dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 2 z 26
Pokaż wyniki od 21 do 40 z 508
  1. #21

    Domyślnie

    Ponownie...



    Coś mi się z kolorkami stało ale widać o co chodzi



    Inwestor w "akcji"











    Równo - równo jedziemy dalej









    Ahh ława jakaż ona piękna



    Komina jeszcze nie ruszyliśmy



    Zobaczcie jak nam ładnie wyszedł. Prawda, że śliczny



    I deski, których nie dam rady wyciągnąć






    A teraz inwestor sprawdza czy równo wymurował



    Dziecko zaangażował
    O odchyłkach już było hihihih - ten stary mój to normalnie miarę w oku ma







    Było



    Jest



    Na koniec postu chciałabym bardzo podziękować mojemu bratu za bezinteresowną pomoc. Możesz na nas liczyć - jeśli się zdecydujesz

  2. #22

    Domyślnie

    Witajcie,

    Po dłuższej przerwie technicznej. Zero internetu , zero kontaktu , koniec świata

    Ale było minęło, jestem i piszę dalej

    Na dodatek młodzież nam choruje i nie chce chodzić do przedszkola. Mnie serce boli tak,że czuję zbliżający się zawał, włosy wychodzą garściami. Ja pierdziu jak ja to przeżyję??

    Powoli własna kasa się kończy... żeby starczyło na piasek hehhehe i do "pierwszego"

    Będzie dobrze, musi być i już...

  3. #23

    Domyślnie

    Ponownie,

    Depresja mnie jeszcze łapie - nie wiem już co brać
    Słodycze nie pomagają a przyjemności żadnych

    Nadrabiam

    Ponieważ prund mają nam przyłączyć w listopadzie 2009 więc (na czs budowy i nie tylko) zakupiony został generator. Domek kopci aż miło Zastanawiam się czy nie odfrunie

    Dygresja
    Zaraz po kupnie działki wystąpiliśmy o warunki do ŁZE - a było to pod koniec 2004.
    Wiecie co nam napisali? Owszem możemy się podłączyć - warunek był taki: ciągną nas z linii napowietrznej oraz ponosimy cały koszt podłączenia 12000 zł
    Okazało się, że działki od 2005 roku automatem przekształcają się z rolnych w budowlane, ponieważ zatwierdzili plan zagospodarowania przestrzennego. Ceny skoczyły. I wszyscy zmienili ogłoszenia z "Sprzedam działkę" na "Sprzedam działki budowlane". Szał.
    Poza tym Unia do nas przyszła i okazało się, że teraz to ŁZE na własny koszt robią przyłącze do działki i chyba nie z napowietrznej a my od płotu do domu
    No to niech robią
    Minusem całej tej "akcji" jest niestety długie czekanie w kolejce po papiery.
    My tylko puszeczkę i za moc zgłoszoną zapłacimy. A to se wzięliśmy tak 15 kW.

    Tak więc tu mamy prund



    A tu wodę



    Zresztą z wodą też były jaja.
    A mianowicie woda jest z sieci ale w głównej ulicy - nasza działka jest piąta "posesją" od głównej drogi. Także nie bardzo się nam uśmiechało ciągnąć wodę na własny koszt. Pamiętam jak posadziliśmy pierwsze drzewka i wodę do podlewania woziliśmy w baniakach
    Ponoć mają zrobić kanalizację i to w 2010 ma już być. Rozumiem że jak kanał to i wodę. Także poczekamy. Fajnie by było gdybym szamba nie musiała kupować.
    Wodę chcieliśmy mieć własną - no to kopiemy studnię. No dobra jak już kopać to może głębinówkę? Kurde ale ceny - najtańszych znaleźliśmy ludzi z Kutna zresztą jedyni, którzy chcieli wiercić w Rąbieniu(zastanawiałam się czemu nikt tam kopać nie chce) 115 zł metr z rurą. Ale i tak drogo - tak więc z sąsiadem umówiliśmy się, że zrobimy sobie jedną studnię na dwie działki i koszt rozłoży się po połowie. Ok ustalone wołamy Panów ze sprzętem. We wskazanym miejscu przez nas Panowie mieli zrobić próbny odwiert. Przystąpili do działania i okazało się, że tu gdzie chcemy wody nie ma na 45 metrach nawet do skały nie doszli.
    No i Panowie pojechali do domu a my zostaliśmy nadal bez wody.
    Wtedy sąsiad zaproponował nam "że może magika z różdżką zaprosimy i zrobimy dwie studnie". Jakoś tak "z pewną taką nieśmiałością" zaprosiliśmy Pana. Nie bardzo wierzyliśmy w "takie cuda". Baliśmy się naciągaczy, szamanów itp
    Nie pamiętam kto go skąd wygrzebał ale namiary jakby co mam to się podzielę.
    Facet przyjechał z żoną i jakimś kumplem. Wyglądało nie fajnie.

  4. #24

    Domyślnie

    ...dalej

    Obleciał działkę ze "sprzętem" w dłoniach. Prosił nas tylko o jedną rzecz. Mianowicie: my pokazujemy mu mniej więcej gdzie ma studnia być a on wskazuje nam (w zaznaczonym przez nas obrębie) dokładnie gdzie będzie woda i ani centymetra dajej
    Pochwalił się, że 95 % wskazuje wodę. No niezły jest - pomyślałam, zobaczymy Panie szamanie.
    Wskazał miejsce - pasuje nam, cena przystępna, no to niech robi.
    Następnego dnia przyjechał ze swoją ekipą: Czyli z żoną i z tym samym kolesiem.
    Wiecie, że wykopał ręcznie saperką studnię na 6 dren zmieniał się z tym kolesiem a kobita ziemie wiaderkiem (chyba po śledziach bo takie małe) wyciągała .
    Skubany wiecie jak to robił? Położył dren wlazł do środka i ją podkopywał.
    Położyli 6 dren bo woda im tak napływała, że co dziesięć minut musieli popy włączać.
    Koleś znajduje żyły, normalnie źródełka. Ludzie cuda, cuda mówię wam. Do tej pory całkowicie wody ze studni wypompować nie mogę.
    Oj szamana polecam koleś naprawdę działa!!!
    Pokazał mi później jak na działce żyły wodne biegną. Normalnie cudak w mordę misia.

    No i tym sposobem wodę na działce mam, klarowna i czysta. Nie piłam jej i nie robiłam badań ale drzewka żyją

    Gaz gdzieś jest(tak mniej więcej wiem gdzie ale znów daleko) więc nawet się nie dowiadywałam jak tam z gazownią - i niech się cmokną. Poradzimy sobie

  5. #25

    Domyślnie

    Sobota lub niedziela 4 lub 5 października...

    Przybyliśmy na działkę mąż jak co dzień, ja już tylko w weekendy.

    Ktoś był na naszej działce i komuś przeszkodziliśmy w śniadaniu



    Myszki tu też są, ha! i nawet bażanty

    A teraz inwestor przed pracą z kawką a w tle bloczki z Beton Serwisu



    I inwestorka, bez kawki ale w słonku



    Przed pracą bo po pracy widoki raczej mało ciekawe

    I nasz "przenośny" magazyn



    Hehehe tablicy nie ma kiedy powiesić, tak się robotą zajęliśmy

    Moja praca na dziś: tym oto narzędziem



    Delikatnie rozbić zaprawę, która mojemu ślubnemu paprokowi spadła i leży sobie na ławie



    Póki co tylko z zewnątrz



    A stary dalej muruje z bloczków, powoli zbliża się do komina



    Nadal nie mamy betoniarki (narazie nie potrzeba) więc zaprawę ślubny rozrabia w taczce







    I tak pomału do końca - czyli w naszym przypadku do 7 bloczków



    I nie wiem jak to się stało, że ślubny się na okładkę dostał



    I siódme bloczki



    Chciałam podać bloczek mężowi z palety - no porwał mnie tak, że prawie nosem o ziemię zaryłam w mordę misia

    A i napaliliśmy sobie "prawie" w kominku



    Pa

  6. #26

    Domyślnie

    Ahhh...

    Wiecie już, że zaprawę kupujemy w castoramie - już chyba każdy wie - ślubny pojechał po "kolejną porcję", pewnym krokiem idzie do regału gdzie zwykle leżały i zamarł. Na półce leżą tylko dwa worki. Rozpaczliwie zaczął poszukiwania kogoś, kto mu powie czy zaprawa jeszcze jest. Znalazł się Pan i powiedział: spokojnie jest, ale wie pan co, jakoś tak ostatnio szybko znika, zwiększyło się zapotrzebowanie czy co?

    Jak znajdę jeszcze jakieś gity to wam szepnę

    Jeszcze wam się pochwalę jaką cenę za cegłę Kozłowicką dostałam spokojnie - wieczorkiem jeszcze skrobnę

  7. #27

    Domyślnie

    Pochwalę się, a może nie.
    Jeśli ktoś taniej znalazł to niech skrobnie cosik.

    CEGŁA KOZLOWICE MEGA-MAX 250x238 P+W cena jaką mi zaproponowano to...

    4,40 zł netto z transportem.

    Pewnie cena się zmieni. Niestety kupię ją dopiero na wiosnę.

    Ale za to piasek w tym roku i tu też miło 14,50 za tonę z transportem.

    I co może być czy za drogo??

    Piszta ludziska, bo to szał jakiś.

  8. #28

    Domyślnie

    Witajcie,

    Nadrabiam dalej...

    Tak wiec ścianę fundamentową mamy na siedem bloczków. Dla nas im wyżej od wody tym lepiej. Poza tym pomieszczenie pod schodami jest niżej niż poziom gruntu.Taka mała piwniczka?
    Domek będzie stał wysoko. Wejście do domu po czterech stopniach. Na strychu zrobimy małe okienko i będziemy mieli oko na całą okolicę.

    Komin wreszcie wymurowany





    Tzn fundament pod komin



    I koniec bloczków fundamentowych. Zostawiliśmy sobie otwór na rury kanalizacyjne - a tak na wysokość dwóch bloczków.



    Na palecie zostały trzy bloczki. To żadna pomyłka

    Pierwszy malunek na ścianie - podkład 1:1 Dysperbit + woda
    Zdecydowaliśmy się na ten środek, bo:

    -Jest na bazie wody (Jak się upaprzesz to jest duża szansa, że w poniedziałek w pracy wyglądasz normalnie )

    -Jest tańszy niż izolbet 24zł za 10kg casto

    -Jest w miarę możliwy do rozprowadzenia, izolbet przy takich temperaturach trzeba podgrzewać.

    -Jest fajny - jak się nim maluje jest brązowy, jak wysycha staje się czarny, wiec widać gdzie ściana schnie.

    -Dobrze się wchłania

    No to macie jeszcze zdjęcie czarnej ściany


  9. #29

    Domyślnie

    Tak więc zakończyliśmy murowanie ściany fundamentowej.

    Ślubny po pracy codziennie murował sam od 20 do 30 bloczków przez 3-4 godziny. Weekendami z moim bratem ( bo mnie nie pozwolili i zresztą dobrze, pisałam jak z bloczkiem poleciałam co innego chcieć, co innego móc ) wyrabiali od 130 do145 bloczków przez 7-8 godzin. W tym czasie jeszcze oczywiście rozrabiali sobie zaprawę w taczce i mieli może ze dwa postoje na kawę. Z moim starym nie ma zmiłuj.
    Ponoć murarz i dwóch jego pomocników kładzie 200 bloczków dziennie.

    Zaczęliśmy w tym roku i nadaliśmy sobie takie tempo, ponieważ dokładnie wiemy co mielibyśmy wiosną - staw, latem - kopanie kilofami w glinie. Tak więc codziennie ale w miarę sił i możliwości pogodowych (w deszczu tak - ale nie w ulewie - z głową) mąż mój zjawiał się na działce. Ja w ciągu tygodnia przedszkole, praca, dom dla odmiany, żeby mi się nie nudziło w weekendy na działce. I też nie każdy. A to synek chory, a to nie mam z kim go w domku zostawić. Najczęściej synek jest razem z nami. Widać go na zdjęciach. To znowu pogoda już nie jest na tyle odpowiednia, żeby dziecko spędzało kilka godzin na powietrzu. A poza tym - praca z dzieckiem.
    Czasem nam ciężko... ale cóż życie. Trzeba zęby zacisnąć, otrzeć oczy z łez i do roboty brać się.
    I tak naprawdę to budowa domu to jedyne rozwiązanie dla nas. Mieszkania nie posiadamy, kupiliśmy działkę (jeszcze ją spłacam). Nie uśmiechała nam się wizja kupna mieszkania. Płacenia kredytu i czynszu przez całe życie. Dom tylko w małej części powstanie z własnych pieniędzy(dla wtajemniczonych - pomorska) reszta to kreska. Ale to i tak lepsza wizja. Przynajmniej synek będzie miał gdzie mieszkać (jeśli będzie chciał). I nie chcę zapożyczać się na bajońskie sumy - nie o to chodzi, żeby dom postawić i całe życie w nim przemarudzić. I nie pozwolę sobie na to, żeby dziecko spłacało za mnie kredyt.

    I wiecie co, wybuduję ten dom!!! I wybuduję go!!!


    To jeszcze dorzucę, żeby się tak już całkowicie chyba w jesiennej depresji pogłębić. Rozmowa mojego ślubnego z jego babcią:

    -a ty co, z budowy wracasz?
    -tak
    -zmęczony jesteś, oj bidny ty tam sam robisz?
    -sam, ze szwagrem.
    -patrz, niedługo będziesz miał tyle lat co twój ojciec jak umarł.
    -dlatego, się babcia spieszę.

    No nie ma co, jak babcia potrafi na duchu podnieść - nie?

    Babcia - ty nie kracz tylko daj stówę na budowę



    Pewnie, że fachowcom idzie szybko. Robią to codziennie. My pierwszy raz w życiu. Za to jak coś spierdzielę to tylko zła na siebie będę. Nikt się nie pomyli w ilości, nikt niczego nie "spaprze". Mam tylko taką nadzieję.

  10. #30

    Domyślnie

    Nadrabiam dalej,

    Ściana fundamentowa na początku tego tygodnia została "obrzucona" zaprawą, tam gdzie się ślubnemu - paprokowi nie chciało się "obrzucić" przy murowaniu. Aktualnie jest malowana na czarno - czym, wiecie.

    Najpierw podkład z rozcieńczonego czarnego mazidła, potem dwa lub trzy razy - budyniem "na gotowo".

    Ślubny dziś umiera, mówi do mnie "stawy mnie tak rwą i łapy bolą" od machania pędzlem. Dostał już 2 panadole extra, obiad i szklankę szkockiej (pewnie skończy butelkę - ale jędza już nie będę) - nie umrze na dobranoc prysznic z ketonal lek i rano jak młody bóg, do roboty chyc.

    Zdjęcia z dzisiejszego dnia



    Widać dziurkę na kanalizację











    I jak na nasz "pierwszy raz" to wyszło równo nie?





    Do jutra pa

  11. #31

    Domyślnie

    Miało być do jutra, a tu proszę tydzień prawie minął. Mignął nie mignął - sama nie wiem. Raczej z tych cięższych do przeżycia.

    Na ścianę fundamentową poszło około 10 pojemników Dysperbit Izohan - nie wiem czy dobrze piszę ale jakoś się to tak zwało. Około, bo dokładnie nie policzyłam.

    Dziś przyjechał piasek do zasypania ścian. Na razie dwie wywrotki. Ślubny chciał sprawdzić jak to idzie? Oczywiście będzie rozsypywał sam, no może brat się zjawi.
    Tak, więc łopata, taczka i do przodu ludzie pracy - teraz to już wszyscy się w głowy stukają - ja też
    Stary zapowiedział mi, że póki pogoda w miarę to sypie sam. Jak się zrobi zimno - koparka.

    A tak na prawdę to pierwsze dwie wywrotki musimy rozsypać sami. Nie ma tyle miejsca między płotem a wschodnią ścianą, żeby się koparka zmieściła.

    Przed przyjazdem wywrotek ślubny musiał posprzątać po sobie, zalegające resztki chudego. . Leżał tam sobie bezczelnie w bramie i prawie miesiąc - niestety potrzebny był młotek pneumatyczny.
    A nie tak dawno słyszałam od ślubnego: "prawdziwy mężczyzna nie używa elektronarzędzi"




    Przyjechał piach













    Na zdjęciach wywrotki z ZRW - Tyle tylko, że my nie zamawialiśmy piachu w ZRW. ???? Wiemy, że mają wyższe ceny. ???

    Na dziś to wszystko. Dobranoc.

  12. #32

    Domyślnie

    Sobota

    ZASYPYWANIE PIASKIEM ŚCIANY FUNDAMENTOWEJ

    Gdzie koparka nie może, tam ślubnego poślę.
    Stary mój dziś zmarł i zmartwychwstał, zmarł i zmartwychwstał, zmarł i zmartwychwstał, i tak kilka razy.

    Na poważnie. Odległość ściany od płotu jak wiadomo 4 m, a między ścianą a płotem narzuconej ziemi z wykopu szeroko na 3 metry. Z drugiej strony nasz pierwszy domek - kanciapa budowlana. Bez szans na wjazd koparki.

    Zdjęcie, które mniej więcej ukazuje problem. Młody inwestor dzielnie przystąpił do pracy.



    Trochę młody, trochę stary
    Drzwi przywiezione od Majkiego razem z deskami przydały się, stanowiły swoistą barierę przed ziemią. Szkoda piachu.

    Cdn...

  13. #33

    Domyślnie

    cdn

    Zdjęcia "problemu" - wąsko








  14. #34

    Domyślnie

    Jeszcze w sobocie siedzę

    Tak, więc:

    Na zdjęciach te górki wydają się jakieś małe
    To jest 50 -55 ton?
    Co prawda już część rozrzucona, ale...





    I tym oto sposobem (łopatą i taczką) ślubny razem z moim bratem rozrzucili 35-40 ton



    I pa pa glino w kotłowni



    Do widzenia ławo. Zobaczymy się znów, wiosną



    Tak, do zobaczenia wiosną, latem. Obiecuję zobaczymy się znów - podczas ocieplania fundamentów. A teraz śpij sobie słodko, przykryj się cieplutko i broń boże nie wstawaj!!!

    Poważnie. Nie damy rady w tym roku ocieplić ściany. Wiem że na wiosnę trzeba znów w ziemi grzebać. Ale wtedy dni są cieplejsze i dłuższe. I można robić, robić i robić. Nie pociągniemy również w tym roku wody ani kanalizacji. I nie wylejemy wylewki. Fundamenty posiedzą sobie przez zimę w piaseczku i poczekają. Nic im nie będzie - mam nadzieję.

    Co ja tam wcześniej pisałam? Że niby jakie jest założenie? Stan zero a może nawet ciut dalej. O tyle się pomyliłam.

  15. #35

    Domyślnie

    Niedziela

    Dzisiaj ja dla odmiany z mym ślubnym uparcie przystąpiliśmy do pracy.
    Oj zostało już tak nie wiele. Jakieś 10 - 15 ton.

    Po kolei. Najpierw zasypaliśmy ścianę zachodnią








    I drzwi blokujące wypływ piachu - nie no patent taki, że szok





    Druga strona drzwi mało przyjemna. Leżały na trawce i je ... trafił, zresztą trawkę też. Przepraszam Majki ale wiesz, jakieś poświęcenie musi być.



    Potem sypnęliśmy trochę w kotłowni, a reszta poleciała do kuchni.
    Pod koniec dnia już nas taczka niosła sama.

    W przerwie wybraliśmy się na 15 minutowy urlop na Bahama lub Malediwy jak kto woli.



    Projekt PLAŻA



    Były też danse Danse macabre



    A na samiuteńki koniec proponuję zdjęcie pod tytułem "Budowlaniec w pracy"



    I górek nie ma


  16. #36

    Domyślnie

    W poniedziałek kichnęłam ... i myślałam, że umrę.


    P.S Poniedziałek, wtorek przyjadą następne dwie wywrotki. EXTRA!

  17. #37

    Domyślnie

    Kolejne dwie wywrotki zjawiły się we wtorek. Było już ciemno. Baliśmy się, że kolesie wjadą w naszą, dopiero co wymurowaną ścianę. Bo u nas ciasno na działce. Ale spoko, poszło gładko.



    Wczoraj ślubny sam zasypywał nasz "salon"







    Piasku ciągle mało. Przyjechały już 4 wywrotki i mało.
    Dalej trwa nasza walka z czasem. Codziennie rano patrzymy na termometr i modlimy się żeby był na plusie. Byle zdążyć zasypać ścianę piachem. Chociaż metr. Żeby nie przemarzła.

    Kasa misiu, kasa potrzebna.
    I sił co niemiara.
    I mało ważne stają się rzeczy inne.
    Byle tylko zdążyć.
    Żeby nasza praca nie poszła na marne.

    Cenna jaką płacimy za naszą niezłomność jest ogromna. Od przemarznięcia, przez ból mięśni i stawów, do pękniętej rogówki oka, do utraty tchu.
    Jeszcze tylko chwilkę. Jeszcze parę dni, tydzień.
    I zwyciężymy. Wygramy. Nie poddamy się.


  18. #38

    Domyślnie

    Moi drodzy,

    Jak sami widzicie i czytacie niczego nie staram się ukryć.
    Zdecydowaliśmy się budować samemu i liczymy się z ułomnością naszych ciał. Wiemy też ile możemy zrobić - dlatego to tyle trwa. Nie myślcie również sobie, że próbuję narzekać. Ta praca nas cieszy. Jest nam ciężko bo jesteśmy tylko w dwójkę (przepraszam brat jeszcze czeka na sygnał). Ale taką decyzję podjęliśmy i musimy walczyć nie tylko z nierównością terenu ale i z własnymi niedoskonałościami, przypadłościami i przyzwyczajeniami. I nie jest to walka z wiatrakami. Tak więc, jeśli nam się uda to, co sobie zaplanowaliśmy będziemy bardzo, bardzo szczęśliwi.
    Życie uczy i koryguje. Osobiście odrabiam lekcje z pokory.

    Pozdrawiam Was

    P.S jeszcze dziś nastąpi ciąg dalszy piaskowych opowieści

  19. #39

    Domyślnie

    Piaskownicy ciąg dalszy...

    Zasypany salon.



    Zasypujemy ostatnią ścianę - od północy.
    Patent z drzwiami widzieliście? Pociągnęliśmy temat dalej. Poszły ostatnie deski, ba nawet palety okazały się niezłym rozwiązaniem.



    Normalnie klecimy z czego się da.





    Palety





    Do tej hałdy ziemi, po prawej stronie, zaprosimy koparko - spycharkę. Nie, sami tego nie przerzucimy. A, może być nawet ten weteran wykopów. Ma do nas blisko, więc i koszt nie powinien być wysoki.



    I zostało tylko tyle



    Widok "prawie z lotu ptaka"



    Na zimę to tak zostanie. Odkryte na trzy bloczki.
    Wiosną zaczniemy znów od kopania. I zasypiemy piaskiem do końca, jeszcze 6 - 8 wywrotek. Ale wtedy zrobi to za nas koparka, już będzie mogła spokojnie wjechać.

  20. #40

    Domyślnie

    Czołem,

    Koniec piasku, koniec, piasku. KONIEC budowania na ten rok.

    Jeju teraz, to na urlop do sanatorium się wybierzemy.
    Hehe jak się cieszę. Udało się nam. I zrobiliśmy to sami. Normalnie mordecka mi się jarzy, o tak .
    Teraz sobie przez zimę po nygusujemy.

    Dziś mój ślubny ostatnie taczki z piaskiem woził. A na koniec koparkę wykombinował, do tej hałdy ziemi, której już niestety nie mieliśmy ochoty łopatą tknąć. A co, możemy już chyba - nie chcieć.
    To i się nam nie chciało.

    Wygląda to tak:



    Tak sobie myślę, że może zaproszę jeszcze raz koparkę. Może tak wyrównać nieco. Tak tej ziemi porozwalane tam i siam
    Wiem, że w poniedziałek od rana koleś ma wolne odpalę mu stówkę i porządeczek zrobi. Nie będę skąpa.

    Jeszcze raz, bo normalnie nie wytrzymam KONIEC w tym roku.

    I ładnie nie? Ładnie nam to wyszło.

Strona 2 z 26

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony