Przekorek - jesteś jedynym gościem w tym wątku co się przyznał, że zbudował z zapasem i teraz uważa że nie był to całkiem dobry pomysł. Chciałbym zwrócić uwagę na zjawisko pn. syndrom bloku: mieszka ktoś ileś tam lat na 45 m2, a potem mysli "wybuduję se dom", a następnie kombinuje, jak sobie "poszaleje", tzn. co tam będzie: salon - 50 m2, 5 sypialni po 20 m2, pokój kąpielowy - 30 m2, qchnia - 20 m2, itp. .... itd ... A potem się okazuje że musi swojej rodziny po tej chałpie szukać, nie mówiąc o umeblowaniu, posprzątaniu i ogrzaniu (a o katastrze jako jakowymś fatum nie pamiętając). Aha - a ubezpieczenie takiej chatki ??? Chyba że ktoś nie chce, ale jak budować z kredytem, to musi ubezpieczyć
My (2) mieszkaliśmy poprzednio u rodziców, na jakichś 80 m2 i zauważyliśmy, że jest to całkiem-całkiem znośny metraż. Oczywiście był też dodatkowo duży strych i piwnica.
W związku z tym zbudowaliśmy parterowy, 100 m2, ma dodatkowo stryszek na "nieużytkowym" poddaszu - i nic nie brakuje. Oczywiście założenia były byc może inne, jak ma Havo: kasy niewiele, nie należy się wpuszczać w kredyt na zbyt wiele lat, można wyposażenie zrobic trochę lepsze, nie budować samemu, tylko powierzyć to firmie, która to potrafi ... I wprowadziłem się 1 rok i 1 miesiąc od wbicia łopaty. Dla mnie dom to nie "inwestycja życia" która ma trwać ileś tam lat i absorbować w tym czasie mój wolny (cenny dla mnie !) czas. Dom to miejsce gdzie mieszkam i mam sobie tam mieszkać w miarę praktycznie i przyjemnie.
pozdr - Krzysiek
PS rzeczywiście milczenie kol. Havo jest jakby symptomatyczne