Napisał
barbe-cue
Wiecie co, ja to - szczerze powiedziawszy - nie znam się na dizajnerskich krzesłach. Eamsy, pantony, tolixy, barcelony, eggsy - jakoś do mnie nie śpiewają, a już taki ghost to wręcz mi się nie podoba. Ze słynnych krzeseł najbardziej chciałabym oryginalnego, starego thoneta z podłokietnikami. Ale jak byłyśmy z Anią w DKwadrat, to w czasie kiedy Ania opierniczała (czy też uprzejmie konwersowała), ja przysiadłam sobie na krześle wishbone.
I powiem wam, że nie chciało mi się wstawać - to jest jedno z wygodniejszych krzeseł, na jakich siedziałam (mimo, że inspirowane). Jest może trochę pokraczne, ale uważam, że powinni je przepisywać na receptę (refundowaną!) dla osób, które mają problemy z kręgosłupem.