bedzie dorastac nasze dziecko.

    Druga kwestia to to iz program nauczania jest tam zupelnie inny i obawiamy sie, ze gdyby przyszlo nam sie z jakis powodow przeniesc do miasta, gdzie takiej szkoly nie ma, to dzieciom byloby bardzo trudno wejsc do 'normalnej szkoly'.
    W tej szkole nie ma zupelnie ksiazek, dzieci ucza sie na podstawie materialow przygotowanych przez nauczyciela. I ten material jest wprowadzany bardzo wolno w porownaniu do 'normalnych szkol'. Na pewno niesamowita jest tam atmosfera, az chce sie chodzic do takiej szkoly , ale wlasnie szukalam podobnej szkoly, ale nie waldorfskiej. Wydaje mi sie ze znalazlam .

    Sama pedagoika jest bardzo fajna i my staramy sie w domu na codzien tak wlasnie zyc (bez zbednej ideologii).
    Odzywiamy sie zdrowo, naturalnie, nie mamy TV, dzieci nie maja plastikowych zabawek (i o dziwo naleza do bardzo szczesliwych ), za to sa bardzo kreatywne, umieja sie wspaniale same bawic itd.
    Duzo by pisac o zaletach pedagogiki waldorfskiej, na pewno ma duzo plusow.

    W tej pedagogice wazna role odgrywa sama zabawa. Zabawa dla dziecka to pewnego rodzaju praca, wiec nie nalezy mu w tym przeszkadzac . My z naszymi dziecmi nie bawimy sie ich zabawkami, to wylacznie ich dzialka. Wspolnie natomiast czytamy ksiazki, gramy w rozne gry.
    Duzo by pisac o tym, dodam ze zawsze pedagogika byla moim 'konikiem' nie tylko waldorfska, dlatego boje sie zeby niedlugo nie wyszedl jakis wyklad .

    Dodam tylko, ze mieszkajac w Szwajcarii przez ponad 4 lata, miala mozliwosc przygladania sie ich Systemowi Edukacyjnemu i bardzo mi sie podobal .

  9. #29

    Domyślnie

    W moim mieście była szkoła waldorfska i upadła.
    Przedszkole istnieje, ale jest tak oblegane, że nie udało nam się tam zapisać, czego specjalnie nie żałuję, bo warunki są tam, powiedziałabym, średnie.
    Z tego, co wiem w szkole waldorfskiej jest jakiś problem z nauką przedmiotów ścisłych. Wynika to chyba ze sposobu kształcenia.
    Mój jest też już zapisany do zerówki w szkole niepublicznej, inaczej nie wiem, czy udałoby się nam dostać do pierwszej klasy. Na razie jakoś nie jestem zachwycona, ale to chyba najlepsze, co oferuje rynek edukacyjny w okolicy.

    Czy w was też płaci się w szkole niepublicznej w wakacje?
    My za przedszkole nie płaciliśmy. A w szkole się płaci. I do tego wpisowe 500PLN

  10. #30

    Domyślnie Re: Szkola prywatna czy panstwowa

    Cytat Napisał anetta_p
    Duzo by pisac o tym, dodam ze zawsze pedagogika byla moim 'konikiem' nie tylko waldorfska, dlatego boje sie zeby niedlugo nie wyszedl jakis wyklad ..
    Ależ pisz!!!! Ja się z chęcią czegoś dowiem a innym, (co nie mają chęci) to nie zaszkodzi.
    Trzoszkę nie rozumiem tego argumentu o sprzeczności z wiarą katolicką. Nie widzę sprzeczności. Powiesz coś więcej?
    Jeżeli chodzi o program to osobiście uważam, że absolutnie nie ma znaczenia, czego w szkole się dzieci uczą. Poza matematyką.
    Po zwykłej szkole zdolne jednostki potrafią wyklepywać z pamięci wszystkie dopływy Wisły albo daty kolejnych przywilejów szlacheckich. Te mniej zdolne nie potrafią nawet tego. Czy to duża strata?
    W szkole Steinera dzieci piszą sobie poręczniki same. To sprawia, że zapamiętują (kojarzą) wszystko co było w szkole. Rozwijają się więc lepiej niż te ze zwykłyh podstawówek.
    Problemem jest tylko to, że w Polsce nie jest dostępny (nie ma szkół) pełny model steinerowskiej edukacji. Do przedszkola wszyscy by chcieli ale do podstawówki już nie. Zdaje się że gimnazium baaardzo cienko przędzie a liceum to chyba w ogóle nie ma. W takim kontekście rzeczywiście jego edukacja może nie mieć sensu.
    P.S. Podstawówki artystyczne (muzyczne, baletowe) też mocno odstają od zwykłych a jednak to nie wpływa źle na dzieci.

  11. #31

    Domyślnie

    .
    Ostatnio edytowane przez isztar ; 23-01-2015 o 17:02

  12. #32

    Domyślnie

    Na czym polega zagrożenie? Oto kilka elementów pedagogiki steinerowskiej dyskwalifikujących ją jako przydatną dla katolickich dzieci.

    1) Po pobieżnym zapoznaniu się z systemem steinerowskim jawi się on jako tożsamy z chrześcijaństwem, ale taki nie jest.


    2) Szkoły te są eksperymentem nie tylko pedagogicznym, ale i alternatywną propozycją światopoglądową.

    3) W szkołach steinerowskich nie można pracować nie będąc antropozofem.

    4) Szkoły te promują antropozofię, czyli wiedzę ezoteryczną, poznanie nadzmysłowe. Antropozofia jest szkołą inicjacyjną, szkołą wtajemniczenia, systemem metod przemiany i rozwoju człowieka ku cywilizacji alternatywnej czyli do stworzenia nowego chrześcijaństwa, nowej sztuki, nowych form nauki, nowej pedagogiki, nowej medycyny itd.

    5) Promują synkretyczny religijny światopogląd. Antropozofia nie jest religią, ale drogą lub metodą poznania Boga, świata i człowieka na bazie wielu światopoglądów i różnych religii.

    6) Promuje się praktyki parareligijne nawiązujące do ekologii, rolnictwa, medycyny.

    7) Promuje się medytacje wschodnie z otwieraniem się na “świat ducha”, który nie jest równoznaczny z Bogiem.

    8. Antropozofia dopatruje się “ducha” w materii, równocześnie w kamieniu, roślinie, zwierzęciu i człowieku.

    9) Szerzy się wiarę w reinkarnację, ale rozumianą w nawiązaniu do teorii ewolucji Darwina.

    10) Biblia interpretowana jest w świetle wiedzy tybetańskiej. Objawienie jest więc poprawiane.

    11) Jezus nazywany jest Wielkim Duchem Słonecznym, Duchem Ziemi, Impulsem Chrystusa itd.

    Papież Benedykt XV dekretem Świętego Oficjum z 18.VII.1919 r. zakazał katolikom przynależeć do towarzystw antropozoficznych.

    We mnie jest lęk, ale dzieki niemu nie wkładam ręki do ognia...po prostu zakładam, że na końcu tej sapiencjalnej,
    filozoficzno-psychologicznej grzebaniny w wyższyczh stanach świadomości są rogi.
    To ich właścicielowi zależy byśmy polegali tylko na możliwościach naszego umysłu, czyniąc z niego bożka.
    Ja dygam, pokładam nadzieję w Bogu.

  13. #33

    Domyślnie

    To ciekawe, co piszesz.
    O antropozofii czytałam tylko jakieś omówienia, nigdy teksty oryginalne. Pedagodzy, którzy pisali o szkołach waldorfskich skupiali się raczej na alternatywnym sposobie kształcenia, niż na podbudowie (pseudo?)filozoficznej (tyle wiem, że własciwie nie jest to żadna oryginalna koncepcja, tylko raczej kompilacja).
    Też raczej bym nie chciała, żeby moje dziecko było indoktrynowane. Już rozumiem dlaczego właścicielka przedszkola (tego obleganego) tłumaczyła, że oni próbują "dopasować" ideę tego przedszkola do warunków lokalnych (może nie dosłownie). Inne przedszkole wprowadza tylko "elementy waldorfskie" i to podobało mi się bardziej, ale też go nie wybraliśmy ze względu na kosmiczną odległość.
    A co sądzisz o systemie Montessori?
    Moje dziecko chyba w tym czułoby się dobrze, tylko u nas nie ma i raczej nie będzie przedszkola ani szkoły...

  14. #34

    Domyślnie

    Cytat Napisał kofi

    Czy w was też płaci się w szkole niepublicznej w wakacje?
    My za przedszkole nie płaciliśmy. A w szkole się płaci. I do tego wpisowe 500PLN
    Niestety przez okres wakacji tez bedziemy placic , a wpisowe wynosi 1650zl

  15. #35

    Domyślnie Re: Szkola prywatna czy panstwowa

    Czesc
    Kiedys uczylam w szkole prywatnej, szczerze odradzam.
    "And no one sings me lullabies
    And no one makes me close my eyes
    So I throw the windows wide
    And call to you across the skies..."

  16. #36

    Domyślnie

    Cytat Napisał anetta_p
    Niestety przez okres wakacji tez bedziemy placic , a wpisowe wynosi 1650zl
    O, to przestaję narzekać.
    Mufka, wiem o czym myślisz. Mam nadzieję, że to nie taka szkoła.

  17. #37

    Domyślnie

    Cytat Napisał kofi
    Cytat Napisał anetta_p
    Niestety przez okres wakacji tez bedziemy placic , a wpisowe wynosi 1650zl
    O, to przestaję narzekać.
    Mufka, wiem o czym myślisz. Mam nadzieję, że to nie taka szkoła.
    Kofi to byla najgorsza z mozliwych, bardzo renomowana warszawska uczaca dzieci dosc waznych osobistosci...
    "And no one sings me lullabies
    And no one makes me close my eyes
    So I throw the windows wide
    And call to you across the skies..."

  18. #38

    Domyślnie

    Cytat Napisał Mufka
    Kofi to byla najgorsza z mozliwych, bardzo renomowana warszawska uczaca dzieci dosc waznych osobistosci...
    To miałaś przechla..., tzn. nooo, ciężko miałaś

  19. #39

    Domyślnie

    szkoły prywatne i społeczne zaczną pewnie tanieć. Minister Gie napędza im koniunkturę, bo rodzice uciekają przed nieprzewidywalnym.

    A więcej uczniów to ekonomia skali.

  20. #40

    Domyślnie

    Cytat Napisał kofi
    A co sądzisz o systemie Montessori?
    Moje dziecko chyba w tym czułoby się dobrze, tylko u nas nie ma i raczej nie będzie przedszkola ani szkoły...
    Moje dzieci uczstniczą/ły w ścieżce kształcenia Montessori, zainteresowanym mogę więc poopowiadać.
    Edukację dzieci zaczęły od przedszkola (ponoć jedyne państwowe w Polsce obok takiej szkoły - też u nas - miało to też swoje "państwoe wady ). Dzieci miały niewiele zabawek, więc czasem trochę się nudziły – nie zawsze chciały pracować na pomocach. Zdecydowanie jednak na korzyść oceniam podejście i zaangażowanie nauczycielek oraz kontakt z dziećmi. Może po prostu im się bardziej chciało, bo żeby uczyć w tym przedszkolu trzeba było się też douczyć, więc pewnie i panie były bardziej chętne. Wadą okazały się grupy wielowiekowe, głównie w momencie rozpoczęcia roku – najmłodsze płakały, to i starsze gorzej się czuły. Poza tym jednak dawało dzieciom kontaktowania się z innymi grupami wiekowymi i dobór kolegów również wg poziomu rozwoju emocjonalnego.
    Na szkołę zdecydowałam się w chwili gdy wprowadzano reformę, a do tego na moim osiedlu podstawówka była fatalna, więc i tak trzeba było wozić dzieci. Początek był zaskakujący. Syn przez miesiąc wracał do domu z informacją, że się nudzi. Pobiegłam więc do wychowawczyni i usłyszałam, że Pani daje mu do wyboru kilka zadań, a on nie może się zdecydować, więc musi się trochę ponudzić, bo ona za niego nie będzie wybierać! Oczywiście wszystko odbyło się grzecznie, ze zrozumieniem i jako świadomy zabieg. Poskutkowało. W końcu mój syn załapał i zaczął wybierać sobie zadania i próbować różnych pomocy.
    Na pewno zajęcia w małych i bardzo małych grupach (dzieci w jednym wieku mają lekcje "wychłodzone" i w klasie zostaje jedna lub dwie grupy wiekowe tj. 5 do 10 osób) były bardzo pomocne. Niestety syn trafił do mało wymagającej nauczycielki i dopiero na następnym poziomie został uczciwie pogoniony do roboty. Chłopcy w klasie szybko się zgrali i kolejne lata kończyli z materiałem przerabianym z klasy wyżej, gdyż wcześniej ukończyli program. Wzajemnie się nakręcali na pracę. Syn doskonale też nauczył się pracy zarówno w grupie (3-5 osób) jak i samodzielnie.
    Młodszy syn niestety ma gorszych kolegów i silną dysleksję, więc efekty są mniejsze. Nie wyobrażam go sobie jednak w zwykłej szkole. Uważany byłby za tępaka. Mam próbkę, bo starsze klasy na lekcje "wychodzone" chodzą do zwykłych nauczycieli i nie podoba mi się to wcale. W każdym razie montessoriańskim nauczycielkom się chce i to jest to! Mój syn i tak musi walczyć z ciągłym poczuciem, że jest gorszy, więc dodatkowa troska przy dużych wymaganiach bardzo mu pomaga
    Mogę jeszcze dodać, że starszy syn jest teraz w II kl. gim. państwowego i do liceum pójdzie prywatnego, ponieważ :
    1. nauczyciele nie znają uczniów, bo jest ich w klasie blisko 30
    2. podstawową metodą nauczania jest stawienie gorszych ocen "na zachętę"
    3. podstawową metodą wychowania są wieczne kazania, jak to dzieci są złe (młody czaswem przychodzi doma z bazgrołami artystycznymi, które rysował podczas takiego kazani). Najczęściej jest tak, że słuchają tego również Ci, którzy w tym nie uczestniczą i słyszą, że są aroganncy, chamscy etc.
    4. syn w szkole ciągle się nudzi,
    5. nie ma ani jednego nauczyciela z pasją, który zainteresował by czymś dzieci, wciągnął w jakiś świat zainteresowań (zabija to skutecznie koszmarna biurokracja)
    6. nie ma dostępu do nauczycieli (kiedyś stałam w kolejce 2 godz. do pani od historii i czułam się jak idiotka, bo moje dziecko miało 3 a nie 1, więc o co chodzi?)
    7. Dobre stopnie (min. 6) syn ma z tych przedmiotów, które jesteśmy w stanie mu wyjaśnić i wyćwiczyć w domu. To po ta co szkoła?
    Dodam, że syn poszedł do dobrej szkoły, do klasy najlepszej (egzamin z ang) i z dużą grupą kolegów ze szkoły podstawowej.

    Rozpisałam się. Może Was nie zanudzę

Strona 2 z 3

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony