Napisał
agnieszkakusi
no i rozmawiałam. Najpierw z wychowawczynią, którą po prostu zatkało, a potem z nawiedzoną katechetką.
Babsztyl powiedział mi, że taka jest podstawa programowa i ona nie będzie mówić dzieciom, że mikołaj zlatuje z nieba i daje dzieciom prezenty. Spytałam jej czy ona ma jakiekolwiek wykształcenie, które pozwala jej na pracę z takimi małymi dziećmi. Czy rozumie to, że są to małe dzieci, dla których mikołaj jest kimś ważnym,a ona brutalnie odarła ich z marzeń i z tego w co wierzyły? Przez całą rozmowę zastanawiałam się co ta kobieta ćpa...autentycznie.....stała tak uduchowiona, taka wniebowzięta, że miałam ochotę ją pociągnąć za kudły. Na koniec mnie poniosło i powiedziałam jej, że jeżeli nie rozumie tego o co mi chodzi to powinna się zastanowić nad swoim leczeniem psychiatrycznym, a nie nad uczeniem dzieci.