dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 2 z 2
Pokaż wyniki od 21 do 31 z 31
  1. #21

    Domyślnie

    Super, proszę o cdn. jak najszybciej .

  2. #22
    Pepeg z Gumy
    Guest
    Pepeg z Gumy

    Domyślnie

    Był luty 2008 roku. To był zwyczajny dzień, który wcale nie zapowiadał tragedii jaka miała się tego dnia jeszcze rozegrać.
    Nie zatrudniona nigdzie rodzina Maślaków, tuż przed kolacją kończyła właśnie wieczorny pacierz i oglądała wiadomości telewizyjne, w których po raz kolejny niestety, znowu nie ogłoszono żadnego cudu, jaki zapowiedziany był 100 dni wcześniej a na który Maślakowie niecierpliwie czekali.

    Natchniona spikerka dyżurna, Maria z Lazaretu Szymala, zapowiadała ulubiony program rozrywkowy Maślaków pt. "Lubię poględzić , chociaż słuchać nie warto".
    Wszyscy domownicy zaczęli obstawiać zakłady, o to czy prowadzący program Jaś Pośpieszalski będzie tego wieczora płakał , czy wręcz przeciwnie, płakać będą jego rozmówcy a widzowie usną.

    W tym samym czasie głowa rodu, Stefan Maślak , kończył w przyległej do pokoju kuchni ,wieczorną konsumpcję owocowego wina wykrztuśnego, marki "Ostatnia Faza IV RP".

    Gościem programu "Lubię ględzić" był tego dnia rzecznik prasowy Jego Nabzdyczoności Lecha Naburmuszonego , niejaki Michał K.
    Michał K ,wylewny młodzieniec w okularach, o ciepłym uśmiechu i niebanalnej sylwetce, tłumaczył widzom w prostych słowach jak w tej nowej rzeczywistości powyborczej powinien zachować się prawdziwy patriota, i jak sprytnie z wrogami partii Arcysprawiedliwej powinien walczyć.
    W barwnych słowach zachęcał widzów do długotrwałego zaciśnięcia zwieraczy i zwarcia szeregów, do zmasowanej akcji internetowej propagandystów płatnych i wolontariuszy oraz siania wokół , na każdym kroku,bezgranicznej miłości do wrogów.
    Całość kwiecistej wypowiedzi okraszał krótkimi , ale jakże wymownymi nagraniami z przemysłowej kamery w hotelu Mariott, w którym to bezwzględni oligarchowie sprzedawali własność ludową a przeplatał wszytko ilustracjami wrogów publicznych, odpowiedzialnych za ten stan : Rudego Donka, Ćwiąkały i całej reszty tej liberalnej bandy.
    Atmosfera była podniosła, Maślakowa po wielokroć wzywała Stwórcę , dzieci zaciskały zęby, Pośpieszalski płakał a Michał K. rozsiewał nadzieję.
    I nagle, od tej chwili, wydarzenia potoczyły się już błyskawicznie.
    Z kuchni najpierw dobiegł głośny brzęk tłuczonego szkła, następnie rozdzierający ryk głowy rodu Maślaków, po czym do pokoju , w którym rodzina oglądała telewizję, wpadł blady jak ściana sam Stefan Maślak z włosem zmierzwionym,ze wzrokiem dzikim, w niekompletnym odzieniu oraz niekontrolowanym drżeniem wszystkich swoich członków.
    - Ostatnia flaszka- wycedził upiornym szeptem.
    Nastąpiła krótka, grobowa cisza.
    Maślakowa osunęła się zemdlona , dzieci zaczęły szlochać, Maślak drżał. Pośpieszalski płakał.
    Kątem oka Stefan Maślak spojrzał na ekran i zobaczył bezczelnie uśmiechniętą twarz Donka.
    - To przez niego tato- cicho powiedział najmłodszy syn Maślaków i wskazał na telewizor.
    Tego było ponad siły Maślaka.
    Maślak niewiele myśląc wziął rozpęd i z całej siły wyrżnął z bańki w ekran.Nastąpił błysk a Stefan Maślak przez krótką chwilę zobaczył całe swoje patriotyczne życie.
    Siła uderzenia była tak potworna, że Rudemu Donkowi w telewizorze wyskoczyły na wierzch gały a operatorowi kamery puściła się uszami krew .
    Pośpieszalski wciąż płakał z tym, ze teraz dodatkowo puszczał jeszcze nosem bąble ,publiczność wyła w ekstazie a Michał K. poklepywał się krótkimi rączkami po udach, brzuchu oraz klaskał na przemian z radości.

    Tymczasem na wieść o umorzeniu organizacyjnych długów, Zbigniew Miernota doznał pierwszy raz w swym życiu prawdziwej erekcji.

  3. #23

    Domyślnie

    Rano aniołki, wieczorem blog, prawdziwy dzień dziecka.Czekam na święto lasu.

  4. #24
    Pepeg z Gumy
    Guest
    Pepeg z Gumy

    Domyślnie

    W królewskim pałacu kończyła się właśnie uroczysta gala wręczenia Orderu Kaczego Dzioba , wszystkim zasłużonym poddanym Obojga Królestwa.
    Osobiście Jego Wysokość (że tak powiem niezręcznie) Lech Nabzdyczony, przypiął na sercu po prawej stronie medal za zasługi w kopaniu skóry , Lełowi Benhaułerowi.
    W pierwszej części uroczystości zamruczał pod nosem i mlasnął, poczym strzelił tak gigantycznego focha w stronę żurnalistów, że przydupas Michaś K. wypuścił nogawicą czwarty podbródek, przetarł zaparowane cholesterolem binokle a następnie, już lekkim krokiem, na trzy czwarte, pomógł swemu zmęczonemu ceremonią panu, oddalić się majestatycznie do toalety,.
    Leło nie pogniewał się jednakże z powodu tego drobnego afrontu , gdyż jako Peruwiańczyk i tak nic nie zrozumiał z przemowy królewskiej a zdawał sobie sprawę ,że trudno jest mlaskać z zaciśniętymi zębami, no i nadworny tłumacz w żaden sposób nie potrafił poprawnie przetłumaczyć ciamkania, gdyż znał jedynie translacje parskania w rzadkich językach, głównie tych z narzecza Swahili.
    W trakcie wyjścia Jego Wysokości , nastąpiła także inna mała niezręczność.
    Ponieważ zamek w drzwiach pałacowych lekko się zacinający był, więc majordomus szybko i sprawnie chwycił pod pachy wychodzącego władcę, żeby podsadzić Go nieco , aby ten wygodniej mógł sobie z klamką poradzić i nie szarpać się zbytecznie przy futrynie. Na oczach nieprzychylnej Mu jak zwykle dziennikarskiej gawiedzi doszło więc do tradycyjnie niewysokiego faux pas.

    W komnacie,dłubiąc z nudów w nosie i walcząc zaciekle z własnym wzwodem, czekała na Lecha madamme Majonez. Z królewskimi papierami w ręku , świeżo wyprasowanym, ciepłym jeszcze, nieurzędowym strojem królewskim, szykowała władcę do podróży. Pan tego dnia postanowił popracować zupełnie prywatnie i w całkowitym dla narodu odosobnieniu.
    Czas reelekcji zbliżał się nieubłaganie, musiał zatem pod nieobecność Genialnego Stratega, osobiście opracować nową taktykę wyborczą.
    Z wyrazem widocznej ulgi na twarzy, Lech zrzucił z siebie, krępujące Mu myśli szaty królewskie i przyodział swe ponętne ciało w ulubione, szamerowane złotymi herbami żoliborskimi, szorty do łydek , rodowe pepegi pamiętające gimnazjum oraz marynarski podkoszulek w błękitne paski , przywieziony z wycieczki na Olimpiadę w 80-tym roku przez Jego papę. Tak, tak! Taki sam podkoszulek jaki nosili kiedyś marynarze z pancernika Potiomkin. Po zejściu Nabzdyczonego z tego łez padołu, stanie się ów podkoszulek na pewno świętą relikwią całej jego nabzdyczonej acz bizantyńskiej kompaniji .
    Kiedy Lech wkładał obcisłe szorty, madamme Majonez skromnie spuściła swe sarnie oczęta, a na jej licu zagościł dziewiczy rumieniec wstydu w kolorze dawnej stuzłotówki z Waryńskim. Powiedzmy szczerze. W tym zestawieniu papierowa stówa z Waryńskim wyraźnie się dewaluowała.
    Za oknem pałacu, gotowy do startu , grzał silniki aeroplan królewski "Duck Force One"- jedyny taki pojazd na świecie napędzany zacierem z ziemniaków , by na rozkaz Nadętego wystartować w stronę ukochanej Juraty.

    Teczki z napisem top secret nie zawierały nic szczególnego. Ot, życiorysy potencjalnych i podstawionych na tron , w ramach niby konkurencji, przyszłych elektorów. Ale cóż to były za bezbarwne życiorysy w porównaniu z Jego cv ,ostatnio tak wspaniale poprawionym i uzupełnionym przez Antka.
    Zbigniew Miernota - zwyczajny magister Wydziału Oczarowania Publicznego.
    Ćwiąkała - prof.(os) nadzwyczajny Oligarchii i Obcinaczy Palców z jakiegoś tam UJu.
    Donek Słońce Kaszub - kominiarz habilitowany Historii Teoretycznej Wermachtu.
    Antoni Mściwy -absolwent Uniwersytetu Gracji im. Gosiewskiego we Włoszczowej .
    Itd., itd.....

    Tymczasem w stolicy królestwa, Prezes Jarosław ze łzami w oczach i smutkiem w głosie, stwierdził publicznie, że 26% dzieci w kraju cierpi z niedożywienia. To wielka hańba! Bowiem w ciągu zaledwie stu dni Rudy Donek doprowadził przecież do głodu rzeszę narodu, która przez dwa lata kadencji Jarosława chodziła normalnie obżarta.
    No i cudu... wciąż jak nie było, tak nie ma.
    Natomiast pewien poważny profesor ezoteryki i okultyzmu, wciąż zastanawia się, czy zamiana miejsc dwóch pierwszych samogłosek w wyrazie katolik zmienia jego sens jedynie przypadkowo czy jest w tym jakaś siła sprawcza ?

  5. #25

    Domyślnie

    Marzy mi się co tydzień nowy odcinek.

  6. #26
    Pepeg z Gumy
    Guest
    Pepeg z Gumy

    Domyślnie

    Czesław Wepchłło był człowiekiem w kwiecie wieku, wykształconym, bogobojnym, obdarzonym wielką siłą pokory.
    Mimo swoich 55 lat wciąż mógł poszczycić się czystością duszy i umysłu a zwłaszcza swoim permanentnym dziewictwem. On nawet myśli lubieżne , jakie go nieraz nękały po obejrzeniu wszetecznych reklam, zwalczał w zarodku, stosując wymyślne ćwiczenia fizyczne, skutecznie zniechęcające go do onanizmu.

    Wykształcenie Czesława Wepchłło było gruntowne i poparte sporym doświadczeniem zawodowym . Ukończył on niedawno Zasadniczą Szkołę Ogrodniczą w systemie korespondencyjnym i od ponad pięciu lat piastował odpowiedzialne stanowisko prezesa miejscowej Spółdzielni Ogrodniczej "Radość" dawniej "Jutrzenka".
    Jako autorytet i specjalista do spraw roślinnych udzielał się chętnie społecznie, zwłaszcza wśród miejscowych producentów rolnych . W ubiegłym roku został nawet honorowym przewodniczącym Związku Hodowców Majeranku a na sympozjum gminnym owacyjnie przyjęto jego referat dotyczący "Wpływu bazylii na smak kartoflanki i pomidorowej".
    Był to społecznik i autorytet moralny, o którym na wsi nie mówiono inaczej jak pieszczotliwie: nasze Intelektualne Wepchłło.
    Miał też w sobie Czesław wielką wrażliwość na sztukę. Nawet jeśli się urżnął, to bynajmniej nie winem krajowym, tylko markowym destylatem ze Słowacji, a czytając pasjami nekrologi płakał jak dziecko, zwłaszcza gdy kończyły się słowami "nieutuleni w smutku Mietkowie z Rodziną". Został też Czesław mianowany przez miejscowego proboszcza pierwszym tenorem w gminnym zespole religijnej pieśni meksykańskiej "Mojeras". Tam Czesław śpiewał i grał wirtuozerskie partie na trójkącie a czasem nawet na tamburynie.
    W wydzierganym z kolorowej włóczki, przez ciotkę Czesława, sombrero, prezentował się nad wyraz doskonale i mógł stanowić chlubę swojej społeczności.


    Ten dzień dla Czesława Wepchłło był dniem wyjątkowym w jego pięknym życiorysie.
    Już po przebudzeniu stwierdził, że coś wielkiego musi się tego dnia wydarzyć.
    Miał owej nocy sen piękny i poruszający. Śniło mu się, ze w drzwiach jego komunalnego mieszkania stoi sam ojciec Radyjator . Niczym postać z greckiej ikony, jak Chrystus Pantokrator, z dekoderem TV w lewej ręce a prawą czyniący znak święty, osobiście błogosławił Czesława. A miał przy tym tak ciepłe oblicze, że Czesław obudził się roztrzęsiony i ze wzruszenia miał aż łzy w oczach a jego nocny pampers był wyraźnie wilgotny.
    Jednak najważniejsze miało nadejść tego dnia po południu.
    Czesław Wepchłło, z wypiekami na twarzy, po raz kolejny i z niedowierzaniem, czytał chaotycznie list, jaki nadszedł do niego ze stolicy od samego prezesa Partii i Stowarzyszenia, do którego od lat należał.

    Szanowny Panie Czesławie Wepchłło etc., etc.
    ....wyciągamy wnioski z poniesionej lecz w najmniejszym stopniu nie zawinionej przeze mnie porażki wyborczej.....zmieniamy wizerunek naszej partii... jestem niezmiernie stanowczo przekonany i głęboko wierzę, że w tym arcytrudnym celu musimy sięgnąć do najgłębszych rezerw intelektualnych naszych towarzyszy i jak zwykł mawiać wielki patryjota Józef Piłsudski: skoro nie macie czym walić w mur, walcie łbem. No to będziemy walić. (Koniec cytaty)
    Proponuję Panu objęcie w przyszłym rządzie stanowiska przewodniczącego naukowej rady doradców ministra ziołolecznictwa d.s. wiedzy agrarnej, a ja ze swojej strony zapraszam na obiat .


    Tymczasem w pobliskiej wsi, miejscowy kowal, niejaki Alfons Piczka, otrzymał podobny list z propozycją objęcia posady attache naukowego d.s. rozwoju elektroniki i badań kosmicznych, pod warunkiem jednak, sądowej zmiany imienia z uzasadnieniem:
    Szanowny Panie Piczka
    Skojarzenie, jakie budzi Pańskie imię, jest wysoce niestosowne i arcynaganne.

  7. #27
    Pepeg z Gumy
    Guest
    Pepeg z Gumy

    Domyślnie

    Post kryptum

    Wczoraj w godzinach popołudniowych w miejscowości Gumma zginął śmercią komiczną, syn wodza Azteków, Pepeg z Gumy.
    Prawdopodobnie śmierć nastąpiła w wyniku nieostrożnego obchodzenia się pasmanteryjną gumką od majtek.
    Policją podejrzewa, że znaleziony na miejscu prawie półmetrowy kawałek gumy, przypadkowo ugodził Pepega w krocze,rozbijając doszczętnie jego główny układ limfatyczny.
    Znajomi przypuszczają jednak, że mogła to być próba samobójcza, ponieważ wiadomo było, że po rozbiciu przez PiS kolejnego układu, tym razem układu okresowego pierwiastków, Pepeg popadł w ciężką depresję. W obawie , że walka partii o nowy wizerunek, poprzez sięganie na prowincji do głębokich rezerw intelektualnych narodu, może spowodować także i jego agitację, popełnił tak desperacki czyn, żeby nie powiedzieć krok.
    Jednakże były prokurator Zbigniew Miernota, wyklucza ten przebieg zdarzenia, twierdząc , że jest to porażająca prowokacja Ćwiąkały i Rudego, gdyż sam będąc na miejscu nie stwierdził aby na czole lub w oczach Pepega było napisane wyraźnie : "Żegnajcie".
    Jest to więc mord na zlecenie, po którym, jak się wyraził : "ten pan już nikogo więcej nawet nie ośmieszy".

    Tymczasem św. Jonasz Kofta upiwszy się z radości do nieprzytomności, napisał na nagrobku nieszczęsnego Pepega:
    " Niewydarzonemu Adidasowi z Ortalionu z wdzięczności, że już skończył- wszyscy poważni satyrycy."
    I to by było na tyle.

  8. #28

    Domyślnie

    Reinkarnacja? Czekamy.

  9. #29
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJLEPSZY DORADCA NA TYM FORUM!!!FORUMOWA DOBRA DUSZA I POMOCNA DŁOŃFORUMOWICZ WIELKI SERCEM Avatar DPS
    Zarejestrowany
    Mar 2007
    Skąd
    z 44 wysp
    Posty
    33.238

    Domyślnie

    Nieutulona w smutku pozostaję po tak bolesnej stracie.
    Dziennik
    Komentarze
    Blog ze wsi
    Nie próbuj mi wmawiać, że natura nie jest cudem, nie opowiadaj mi, że życie nie jest baśnią. Ktoś, kto jeszcze tego nie zrozumiał, być może pojmie to dopiero wtedy, gdy baśń zacznie się kończyć. /Jostein Gaarder/

  10. #30
    OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu... FORUMOWY MISTRZ ZŁOTEJ PATELNIFORUMOWICZ WIELKI SERCEM
    Chef Paul

    Zarejestrowany
    Nov 2005
    Skąd
    Florida
    Posty
    5.472

    Domyślnie

    ... bardzo poufne źródła (zbliżone do powołanej ostatnio 120-to osobowej Wielkiej Komisji, pod przewodnictwem Antka Mściwego) zapodają, że była to tylko "śmierć kliniczna" (w szpiegowskiej gwarze zwana "uśpieniem") ... i Pepeg z Gumna (podobno) ostatnio gdzieś "wypłynął"
    "Wyciek" z kancelarii Wielkiego Stratega, jakby to potwierdza donosząc, że "ktoś" wypalił żelazem na sierści niedoszłej Pierwszej Damy napis: "jeszcze odemnie usłyszycie" z podpisem" PzG", początkowo sądzono, że to Rudy do spóły z Pierwszym Ruskim ... ostatnio jednak przeprowadzone badania i wszystkie poszlaki, (miedzy innymi palenie kota), zdają się wskazywać, że PzG i Palikot to jedna i ta sama osoba ... więc być może jednak "cdn" (szczególnie po wydarzaniech ostatnich miesięcy).
    unde venis et quo tendis

  11. #31

    Domyślnie

    Podobno następne wcielenia są jednak prawdziwe...

Strona 2 z 2

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony