Witam wszystkich Kolegów (Koleżanek jak dotąd nie zaobserwowałem). Po pierwsze respekt i gratulacje dla wszystkich którzy wnieśli tyle pracy i czasu w rozwinięcie tego tematu. Przez 25 lat byłem mieszczuchem, ale czas powoli ewakuować się z tego syfu. Dziewczyna od niedawna posiada na wsi piec Heitz Mini chyba 16 (nie pamiętam bo widuję go tylko w weekendy). Do niego jest zamontowany prosty miarkownik ciągu, oraz pompa obiegowa ustawiona na pół mocy. Dom z lat 60/70, nieocieplony, stare okna, stare kaloryfery. Po ustawieniu miarkownika na 70 stopni jest w miarę komfortowo, ale fakt dogasania pieca czuć od razu. Palimy tylko węglem. Do niedawna były z tym piecem same problemy. Mama dziewczyny mając stare przyzwyczajenia z 40 letniego pieca ładowała co popadnie i jak popadnie nie bacząc na dobre rady i nakazy gotując co pewien czas całą instalację. Dodatkowo trzeba było porządnie wyczyścić komin.
Sytuację udało się opanować, ale do wczoraj znałem tylko jeden sposób palenia - tradycyjny od dołu. Po 15-20 min rozpalaniu, zasypaniu komory węglem tak że wylatuje i trzeba butem dopychać przy zamykaniu, paliwka starcza na ok 8-10h, przy czym ponad połowa schodzi w ciągu pierwszych dwóch godzin zanim piec osiągnie wymaganą temperaturę 70 stopni na miarkowniku. W tym czasie komin nieźle dymi co jak już wiem nie jest fajne. Prawie wszystko się spala na popiół (może nie zupełnie biały piasek, ale jak po grilu, jakieś drobne kawałeczki zostają). Problem polega na tym że w pierwszej fazie powstaje dużo sadzy i piec trzeba często czyścić (pomijam to że próbuję to zrobić ja, chyba pierwszy raz od 2 miesięcy). Dodatkowo, jak mogłem się raz przekonać otwierając w złej kolejności klapę zasypową, gromadzą się gazy które są chyba niewykorzystywane. Dodatkowo szybko zauważyłem, że zużycie węgla jest jednak bardzo duże, a efektywność mojego palenia niewielka. Poza tym po czyszczeniu w sobotę, w niedzielę obserwowałem, że piec się w tych miejscach trochę poci. To chyba wina świeżego węgla który pewnie jest wilgotny...
Po tym jak przeczytałem parę stron tego tematu, oraz dużą cześć teorii ze spisu traści (niekoniecznie ze zrozumieniem) mam parę pytań. Niestety nie próbowałem jeszcze palenia od góry.
1. Czy robiąc przeróbki wykonujecie otwory w oryginalnych drzwiach, czy dorabiacie jakieś zapasowe? Ktoś wspominał, że zakup zapasowych mija się z celem, ale piec jest nowy i niby na 5 letniej gwarancji, a w klapie zasypowej otworów/klapek brak. Jeśli dorabiacie, to jak, na co zwracać uwagę, jaki jest nakład pracy? Powiedzmy, że mam pewną myśl techniczną po studiach i wprawę w pracy ze stalą, ale na spawaniu to ja się nie znam w ogóle. Robicie tam klapki czy tylko niewielki otwór z regulowaną przysłoną? Głównie chodzi mi o konkretną realizację tego elementu.
2. Czy sterujecie pompą obiegową podczas rozpalania? Nie wiem czy tu, czy na innym forum ktoś zwrócił uwagę, że piec będzie się dłużej rozpalał jeśli płaszcz będzie zimny, więc lepiej na ten czas wyłączyć wymuszony obieg. Wszystko będzie się też skraplać na zimnych ściankach. Jest to oczywiście logiczne, ale nie wpadłem na to żeby wyłączać pompę ponieważ z założenia miała ona chronić rury przed mrozem, bo zdarza się że nikogo nie ma parę dni, więc chodzi 24h. Posiadacie podłączoną pompę pod jakiś sterownik w celu załączania po osiągnięciu odpowiedniej temperatury pieca?
3. Nie wiem czy coś przeoczyłem, czy jeszcze nie doszedłem, ale kiedy wiadomo, że należy przejść do kolejnej fazy spalania i doprowadzić powietrze wtórne? Chodzi mi o to, że docelowo dążę do stanu w którym rozpalę piec i nie będę do niego zaglądał do momentu kiedy się cały wypali. Więc pytanie dotyczy jakiegoś stopnia automatyzacji. Czy może po dobraniu szczeliny klapki powietrza wtórnego ona już zawsze jest otwarta i nic nie trzeba ruszać, ani wkładać głowy w palenisko?
4. Jeśli 2 i 3 realizuje jakiś sterownik to jak jest zamontowany i jak pobiera informacje? Miarkownik "mierzy" temperaturę wody na wyjściu. Domyślam się że przez zamontowanie odpowiedniego króćca/trójnika można by dodatkowo zamontować termometr. Ale co z temperaturą spalin? Jak realizujecie jej pomiar jeśli jest on w ogóle do czegoś potrzebny (sterownie dopływem powietrza wtórnego?)? Po nocnym czytaniu z wypiekami na twarzy rano pomyślałem, że obmyślę sobie sterownik na mikrokontrolerku, ale zatrzymałem się na wyborze sondy/czujnika. Chyba jedyne wyjście to termopara, jedyna możliwość to zamontowanie w drzwiach klapki zasypowej, jednak w naszym piecu spaliny do trzeciej komory z wymiennikiem przechodzą po tylnej ściance, a tanie termopary, o ile w ogóle właściwe (poniżej 50 zł) są krótkie, a ich izolacja nie pozwoli na zamocowanie w głębi pieca. Pozostaje jeszcze kwestia zamocowania jej na odpowiedniej wysokości tak żeby dobrze mierzyła, a jednocześnie pozwalała na odpowiedni załadunek węgla. Niestety nie mam w tym wprawy bo piec rozpalałem ledwie kilka razy.
W piątek znowu pojedziemy do wspomnianego domku, więc przez noc oddrapię kolejną warstwę asfaltu i w sobotę chciałbym spróbować rozpalić od góry na małej ilości węgla. Nie wiem czy coś z tego wyjdzie bo powietrze wtórne będę realizował poprzez uchylenie klapy zasypowej, ale będę wdzięczny za jakieś porady dotyczące rozwiązania tego konkretnego problemu pieca Heitz Mini i ewentualnie jakby sprawę poprawiało późniejsze zamontowanie własnego sterownika. W tym sezonie potraktuję to raczej jako zabawę, bo innego wyjścia niestety nie ma, a remont i wymiana wszystkich instalacji dopiero może za 2 lata :/ Tymczasem biorę się, za dalsze przekopywanie tematu