Jak krew z nosa...

To chyba najlepiej ilustruje tempo powstawania centralnej łazienki.
W sobotę zaciągnąwszy ścianę nadwannową folią w płynie, oczekując na jej wyschnięcie zająłem się ścianą przeciwną. Tamże na pierwszy ogień poszła umywalka. Rury - oczywiście nie w tym miejscu. Znaczy owszem, były tam, gdzie trzeba, ale nie były centralnie w osi zakupionej umywalki (ogromna krowa ze skrzydłami, całość jest metrowej szerokości), a że syfon ma być widoczny i ma to być zrobione "ładnie" - trzeba było przesuwać. No, ale co to za problem, młotowiertarka, mesel, potem zgrzewarka, flaszka z acetonem, się zrobiło. Potem zatynkowało i nawet jakieś płytki wokół jeszcze przykleiłem:



Łatę po przesuwanych rurach widać, niestety nie zrobiłem zdjęcia samym rurom, jak jeszcze były na wierzchu, a szkoda, bo łącznie z podłączeniem recyrkulacji wyszedł tam dość ciekawy labiryncik

Natomiast na zdjęciu widać w planie ogólnym to, o czym napisze teraz - ano, zrobiwszy to, co w tym miejscu dało się zrobić, chciałem się zabrać dalej za robienie półek. Podocinałem i doszlifowałem sobie płytki, rozrobiłem kolejną porcję kleju i dalej kleić. Przykleiłem płytki czołowe, zaczynam kleić wnękę i... im bardziej kleję, tym gorzej to wygląda. Ni cholery mi się płytki nie schodziły, starania nic nie dawały, prośby tym bardziej, ogólnobudowlane zaklęcia (te na "k..."), zwykle tak skuteczne, tu nie pomagały ani trochę.
Cóż, wreszcie westchnąwszy ciężko i pomodliwszy się jeszcze chwilę do Bogini Wszelkich Budowlańców, zrobiłem to, od czego powinienem w zasadzie zacząć. Znaczy, po zerwaniu świeżo przyklejonych płytek z czoła, przyłożyłem tam kątownik. O i wtedy, to dopiero zacząłem się modlić żarliwie i z zaangażowaniem, wszystko w intencji poddaszowców, którzy ten słupek z półkami wykonywali. I tak jakby odrobinkę im się całość przekosiła:



Cóż, słupka od nowa nie postawię. Trzeba będzie jakoś wymanewrować glazurą. Równanie klejem przy takich wycinankach łowickich chyba nie wchodzi w grę, trzeba będzie chyba ciąć po skosie krawędzie. Żeby było ciekawiej, ta płaszczyzna nie jest po prostu pod kątem ostrym do sąsiedniej, ona jest delikatnie skręcona (im wyżej się kątownik przykłada, tym jest równiej).

Wczoraj za to zapłytkowałem już ścianę nad wanną. Choć w sumie nie wiem po co - sama folia w płynie tak fajnie tam wyglądała. Oryginalnie, ciekawie...



J.